Totalna dekacapizacja jest nieodzownym warunkim rozwoju cywilizacyjnego Naszego Narodu
Nie wiem jak Wy Rodacy ale ja budzę się każdego ranka z myślą aby nie zrobić czegokolwiek na korzyść kacapów i Putina...
Przestałem nawet używać słowa "... mać"... W rozmowach rodzinnych i towarzyskich zastąpiłem prymitywne i zaściankowe "won" światowym i bardziej cywilizowanym "fak of"...
Codziennie z cała rodziną ustawiamy się w szeregu przed domem na po europejsku podstrzyżonym trawniku i przed krzyżem otoczonym flagami Watykanu, Polski, NATO, Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej w dni robocze (w postawie "na baczność") śpiewamy "Boże coś Polskę" i "Mazurka Dąbrowskiego"... na weekendy nucimy mruczandem "Odę do Młodości" a w święta narodowe "Nie rzucim ziemi skąd nasz ród."
Objąłem osobistymi sankcjami ekonomicznymi agencje towarzyskie, zatrudniające Rosjanki a nawet rosyjskojęzyczne Ukrainki.
Nie piję ruskiej wódki...
Przestałem nawet jeść pierogi ruskie... Lojalność wobec naszych sojuszników nakazuje mi konsumować obiady... sorry lunche u McDonalds'a®... Na kolacje - w znak solidarności z wielkim przyjacielem Narodu Polskiego prezydentem Poroszenko - regularnie spożywam kurczaka po kijowsku... a w dni postne barszcz ukraiński. Na deser jem czekoladki "Roshen" oraz patriotycznie gryzę jabłka, które popijam cydrem.
Na skrzyżowaniach i rondach nie daję samochodom z kacapską rejestracją pierwszeństwa... To za rozbiory, Katyń, zdewastowane piastowskie miasta Wrocław, Gdańsk, zrównaną z ziemią Warszawę, za Lwów, Wilno, Grodno, za PRL-owską okupację i Smoleńsk...
Od kilku lat bojkotuję ruskie filmy... Wywaliłem z domowej biblioteki wszystkich ruskich literackich trolli Tołstojewskich, Puszkinów, Bułhakowych, Buninów, Lermontowów i Czechowów, Jesieninów, Majakowskich, Błoków, Achmatowych, Cwjetajewych, Mandelsztamów, Pasternaków, Szołochowych, Jewtuszenków... Szałamowa, Sołżenicyna, Nabokowa i Mykołę Gogola na razie zostawiłem.
Gospodarstwo i cała rodzinę całkowicie zdebolszewizowałem i zdekacapowizowałem.
Spaliłem stare legitymacje partyjne i dyplomy przodownika pracy socjalistycznej należace niegdyś do ojca i dziadka. Podarłem na strzępy wszystkie PRL-owskie świadectwa szkolne, na których figurował język rosyjski.
Z pomocą znajomego (jeszcze z czasów okupacji sowieckiej) proboszcza cichaczem przeniosłem szczątki dziadka z cmentarza zasłużonych działaczy partyjnych na cmentarz katolicki w wieku 53 lat ochrzciłem się i przystąpiłem do Komunii Świętej oraz wziąłem ślub kościelny z żoną... 25 lat po ślubie cywilnym.
Zdałem na przemiał wszystkie vinyle z Biczewską, Wysockim i Okudżawą, Prokofjewem, Czajkowskim i Musorgskim... oszczędziłem tylko Aloszę Awdjejewa... bo to nasz Rusek.
Czytając bajki siostrzeńcom zamieniłem już Złego Wilka i Babę Jagę - Putinem...
Gospodarstwo i cała rodzinę całkowicie zdebolszewizowałem i zdekacapizowałem.
Podarłem na strzępy wszystkie PRL-owskie świadectwa szkolne, na których figurował język rosyjski.
Kazałem spalić wszystkie czerwone ubrania (łącznie z majtkami)... i stare filcowe walonki dziadka. Czapki uszanki było szkoda bo w srogą zimę jak znalazł.
Wywaliłem z szopy wszystkie sierpy i młotki.
Córkom zakazałem oglądania filmów o (zd)radzieckich Czterech Pancernych i sowieckim agencie wpływu poruczniku/kapitanie Hansie Klossie...
Zmieniam natychmiast kanał sportowy gdy widzę na ekranie naszprycowanego zawodnika z dwugłowym orłem na piersi/piersiach.
O ile naszego owczarka alzackiego "Szarika" przechrzciłem na "Anakondę" o tyle dla domowego kota rasy rosyjskiej (niebieskiej) - ku rozpaczy dzieci - niewiele już mogłem zrobić.