JustPaste.it

Jezus z Nazaretu – ekstremista… Miłości i Przebaczenia


 

 

Adoration-of-the-Shepherds

Historia naszej cywilizacji odnotowała już niejedno wydarzenie wzniosłe, niejedno okrutne. Możemy się poszczycić wielkimi ludźmi, jak Sokrates, Newton, Einstein, czy szlachetnymi, ale też i takimi, za których wstyd i nie miejsce tu ich wymieniać. Mieliśmy też, na szczęście, Jezusa.

24 grudnia, co roku, wypatrujemy gwiazdy, pierwszej na wieczornym niebie. Około dwóch tysięcy lat temu jej blask był wyjątkowo mocny – potwierdziły to obserwacje współczesnych astronomów. Szczególnie jasno świeciła na niebie w okolicach małej wsi w dalekiej prowincji Cesarstwa Rzymskiego, kiedy On przyszedł na świat.

Dokładna data urodzenia największej, zdaniem większości badaczy, postaci w historii świata – Jezusa Chrystusa – nie jest pewna – naukowcy szacują, że stało się to między 8 a 4 rokiem p.n.e.

W świetle nauki

Próby naukowego podejścia do historii życia Jezusa podjęte zostały dopiero w okresie Oświecenia (koniec XVII wieku do początku XVIII). Wcześniej opis historii życia Chrystusa zawarty w Nowym Testamencie przyjmowany był dosłownie i nie był poddany metodologicznej ocenie naukowej. Po prostu przyjmowano treść Pisma św. bez głębszej refleksji.

Pierwszym, zasadniczym i obecnie przez wszystkich historyków uznanym jest fakt istnienia Jezusa.

Wzmianki o Jezusie znajdują się w dziełach wielu historyków starożytnych, w tym m.in. Tacyta, (ok. 55-120) w jego „Rocznikach”, u Swetoniusza (69-130) i żydowskiego kronikarza Józefa Flawiusza (37-94).

O Chrystusie, jako Bogu, pisze też Pliniusz Młodszy (61-113) w liście do cesarza Trajana.

Lukian z Samosat (120-190) wspomina: (…) „zaszczepił (Jezus) im (swoim uczniom), że od chwili gdy się nawrócą, wyprą greckich bogów i oddadzą cześć temu ukrzyżowanemu mędrcowi, będą żyć zgodnie z jego prawami”.

Najstarszą wzmianką o Nim, pochodzącą z około 70 roku n.e. jest list Syryjczyka Mary Bar Serapiona do syna. W liście tym zachęcając potomka do szukania mądrości, wskazuje największych filozofów: Sokratesa, Pitagorasa i Jezusa.

Kolejne bezsporne wydarzenia, co do okoliczności czasu, uznawane w świecie naukowym to: ochrzczenie w rzece Jordan przez św. Jana oraz skazanie na śmierć przez ukrzyżowanie – wyrok wydany przez Poncjusza Piłata, za który odpowiedzialny był również Sanhedryn żydowski, a także spór z faryzeuszami, czyli tzw. oczyszczenie Świątyni.

Sporna pozostaje, jak już było wzmiankowane, dokładna data narodzin.

W każdym razie od tego momentu przyjęło się w świecie zachodnim liczyć „naszą erę”. Obliczeń dokonano za czasów papieża Jana I (lata pontyfikatu 523-526). Jednak zgodnie ze współczesnymi ustaleniami, mnich, któremu to zlecono, pomylił się o kilka lat.

Rodowód

Św. Mateusz pisze w swojej Ewangelii o Jezusie jako „synu Dawidowym, synu Abrahamowym”.

Następnie rozwija i wyjaśnia „tak więc wszystkich pokoleń od Abrahama do Dawida jest czternaście; od Dawida do uprowadzenia do Babilonu – pokoleń czternaście – od uprowadzenia do Babilonu do Chrystusa – czternaście”.

