JustPaste.it

Czy US Army używa voodoo, czy trzęsie ziemią całkiem bez trudu?

 

Dzisiejszy
tekst zamieszczamy z miesięcznym opóźnieniem, by jak mówi przysłowie,
lepiej późno niż wcale mogli Państwo zapoznać się z informacjami
dotyczącymi tematu może nie do końca związanego z orwellizacją, bo
skierowanego raczej do miłośników tak wyśmiewanych „spiskowych teorii”.

Dwa miesiące temu świat obiegła wiadomość o tragicznym w skutkach
trzęsieniu ziemi na Haiti. Pisano o setkach tysięcy ofiar, zaginionych,
ludzi bez dachu nad głową.
Dziś, jak można się domyślać, temat ten praktycznie zniknął już z
pierwszych stron gazet, ofiary trzęsienia ziemi nie stanowią już
medialnej atrakcji.

Nie, nie będziemy dziś poruszać humanitarnych aspektów tragedii, która
dotknęła mieszkańców nawiedzonego trzęsieniem ziemi regionu, czy też
szybkości przemijania dziennikarskich sensacji. Nie będziemy też
rozwodzić się nad okresem czasu po jakim współczesny widz nudzi się
pokazywanymi na ekranie obrazkami.

Zastanowił nas trochę inny aspekt wydarzeń sprzed dwóch miesięcy.

Zapewne i do Państwa dotarła wiadomość o tym co napisały po trzęsieniu
ziemi media w Wenezueli. Tym, którzy nie interesowali się tematem
przypomnimy w skrócie o co chodzi.

2010-01-22 Wprost.pl powołując się na Gazetę Wyborczą umieściło w
dziale informacji ze świata następującą notkę:
„Prezydent Wenezueli Hugo Chavez
uważa, że amerykańska armia testująca nowe rodzaje broni jest
odpowiedzialna za trzęsienie ziemi na Haiti. Chavez oskarża Pentagon
również za wywoływanie susz, powodzi i obarcza go odpowiedzialnością za
globalne ocieplenie.”

Sięgając do źródła tej informacji w Polsce, dowiadujemy się dalej, iż w
Wenezueli:
„Dziennikarze i zapraszani do
telewizyjnych studiów eksperci za każdym razem powołują się na bliżej
niesprecyzowane „raporty Północnej Floty Federacji Rosyjskiej”, które
Wenezuela jako bratni kraj otrzymała niedawno w największym zaufaniu.


Wynikać ma z nich jednoznacznie, że
tragiczne trzęsienie ziemi na Haiti zostało szczegółowo zaplanowane
przez USA w ramach rozpoczętych już w latach 70. badań nad tzw. bronią
sejsmiczną. Ma to być część tajnego programu HAARP, który poza bronią
sejsmiczną – twierdzą media populistycznego prezydenta Hugo Chaveza
publicznie mówiącego o swej nienawiści do Ameryki – obejmuje też
wywoływanie anomalii klimatycznych na całym globie.

Naszą uwagę zwrócił niesamowicie przenikliwy komentarz pod tekstem na
stronie wprost.pl, który brzmiał następująco:
„Spiskowa teoria a’la kacza banda
~wyborca 1968 r. 2010-01-22 12:37 z
IP 169.142.127.*”

Tak właśnie polski wyborca skomentował ten artykuł.  Poza
przesłankami: pierwszą, która dobitnie ukazuje przyczynę poziomu
politycznego idiotyzmu jaki panoszy się obecnie w państwach
demokratycznych opartych na powszechnych wyborach; drugą, która
bezpośrednio potwierdza, że wiek niekoniecznie musi iść w parze z
mądrością; komentarz ten zmotywował nas do dalszych poszukiwań na temat
„spiskowej” strony tego co wydarzyło się na Haiti.

