JustPaste.it

Iskra Prawdy

Nazywam się XYZ. Od maja 2010 roku świat duchowy jest dla mnie tak samo realny, jak realny jest stojący w tej chwili na moim biurku obok laptopa kubek z kawą... Odcinek pierwszy.

Nazywam się XYZ. Od maja 2010 roku świat duchowy jest dla mnie tak samo realny, jak realny jest stojący w tej chwili na moim biurku obok laptopa kubek z kawą... Odcinek pierwszy.

 

 

 

Nazywam się XYZ. Jestem mieszkańcem Lublina, pięknego miasta w Polsce wschodniej. Jestem zwykłym, nie wyróżniającym się na ulicy niczym szczególnym facetem w wieku 36 lat. Na chleb zarabiam pracą własnych rąk prowadząc małą firmę budowlaną.

Od maja 2010 roku czyli od jakichś 4 lat świat duchowy jest dla mnie tak samo realny, jak realny jest stojący w tej chwili na moim biurku obok laptopa kubek z kawą. Nie da się ukryć, że ta świadomość odmieniła moje całe życie i determinuje je nadal. Czasami, kiedy rozważam rzeczy minione i płynę myślami do okresu sprzed owego pamiętnego dla mnie roku 2010, jestem za każdym razem zadziwiony jak bardzo człowiek (w tym przypadku ja) może zmienić swoje życie, kiedy dostanie dostatecznie silny bodziec...

Chcę tą publikacją podzielić się swoimi refleksjami nad otaczającym nas światem. Po tym, co przeżyłem nie mam wątpliwości, że każdy z nas, ludzi żyjących w tej chwili na ziemi, tak samo jak ja żyje w świecie ducha i materii jednocześnie, a ewentualne różnice zdań, co do tego faktu wynikają tylko i wyłącznie ze stopnia świadomości poszczególnych osób. Zaznaczam, że jestem przekonany, iż pomimo, że możemy w ten świat nie wierzyć i go nie dostrzegać to determinuje on (właśnie świat duchowy) życie każdej istoty ludzkiej jaka historycznie żyła, żyje obecnie i będzie żyła w przyszłości na kuli ziemskiej.

Wracając do początku, to trzeba jasno tu zaznaczyć, że we wspomnianym już 2010 roku nie byłem tak dziarski w formułowaniu tak odważnych tez.

Myślę, że logiczne i zrozumiałe dla wszystkich będzie przyznanie się, że w początkowym okresie najważniejszą rzeczą było dla mnie, aby dowiedzieć się ze 100% pewnością, czy to co przeżyłem było PRAWDĄ i miało przyczynę zewnętrzną, czy też przeżycia te miały charakter wewnętrzny i są skutkiem jakichś zaburzeń w moim ciele. Przeżycia duchowe, o których piszę, że zdeterminowały mnie do radykalnych zmian w moim życiu były dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ale też były w moim rozeznaniu tak realne, że spowodowały u mnie rozpoczęcie realizacji procesu poznawczego z dziedziny natury, mechanizmów, tudzież antropologii duchowości w oparciu o psychikę człowieka w której to, przeżycia te się odbywają.

Od tamtego czasu w sposób jak najbardziej obiektywny i bezstronny na jaki mnie tylko stać staram się poznać tą sferę (obszar) człowieczeństwa, gdzie wszystko według światowych standardów dziś obowiązujących jest relatywne, filozoficzno - teologiczne i nic się nie da udowodnić w sposób sensus stricte naukowo - empiryczny.

A zatem zacząłem czytać książki, oglądać filmy, poznawać różne punkty widzenia, systemy teologiczne i religijne. Refleksja jaka mi zaczęła towarzyszyć wraz z pogłębianiem mojej wiedzy i świadomości w tej dziedzinie była jednoznaczna:

 

W NASZYM ŚWIECIE PANUJE OGROMNA DEZINFORMACJA, CO DO TEGO GDZIE LEŻY PRAWDA NA TEMAT DUCHOWOŚCI, A CO ZA TYM IDZIE MECHANIZMÓW DETERMINUJĄCYCH MORALNOŚĆ, WARTOŚCI I PSYCHIKĘ CZŁOWIEKA...

