JustPaste.it

Przeklinanie - nowa forma przekazu

Nigdy tego nie robię. Tak, nie rzucam mięsem. Ani pisarsko, ani na co dzień. Po prostu nie czuję takiej potrzeby.

Nigdy tego nie robię. Tak, nie rzucam mięsem. Ani pisarsko, ani na co dzień. Po prostu nie czuję takiej potrzeby.

 

W przestrzeni publicznej, a za taką uważam tą internetową, w której sama przebywam i ją współkreuję nie należy epatować wulgarnością. Dlatego nie chciałabym taplać się w kloace niewybrednych epitetów. Zupełnie niespodziewanie okazuje się, że używanie języka ma wprost zbawienny wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie. To nie lada niespodziewajka!

Naukowcy próbują skutecznie przekonywać do swoich racji, że tzw "łacina kuchenna" przydaje się w pracy pomagając zachować higienę umysłu, jak i umiejętne budowanie relacji z innymi ludźmi. Zastosowanie krótkich, prostych żołnierskich słów może pomóc w skutecznym rozładowaniu złowrogiego napięcia i nagromadzonego stresu.

Różnej maści przekleństwa przynoszą również ulgę w bólu, uspokajają pobudzony rytm serca, a nawet w skrajnych przypadkach może uratować życie.

Nie rozumiem zupełnie, jak niepospolite słowo na k może stać się typowym językowym przerywnikiem w codziennym
życiu. Co to da, gdy się rzuca rukwami?! Mnie by to w niczym nie pomogło!

Wolę być niepospolicie poprawna, co jest odbierane jako przejaw nudnej nudy.

Ps Na prawdę dziwna jest ta Wasza "nienawiść" względem mnie, choć nie używam słów z kanonu zaczerpniętego z anatomii człowieka. Nawet jeśli moja nomenklatura poszła by jeszcze wyraźniej w dół, nie będę ich stosowała.