Abraham żył prawdopodobnie około w II tysiącleciu p.n.e. – według Biblii jest ojcem narodu żydowskiego. Ale nie tylko. Zgodnie z przekazem Józefa Flawiusza, jego potomkowie podbili ziemie od Afryki Północnej (Libię) po Półwysep Arabski. Stąd nazywany jest też ojcem narodów. Ludy zamieszkałe na tych terenach wyznają trzy wielkie religie monoteistyczne – tak zwane religie abrahamowe – z których jedną jest chrześcijaństwo (obok judaizmu i islamu).

Narodziny na ziemi…

Jezus urodził się w Galilei, w wiosce Betlejem, w pobliżu Jerozolimy. Stało się tak przypadkowo, gdyż rodzice – Maria i Józef, byli w tym czasie w podróży. Jechali (lub raczej szli) do Jerozolimy, by tam, zgodnie z zarządzeniem cesarza Oktawiana Augusta wziąć udział w spisie powszechnym. Galilea była wówczas częścią Cesarstwa Rzymskiego (od 64 p.n.e.). Po porodzie, który miał miejsce w stajence, rodzina wróciła do domu, w niewielkiej wiosce Nazaret.

…cuda (prawdziwe) na niebie

Narodziny poprzedziło, zgodnie z przekazem biblijnym, pojawienie się na niebie Gwiazdy Betlejemskiej.

Według brytyjskiego astronoma Marka Kidgera, autora książki „The Star of Bethlehem” (Gwiazda Betlejemska) przed narodzeniem Jezusa na niebie można było zaobserwować wyjątkowo dużo zjawisk astronomicznych:

koniunkcję (ustawienie w jednej linii) Jowisza i Saturna w gwiazdozbiorze Ryb (astrologicznym znaku Jezusa) w 7 roku p.n.e., potrójną koniunkcję Jowisza, Saturna i Marsa w tym samym gwiazdozbiorze, w 6 roku p.n.e., niezwykłe ułożenie ciał niebieskich – z jednej strony para Księżyc-Jowisz, z drugiej Mars i Saturn; 5 rok p.n.e.

I wreszcie czwarte – wybuch supernowej. Kroniki chińskie i koreańskie odnotowują, że zjawisko było widoczne przez 76 dni (od marca do końca maja 5 roku p.n.e.).

Według astronomów Gwiazdą Betlejemską miałaby być potrójna koniunkcja trzech planet. Pierwszy doszedł do tego wniosku Johannes Kepler (1571-1630).

Nie wyklucza się też, że trójkę Mędrców prowadził meteoryt (stąd tradycyjne przedstawienie gwiazdy betlejemskiej „z ogonem”) lub bolid.

Natomiast sami wędrowcy, Trzej Magowie, ewentualnie Trzej Królowie, Trzej Mędrcy pozostają wciąż trochę zagadką. Kim naprawdę byli? Pewne światło rzuca na to zagadnienie Marco Polo w swoim opisie podróży na Daleki Wschód (XIII wiek), pisze: „Jest w Persji miasto Saveh, z którego wyszli trzej Magowie, kiedy udali się, aby złożyć pokłon Jezusowi Chrystusowi”.

Biblia nie wymienia ani ich imion, ani nawet liczby. Tradycja, że było ich trzech i nosili imiona: Kacper, Melchior, Baltazar wywodzi się ze średniowiecza.

W kolońskiej katedrze znajdują się ich relikwie: doczesne szczątki Trzech Króli miała znaleźć w Jerozolimie w IV wieku n.e. św. Helena, matka cesarza Konstantyna Wielkiego, skąd po wędrówce, we wczesnym średniowieczu trafiły do Europy; najpierw do Mediolanu, a następnie do Kolonii.

„Zdumiewali się wszyscy nad jego rozumem”

Dziecku nadano imię Jezus. Polska wersja pochodzi z łacińskiego Iesus; to z kolei od aramejskiego Joszua (tym językiem posługiwano się w otoczeniu Chrystusa i on sam na co dzień), hebrajskiego Jeszua (w tłumaczeniu – Jahwe jest zbawieniem).