Systemy religijne występujące na świecie w większości mówią o Bogu osobowym - absolucie, ale każda religia w znaczącym stopniu różni się, co do definicji i pojmowania Boga jako takiego. Inne podejście ma Islam, inne Judaizm a jeszcze inne podejście ma Chrześcijaństwo, chociaż te trzy religie są zgodne, co do pewnych dogmatów i faktów np.: wszystkie uznają za ojca wszystkich narodów Abrahama.
Jeszcze inne podejście ma Buddyzm i jego pochodne (np: szeroko promowana przez mainstreamowe media filozofia New Age), który Boga traktuje poniekąd bezosobowo, jako swoistego rodzaju „matrycę” w której energia zmienia w sposób ciągły stany skupienia, a dusza człowieka się reinkarnuje w różne formy życia.

Systemy filozoficzne pozareligijne, nie uznające Boga jako Stwórcy, stawiające w centrum człowieka, też różnią się tak bardzo, że właściwie nie ma już w świecie zgody, co do tego od kiedy człowiek jest człowiekiem, czy też czy mężczyzna może być kobietą i na odwrót.

Relatywizm w połączeniu z "tolerancją" sprawiły, że dzisiaj dochodzi do takich absurdów, że za równoprawną religię w sensie formalnym uznaje się "Pastafarianizm" gdzie Bogiem jest makaron, a symbolem durszlak na głowie wyznawcy... :)

 


W TAKICH WARUNKACH GDZIE WSZYSTKO JEST RELATYWNE, NIKT NIE WIE NIC NA PEWNO I KAŻDY Z PEŁNĄ APROBATĄ OTOCZENIA MA PRAWO DO PODWAŻANIA OPINI KAŻDEGO PRZYSZŁO MI SZUKAĆ ODPOWIEDZI NA PYTANIA DOTYCZĄCE MOICH WŁASNYCH PRZEŻYĆ...


A ZATEM W ŚWIETLE POWYŻSZYCH FAKTÓW METODĄ PRÓB I BŁĘDÓW DOSZEDŁEM DO WNIOSKU ŻE:

JEDYNĄ METODĄ NA TO ŻEBY DOWIEDZIEĆ SIĘ PRAWDY I NIE ZWARIOWAĆ W MORZU TEORII JAKIE GŁOSZĄ DZISIAJ DOSTĘPNE NAM KANAŁY INFORMACYJNE JEST SPRAWDZENIE "TEGO" NA SOBIE

można by zapytać, ale jak to zrobić?!?

Otóż obrazowo dla własnych potrzeb przyjąłem założenie, że:

URZĄDZENIEM POMIAROWYM W TYM BADANIU JESTEM JA SAM CZYLI (MOJA PSYCHIKA, CIAŁO I ŚRODOWISKO W KTÓRYM ŻYJĘ)

PRZEDMIOTEM BADANIA JEST SPRAWDZANA INFORMACJA (W MOIM PRZYPADKU INFORMACJA ZNAJDZUJĄCA SIĘ W KSIĘGACH PRAWA STAREGO TESTAMENTU - TORZE, którą zacząłem rozważać zanim duchowość stała się dla mnie namacalna)

Uwaga:

Symboliczne znaczenie ma dla mnie fakt, że moją, że tak to nazwę, wędrówkę w kierunku PRAWDY rozpocząłem w trakcie lektury i rozważania właśnie TORY czyli Ksiąg Prawa (Pięcioksięgu Mojżesza), która jest wspólna dla kultury Judeo-Chrześcijańskiej i nawet Islam uważa, że księgi te są objawione przez samego Boga.




... No ale zacznijmy od początku Jak to w życiu zawżdy bywa: OD RAZU POJAWIŁY SIĘ PROBLEMY...


Zdałem sobie sprawę że:

 

1. NIE JEST UCZCIWIE BYĆ SĘDZIĄ WE WŁASNEJ SPRAWIE

 

2. SKORO INSTRUMENTEM POMIAROWYM JESTEM JA I JEDNOCZEŚNIE NIE MOGĘ BYĆ SĘDZIĄ WE WŁASNEJ SPRAWIE, TO JAK INNI MOGĄ SPRAWDZIĆ, ŻE TO CO ODBIERAM JEST ZAISTE PRAWDZIWE !?!

