JustPaste.it

TVN przyznał, że... opozycja to zdrajcy?!

TVN przyznał, że... opozycja to zdrajcy?!

 

 

 
TVN przyznał, że... opozycja to zdrajcy?!  

Leszek Sosnowski: TVN przyznał, że posłowie opozycji to zdrajcy! W antypolskim zacietrzewieniu powiedzieli coś z prawdy.

 

Nie mam zwyczaju oglądać TVN-u, ale dwa dni temu, 25 maja, zachęcił mnie do tego mój kuzyn, który zadzwonił wieczorem bardzo poruszony twierdząc, że „Fakty” przyznały, iż opozycja to zdrajcy. Rzecz jasna nie dawałem wiary temu, że coś takiego mogło paść w TVN-ie, ale odsłuchałem ową audycję w internecie. Przecież – jak podają sami o sobie na tytułowej stronie – „’Fakt’ to rzetelna i sprawdzona informacja podana w profesjonalny sposób”. Wszystko się potwierdziło.  

Prowadzący ową rzetelną i sprawdzoną audycję prezenter zagrzmiał w pewnym momencie, że posłanka PiS-u „Bernadeta Krynicka wydaje wyroki na sejmową opozycję i są to wyroki śmierci”. Ostro, siostro – pomyślałem o pani Krynickiej, która jeszcze pół roku temu uprawiała zawód pielęgniarki. Oglądam i słucham dalej, a prezenter na dowód swoich racji puszcza cytat z wypowiedzi posłanki w radiu „Nadzieja” – katolickim, jak z przekąsem zaznacza. „Człowiek, który donosi do obcego państwa, to jest zdrajca i powinien wisieć na stryczku” – oto dosłowna wypowiedź Bernadety Krynickiej. Chwileczkę, ale gdzie w tym cytacie sformułowanie o posłach lub opozycji? Nie widzę, nie słyszę. A więc redakcja TVN sama uznała, że „człowiek który donosi do obcego państwa” musi być niejako automatycznie obecną „sejmową opozycją”! Wychodzi na to, że niechcący powiedzieli prawdę! Uderz w stół, a nożyce się  odezwą…  

Czy można stawiać zarzuty posłowi lub posłance z powodu tego, że chce ukarania ludzi kolaborujących z obcymi państwami? Takich kolaborantów nie od dziś nazywa się zdrajcami, a w polskim Kodeksie Karnym są na nich stosowne paragrafy, zwłaszcza paragraf 1 w art. 127 (w Rozdziale XVII „Przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej”), który stwierdza: „Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności”.

Mamy obecnie taką sytuację w Polsce, że różne siły z zagranicy są przywoływane w celu obalenia legalnie wybranej i urzędującej władzy. Przywoływane nie tylko przez sejmową opozycję, ale także przez zwykłych awanturników politycznych, choć legalnie demonstrujących, jak np. pan Kijowski, który pluciem na polski rząd zasłynął już także poza granicami. Ten osobnik de facto politykiem żadnym nie jest i ja osobiście, gdybym chciał jakoś interpretować wypowiedź posłanki Krynickiej, pomyślałbym przed wszystkim o nim, nie o sejmowej opozycji. Tym bardziej, że do tej opozycji należy też ugrupowanie Kukiza, którego samego uważam co prawda za człowieka niezrównoważonego, ale są tam ludzie, których sobie cenię, jak np. utalentowany polski przedsiębiorca Marek Jakubiak. Widać jednak, że redaktorzy TVN, kiedy mowa o zdrajcach, w pierwszym odruchu mają skojarzenia z niektórymi sejmowym partiami. Może dlatego, że je dłużej i lepiej znają…

Jeśli chodzi o karę śmierci, to oczywiście pani Bernadeta przesadziła, taka już nie funkcjonuje w naszym prawodawstwie, ale dożywocie – owszem. I jestem święcie przekonany, że poza Polską nie znalazłby się drugi kraj na świecie, który takiemu Kijowskiemu darowałby jego notoryczne antynarodowe, antypaństwowe hasanie za granicą. To wizytowanie obcych przywódców, namawianie ich do politycznych interwencji w Warszawie, do głosowań przeciwko Polsce i diabli widzą do czego jeszcze – to należałoby z gościa wydobyć. Już dawno powinien tłumaczyć się przed sądem, a nie brylować na ekranach telewizorów. Za takie publiczne stwierdzenie w Brukseli, jak ostatnio, że „Europejscy przywódcy widzą, że jest istotna różnica pomiędzy tym czego chce polski rząd, a czego chce polski naród” powinien natychmiast znaleźć się w areszcie śledczym, bo to jest kwestionowanie wyników wyborów, wyraźne sugerowanie, że władza nie pochodzi od większości, to jest plucie milionom Polaków prosto w twarz! Do czego ten gość publicznie nawołuje, jak nie do wojny między Polakami? I to nie jest zdrada?