Jezus na co dzień posługiwał się aramejskim, znał również grecki. Otrzymał wykształcenie typowe dla uboższej ludności Izraela; miał jednak niezwykłe zdolności – inteligencję, bystrość, oryginalność poglądów, a przy tym wykazywał, już od najmłodszych lat, odwagę w ich głoszeniu.

Według Ewangelii spisanej przez św. Łukasza, gdy Jezus miał 12 lat, zgodnie ze zwyczajem, rodzice udali się wraz z nim do Jerozolimy, by spędzić tam święto Paschy. W pewnej chwili zauważyli, że ich syn zniknął – dopiero po długich, trwających trzy dni poszukiwaniach udało im się odnaleźć syna w świątyni. Ku ich ogromnemu zdumieniu zastali go „siedzącego wpośród nauczycieli, słuchającego ich i pytającego. (…) A zdumiewali się wszyscy nad jego rozumem i odpowiedziami”.

Chrzest Mesjasza

Według wszystkich Ewangelii Jezus rozpoczął działalność publiczną w wieku lat trzydziestu. Był to rok 27/28 n.e. Autor żadnej z Ewangelii nie wspomina, jak wyglądało życie Jezusa między 12. a 30. rokiem życia, co działo się wcześniej. Ostatnia wzmianka to spotkanie w świątyni. Kolejna to już chrzest przez św. Jana w Jordanie.

Zgodnie z Ewangelią wg św. Łukasza Jan był krewnym Jezusa. Ochrzczenie wodą z Jordanu oznaczało symboliczne oczyszczeniem. Podczas ceremonii Jan wzywał do pokuty i wyznawania grzechów. W czasie chrztu Jezusa, ku zdumieniu zebranych, oświadczył, że oto stoi przed nim Mesjasz, od wieków wyczekiwany przez Żydów.

Według Łukasza podczas ceremonii na Jezusa zstąpił Duch Święty (w postaci gołębicy).

Jesus-Jesus-Portrait

Królestwo „nie z tej ziemi”

Chrzest zapoczątkował okres, podczas którego Jezus nauczał i czynił cuda. Podsumowanie tych nauk stanowi Kazanie na Górze. Relacje Ewangelistów i interpretacje przesłania w nich zawartego trochę się różnią. Ale wszyscy są zgodni co do jednego – najważniejsze zadaniem, jakie stoi przed każdym człowiekiem, jest znalezienie drogi do Królestwa Bożego. Królestwo to jest otwarte dla wszystkich, bez różnicy. Przy tym, podkreślał zawsze Jezus, nie jest to królestwo „z tej ziemi”, a jego istnienie w niczym nie zagraża ziemskim władcom.

Przykazania w nim obowiązujące – to przede wszystkim „miłować swojego Boga sercem i umysłem, a bliźniego swego jak siebie samego, przy czym bliźnim jest każdy człowiek”.

Droga do Królestwa nie jest łatwa; może się zdarzyć nawet, że potrzebna będzie ofiara z samego siebie. Ale zostanie to nagrodzone, bo „kto straci życie z mojego powodu, znajdzie je”.

„Przed nastaniem Królestwa Bożego – pisze Karl Jaspers, miał nastąpić koniec świata”. Jest w tym przesłaniu według Jaspersa „strach i radość”. Strach to zrozumiałe – przed wielką niewiadomą, którą ma być ów „koniec”. Radość z powodu tego, co nadejdzie, czyli Królestwa Bożego. Aby te słowa urzeczywistniły się, Jezus nakazywał swojej trzódce modlić się: „Przyjdź Królestwo Twoje”.

Niezbędne są też inne cechy, na przykład pokora: „Kto by między wami chciał stać się wielki, niech będzie sługą waszym”.

Gdy Jezus mówi, jak człowiek powinien postępować, zdaniem Jaspersa – „chodzi mu nie o samowystarczalny system etyczny”. Z nauk Jezusa wynika, że „świat jest tylko pomostem, przechodź, ale nie buduj na nim swojego mieszkania”.