 

PROBLEMEM PODSTAWOWYM OKAZAŁ SIĘ FAKT MÓWIĄCY ŻE: BEZPOŚRENIO INNE OSOBY NIE MOGĄ SPRAWDZIĆ PRAWDZIWOŚCI MOICH DOŚWIADZCZEŃ, BO NIKT NIE MOŻE MI WEJŚĆ DO GŁOWY I POTWIERDZIĆ TUDZIEŻ ZAPRZECZYĆ ZE 100% PEWNOŚCIĄ, CZY JESTEM W BŁĘDZIE CZY NIE


 

NATURALNIE CHWILKĘ POTEM MUSIAŁEM ODPOWIEDZIEĆ SOBIE NA PYTANIE: CZY POMIMO TAKICH TRUDNOŚCI ISTNIEJE JAKAŚ MOŻLIWOŚĆ PRZEKONANIA INNYCH !?!

 

 

ZAŁOŻYŁEM I W DALSZYM CIĄGU UWAŻAM, ŻE TAK - przy założeniu, że dysponują uczciwym intelektem i mają zdolność do abstrakcyjnego myślenia...

no bo...

NIKT NIE MOŻE SPRAWDZIĆ EMPIRYCZNIE DOKŁADNIE TEGO CZEGO DRUGA OSOBA DOŚWIADCZA W SWOIM CIELE, ALE:

- jeśli to, co przeżywam jest prawdziwe musi mieć konsekwencje w świecie materialnym czyli w przestrzeni w której owoce moich przeżyć i doświadczeń będą obiektywnie widoczne dla wszystkich w moim otoczeniu nawet tych jednostek o nastawieniu krytycznym

- jeśli to czego doświadczam w swojej psychice, a co ma przyczynę sferze duchowości jest PRAWDĄ musi podlegać jakimś prawom, a w związku z tym poznając te prawa i umiejętnie je respektując powinienem jako osoba mająca wolną wolę i możliwość samodecydowania o sobie mieć wpływ na tą sferę, co będzie miało na zasadzie sprzężenia zwrotnego wpływ na mnie i na materię na którą moja osoba oddziałuje - a więc w sposób obiektywny będzie można stwierdzić czy moje przekonania, rozeznanie i działanie, co do tej sfery duchowej musi mieć w konsekwencji przełożenie na sferę materii w której moja osoba egzystuje.

- i odwrotnie jeśli moje przekonania, co do sfery duchowości są fałszywe to w żaden sposób nie będę w stanie wygenerować w sposób namacalny dowodów na tą sferę w sferze materialnej w jakiej egzystuję

- jeśli to czego doświadczam jest prawdziwe inni żyjący w tym samym świecie muszą wszyscy podlegać tym samym bodźcom (świadomie lub nie)

- co więcej, te same doświadczenia muszą mieć miejsce w sposób ciągły w historii ludzkości (świadomie lub nie)

NO DOBRA, A WIEC MIAŁEM PRZEDMIOT BADAŃ I URZĄDZENIE POMIAROWE TERAZ METODA:

TU NA POMOC PRZYSZŁA LOGIKA ZDAŃ I ZWYKŁA ELEMENTARNA MATEMATYKA:


Zrobiłem proste założenie:

Moje przeżycia duchowe były bezpośrednio powiązane z decyzją, jaką podjąłem pod koniec 2009 roku.

Decyzja brzmiała:

"KATEGORYCZNE DOSYĆ OTACZAJĄCEJ MNIE GŁUPOCIE!"

W moim zrozumieniu tego stwierdzenia znaczyło to; ni mniej ni więcej; że nie będę tolerancyjny na tyle, na ile się da, dla otaczającego mnie lenistwa, fałszu, kłamstwa, bałaganu itp.: które destrukcyjnie w owym czasie działały na mój stan psychiczny. Nie chodzi o to, że byłem załamany, ale o to, że jako przedsiębiorca prowadzący działalność permanentnie każdego miesiąca walczący o przetrwanie na ciężkim rynku miałem już dosyć ciągłego balansowania na krawędzi i stresu z tym związanego, który bez udziału mojej woli zawsze przekładał się na inne sfery mojego życia osobistego - po prostu cierpiałem i nie zamierzałem z tym stanem pozostać do końca...

Owocem tego założenia, które nieświadomie w mojej psychice przyjęło znamiona jakiegoś bardzo silnego wewnętrznego imperatywu, który z uporem maniaka realizowałem zacząłem po kolei sprzątać i zamiatać wszystkie rzeczy złe, które w tamtym czasie dookoła siebie widziałem.

