JustPaste.it

Sumienie błędne wiąże - Conscientia erronea ligat.

Z NAUKI WIELKIEGO ŚW. TOMASZA Z AKWINU - SUMIENIE BŁĘDNE WIĄŻE !
Zachęcam gorąco do zapoznania i zgłębiania myśli św. Tomasza z Akwinu, którego aż dotychczas nikt w dociekaniach filozoficzno-teologicznych nie prześcignął. Dziś proponuję rozważenie kwestii obowiązywalności sumienia niepokonalnie błędnego.

   Czasem w rozmowach z przyjaciółmi, czy innymi zaufanymi ludźmi, oceniając negatywnie czyjeś zachowanie, mówimy: „Jak on mógł tak postąpić? Chyba jest bez sumienia”. Stwierdzenie to sugeruje, że człowiek, który „ma sumienie”, czyli działa zgodnie z jego wskazaniami, powinien postępować w sposób prawy. Czy tak rzeczywiście jest? Czy będąc w zgodzie z własnym sumieniem, możemy postępować źle, to znaczy czy sumienie może wydawać błędne sądy?

   Sumienie błędne wiąże (conscientia erronea ligat).
   Wierność sumieniu jest naczelną zasadą moralności. Człowiek postępuje dobrze wtedy, gdy jest wierny głosowi swojego sumienia, jeżeli idzie za własnym rozpoznaniem dobra i zła. A grzeszy (popełnia nieprawość) tylko wówczas, kiedy głos rozumu mówi mu jedno, a on wybiera drugie.
   Co jednak zrobić, kiedy człowiekowi głos rozumu mówi coś błędnie, kiedy ktoś jest przekonany, że dobre jest coś, co inni uważają za zło ? Wtedy, powiada św. Tomasz, należy być wiernym własnemu sumieniu. Sumienie - także niepokonalnie błędne - wiąże człowieka (conscientia erronea ligat).
   "Ten bowiem, kto ma sumienie błędne, wierzy w to, że ma trafne, bo inaczej nie byłby w błędzie".
   Podstawowa zasada moralności brzmi więc w następujący sposób: słuchaj swojego wewnętrznego głosu sumienia, staraj się jak najlepiej rozpoznać, co dobre, a co złe, i postępuj w ten sposób. Nigdy nie uznawaj za złe tego, co rozpoznajesz jako dobre, i odwrotnie, nigdy nie uważaj za dobre tego, co rozpoznajesz jako złe.
Św. Tomasz chcąc pokazać, jak ważna jest ta zasada, ucieka się wręcz do skrajnych przykładów. Mówi, że jeżeli ktoś w swoim sumieniu, w sposób niezawiniony, byłby całkowicie przekonanym, że cudzołóstwo jest rzeczą dobrą - wtedy powinien cudzołożyć. Obiektywnie czyni zło, lecz pozostając wierny swojemu sumieniu zachowuje się w sposób prawy (nie zaciąga winy). Istotą moralności jest bowiem zgoda woli ludzkiej, na to co rozum przedstawia jej jako dobre, a więc wierność swojemu sumieniu. To jest najwyższa norma moralności. Podając inny skrajny przykład, Tomasz stwierdza, że jeśliby ktoś uważał, iż przyjęcie wiary w Chrystusa jest złem, nie powinien jej przyjmować, a nie tylko nie będzie za to potępiony, ale jeszcze Bóg udzieli mu łaski, że jest wierny swojemu sumieniu.
   Św. Tomasz mówi:
   "Skoro sumienie jest swego rodzaju poleceniem rozumu (jest bowiem pewnym zastosowaniem wiedzy do czynu), tym samym trzeba zapytać. czy wola nie zgadzając się z umysłem błądzącym jest zła i czy sumienie błędne obowiązuje [...]. Przedmiotem woli jest to, co przedstawia rozum. Kiedy rozum przedstawia coś jako złe, wola, gdy za tym idzie, staje się w swej treści zła".
Zasada błędnego sumienia niepokoi, wydaje się bowiem prowadzić do anarchii. Nie oznacza ona oczywiście, że można popełniać każde zło. Przeciwnie, istotą moralności jest trwanie przy tym, co rozpoznaje się szczerze jako dobro, nawet gdyby było się w błędzie. Rozmyślna niewiedza nie usprawiedliwia trwania w błędzie. Stąd mowa o obowiązywalności jedynie sumienia niepokonalnie błędnego. Można w wypadku rozmyślnej niewiedzy mówić jedynie o złej woli. Mówiąc o sumieniu błędnym niepokonalnie mamy na myśli sumienie szczere i wolne od rozmyślnej niewiedzy.