Kim byli ludzie, którzy wędrowali za nim, słuchali tych słów, zapewne rozmawiali o nich między sobą, próbowali je zrozumieć?

Były wśród nich również kobiety, może całe rodziny? Z biegiem dni niewielka początkowo gromadka rosła; Kazania na Górze wysłuchał już tłum.

Jezus-Jesus-Kazanie-na-Gorze-Sermon-on-the-Mount

Kazanie na Górze – według tradycji zostało wygłoszone na Górze Błogosławieństw na północnym brzegu jeziora Genezaret, w okolicach Kafarnaum. Szacuje się, że miało to miejsce około 30 r. n.e. Jezus wprowadza mocniejsze od przepisów Prawa zasady etyczne. Mówi np. nie tylko „nie zabijaj”, ale nawet „nie gniewaj się na brata swego; pojednaj i pogódź się z bratem”. Lub nie tylko „nie cudzołóż”, ale nawet „unikaj pożądliwego spojrzenia”.

Śmietankę stanowiło dwunastu apostołów, wybranych przez samego Jezusa. Najważniejszy z nich – Piotr, Petrus – po łacinie „skała, opoka”. To do niego miał się później zwrócić Jezus słowami: „Ty jesteś Piotr (Petrus) i na tobie zbuduję mój Kościół”. Pozostali to przypadkowi słuchacze, których zafascynowała osoba kogoś, kto wydawał im się wędrownym kaznodzieją i jego słowa, rzeczywiście „nie z tej ziemi”. Słowa proste, zrozumiałe, ale ich treść wywracała cały dotychczasowy świat tych ludzi do góry nogami. Wszyscy oczywiście znali Stary Testament, ale nauki rozumiano dotąd inaczej. Do wyznawców należeli ludzie z różnych środowisk. Święty Mateusz był na przykład… poborcą podatkowym. Według Bułhakowa (który przed napisaniem „Mistrza i Małgorzaty”, powieści, której jednym z bohaterów jest Jezus, bardzo wnikliwie przestudiował teksty źródłowe) Mateusz miał rzucić swoje zajęcie (niezwykle intratne, również w tamtych czasach) i przyłączyć się do grupy ludzi towarzyszącej Jezusowi.

Cuda

Było ich w sumie 37, według św. Jana tylko ich część została opisana w Ewangeliach. Zgodnie z teologią chrześcijańską dzielone są na cztery kategorie: uzdrowienia fizyczne, egzorcyzmy (uwolnienia od złych duchów), wskrzeszenia umarłych oraz cuda nad naturą fizyczną.

Według Starego Testamentu to właśnie takie nadzwyczajne wydarzenia miały w czasach mesjańskich zdarzać się na świecie, a osobą potrafiącą je czynić mógł być tylko Mesjasz.

Najważniejsze, opisane przez św. Jana w jego Ewangelii to cud pierwszy – zamiana wody w wino w Kanie Galilejskiej i – najbardziej może wstrząsający i widowiskowy – wskrzeszenie Łazarza.

Dla religioznawców uznanie historyczności tych zdarzeń nie jest najważniejsze. Podobną moc przypisuje się również Buddzie i Mahometowi.

Sam Jezus zawsze odrzucał żądania, by udowodnić, przez dokonanie cudu, swój autorytet.

Jezus-Palestine-Jesus-Times

Jezus-Jesus-Ecce-Homo

Ecce Homo” („oto Człowiek”), obraz włoskiego malarza Antonio Ciseriego z 1871 roku: Poncjusz Piłat przedstawia ubiczowanego Jezusa z Nazaretu mieszkańcom Jerozolimy.