Nauczeni lekcją historii, że nie powinno się wierzyć wszelkiej maści
prezydentom Kwaśniewskim, premierom Millerom, posłom Kaliszom,
posłankom Senyszyn oraz innym wyznawcom zbrodniczej doktryny socjalizmu
(podobno około 100 milionów ofiar na całym świecie i wciąż zabija), nie
uwierzylibyśmy na słowo także prezydentowi Hugo Chavez’owi. Tacy jak On
lubią straszyć imperialistycznym wrogiem, który zwyczajowo czai się
wszędzie. W odróżnieniu od krajów „demokratycznych”, Hugo Chavez nie
może straszyć obywateli terroryzmem, wysadzać budynków za pomocą
samolotów, detonować bomb w metrze itd., bo pokazywałoby to, że
wspaniały socjalistyczny rząd utracił kontrolę nad Państwem, co
oczywiście mogłoby dać niektórym do myślenia i zachęcić do próby zmiany
cudownego ustroju dążącego nieustannie do równej i powszechnej
szczęśliwości, na jakiś inny i gorszy, do czego władza dopuścić nie
może dla dobra narodu oczywiście.
Socjalistyczna władza przedstawia więc wroga w pozycji zewnętrznej.
Wróg nie jest w stanie znacznie zagrozić bezdyskusyjnej nadrzędności
socjalizmu, jedynie od czasu do czas mącąc, niszcząc i plugawiąc
czerwone wartości, opóźnia nadejście ogólnej i równej szczęśliwości, co
przy okazji usprawiedliwić ma powszechne niedostatki i ogólnie panujące
dziadostwo i nędzę.
Pisząc w skrócie, tacy jak Chavez straszyli kiedyś ciemny lud stonką
ziemniaczaną zrzucaną przez Amerykanów. Nie zdziwilibyśmy się więc, że
dziś straszą techniką wojenną wywołującą trzęsienia ziemi na
zawołanie.

Ponieważ Chavez powoływał się na: „niesprecyzowane
raporty Północnej Floty Federacji Rosyjskiej”
, dlatego
poszukiwania rozpoczęliśmy od portali rosyjskich.

I rzeczywiście, w anglojęzycznej wersji strony rosyjskiej „Prawdy”
znajduje się artykuł zatytułowany: „Amerykanie wywołali trzęsienie ziemi na Haiti?”

Czytamy w nim, że „Rosyjska Flota
Północna wskazuje, iż oczywistym jest, że trzęsienie ziemi, które
zdewastowało Haiti, było rezultatem testu jakiego za pomocą broni
wywołującej trzęsienia ziemi dokonała marynarka wojenna USA. Dodatkowo
przedstawiono diagram bezpośredniego następstwa w związku z
doniesieniami o innych trzęsieniach ziemi w Wenezueli i Hondurasie,
których epicentrum miały miejsce na takiej samej głębokości.”

Artykuł opisuje również, iż: „Do
końca lat 70-tych zeszłego stulecia, amerykanie dokonali sporych
postępów w dziedzinie broni wywołującej trzęsienia ziemi i, wg. owych
raportów, obecnie używają sprzętu wykorzystującego techniki impulsu,
plazmy i techniki elektromagnetycznej Tesli, oraz technologii
dźwiękowej w połączeniu z „falą uderzeniową bomb”.


Raport porównuje także wyniki
stosowania obu tych broni. Gdy test broni na Pacyfiku spowodował
trzęsienie ziemi o sile 6.5 w skali Richtera w okolicach miasta Eureka
w Kalifornii nie powodując żadnych ofiar w ludziach, to test na
Karaibach spowodował śmierć co najmniej 140 tysięcy ludzi.


Wg. raportu jest bardziej niż
prawdopodobne, że marynarka wojenna USA posiadała pełną wiedzę na temat
katastrofalnych zniszczeń jakie ów test mógł wywołać na Haiti, w
związku z czym wcześniej umieściły na wyspie dowódcę Południowych Siły
(USSOUTHCOM), generała broni P.K. Keen’a, by jeśli zajdzie taka
potrzeba, nadzorował działania związane z udzielanie pomocy.