A już same przygotowania do zdrady są karane. Paragraf 2 wyżej cytowanego  artykułu określa to wyraźnie: „Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w § 1, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.” Po wymiarach kar widać, jak ustawodawca wysoko szacował stopień zagrożenia omawianego tu przestępstwa. Obecna władza wciąż nie działa w duchu ustawodawcy, niestety lekceważy przekroczenia prawa w tym zakresie, ugina się pod presją takich zagranicznych mediów jak np. TVN. A nad tematem repolonizacji mediów zapadła cisza… Tymczasem prawda jest  taka, że z wszystkim można było się opóźnić, ale nie z tym, bo brak polskich mediów w stosownym wymiarze skutkuje bardzo negatywnie na wszystkie inne dziedziny życia. 

To, że nad Polską, przywracaną akurat do normalności, pastwią się bezkarnie przeróżne lewackie komisje, szczerbaci europosłowie, jak Verhofstadt, czy drugorzędni politycy, jak np. Timmermans lub Schulz jest możliwe dzięki grubo przesadzonej tolerancji w stosunku do ewidentnych prób „zmiany przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej”, prób usunięcia za wszelką cenę legalnej władzy, prób unieważnienia legalnych wyborów. Nieustanne ustępstwa obozu władzy rozzuchwaliły wrogów Polski w niespotykanym od dawna wymiarze. Opluwają nas na wyścigi – jak długo jeszcze będzie się mówić, że to deszcz pada? Posłanka Krynicka w rzeczywistości wyraziła pogląd na sprawę, który jest absolutnie zrozumiały, i z którym sympatyzują miliony ludzi nad Wisłą, nawet jeśli w ogóle nie śledzą sejmowych awantur: zdrada powinna być natychmiast karana. Pogląd stary jak świat.

Sprawa pani Krynickiej to nie koniec rzetelnego i profesjonalnego przekazu TVN; w tychże „Faktach” stwierdzono, że „Do przemocy nawoływali też inni politycy!”. Który to następny taki krwiożerczy? A któżby jak nie znany pogromca banksterów Janusz Szewczak. Wojuje ze zdradą od świtu do nocy, to prawda, ale czy nawołuje do przemocy? Na dowód, że tak, rzetelni redaktorzy umieścili i odczytali w „Faktach” następujący wyrywek z pewnego artkułu posła: „222 lata temu na Rynku Starego Miasta w Warszawie stanęły szubienice dla zdrajców i sprzedajnych posłów. (…)  Baczcie, więc Panowie Nowocześni, by historia nie zatoczyła koła i by polski lud ponownie nie musiał wymierzać historycznej sprawiedliwości”.

I to się nazywa nawoływanie do przemocy?! Jest zupełnie przeciwnie; przecież Janusz Szewczak ostrzega przed przemocą! Wzywa do baczenia na siebie, a za to Panowie (oraz Panie rzecz jasna) mniej lub bardziej Nowocześni powinni koledze posłowi podziękować. Redaktorzy TVN także, skoro zachowania ludu warszawskiego sprzed 222 lat wzięli tak bardzo do siebie (na złodzieju czapka gore?), że przestrzegają: „Grożenie śmiercią lub nawoływanie do przestępstwa jest w Polsce zabronione”. Jasne, że grożenie jest zabronione i to nie tylko śmiercią, ale jest kolosalna różnica między groźbą a ostrzeżeniem.

Poseł Janusz Szewczak w innym miejscu swego artykułu jakże słusznie to różnicuje: „Nigdy nie jest za późno na naukę i wnioski. Tym, którzy dziś tak ochoczo chcą obalenia legalnego polskiego rządu i obcej pomocy, a nawet i interwencji się dopraszają, którzy tak jak polityk PSL J. Piechociński podżegają do przestępstwa mówiąc ‘a może by tak podpalić jakiś budynek publiczny, żeby wprowadzić stan nadzwyczajny’, czy też jak red. J. Żakowski domagają się, by KOD był jak arabski Hamas i twierdzący zarazem, że ‘nie da się obalić spacerując, a nic nie paląc’ – warto przypomnieć lekcję polskiej historii”. Ten tekst to nie groźba, panowie redaktorzy, nie wciskajcie ciemnoty ludowi – to ostrzeżenie. Bardzo poważne, lepiej je od razu rozważyć. Mówi się wam to z dobroci serca i tak to przyjmijcie, zamiast nieustannie manipulować opinią publiczną. Niektórzy na pewno się nabiorą na wasze gierki, ale takich coraz mniej. 

Zapewne celem wzmocnienia rzetelności przekazu „Fakty” dołączyły do relacji jeszcze jednego bohatera, adwokata (przynajmniej tak ten człowiek był podpisany), niejakiego Arkadiusza Ludwiczka (pseudonim?), który wygłosił zaledwie jedno zdanie: „W tych słowach odnajduję nawoływanie do popełnienia przestępstwa zabójstwa”. Panie Ludwiczek, albo pańskie słowa też zostały zmanipulowane, co by mnie wcale nie zdziwiło, albo jest pan tak zwanym pożytecznym idiotą, o co z kolei nie mam powodu pana podejrzewać. Tak jak nie mam niestety najmniejszego powodu podejrzewać, iż „Fakty” to faktycznie rzetelna informacja. Choć na pewno profesjonalna – jeśli chodzi o manipulowanie. Sprawdzona też – przez szefostwo stacji pod kątem orientacji politycznej oraz światopoglądowej.

 

Autor: Leszek Sosnowski