Ostatnie dni

Tydzień przed świętem Paschy, podobnie jak wtedy, kiedy miał 12 lat, Jezus wyruszył do Jerozolimy. Tym razem towarzyszyli mu nie rodzice, ale ogromny tłum wyznawców. Szli za nim pewni, że po dotarciu na miejsce, podczas uroczystości paschalnych, Jezus zgodzi się, by obwołali go królem żydowskim. Na to jednak, co stało się podczas tych świątecznych dni, tylko niewielu było przygotowanych. Zamiast zgodzić się na żądania, Jezus znów, podobnie jak kilkanaście lat wcześniej, udał się do świątyni. Tam już oczekiwali go przedstawiciele dwóch głównych żydowskich frakcji religijnych: faryzeusze i saduceusze.

Według św. Jana to już wtedy, nieustępliwi faryzeusze, w obawie o utratę własnej pozycji, postanowili pojmać Jezusa i zabić. Faryzeusze byli w większości ludźmi świeckimi (w przeciwieństwie do saduceuszy); uważano ich za ekspertów w rozumieniu tekstów biblijnych. Wierność zapisom Pisma świętego doprowadzali do przesady, szczególnie w stosunku do tych, którym doradzali – jako rabbi (rabinowie). Sami często ich nie przestrzegali – stąd dzisiaj słowem „faryzeusz” określa się obłudnika.

W ich interesie było więc wskazywać go Żydom, jako buntownika i wichrzyciela, którego poczynania mogą spowodować represje Rzymian wobec miejscowej ludności. Twierdzenia te były bezpodstawnie; świadczyły tylko o świadomym przekręcaniu słów Chrystusa, który często podkreślał, że jego „Królestwo jest nie z tej ziemi”, w niczym więc panowaniu Rzymu nie zagraża.

Potwierdzają to też inne słowa Jezusa: „Oddajcie cesarzowi co cesarskie, a Bogu, co boskie”. Niepokój faryzeuszy wzmagała rosnąca popularność młodego proroka, tłumy, które mu towarzyszyły. Z dnia na dzień stawał się dla nich coraz większym zagrożeniem, tym poważniejszym, że często zarzucał w swoich naukach przywódcom Izraela, w tym przede wszystkim właśnie faryzeuszom, brak pobożności, religijność na pokaz, nadmierne przywiązanie do dóbr materialnych.

Jezus często w swoich naukach przestrzegał przed tymi, którzy „z upodobaniem chodzą w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach”. Mało tego – faryzeusze mieli „objadać domy wdów, dla pozoru długo się modlić”. Nic dziwnego, że opisani w ten sposób odbierali Jezusa jako ogromne zagrożenie.

Bez trudu udało im się przekupić Judasza, którego zdrada doprowadziła do pojmania Jezusa. Sanhedryn, żydowski sąd skazał Go za bluźnierstwa (nazywanie siebie „synem Bożym”) na karę śmierci. To była pierwsza część planu. Część druga okazała się trudniejsza, bo zależała już od samych Rzymian.

Należało przekonać Poncjusza Piłata, rzymskiego prokuratora Judei do tezy, że podsądny, Jezus zwany Chrystusem (Ha-Nocri) skazany już przez Sanhedryn, rzeczywiście jest groźnym buntownikiem, którego samo istnienie zagraża najpotężniejszemu państwu na świecie – Cesarstwu Rzymskiemu.

Okazało się to wcale nie takie łatwe. Cywilizacja rzymska oparta była na poszanowaniu prawa i ogólnej sprawiedliwości, a Poncjusz Piłat od dawna był skonfliktowany ze starszyzną żydowską i Sanhedrynem.

Jezus-Jesus-Last-Supper-Ostatnia-Wieczerza

Ostatnia Wieczerza – wieczerza paschalna Jezusa z apostołami, która odbyła się w przeddzień jego śmierci w sali zwanej Wieczernikiem. Obraz hiszpańskiego malarza Juana de Juanesa, namalowany około 1562 roku.