Odnoście ostatecznych wyników testu
tych broni, raport ostrzega, że USA planuje zniszczyć Iran za pomocą
serii trzęsień ziemi, zaprojektowanych tak, by odsunąć od władzy obecny
islamski reżim. Według raportu, system testowany przez USA (projekt
HAARP) może także wywoływać anomalie klimatu powodujące powodzie, susze
i huragany.


Według innego raportu istnieją
dowody, które wskazują, iż trzęsienie ziemi w Sichuan w Chinach, które
miało miejsce 12 maja 2008 roku i miało siłę 7.8 w skali Richtera,
także zostało wywołane przez radiowe częstotliwości HAARP. Można
zaobserwować, iż istnieje związek pomiędzy aktywnością sejsmiczną oraz
jonosferą, poprzez kontrolę radiowych częstotliwości wywołanych polem
siły, które wytwarza HAARP.


Niedługo po trzęsieniu ziemi,
Pentagon oznajmił, iż pływający szpital, USS Comfort, który przebywał w
doku w Baltimore, wypłynął na Haiti, pomimo faktu, iż dotrze tam
dopiero po upływie kilku dni. Admirał marynarki wojennej USA, Mike
Mullen z dowództwa oznajmił, że siły zbrojne USA przygotowywały
działania w sytuacji kryzysowej na terenie objętym klęską.


Generał Douglas Fraser, dowódca
USSSOUTHCOM powiedział, że jednostki Straży Przybrzeżnej i Marynarki
Wojennej z regionu zostały wysłane by zaoferować pomoc nawet jeśli
posiadały ograniczone środki i helikoptery.”

Tyle napisano w rosyjskiej „Prawdzie”. Czy można wierzyć tym
informacjom?

Na pierwszy rzut oka trochę naciągane wydają nam się owe bliżej
nieokreślone „techniki impulsu, plazmy i techniki elektromagnetyczne
Tesli”, które  brzmią jak fragment dialogu z filmu science fiction
klasy B, ale już wywołanie fali uderzeniowej za pomocą fali akustycznej
lub detonacji bomby jest całkowicie realne. Wydaje nam się jednak, że
aby w taki sposób wywołać na zamówienie trzęsienie ziemi, które
potrafiłoby zrównać z ziemią miasto, wymagana byłaby naprawdę ogromna
ilość energii.

Z drugiej jednak strony wiemy, bo istnieją na to dowody, że w krajach
takich jak USA, gdzie olbrzymia część budżetu trafia w ręce armii, to
co cywilom wydaje się nadal jedynie rozważaniem w sferze teoretycznej,
w wojskowych laboratoriach nabiera całkiem realnych kształtów. Armia zaś ma to do siebie, że muszą upłynąć dziesiątki lat, zanim
panowie w mundurach przestaną zaprzeczać istnieniu swoich nowatorskich
„zabawek”.

Czy więc możliwe jest, że istnieje dziś technika pozwalająca na
działania, jakie opisała rosyjska gazeta?

Wydaje nam się, iż wychodząc nawet z założenia, że w artykule tym
napisano naukowe bzdury odnośnie techniki (przynajmniej częściowo) za
pomocą której Amerykanie zdalnie trzęśliby ziemią, to nie da się
wykluczać, iż poziom współczesnej technologii pozwala na
przeprowadzanie pewnych testów o których mowa w artykule.

Skąd takie przekonanie?
Oto kilka cytatów z pracy
badawczej opublikowanej w 1996 roku
przez siedmiu całkiem poważnych
wojskowych naukowców, których raczej trudno będzie zaliczyć do
oszołomów.

Strona VII:
„Obecne technologie, które dojrzeją w
przeciągu następnych 30 lat, każdemu posiadającemu odpowiednie środki,
będą oferować możliwość modyfikacji wzorców pogodowych i efektów im
towarzyszących co najmniej na lokalną skalę.”


„W Stanach Zjednoczonych modyfikacje
pogody najprawdopodobniej staną się częścią polityki narodowego
bezpieczeństwa o zastosowaniu wewnętrznym jak i międzynarodowym.”

