JustPaste.it

Za kulisami reżimu

Kraj, który ogranicza swobodę swoich obywateli do minimum. Kraj o którym niewiele wiedzą ludzie z innych państw - większość z nich ma dość ograniczoną wiedzę na temat tego społeczeństwa, a ich główne skojarzenia związane są wyłącznie z biedą i głodem. Tylko nieliczni wykazali się nieco większą znajomością norm panujących w tamtym świecie. Wreszcie kraj, który po części przyznał się do zarzutów stawianych im od kilku lat. To Korea Północna. 

W tamtym świecie

Życie koreańskiej społeczności w wielu aspektach różni się od tego, które my wiedziemy, a ich kraj pod wieloma względami odbiega od państw, jakie są nam znane. Różnice te są tak ogromne, że zasługują na miano „innego świata”. Ludzie spoza Korei Północnej nie dopuszczają do siebie myśli o tym, że na terenie tego kraju wciąż istnieją obozy pracy, które przez wiele lat były owiane wielką tajemnicą, a jedynymi dowodami na ich istnienie były zdjęcia satelitarne oraz relacje strażników i uciekinierów, których liczba sięga ponad 25 tysięcy.   

Reprezentanci państwa pytani o istnienie owych obozów, denerwowali się i ucinali temat, kiedy rozmowa zmieniała tor na ten mniej dla nich wygodny. Przez wiele lat twierdzili, że takimi oskarżeniami usiłujemy jedynie oczernić ich ojczyznę. W końcu, po latach unikania odpowiedzi, Czoe Mjong - delegat MSZ Korei do spraw ONZ - przyznał, że na terenie Korei Północnej znajdują się obozy, lecz nie są to obozy więzienne, jak uważa społeczeństwo. „Ich zadaniem jest reformacja poprzez pracę, gdzie ludzie pracują nad swoją mentalnością”.     

Śmierć Wielkiego Wodza i wielki głód  

Po śmierci Kim Ir Sena, który, według Konstytucji, jest Wiecznym Prezydentem, mimo że nie żyje już od 20 lat i fizycznie nie może stać na czele państwa, zapanował głód, na skutek którego ponad 1/5 obywateli zmarła. W sklepach zapanowała pustka, brak produktów miał ogromny wpływ na poziom życia mieszkańców Korei Północnej, dlatego też wielu z nich zdecydowało się na emigrację. Zaufanie do drugiej osoby było tam ograniczone poprzez ciągłą walkę o jedzenie, a ludzie byli w stanie zrobić wszystko, aby przetrwać.

Z aktualnych raportów ONZ wynika, iż ponad 2/3 ludności Korei jest niedożywiona. Panujący wśród obywateli głód ma negatywny wpływ na ich rozwój fizyczny, przez co nawet w armii wymagania dotyczące wzrostu zostały obniżone z 164cm do 157cm. Wszechobecny głód oraz bieda nie dosięgają jednak najważniejszej rodziny w kraju. Wskazuje na to choćby sam stan zdrowia przywódcy, Kim Dzong Una, który zmaga się z nadwagą. W całym kraju jego rodzina posiada ponad 8 rezydencji. Kim Dzong Il zapewnił swojemu kucharzowi samochody oraz wynagrodzenie, z którego niejedna koreańska rodzina mogłaby wyżyć przez następne kilka lat.        

W stolicy

Pjongjang nie do końca spełnia wszystkie wymogi do których są przyzwyczajeni ludzie mieszkający w stolicach krajów. Na ulicach panują pustki - liczba aut jest naprawdę niewielka, mimo to na drodze zawsze znajduje się osoba wyznaczona do kierowania ruchem. Koreańczyków po prostu nie stać na samochód, wielu z nich porusza się pieszo, czasem rowerem. Miasto zatrzymało się w latach ‘60, na ulicach wybudowano całe mnóstwo szarych budynków mieszkalnych oraz monstrualnych pomników przywódców. Ta wszechobecna pustka i olbrzymie przytłaczające budowle są ozdobione kolosalnymi muralami, na których znajdują się uśmiechnięte twarze Kim Ir Sena i Kim Dzong Ila. Standardy życia w Pjongjang są dalekie od tych panujących w innych wielkich miastach. Często nie ma ciepłej wody i prądu, w mediach występuje cenzura, zaś społeczeństwo jest zmuszone do oglądania wybranych stacji, zabrania się im również oglądania zagranicznych filmów. Pjongjang jest miejscem dla dyplomatów i ludzi wyżej postawionych, przeciętny Koreańczyk musi posiadać zgodę na wjazd do stolicy. Ludzie tam wiodą jednak zupełnie inne życie, niż Ci poza granicami miasta. Mają smartophony, Intranet – koreańska wersja Internetu, a niektórzy nawet telewizję. Mimo że władza chce mieć kontrolę nad każdym ruchem ich obywateli to wciąż, co poniektórym udaje się oglądać zagraniczne filmy, seriale czy słuchać muzyki.        