Ostatnia noc

Przed pojmaniem i uwięzieniem, świadomy tego, co go czeka, co zresztą wielokrotnie wcześniej zapowiadał, Jezus spotkał się ze swoimi uczniami na Ostatniej Wieczerzy. Wtedy ustanowił sakrament Eucharystii, symbol wtajemniczenia chrześcijańskiego, wspólny dla wszystkich nurtów chrześcijaństwa: prawosławia, Kościołów orientalnych, katolicyzmu, czy nawet anglikanizmu. Dopiero Reformacja przyniosła zmiany, w wyniku których w protestantyzmie Eucharystia jest rozumiana i praktykowana inaczej.

Sąd

Skazany przez Sanhedryn, Jezus wydany został w ręce Piłata. Prokurator nie uznał jego winy i odesłał do tetrarchy Heroda Antypasa, syna Heroda Wielkiego. Antypas nie chciał wydać wyroku; Jezus powtórnie stanął przed obliczem Poncjusza Piłata.

Nigdy nie dowiemy się, czy rozprawa wyglądała tak, jak przedstawił ją Bułhakow w powieści „Mistrz i Małgorzata”. Pozostanie zagadką, czy dzień był wyjątkowo upalny, a Prokurator cierpiał akurat na wyjątkowo silny atak migreny.

Faktem jest natomiast, że Poncjusz Piłat nie chciał śmierci Jezusa, wydaje się nawet, że jego zamiarem było uratowanie jeńca. Nie wiadomo, czy „na złość” żydowskiej starszyźnie, czy z jakichś innych, nieznanych pobudek. Nie mogąc uwolnić podsądnego – rzucone na Jezusa oskarżenia były zbyt poważne – Prokurator wydał wyrok salomonowy – nie uniewinnił Go, skazał, ale tylko na biczowanie.

Ponieważ zgodnie z prawem rzymskim, nie wolno było karać dwa razy za to samo przestępstwo, Jezus w ten sposób miał uniknąć kary śmierci.

Nie o to jednak chodziło żydowskim sędziom, którzy dążyli do pozbycia się niewygodnego Proroka za wszelką cenę – uciekli się do szantażu. Pomógł im w tym akt oskarżenia, który sami przygotowali – jakoby Jezus był niebezpiecznym buntownikiem, dążącym do obalenia władzy cesarza Rzymu. Zagrozili, że jeżeli Piłat nie ukarze przykładnie (śmiercią) domniemanego buntownika, doniosą o tym samemu cesarzowi.

Trafili w czuły punkt; Piłat wiedział, że nie może liczyć na łaskę panującego wówczas cesarza Tyberiusza, tyrana i despoty, znanego na dodatek z chorobliwej podejrzliwości – i uległ szantażowi.

Jesus-Crown-of-Thorns

Bez litości

Tego dnia czterech skazańców otrzymało wyroki śmierci. Jeden z nich, zgodnie z żydowską tradycją, w związku ze świętem Paschy, miał być ułaskawiony. Rzymianin, Piłat chciał, aby był nim Jezus, Żydzi – i to nie tylko starszyzna, ale również tzw. lud zebrany wokół pałacu Piłata i oczekujący na widowisko – chcieli uwolnienia Barabasza – mordercy i bandyty. Prokurator ostatecznie przystał na te żądania i uwolnił przestępcę. Według Ewangelistów przekonać go miały słowa jednego z członków Sanhedrynu: „Jeżeli tego nie uczynisz (nie skażesz Jezusa na śmierć) nie jesteś przyjacielem cesarza”.

Zagadką pozostaje, co stało się z tymi, którzy przez tyle lat podążali jego śladami, słuchali jego nauk, wielbili go i jeszcze poprzedniego dnia chcieli obwołać królem żydowskim? Czy byli w tłumie, który z wrzaskiem domagał się ukrzyżowania Jezusa? Czy może, kiedy zobaczyli go po biczowaniu, zakrwawionego, słaniającego się na nogach, przed Poncjuszem Piłatem, zwątpili?