Autorzy pracy opisują wymyślony scenariusz wydarzeń z roku 2025, w
którym siły zbrojne USA walczą z południowoamerykańskim kartelem
narkotykowym. Jak na prawdziwy kartel przystało, jest doskonale
wyposażony w rosyjskie i chińskie myśliwce i posiadając liczebną
przewagę w regionie udaremnia wszelkie ataki na należącą do niego
produkcyjną infrastrukturę.

Co więc robią siły amerykańskie? Tworzą chmury, z których rozpętują
burzę zdecydowanie osłabiającą obronne zdolności myśliwców wroga,
eliminując jego przewagę w szybkim rozpoznawaniu celów za pomocą
radarów i systemów namierzania poprzez podgrzewanie mikrofalami. W tym
samym czasie w innym regionie automatycznie, bezzałogowe sondy latające
rozpylają środki chmurotwórcze, które powodują powstanie tarczy z chmur
pierzastych, w rezultacie czego uniemożliwia się wrogie rozpoznanie
wizualne i w podczerwieni. Wszystko to monitorowane jest w czasie
rzeczywistym.

Autorzy scenariusza kończą go następującym zdaniem.
„Taki scenariusz może wydawać się
bardzo naciągany, jednak do roku 2025 jest w zasięgu naszych
możliwości.”


Przypomnijmy, że pracę, która znajduje się do dziś w bibliotece
należącego do Uniwersytetu AIR, będącego „Intelektualnym i przewodnim centrum
Powietrznych Sił Zbrojnych”
opublikowano w roku 1996. Znaleźć ją
można wśród papierów o programie wojen gwiezdnych, systemie obronnych
rakiet balistycznych dla Europy, papierów na temat systemów wczesnego
ostrzegania itp., całkiem poważnych tematów.

Praca z 96 roku zawiera kilka zapewne bliżej nieznanych opinii
publicznej faktów historycznych.
„W roku 1957 prezydencka Komisja
Doradcza ds. Kontroli Pogody (tak, zgadza się, już w 1957), bardzo
wyraźnie zwraca uwagę na potencjał zawarty w modyfikacji pogody
ostrzegając jednocześnie w swym raporcie, że mógłby się on stać bronią
ważniejszą niż bomba atomowa.

Jednakże od roku 1947 kontrowersje
powstałe w związku z możliwymi konsekwencjami prawnymi, jakie wynikłyby
z zamierzonych zmian dokonany na systemach wielkich wichur oznaczały,
że tylko niewielkie przyszłe eksperymenty mogłyby być prowadzone na
sztormach zdolnych dotrzeć do lądów. W roku 1977 Zgromadzenie
Organizacji Narodów Zjednoczonych przyjęło uchwałę zabraniającą
wrogiego użycia technik modyfikujących środowisko. Powstała „
Convention
on the
Prohibition of Military or Any Other Hostile Use of Environmental
Modification Technique
(ENMOD)” (Uchwała o Zakazie Militarnego oraz
Wszelkiego Innego Wrogiego Użycia Technik Modyfikacji Środowiska) zobowiązywała sygnotariuszy do
powstrzymywania się od wszelkich militarnych lub innych wrogich
zastosowań modyfikacji pogody, które mogłyby powodować szerokie,
długotrwałe lub dotkliwe efekty. O ile nie wstrzymało to całkowicie
badań nad modyfikacją pogody, jednak znacznie zahamowało tempo rozwoju
związanych z tym technologii, powodując skupienie się badaczy na
działalności ograniczającej zamiast na działaniach intensyfikujących.”

Poczuliśmy prawdziwą ulgę, że dzięki uchwale ONZ naukowcy nie pracują
nad stworzeniem burzy, która zmiotłaby życie z całego kontynentu.
Zamiast tego opracowują pewnie małe sztormy zmiatające jedynie małe
miasteczka i wsie pełne terrorystów. I całe szczęście.

