JustPaste.it

„Pępek” Polski

Mało, kto wie, że jest takie miejsce, gdzie można znaleźć kilka województw w jednej tylko okolicy.

Mało, kto wie, że jest takie miejsce, gdzie można znaleźć kilka województw w jednej tylko okolicy.

 

To Ujeścisko, które, jeszcze nie tak dawno, było oddaloną od zabudowań miejskich, a jak bardzo blisko centrum Gdańska, wsią.

Teraz to po prostu rozwijające się, współczesne osiedle, z coraz to nowoczesnymi budynkami. Świadczą o tym kompleksy pięknych, strzelistych bloków. Gdzie nie gdzie jeszcze rzucają się w oczy stare domki, budowane z cegły, z 1926 roku. Dzięki temu wyczuwalny jest duch tamtej wsi, gdzie można odpocząć od zgiełku miasta.

Ulice w pobliskim otoczeniu to między innymi Lubelska, Kielecka, Warszawska, Piotrkowska, Łódzka. Tych geograficznych nazw można było by napisać jeszcze wiele, aby podać przykłady.

Mieszkańcy są dumni z tego, że ich uliczki noszą nazwy województw czy miast Polski. Co czyni to miejsce wyjątkowe i pełne uroku!

Nieomal w centrum znajduje się stawek, który obecnie wygląda pięknie. Zupełnie inaczej niż dobrych kilka lat temu. Pamięta się czasy, gdy woda sięgała aż po same brzegi. A po intensywnych ulewach przelewała się na ulice, docierając do studzienek.

Ostatnio ten specyficzny zbiornik wodny został odmulony, co przyniosło tylko same korzyści. Teraz pływają po nim stadnie czarne kaczki z małymi niesfornymi kaczuszkami, które tak śmiesznie podnoszą kuperki by zanurkować. Wśród kaczej rodziny w ścisłej symbiozie żyją sobie również dumne, białe łabędzie. Zdarzają się tez okazy szare, słabiej opierzone. Ale pełne swego wdzięku. Zawsze lubiłam je karmić, gdy byłam młodszym dziewczęciem. Jednak teraz dokarmianie ptactwa, które pływa po wodzie, jest tu niestety zabronione. Mimo zakazu nadal mamusie z dziećmi rzucają chleb i różne okruszki dla zgłodniałych łabędzi oraz kaczek.

- Rano, gdy wychodzę do pracy, obserwuję jak amatorzy moczenia kija godzinami oddają się swej pasji przy brzegu stawu – relacjonuje pan Bolek, mieszkaniec pobliskiego domku. – A gdy wracam po południu do domu, dzielny rybak nadal tam siedzi, wpatrzony w swoją wędkę jak zaczarowany – kończy swoją wypowiedz pulchny mężczyzna.

Inni mężczyźni letnią porą siedzą i łowią karasie – ryba z rodziny karpiowatych. Mówią chóralnie, że wędkarstwo ich odpręża i relaksuje. – Głownie to pływają tu niewielkie sztuki. Ale też zdarzają się spore okazy – opowiada z przejęciem rumiany na twarzy pan Józek.

Co do stawku – jest typu rotacyjnego – wcześniej przez mieszkańców nazywany nie wyczyszczonym bajorkiem. Bezpośrednio przy tafli wody od niedawna poustawiane są żeliwne, estetyczne ławeczki. Kolorowe drabinki oraz fikuśne huśtawki dają dzieciom namiastkę placu zabaw. 

Gdy się spojrzy w zielonkawą toń wody, można odpłynąć myślami daleko. Naprawdę jest to niezwykle urokliwe miejsce, do tego, by móc spokojnie odreagować wszelkie trudy szarej codzienności. Wystarczy wsłuchać się w tą wszechogarniającą ciszę, przeplataną żabim, śpiewnym kumkaniem.

Ot cała historia miejsca, do którego tak często wracam. Wracają również cudowne wspomnienia oraz tworzą się nowe, równie piękne.