JustPaste.it

Kierunek Bielany

Bielany to jedna z najbardziej zielonych dzielnic Warszawy. Wyjątkowe walory przyrodnicze stanowią doskonałą ofertę rekreacyjno – turystyczną okolicy.

Bielany to jedna z najbardziej zielonych dzielnic Warszawy. Wyjątkowe walory przyrodnicze stanowią doskonałą ofertę rekreacyjno – turystyczną okolicy.

 

Bielany to jedna z najbardziej zielonych dzielnic Warszawy. Wyjątkowe walory przyrodnicze stanowią doskonałą ofertę rekreacyjno – turystyczną okolicy, jest również miejscem świetnie nadającym się na plan zdjęciowy, gdzie studenci szkoły filmowej mogą realizować swoje wizje podczas filmowania ujęć.

Wszystko zaczęło się od klasztoru oo. Kamedułów kiedy, w ówczesnej Puszczy Mazowieckiej na wzgórzu zwanym Polkową Górą, król Władysław IV ufundował klasztor, gdzie sprowadził Kamedułów.

Przybyli oni wprost ze Srebrnej Góry na krakowskich Bielanach, które swą nazwę wzięły od charakterystycznych białych habitów mnichów. Podobieństwo nazwy miejsca skąd przybyli zakonnicy jak i położenie mazowieckiego klasztoru – w lesie, blisko Wisły – spowodowało, że nowa fundacja także przybrała nazwę Bielan, rozciągając się później na całą okolicę.

Kilkadziesiąt lat później, w drugi dzień Zielonych Świątek w 1673 r. przeniesiono z Warszawy do świątyni kamedulskiej obraz św. Bonifacego. Od tego czasu w każdą rocznicę tego wydarzenia odbywały się uroczyste odpusty połączone z zabawą, często filmowane i ukazywane w środkach masowego przekazu jak telewizja czy Internet.

Kultywowanie zielonoświątkowych zwyczajów zawdzięczają te tereny królowi Sobieskiemu, który bywał tu na polowaniach. Przełomowym okresem świetności dla bielańskich tradycji okazało się panowanie ostatniego króla – Stanisława Augusta, którego inauguracyjna majówka zachwyciła swą okazałością poddanych. Odtąd dbano, by co roku zielonoświątkowy czas sprzyjał wspólnym (dla wszystkich warstw społecznych) biesiadom, rozrywce, flirtom i wypoczynkowi.

Przed kościołem rozstawiano namioty z jedzeniem i napojami, wkoło prezentowali umiejętności akrobaci i sztukmistrze, a zgromadzeni ludzie oddawali się tańcom i zabawom.

Bardzo szybko uczestnictwo w tym wiosennym, barwnym korowodzie stało się wręcz obowiązkiem towarzyskim. Wiosenna wyprawa na Bielany była najważniejszą, bo powszechną, możliwością prezentacji swoich wdzięków i toalet, stając się przez ponad sto lat „zielonym salonem Warszawy”.

Z czasem na skutek przemian społeczno – ekonomicznych, wykruszały się z grupy bielańskich bywalców wyższe warstwy społeczne znajdując dla siebie inne, miejskie tereny prezentacji.

Na przełomie XIX/XX wieku odpust zielonoświątkowy nabierał coraz bardziej masowego i plebejskiego charakteru. Wielowiekową tradycję radosnych wycieczek przerwała wojna. Krótkotrwałe odrodzenie zwyczaju wypoczynku na Bielanach trwało do lat 50 – tych ubiegłego wieku. Brak żeglugi po Wiśle, popularność innych form rozrywki wpłynęły na powolne odchodzenie od zielonoświątkowej tradycji.

Jeszcze do lat 80 – tych mieszkańcy okolicy podtrzymywali lokalnie zwyczaj niedzielnych wycieczek w rejon ul. Podleśnej, gdzie znajdowało się wesołe miasteczko, kino letnie, wypożyczalnia rowerów, place zabaw, stały stolik do gier planszowych.

Niewątpliwą atrakcją dla dzieci w tamtym czasie był ogromny, metalowy słoń, który z pewnością mocno oddziaływał na dziecięcą wyobraźnię.

Być może teraz, kiedy oddano pierwszą linię metra ze stacją na Młocinach ten kierunek ma szansę znów stać się popularny? Na bielańskim odcinku trasy odkryć przecież można część warszawskiej historii. Poprzedzającą go stacją jest Marymont. Nazwę okolica ta zawdzięcza królowej Marysieńce, dla niej mąż – król Jan III Sobieski wzniósł letni pałacyk, którego projektantem był sławny Tylman z Gameren. Willa stanęła na niewielkim wzniesieniu, które na cześć królowej nazwano Górą Marii, czyli Mary Mont.

Z czasem pawilon rozrywkowy stał się domkiem myśliwskim, a na początku XIX wieku rozpoczęto tam budowę kaplicy, która po licznych przebudowach przyjęła kształt zbliżony do obecnego. Dzisiaj stojący na tym miejscu kościół jest więc pozostałością dawnej królewskiej rezydencji. Tuż pod nim rozciąga się Park Kaskada. Jego z kolei nazwa wywodzi się od urokliwej kaskady utworzonej przez płynącą kiedyś tędy rzeczkę Rudawkę.

Park stał się popularny zwłaszcza w XIX wieku, kiedy rozciągały się tu alejki z altankami i stała gospoda, w której odbywały się głośne w całym mieście bale, zabawy i pokazy sztucznych ogni. Park był też miejscem zwyczajowych postojów w drodze do Bielan.

Bielańskim przystankiem metra jest Słodowiec, który leży u zbiegu ulic Żeromskiego i Marymonckiej tworząc tzw. „serek bielański”. Stąd można wybrać się rowerem do Lasku Bielańskiego, by z punktu widokowego spojrzeć na Wisłę, a przede wszystkim zwiedzić kościół kamedułów, od którego przecież zaczyna się historia Bielan.

Do czasów dzisiejszych przy świątyni zachowały się eremy, w których mieszkali zakonnicy do końca XIX wieku. Po wojnie znalazł tu siedzibę Uniwersytet Kardynała Wyszyńskiego. W podziemiach Kamedulskich odbywają się cykliczne spotkania ze sztuką.

Kolejny przystanek to stacja Stare Bielany – centrum dzielnicy. W jej okolicy jest kilka ulic, przy których zachowały się oryginalne lampy gazowe, codziennie zapalane ręcznie. Szczególnie wieczorem robi to niezapomniany nastrój. Wawrzyszew, to stacja przy Lasku Lindego – jeszcze  jednym zielonym zakątku dzielnicy. Końcową stacją są Młociny. W pewnym oddaleniu od niej stoi, niszczejący dziś niestety pałac Bruchla. Być może kiedyś ta stacja zostanie skomunikowana z rzeką, gdy odżyją rejsy po Wiśle do Młocin. Zanim po rzecze zaczną kursować statki, Warszawiacy już teraz mogą wybrać się metrem na Bielany, by spędzić czas w Lasu Bielańskim pamiętając o tak długim i uroczystym warszawskim zwyczaju. Jest to świetne miejsce na polowanie z użyciem aparatu lub kamery. Filmowanie plenerów bielańskich należy do najpiękniejszych przeżyć, pozwalających choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości.

Anna D. Polańska - Warsaw Faces

 

Źródło: Anna D. Polańska

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne - bez utworów zależnych