Pozorna wolność 

W obozach, które jeszcze do niedawna „nie istniały”, żyje ponad 200 tys. ludzi. Na terenie Korei Północnej występują różne typy. Do niektórych trafia się tylko na parę lat, a do innych na całe życie. Ludzie, oprócz odbywania tam kary za swoje przewinienia lub wykroczenia swoich krewnych, chodzą do pracy - jest to często ciężka praca 12 lub 15 godzinna. Do obozów nie trafia się jednak tylko za przewinienia krewnych czy też bunt przeciwko władzy, ale również za wyznanie sprzeczne z narzuconym przez przywódcę. Mimo, że Koreańska Konstytucja zawiera artykuł o wolności wyznania, to w jego dalszej części możemy przeczytać o tym, że religia nie może być pretekstem do działań przeciwko społeczeństwu. Według statystyk, większość ludzi jest ateistami, tylko 1,7% deklaruje się jako chrześcijanie, którzy z powodu swojego wyznania są prześladowani. Od 1996 roku działa organizacja Open Doors, która walczy o prawa wyznawców w Korei Północnej.        

W obozach dzieci chodzą do szkoły, gdzie uczą się podstaw pisania i liczenia. Tak naprawdę okres ich dzieciństwa jest poświęcony przygotowaniom do ciężkiej pracy jaka ich czeka, gdy tylko skończą odpowiedni wiek. Najmłodszym od samego początku wpaja się, że mają brudną krew i znajdują się tutaj przez swoich bliskich.        Odrębny problem stanowią małżeństwa zawierane w nagrodę, w których kobieta ani mężczyzna nie odpowiadają za wybór swojego małżonka. Jednym z dzieci z takiego małżeństwa jest Shin Dong- Hyuk 1 . Mówi się też o nim, że jest pierwszym dzieckiem w obozie, które zdołało stamtąd uciec. Mieszkał w nim ponad 20 lat, był wyuczony wszystkich 10 zasad, które obowiązywały w jego obozie. Jedna z nich mówi o donosicielstwie. Jeśli ktoś planował ucieczkę, trzeba było o tym od razu zameldować strażnikowi - tak postąpił Shin. Wydał swoją matkę i brata, a następnie oglądał ich egzekucję, które w obozach są codziennością i każdy mieszkaniec obozu był świadkiem niejednej podczas swojego pobytu tam. Ucieczka Shina trwała miesiąc, w tym czasie przebył niecałe 600 km, aż dotarł do granicy z Chinami.

Po 2 latach dotarł do Korei Południowej, gdzie otrzymał obywatelstwo i zapomogę finansową na okres 2 lat. Większość uciekinierów jest schorowana, wygłodzona, wystraszona, ich ciała są pokryte bliznami po torturach, którym padli ofiarą w obozie. Shin opisał swoje wspomnienia, które zostały opublikowane, jednak nie wzbudziły większego zainteresowania wśród sąsiadów z południa. Pytani o to, czy chcieliby zjednoczenia Korei, odpowiadają, że tak, tylko nie teraz. Ich odpowiedź jest najczęściej kierowana obawą o to, że mogliby dużo stracić podczas jednoczenia się ze słabszym państwem. Uciekinierzy, którzy dopiero co opuścili piekło, jakim był dla nich ich własny naród, mają problem z dopasowaniem się do nowego społeczeństwa, a w szczególności takiego, jakie tworzą Koreańczycy z południa, których priorytety są zgoła różne. Ich głównym celem jest sukces i bogacenie się - jest to społeczeństwo skazane na nieustającą rywalizację.

Aktualnie Shin jest współgospodarzem organizacji INSIDE NK, która walczy o prawa człowieka w Korei Północnej.

Na powyższych przykładach dostrzec można izolację, jaka występuje pomiędzy krajami zjednoczonymi, m.in. w Europie, a krajami „zamkniętymi”, jak Korea Północna. Cywilizacja umożliwiła solidarność międzynarodową, jednak pomimo dostępnych środków i wsparcia nie ingerujemy w sprawy, które nas nie dotyczą, ponieważ krzywda ludzka dzieje się na sąsiednim kontynencie, z dala od naszego bezpiecznego kraju i nieświadomego społeczeństwa.

 

  1. Całość wspomnień Shin Dong - Hyuka można przeczytać w książce „Urodzony w obozie nr 14” Blaine Hardena.