JustPaste.it

Współczesny indywidualizm

Każdy, kto nie był nigdy w więzieniu, ma swoje wyobrażenie o nim z filmów lub własnej głowy. W moim sektorze ściany są białe, czyste bez żadnych zadrapań - jak z "obrazka".

Każdy, kto nie był nigdy w więzieniu, ma swoje wyobrażenie o nim z filmów lub własnej głowy. W moim sektorze ściany są białe, czyste bez żadnych zadrapań - jak z "obrazka".

 

Każdy dba o to, aby było bezbłędnie. Natomiast, tę bezbłędność dyktują nam blogerzy internetowi, czyli dżins musi być noszony z dżinsem w tym sezonie, a bułki pszenne, jedzone od kiedy pamiętam, nagle zabijają glutenem.

https://pixabay.com/pl/szturmowiec-gwiezdne-wojny-lego-1343772/

Przykleiłam kiedyś w mojej celi nad łóżkiem szkic swojej córki, którą pamiętam sprzed paru lat. Nosiła sukienkę w groszki, trzymając lizaka w ręce, biegała po łące, a wokół niej było mnóstwo innych szczęśliwych dzieci. Gdy wróciłam po obiedzie, zniknął.

      - Dlaczego? - zapytałam.
     - Dzieci wokół tej dziewczynki powinny szeptać między sobą, rozkładając ją na czynniki pierwsze. Groszki pogrubiają.

W sektorach obok odsiadują inni ludzie, są różni, pomieszani, jest tam chaos i kontrast, ale nie wiem kim są. Byłam tam zanim blogerzy-strażnicy zaczęli mówić do mnie jak mam się ubrać, pomalować i zjeść. Ściany tam były ciemne od kurzu, wisiały na nich różne obrazy, plakaty, wyrywki z książek z cytatami. Każdy miał inny gust, każdemu zależało na tym, aby dodać tam coś od siebie, wszystko było inne. Mój sektor jest bezbarwny, a strażnicy-blogerzy informują o posiłkach i kolorze pasiastej koszulki, którą każdy z nas musi dzisiaj założyć.

Czy jest coś złego w pobudzaniu wyobraźni i budowania własnego zdania na jej podstawie? Przecież muszę ją czymś karmić, inaczej stanę się chodzącym klonem tych wszystkich otumanionych dziewczyn, noszących te same buty i torebki, bo z "obrazków" też takie mają.  A po dwugodzinnej pracy grafika w Photoshopie wygląda jak marzenie.

Strażnicy-blogerzy pilnują, by nikt nie rozmyślał za długo. Gdy zaczynamy rozmawiać, rozpraszają kolejnym wpisem, żeby przypadkiem ów rozmowa nie przerodziła się w dyskusję. Czasami zaczynam rozmyślać, co zrobię, gdy wyjdę na wolność, a wtedy wszyscy pchają mnie spowrotem do mojej celi i siedzę tam dopóki sama nie zdecyduję czy jestem gotowa na styczność ze światem narzucającym mi w którą stronę iść.  Coraz trudniej skleić mi myśli, które nie byłyby kopią od tych z pierwszych wyników w Google. Zamknięta w czterech białych ścianach, z białym sufitem, białymi drzwiami i lekko ubrudzoną przez moje stopy białą podłogą, tracę to, co miałam w sobie najlepsze. To, co dawało mi nadzieje i chęć do życia - wyobraźnię. Staję się taka, jak wszyscy. Żyję nie swoim życiem. Bezszelestnie przechodząc obok strażników, już się nie buntuje, a wtapiam się w tło kolejnym t-shirtem w paski. Czy aż tak bardzo można tęsknić za swoim beztroskim życiem, kiedy bez wyrzutów sumienia mogłam sięgnąć po cheesburgera? Ciężko mi sobie przypomnieć.

To jest moje więzienie. Otaczam się ludźmi, których nie stać na odwagę, by zawalczyć o swoją indywidualność, co w życiu jest najpiękniejsze, ponieważ dzięki temu jesteśmy warci uwagi - jesteśmy sobą. Zamknięci w swoich białorażących ścianach, nie jesteśmy w stanie dostrzec czegoś więcej, tego co mogłoby się znaleźć poza nimi.