JustPaste.it

Niekończąca się podróż…

Ostatnie badania wskazują dużą i wciąż rosnącą popularnością jaką cieszy się Gdańsk. W przeprowadzonym rankingu przoduje jedynie Kraków.

Ostatnie badania wskazują dużą i wciąż rosnącą popularnością jaką cieszy się Gdańsk. W przeprowadzonym rankingu przoduje jedynie Kraków.

 

 

Gród nad Motławą szczyci się tym, że posiada miano miasta, które jest najchętniej rozważanym miejscem do zamieszkania. Dodatkowo, co cieszy najbardziej włodarzy, rozpoznawalnym na całym świecie. Akcja promująca Gdańsk w okresie letnim działa bez zarzutów. Miasto Gdańsk wychodzi naprzeciw oczekiwaniom wszystkim mieszkańcom grodu nad Motławą. Obecnie władze miasta pracują nad ulepszeniem wizerunku w pozostałych sezonach roku. Prezydent z nadzieją patrzy w przyszłość.

Duch tego miasta wyłania się z każdego zakątka pięknych, stylowych kamienic Starówki. Zagranicznym turystom podoba się ten ponad tysięczny klimat.

Niemiecki Danzig, gród Neptuna jest moim miastem praktycznie od wczesnego dzieciństwa. Poczciwy staruszek zawsze będzie bił nieblednącym blaskiem. Już przywykłam do jego rozbrzmiewającego gwaru i turkotu za dnia. Pomimo tego jednak jest coś, co powoduje, że jak gdzieś wyjeżdżam, to tęsknie za tym miastem.

Dzielnica, w której mieszkam to okolica na pozór spokojna. Co nie oznacza, że nic się nie dzieje. Są tu bardzo zaniedbane domy, w których mieszka wiele biednych ludzi, ale też dużo pijaków, dresów różnych itp. Ludzie bezdomni, bo i tacy się zdarzają, żyją leniwie. Bezrobotni pogodzili się ze swoim losem, nie szukają pracy i chyba nie chcą zmiany życia i jego stylu. Jedyną atrakcją dla nich jest sklep, w którym osoby będące w „ostatniej potrzebie” mogą dostać papierosy na sztuki i piwo na zeszyt. To przed tym punktem odbywają się aktualne „Polaków rozmowy”. Jak ja nazywam to miejsce „centrum kultury i rozrywki”. Inni tyrają od rana do nocy, normalka jak wszędzie.

Mieszkając w blokowisku, przeważnie jest się naocznym świadkiem poczynań zapijaczonego człowieczka. Strącił pracę, dom, rodziny też nie ma, bo kto by z taki wytrzymał. Więc snuje się taki jegomość po ulicach w ciągu dnia. Noce przesypia na działkach, otwartych klatkach schodowych, czy też spędzą na dworcu. Nie może pójść do schroniska dla bezdomnych, bo tam trzeba być bezwzględnie trzeźwym. Co w tym wypadku nie jest prostym warunkiem do spełnienia. Czasem zdarzają się bójki i to całkiem krwawe. Scenariusz po bitwie można sobie tylko wyobrazić, ale to i tak nie będzie oddawać w pełni dramatyzmu wydarzeń. Jak wiele może taki jegomość znieść? Z obserwacji uczestniczącej wynika, że naprawdę wiele. Mróz, deszcz, śnieg – wszelkie możliwe warunki atmosferyczne potrafi znieść. Aż dziw bierze, jak bardzo jest zahartowany.

Jak oni to komentują? I jaka była ich droga do tego, aby tak się stoczyć? Dokładnie nie

wiem, bo poczciwy, zaprzyjaźniony pijaczek zszedł jakiś czas temu. Domyślam się jedynie, że powodów do tego, żeby wejść na tą drogę jest całe mnóstwo. Wymienić tu można jako przykład zawód miłosny, choroba lub śmierć najbliższych osób.

Z opinii publicznej wynika, iż alkoholizm nie jest piętnowany przez społeczeństwo. A wręcz pomaga, bo wzbudza politowanie i żal. Alkoholizm jest chorobą i to bardzo poważną. Coraz więcej ludzi „z wyższych sfer” dotyka ten drażliwy problem. Ale nikt nie zastanawia się jednak, jak to jest być „miejscowym pijaczkiem”.

Uzależnienie od alkoholu dosięga coraz młodszych. A coraz częściej są to kobiety. Nie rzadko ten problem dotyczy także dzieci, nawet tych kilkuletnich. Tak wynika z tego, co widzę wychodząc na zewnątrz.

Na początek wygląda to całkiem niegroźnie. Lampka czerwonego wina do obiadu, czy ukradkiem wypite piwo na szkolnej dyskotece. Później pretekstów do tzw. okazji do wypicia staje się dużo więcej. Kończy się na tym, że picie trunków o mocnych procentach okazuje się codziennością i jedyną rozrywką. Od uzależnienia alkoholowego naprawdę trudno jest się oderwać. Wiedzą o tym wszyscy, którzy próbowali wyrwać się ze szponów tego niszczącego nałogu.

Alkohol zabija powoli i konsekwentnie. Niszczy i nieodwracalnie uszkadza każdy organ wewnętrzny. Jedyna nadzieja to bezkrytyczne i całkowite zerwanie z nawykiem sięgnięcia po coś mocniejszego.

Psychologiczne grupy wsparcia, konsultacje specjalistów potrafią wyciągnąć każdego alkoholika z nałogu zaglądania do kieliszka. Jest jednak jeden ważny warunek – uzależniony od alkoholu musi chcieć się leczyć. Siłowe działanie nic tu nie pomorze. Samo leczenie wymaga długofalowego zaangażowania.

Problem wspołuzależnienia jest też poważny ale zdecydowanie się mniej o tym mówi. Tak jakby sprawy nie było. A jest i to mająca niemałe znaczenie. Członkowie rodziny alkoholika także borykają się z problemami. Też tak samo jak uzależniony wymagają pomocy i wsparcia. A może nawet bardziej, przynajmniej po to, aby wytrwać w tej nieustającej walce o normalność.

Motywem przewodnim tego komentarza były sprawy związane z wcześniejszymi problemami alkoholowymi czołowych przedstawicieli polskiej sceny polityczne. Niezwykle trudno dokonać tu swoistego, trafnego podsumowania. Dlatego komentarz o moim mieście dotyczył problemu drobnych pijaczków. Skąd taki pomysł? Bo ich otoczenie spotykam na co dzień.

Warto pokusić się o porównanie, czy nie przypomina NADCZŁOWIEKA NIETZSCHE’GO? Śmiałe, owszem, ale czy zupełnie nietrafione? Niekoniecznie…