No, ale gdzie tu mowa a trzęsieniach ziemi? W cytowanej pracy
stworzonej na Uniwersytecie Sił Powietrznych USA nikt o nich nie
wspomina. Chcieliśmy jedynie przedstawić dowód na to, że sprawy, które
większość mieszkańców globu potraktowałaby jako filmowe wymysły, kilka
lub kilkanaście lat temu były całkiem na serio przedmiotem
zainteresowania wojska.

Wróćmy więc do trzęsień ziemi.
Na stronie internetowej Amerykańskiej Federacji Naukowców
(The Federation of American Scientists (FAS)), która została założona w
1945 roku przez naukowców pracujących nad projektem Manhattan
(stworzenie pierwszej bomby atomowej), można znaleźć zapis z pewnej
konferencji, która odbyła się 28 kwietnia 1997 roku i dotyczyła
terroryzmu, broni masowego rażenia oraz amerykańskiej strategii.

Oto w jaki sposób na temat przygotowania władz na wydarzenia takie jak
seria fałszywych alarmów bombowych z 97 roku, która sparaliżowała przez
tydzień biznes w Washingtonie, o czym możemy dowiedzieć się dziś z archiwów The Washington Post, odpowiedział
Sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych William Sebastian Cohen pełniący
tę funkcję za czasów kadencji Billa Clintona:
„Wskazuje to na naturę zagrożenia.
Okazało się, że w zaistniałych okolicznościach były to fałszywe alarmy.
Jednak, jak nauczyliśmy się w środowisku wywiadowczym, mieliśmy do
czynienia z czymś nazywanym… i mamy tu James’a Woolsey’a, który być
może nawet wypowie się w kwestii urujonych szpiegów. Zwykły strach, że
istnieje taki szpieg w agencji, może wyzwolić łańcuch reakcji i
polowanie, które może sparaliżować agencję na całe tygodnie, miesiące a
nawet lata. To samo jest prawdą w odniesieniu do fałszywego strachu
przed niebezpieczeństwami użycia jakiegoś rodzaju broni chemicznej lub
biologicznej. Istnieją na przykład raporty, że niektóre kraje próbują
konstruować coś jak wirus Ebola i to byłby co najmniej bardzo groźnym
fenomen. Alvin Toeffler napisał o tym, że niektórzy naukowcy w ich
laboratoriach próbują wynaleźć typy patogenów, które są specyficzne dla
konkretnych grup etnicznych, więc mogłyby wyeliminować jedynie
konkretne etniczne grupy lub rasy; inni projektują jakiś rodzaj
inżynierii, jakiś rodzaj insektów, które niszczyłyby konkretny rodzaj
zbóż. Jeszcze inni zaangażowani są nawet w rodzaj eko-terroryzmu,
dzięki któremu mogą zmieniać klimat, wywoływać trzęsienia ziemi,
zdalnie powodować wybuchy wulkanów dzięki zastosowaniu fal
elektromagnetycznych.


Więc, gdzieś tam jest wiele
błyskotliwych umysłów, które pracują szukając sposobów w jaki mogą siać
spustoszenie wśród narodów. To jest naprawdę i z tego właśnie powodu
musimy wzmóc nasze starania i dlatego jest to aż tak ważne.”

Oto i oczekiwane trzęsienia ziemi. Rok 1997, a panu Sekretarzowi Obrony
przy okazji odpowiedzi na mało istotne pytanie wymsknęło się to i owo.

Jeśli w 97 roku należało zintensyfikować wysiłki w opisywanych
dziedzinach, a Sekretarz obrony stwierdził, że inni pracują i mogą
dokonywać ataków tego typu (Cohen użył czasu teraźniejszego), to jak
bardzo zaawansowane są działania 13 lat później, po wydarzeniach 9/11,
zamachach bombowych w Londynie, wojnie z terrorem w Iraku i kilku
innych miejscach na ziemi, zdalnych atakach w Pakistanie dokonywanych
za pomocą bezzałogowych sond latających? Jak Państwo myślą? Jak
zaawansowanie musiałyby być badania nad takimi technologiami w czasie,
kiedy oficjele mocarstwa wydającego krocie na zbrojenia i wynalazki
militarne zaczęli przyznawać się publicznie do istnienia tematu?