Do tego celu używałem porad i metod które czerpałem z szeroko dostępnych książek z dziedziny biznesu, nowej psychologii, uczęszczałem na szkolenia biznesowe i uczyłem się efektywnego zarządzania według najbardziej nowoczesnych metod dostępnych mi na rynku...

 

Efekt był taki, że zamiast polepszenia mojego życia - bo przecież takie miałem intencje: mówiąc obrazowo CAŁY ŚWIAT ZACZĄŁ MI SIĘ WALIĆ NA GŁOWĘ.
Nie chcę się rozwodzić nad szczegółami, ale na początku 2010 roku moje uparte dążenie do szeroko pojętego dobrobytu i harmonii drogą eliminacji złych rzeczy w moim życiu, doprowadziło mnie do tego, że byłem bliski stwierdzenia, że: CAŁE MOJE ŻYCIE SIĘ WALI!!!
I właśnie w tej chwili zwątpienia zauważyłem na półce Pismo święte, które wziąłem do ręki z myślą, że jak mam zginąć to przynajmniej dowiem się jak to zrobić dobrze :) ...a co?



Muszę przyznać, że ta lektura mnie pochłonęła - być może był to efekt mojego stanu psychicznego, ale w każdym bądź razie czytałem... i widziałem te prawa, mechanizmy i konsekwencje ich przestrzegania i nieprzestrzegania w moim życiu... (co oczywiście nie wykluczało całej wiedzy, którą nabyłem na świeckich szkoleniach i podczas zgłębiania treści świeckich książek). Po prostu do szeregu zmiennych, na podstawie których podejmowałem swoje dotychczasowe decyzje dołożyłem jeszcze: ZMIENNE OBJAWIONE :)

Po skończeniu Ksiąg Prawa czyli Tory zacząłem nieświadomie brać pod uwagę nowo nabytą wiedzę przy podejmowaniu kolejnych już dramatycznych dla mnie decyzji...

... i wtedy mój budowany przez całe dotychczasowe życie świat się zawalił... STRACIŁEM WSZYSTKO CO MIAŁO DLA MNIE WARTOŚĆ... wszystkie moje decyzje okazały się (a przynajmniej wtedy miałem takie przekonanie) ZŁE!... ...i w tym życiowym dramacie jeden drobny szczegół nie dawał mi spokoju... ...NA JEDEN DZIEŃ PRZED TOTALNYM ZAWALENIEM SIĘ WSZYSTKIEGO, TUŻ PRZED PRZEBUDZENIEM W SWOIM UMYŚLE BARDZO WYRAŹNIE USŁYSZAŁEM: "JAK SIĘ NIE DASZ OSZUKAĆ, NIC CI NIE ZROBIĄ..."

Dalszy ciąg historii jest standardowy w przypadku, gdy człowiekowi wali się życie rodzinne i zawodowe: większość bliskich mi osób zgodnie doszło do wniosku, że nic już ze mnie nie będzie... W tamtym okresie miałem jeszcze szereg różnych przeżyć duchowych, których głównym owocem muszę dziś to szczerze przyznać było to, że nie załamałem się, ani nie pogubiłem w związku z tym czego doświadczałem w świecie materialnym.

Wręcz przeciwnie pomimo wielu trudności starałem się realizować moją wcześniejszą drogę w związku z sygnałami jakie dostawałem.


ALE W GŁOWIE CIĄGLE RODZIŁO MI SIĘ PYTANIE. JAK SIĘ NIE POGUBIĆ NA TEJ DRODZE I PONOWNIE NIE UPAŚĆ?

Po tamtych przeżyciach jedna rzecz była pewna: NIE STAĆ MNIE NA KOLEJNY ŻYCIOWY UPADEK.

Metodę jaką obrałem, aby kontynuować dalsze życie, ale już w oparciu o dodatkowe informacje z obszaru duchowości była zwykła, matematyczna, bezemocjonalna: LOGIKA



Muszę się przyznać, że paradoksalne w tym wszystkim jest to; iż od kiedy włączyłem świat duchowy do czynników w oparciu o które podejmuję moje codzienne decyzje, staram się to robić jak najbardziej racjonalnie i logicznie. Można metaforycznie powiedzieć, że: "IM WYŻEJ UNOSZĘ SIĘ W KIERUNKU DUCHA, TYM BARDZIEJ TWARDO STĄPAM PO ZIEMI :)



Zauważyłem, że przyczyną moich wszystkich życiowych nieszczęść było szeroko pojęte KŁAMSTWO - BRAK PRAWDY.