   Patrząc jednak od innej strony, zasada obowiązywalności błędnego sumienia jest źródłem nadziei, ponieważ sprzeciwia się takiemu rozumieniu moralności, które polega wyłącznie na spełnianiu podanych przez kogoś poleceń. Człowiek jest podmiotem moralności. Zasada obowiązywania błędnego sumienia nie pozwala na sterowanie ludźmi z zewnątrz, czyni ich wolnymi, apeluje do ich wolności, także w wymiarze etycznym. Wspiera ona fundamentalną regułę człowieczeństwa, jaką jest wierność rozpoznawanej prawdzie. Tak rozumiana wierność sobie, własnemu obrazowi rzeczy, rozstrzyga zasadniczo o prawości bądź niegodziwości człowieka. Błąd, rozumiany w sensie ścisłym, tj. autentyczna, niepokonalna pomyłka w rozpoznaniu, nie usprawiedliwia odejścia od rozpoznanej prawdy. Właśnie ta szczególna reguła zabezpiecza prawość ludzkiego serca, stawiając na miejscu uprzywilejowanym wierność własnym przekonaniom.
   Działanie etyczne nigdy nie powinno być tylko czysto formalnym dostosowywaniem się do zewnętrznych poleceń, do zwyczajów, obyczajów, przekonań społeczności, bo jest to rodzaj niewolnictwa, zgodnie z podaną przez św. Tomasza z Akwinu za Arystotelesem definicją:
   "Wolnym jest ten, kto działa dzięki samemu sobie, jest jak powiedziano na początku Metafizyki. Niewolnikiem zaś jest ten, kto działa nie dzięki sobie samemu, lecz jest poruszany przez coś zewnętrznego".
Człowiek nie może być wolny, jeśli zasadą jego postępowania nie jest jego sumienie, a jedynie przyjęte formalnie z góry zasady jakiegoś kodeksu etycznego, wcielane tylko na mocy uznania wartości danego kodeksu. Tak bowiem może zostać ukształtowana raczej bezmyślność, ślepe i bierne posłuszeństwo, życiowa reaktywność. Nie ma wtedy miejsca na twórczość. Rozstrzygające jest prawo,a nowe sytuacje etyczne, ryzyko splamienia się, są nie do pomyślenia. O skutkach myślenia w kategoriach etyki kodeksowej słusznie pisała znakomity filozof Leszek Kołakowski:
   "Pragnienie posiadania kodeksu moralnego jest składnikiem owej dążności do bezpieczeństwa, owej ucieczki od decyzji; jest pragnieniem życia w świecie, gdzie wszystkie decyzje zostały już raz na zawsze za nas powzięte. W idealnej swojej postaci kodeks ma być zbiorem decyzji abstrakcyjnych, zastępującą dowolną decyzję konkretną, ma być warunkiem wystarczającym każdego rozstrzygnięcia, ma autonomicznie zlokalizować każdą sytuację w świecie wartości, zredukować jej elementy do punktów na jednorodnej skali uniwersalnej, unicestwić pole wahań i stworzyć warunki pewności, gdzie zadowolenie z dobrego urzeczywistnienia nakazów daje się równie dobrze przewidzieć z góry, jak poczucie winy w obliczu dokonanego wykroczenia. Kodeks daje nam życie gotowe, dostarcza owej satysfakcji, jaką czerpie się z konkretnej przewidywalności świata, z przekonania, że dysponujemy niejako formułą laplacowską dla życia moralnego i potrafimy dowolny przypadek zinterpretować bez reszty jako ilustrację znanego nam prawa".
   Opisany tutaj ideał wierności rozpoznanej prawdzie, ukryty w formule: "sumienie niepokonalnie błędne wiąże", ujawnia wiarę Tomasza z Akwinu w dobroć natury ludzkiej, która choć zraniona przez grzech i ułomna, nastawiona jest jednak na dobro. Świadczy także o jego wierze w ludzką zdolność do rozpoznawania prawdy i dobra. Jak wielka jest godność człowieka, jak wielka moc jego podmiotowości, skoro jego powołaniem ma być wierność własnej prawdzie. Bóg zaś stoi jakby "za" człowiekiem i wspiera go, by szukał swej wewnętrznej prawdy i pozostawał jej wierny.
   Należy pamiętać i z całą mocą podkreślić raz jeszcze, że jedynie sumienie NIEPOKONALNIE błędne wiąże. Dzieje się tak, gdy ignorancja człowieka będzie niezawiniona, gdy osoba nie ma możliwości zgłębiania treści prawd wiary oraz treści przykazań, zasad etycznych. Jeżeli wie o nich, a postępuje wbrew ich nakazom nie ma mowy o sumieniu niepokonalnie błędnym.