Kara śmierci wykonana przez ukrzyżowanie stosowana była na terenie Cesarstwa rzymskiego wobec nie-obywateli (wobec Rzymian wykonywano ją poprzez ścięcie mieczem). Skazaniec musiał dodatkowo nieść na miejsce kaźni patibulum, czyli poziomą część krzyża. W tej ostatniej drodze towarzyszyły mu kobiety (otarcie twarzy chustą przez Weronikę to według tradycji jeden z elementów drogi krzyżowej). Po śmierci, zdjęte z krzyża ciało Jezusa, zostało złożone do grobu w grocie należącego do Józefa z Arymatei.

Po trzech dniach, kiedy zjawiła się tam matka, Maria, okazało się, że grób jest pusty, a Jezus, według relacji swoich uczniów, jeszcze czterdzieści dni przebywał z nimi, tłumacząc sens swojej męczeńskiej śmierci i zmartwychwstania.

Wtedy też posłał ich jako „rybaków ludzi”. Nakazał im „wędrować po dwóch, nie biorąc niczego poza kijem, bez torby chleba, pieniędzy w pasie, lecz w sandałach i jednej sukni”.

Znaczenie przesłania Jezusa

Żadna inna postać w dotychczasowych dziejach ludzkości nie wywarła wpływu choćby w przybliżeniu porównywalnego z wpływem Jezusa na praktycznie każdy aspekt naszego życia.

Jak to się stało, że po zaledwie trzech latach wędrówek, podczas których głosił swoje przesłanie, nigdy przez siebie nie spisane, nie został zapomniany przez dwa tysiące lat? I wszystko wskazuje na to, że za kolejne dwa tysiące lat to się nie zmieni.

W różnych epokach, na różne sposoby usiłowano zmierzyć się z legendą zarówno samego Jezusa, jak i jego działalność i spuścizny. Początki najnowszej fali badań miały miejsce na początku lat 70. XX wieku, w których nastąpił renesans zainteresowania Jego osobą. Prawdopodobnie związane to było między innymi z przeniesieniem wizerunku Jezusa do popkultury. Przykładem jest m.in. rock-opera „Jesus Christ Superstar”, która sugerowała, jak najbardziej zgodnie z duchem czasu, że Jezus był kimś w rodzaju niezwykle charyzmatycznego, „antycznego” hippisa.

Również świat nauki uległ tej modzie – ponownie przystąpiono do studiów nad fenomenem Jezusa – powstało kilka wizji. Według jednych poglądów miał być apokaliptycznym Prorokiem, innych – charyzmatycznym uzdrowicielem, wędrownym filozofem, „który nie ma niczego i nie chce niczego”, czy Prorokiem rewolucjonistą zapowiadającym zmiany społeczne.

Żadna nie dała zadowalającej odpowiedzi. Kim był naprawdę?

„Z łatwością można stwierdzić kim Jezus NIE był” – odpowiada na to pytanie Jaspers. „Nie był filozofem, myślącym metodycznie, konstruującym swe myśli w sposób systematyczny. Nie był reformatorem społecznym (…). Nie był politykiem (…). Nie stworzył kultu. Nie chrzcił, nie stworzył organizacji, wspólnoty, kościoła (ale to wszystko zrobili jego uczniowie). Kim więc był?”.

I odpowiada sobie, tym razem nie poprzez negację: „Można postrzegać go poprzez psychologiczny aspekt jego indywidualnej rzeczywistości; można postrzegać go historycznie w szerokim kontekście duchowym; można też ujrzeć go w istocie jego własnej idei”.

Od dwóch tysięcy lat postać Jezusa jest natchnieniem dla malarzy, muzyków i pisarzy. Wyjęcie wszystkich dzieł Jemu poświęconych i w jakiś sposób z Nim związanych z kanonu dzieł artystycznych zachodniej kultury oznaczałoby sprowadzenie jej niemal do zera.

Wciąż aktualne jest pytanie – czy ktoś taki rzeczywiście mógł być tylko synem cieśli imieniem Józef i przeciętnej kobiety imieniem Maria?

 

Autor: Barbara Jackowska