Otóż zawsze kiedy cierpiałem z powodu moich życiowych wyborów, okazywało się, że dzieje się tak dlatego, że stan mojej wiedzy w momencie podejmowania jakiejś decyzji na temat czynników pod wpływem jakich te moje decyzje podejmowałem był taki, że tam gdzie zakładałem, że jest PRAWDA okazywało się po czasie, że było kłamstwo czyli nieprawda. Konsekwencją tego stanu rzeczy był brak osiągnięcia takich celów jakie zakładałem, że osiągnę w chwili dokonywania decyzji.

Obrazowo matematycznie takie założenie można opisać w oparciu o logikę zdań a dokładniej jej koniunkcję:


Koniunkcją zdań p oraz q nazywamy zdanie postaci: p i q. Zapisujemy p ∧ q.

 

p

q

p ∧ q

1

1

1

1

0

0

0

1

0

0

0

0



czyli zdanie (informacja) jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy kiedy wszystkie elementy tego zdania (informacji) są prawdziwe.


Ws = c1z c2zc...zcnz czyli
1 = 1 ∧ 1 ∧ 1 ∧ 1

Ws - Wynik spodziewany

c1z - czynnik 1 zakładany przy podejmowaniu decyzji

c2z - czynnik 2 zakładany przy podejmowaniu decyzji
... - czynnik ... zakładany przy podejmowaniu decyzji
cnz - czynnik n zakładany przy podejmowaniu decyzji

1 – oznacza PRAWDĘ

 

a PRAWDA wyglądała tak:

Wp = c1p c2pc...pcnp czyli:
1 = 1 ∧ 1 ∧ 1 ∧ 1

albo

Wp = c1p
c2pc...pcnp czyli:
0 = 1 ∧ 0 ∧ 1 ∧ 1

albo


Wp = c1p
c2pc...pcnp czyli:
0 = 0 ∧ 1 ∧ 0 ∧ 0


Wp - Wynik prawdziwy

c1p - czynnik 1 obiektywnie prawdziwy przy podejmowaniu decyzji

c2p - czynnik 2 obiektywnie prawdziwy przy podejmowaniu decyzji
... - czynnik ... obiektywnie prawdziwy przy podejmowaniu decyzji
cnp - czynnik n obiektywnie prawdziwy przy podejmowaniu decyzji

 

jeżeli:

 

Wp = Ws

czyli Wynik spodziewany jest zgodny z Wynikiem prawdziwym, to w takiej sytuacji zakładam, że moje zmienne do równania były PRAWDĄ (chociaż pokornie mam świadomość, że na pewno nie wiem o wszystkich zmiennych (nikt przecież nie jest w stanie przewidzieć wszystkich możliwych czynników jakie wystąpią podczas realizacji jakiegoś procesu, no i zawsze istnieje taka możliwość, że zmienne z obszaru duchowości działały świadomie na moją korzyść i dlatego dane mi było osiągnąć Wynik prawdziwy taki sam jak Wynik spodziewany.


natomiast jeżeli
:

Wp Ws

 

jest pewne, że gdzieś w zmiennych na podstawie, których podejmowałem decyzje jest KŁAMSTWO. Staram się zawsze mieć jak najmniej niepewnych zmiennych podczas podejmowania decyzji, taki układ nie dość, że daje największe prawdopodobieństwo trafnej decyzji, to w razie porażki mam zawężone pole do sprawdzenia i znalezienia PRAWDY w zmiennej, której dotyczyła wcześniejsza niepewność.

 

Taki system spowodował, że za każdym podjęciem decyzji (nawet na ślepo) miałem coraz więcej informacji, co do PRAWDY o wykorzystywanych przeze mnie zmiennych. To spowodowało w sposób naturalny, (wręcz samoistny) wzrastanie w PRAWDZIE, co do otaczającej mnie rzeczywistości zarówno tej materialnej jak i tej duchowej.



Owocem takiego podejścia było że:


Zrozumiałem jak ważna jest ta informacja na podstawie, której decyzje są przeze mnie podejmowane.

