JustPaste.it

Przesiedli się na niewygodne cztery koła

W ramach akcji "Przełam bariery" na własnej skórze poznawali i nieudolnie próbowali je przełamać miejscyurzędnicy i radni, którzy zasiedli na wózkach inwalidzkich.

W ramach akcji "Przełam bariery" na własnej skórze poznawali i nieudolnie próbowali je przełamać miejscyurzędnicy i radni, którzy zasiedli na wózkach inwalidzkich.

 

 Był to nie lada przejazd z przeszkodami. Niewiele jest miejsca w przestrzeni miejskiej, które nie utrudnia poruszania się osobom na wózkach inwalidzkich.


Gdańscy samorządowcy i społecznicy zasiedli na wózkach inwalidzkich, by przekonać się, czym tak
naprawdę jest dla osób niepełnosprawnych przestrzeń miejska. W rejonie ul. Południowej i ul. Gdańskiej w
Brzeźnie wystartowała akcja „Przełam bariery”. Wysokie krawężniki, wyboje i dziurawe nawierzchnie oraz
zbyt wąskie podjazdy sprawiały, że początki były trudne. Dziury i bariery są niemal wszędzie i szczególnie
osobom na wózkach inwalidzkich dają się ostro we znaki.


Bariery fizyczne to jedna kwestia, drugą są bariery, które mamy w sobie. Niejednokrotnie spotykałam się z
sytuacją, że po wąskim chodniku jedzie człowiek na wózku, a ktoś za nim pogania go lub się denerwuje,
że zawalidroga jedzie. Wciąż boimy się podejść i zaproponować pomoc. Ta akcja ma też na celu
przełamanie barier psychicznych. Uprzedzenia tego rodzaju pokonuje się żmudną pracą.


Doprawdy potrzebne są takie akcje i doprawdy widzi ktoś ich sens? Czy dopiero upadki z wózka na
krzywych krawężnikach pomogą nabrać ogłady, odrobiny rozumu, by wiedzieć jak źle być
niepełnosprawnym? Naprawdę są aż tak bezmyślni, żeby udowadniając sobie rzeczy, które nigdy ich nie
będą dotyczyć? Eksperymentalne doświadczenie miało bezpośrednio ich „przekonać”, że nigdy nie jest
wesoło. Dla urzędników to tylko chwilowa niewygoda i niedyspozycja własnego ciała. Dla
niepełnosprawnego przełamywanie barier to niemal każdy jego powszedni dzień.


Moim zdaniem to zwykle piarowskie zagranie spin doktorów, by zostało to docenione zwłaszcza wśród
społecznościowych „przyjaciół i zwolenników”. Liczą się namacalne czyny, a nie wypromowane medialnie
akcje promocyjne włodarzy miasta. Tego typu akcje, jak ta opisywana nie mają nic wspólnego z
codziennym życiem. Takie akcje są, ponieważ taki był zamysł organizatorów. Jednak od tego osobom
niepełnosprawnym los się nie odmieni i nie pożyje się lepiej, wygodniej i dostatniej.


Ludzie niepełnosprawni takiego rozgłosu nie potrzebują. Bieda zawsze siedzi cicho.