Dla moich potrzeb zacząłem przyjmować założenie, że jedyną drogą i szansą na mój ŻYCIOWY SUKCES jest sytuacja kiedy maksymalna liczba moich decyzji będzie generowała oczekiwany przeze mnie wynik, co wiąże się z koniecznością określenia ilości oraz prawdziwości wszystkich zmiennych czyli informacji na podstawie, których moje decyzje podejmuję.

Dodatkowo zrozumiałem, że czynniki (elementy tej informacji) które widzę w danym momencie najczęściej są tylko jakimś ułamkiem liczby wszystkich czynników, które determinują to czy PRAWDZIWY (czyli faktycznie, obiektywnie uzyskany) WYNIK mojej decyzji będzie równoznaczny z WYNIKIEM PRZEZE MNIE OCZEKIWANYM (zakładanym).

W wyniku takich powyższych założeń uświadomiłem sobie, że jest ogromny obszar, którego do tego momentu nie dostrzegałem, a najgorsze jest właśnie to, że to ten obszar o którym nic praktycznie nie wiem, poza dziesiątkami zasłyszanych z mniej lub bardziej wiarygodnych źródeł różnych teorii z których żadnej nie rozumiałem DETERMINUJE CZYLI OKREŚLA W CAŁOŚCI MOJE ŻYCIE...




PRZYZNAJĘ, ŻE UŚWIADOMIENIE SOBIE TEGO FAKTU BYŁO JEDNYM Z NAJCIĘŻSZYCH PRZEŻYĆ W MOIM ŻYCIU :)



...Od tego momentu w mojej świadomości świat materii i bliżej niezidentyfikowanych energii w którym żyłem dotychczas przestał dla mnie istnieć...

...tego dnia po prostu obudziłem się w świecie w którym emocje, pokusy i inne elementy ludzkiej psychiki "mają inteligencję", wszystko ma jakiś nieznany mi jeszcze cel, a żaden „przypadek” nie wydarza się przez przypadek, tylko w dłuższej perspektywie czasowej ma zawsze jakieś znaczenie...

 

...i jeszcze jedno: praktycznie nikt z mojego środowiska w którym się do tamtego momentu obracałem czyli normalnych zwykłych ludzi zapędzonych w codzienności, spłacaniu kredytów, robieniu kariery, dążeniu do osiągania coraz to nowych celów, piciu piwa na sen nie podzielał mojego "entuzjazmu", co do przedstawianej im przeze mnie "mojej nowej wizji" rzeczywistości.
Oczywiście muszę się przyznać, że w zupełności ich rozumiem i wcale ich nie winię. Przecież jeszcze jakiś czas temu, też nie miałem żadnej percepcji świata duchowego - pozamaterialnego i podejrzewam, że nawet gdyby ktoś chciałby mi wtedy o tej rzeczywistości opowiedzieć nie słuchał bym go wcale i uznał za głupola... :)





BYŁ TO MOMENT PRZEŁOMOWY W MOIM ŻYCIU:

Mając na uwadze, że chciałem się ustrzec od popełniania dalszych błędów w moim życiu zacząłem stosować pewien schemat myślowy, który pomógł mi w życiu codziennym przy najbardziej podstawowych czynnościach (typu praca, relacje z innymi) stworzyć i stosować mechanizm decyzyjny, dzięki któremu byłem w stanie podejmować coraz to trafniejsze decyzje.

Idea jest banalnie prosta:

PRAWDA - TAK

KŁAMSTWO - NIE

 

STOSOWANE W KAŻDEJ MOŻLIWEJ SYTUACJI.


Ten mechanizm decyzyjny zakłada możliwość włączania wszystkich nowo poznawanych informacji które ze 100% pewnością są PRAWDĄ dotyczących nawet tak trudno sprawdzalnych informacji dotyczących obszaru świata duchowego do procesu decyzyjnego, przy jednoczesnym zachowaniu wszelkich zasad logiki i zdrowego rozsądku.

PO PEWNYM CZASIE I KOLEJNYCH DOŚWIADCZENIACH ZROZUMIAŁEM JUŻ JASNO, ŻE ŚWIAT MNIE OTACZAJĄCY JEST TAK BOGATY I SKOMPLIKOWANY, ŻE JEDYNYM ELEMENTEM JAKI JESTEM W STANIE ŚWIADOMIE ROZWAŻAĆ TO: CZY DANA INFORMACJA KTÓRA JEST PRZEZE MNIE DOKŁADANA DO KLUCZA DECYZYJNEGO JEST PRAWDĄ CZY KŁAMSTWEM.

Innymi słowy nie skupiałem się na formie konkretnej rzeczy czy sytuacji, tylko cały mój wysiłek szedł w kierunku rozeznawania czy elementy (informacje), które do mnie dochodzą z otoczenia, tudzież ze sfery duchowości na podstawie których dokonuję w sposób ciągły decyzji są PRAWDĄ czy też są KŁAMSTWEM.



OBSERWUJĄC W TEN SPOSÓB RZECZYWISTOŚĆ ZAUWAŻYŁEM PEWNĄ PRAWIDŁOWOŚĆ:

PRAWDA (chociażbym logicznie, emocjonalnie i duchowo czuł ją najgorzej) zawsze wybierana okazywała się elementem wyzwalającym mnie z różnorodnych form zniewolenia: czy to materialnego czy duchowego - niezależnie od płaszczyzny na jakiej się ją rozważało.

 

KŁAMSTWO (chociażbym logicznie, emocjonalnie i duchowo czuł je najlepiej) zawsze powoduje w moim życiu, stratę, dezintegrację, cierpienie i zniewolenie mojej osoby czy to materialne czy też duchowe - niezależnie od płaszczyzny w jakiej się ją rozważało.




BYĆ MOŻE TO CO NAPISAŁEM WYDA SIĘ CZYTAJĄCYM TO BANALNE, ALE PRAWIDŁOWE ZROZUMIENIE TEGO MECHANIZMU, JEST MOIM ZDANIEM KLUCZOWE W ŻYCIU KAŻDEGO CZŁOWIEKA


No dobrze... A jakie z tego wnioski?



Bardzo ważne!!!



Otóż owocem stosowania takiej strategii w moim prywatnym życiu było mozolne i trudne, aczkolwiek konsekwentne naprawianie mojej sytuacji w świecie materialnym oraz z mojej perspektywy wzrost świadomości i rozwój jako człowieka. Dziś pomimo, tego, że w znoju i pocie, tak jak większość ludzkości pracuję na chleb świadomie stwierdzam fakt, że: NIGDY NIE POWODZIŁO MI SIE TAK DOBRZE MATERIALNIE I DUCHOWO JAK TERAZ!!!



  1. Pomyślcie, co by się w stało w Polsce gdybyśmy zaczęli opierać nasze życie począwszy od polityków na PRAWDZIE tak jak ją przedstawiłem? Jestem pewny, że za 25 lat bylibyśmy najbogatszym państwem świata, a nie obcą kolonią. Jestem o tym przekonany.

  2. Czy możliwa jest MIŁOŚĆ budowana na kłamstwie? Odpowiedź brzmi NIE!!! Prawdziwa MIŁOŚĆ rodzi się tylko na PRAWDZIE

  3. Czy Ten który powiedział: JA JESTEM PRAWDĄ i DROGĄ i ŻYCIEM miał na myśli inną PRAWDĘ? Jestem przekonany, że NIE. Uważam, że On właśnie mówił o życiu w PRAWDZIE tak pojmowanej jak to powyżej przedstawiłem...



REASUMUJĄC:

PRAWDA JEST BYTEM. ONA ISTNIEJE - mówiąc najprościej prawda JEST.
Z tego wynika bardzo prosta zależność:

KŁAMSTWO JEST BRAKIEM PRAWDY CZYLI BRAKIEM ISTNIENIA - abstrahując od tego w jakim kontekście kłamstwo rozważamy, z natury swojej rzeczy zawsze prowadzi do jakiegoś braku, a w konsekwencji CIERPIENIA!

CIERPIENIE, jako wynik KŁAMSTWA, jeśli jest mądrze ukierunkowane jest w stanie oczyścić człowieka do takiego stopnia, że powstanie w jego psychice przestrzeń do budowy swojego życia na nowo, na solidnym fundamencie. Za taki fundament uznaję PRAWDĘ i to taką, która niezależnie od moich subiektywnych zapatrywań podoba mi się czy też nie.

 

Lublin 14.07.2014