Można oczywiście przyjąć, że Sekretarz Obrony miał na myśli
nieogolonych facetów w turbanach, którzy mieszkając w jaskiniach
powodują globalne alteracje klimatu, śmiertelnie amerykańskiemu
społeczeństwu zagrażając cieplarnianym metanem emitowanym przez
wypasione na pustynnych trawkach i korzonkach kozy. W telewizji pewnie
by przeszło i widzowie pokiwaliby tylko w uznaniu głowami. My nie
dajemy wiary takim interpretacjom.

Każdy rozsądnie myślący człowiek przyzna jednak, że to nawet zabawne,
iż z jednej strony Amerykanie przyznawaliby, że technologie wywoływania
zmian pogodowych, trzęsień ziemi itp., posiadają tzw. terroryści, a z
drugiej strony zaprzeczaliby jakoby sami mieli do nich dostęp.

Czy istnieją jakieś przesłanki, że z tragedią na Haiti mieli cokolwiek
wspólnego Amerykanie?
Jeśli w tym momencie oczekują Państwo od nas podania odnośnika do
podpisanego ręką Obamy dokumentu, w którym będzie napisane, że wydaje
on rozkaz użycia broni sejsmicznej, czy jak by ją tam nazywać, w celu
zniszczenia stolicy Haiti, to poważnie przeceniają Państwo nasze
możliwości. Jednak czytelnicy odwiedzający nas od dłuższego czasu
pamiętają być może teksty na temat ataków terrorystycznych i jak
zwykliśmy to nazywać „niezwykłego zbiegania się okoliczności” często
towarzyszących takim incydentom.
A to nie działające kamery izraelskich firm ochroniarskich, które
akurat przypadkiem nie zarejestrowały zamachowców na stacjach metra w
Londynie. A to całkiem przypadkiem w dokładnie tym czasie, gdy miały
miejsce londyńskie zamachy prowadzono „ćwiczenia”, których scenariuszem
były ataki bomowe na dokładnie tych samych stacjach na których wybuchły
prawdziwe bomby.
Ćwiczenia przeprowadzano 11 września 2001 roku (kto nie słyszał, niech
poszuka informacji o ćwiczeniach „Vigilant Guardian”), w których
scenariuszu był atak terrorystyczny poprzez porwanie samolotu
pasażerskiego.
Takie właśnie cudowne zbieganie się okoliczności mamy na myśli. Że niby
tam gdzie coś porabia, symuluje lub ćwiczy armia, policja czy 
firmy powiązane z Mosadem, tam przebiegli, wypasający śmiercionośne
kozy terroryści z pustynnych jaskiń podkładają bombę, kontrolowanie
wyburzając budynki, metro czy dokonując innego aktu znanego nam z
telewizji terroryzmu.

Nie bardzo wiemy z czego wynikają takie potknięcia projektantów
„terroryzmu”. Najbardziej jednak prawdopodobne jest to, że tzw. władza
(ta prawdziwa, a nie animowane marionetki jak np. prezydent Obama)
dobrze zdaje sobie sprawę, że większości ludzi wszystko to zwyczajnie
mało obchodzi. Że mając do wyboru albo tysięczny odcinek kolejnej
wariacji „M jak Mdłości”, albo szukanie przesłanek i „łamanie głowy”,
że coś jest nie tak z okolicznościami towarzyszącymi trzęsieniu ziemi w
jakimś odległym kraiku, wybiorą to pierwsze.

Co wydarzyło się tym razem?
Oto co udało nam się znaleźć i bardzo byśmy chcieli, by ktoś
racjonalnie wyjaśni zbieżność dających nam do myślenia przypadków.

Internetowe wydanie magazynu skierowanego do urzędników państwowych
zatrudnionych w przeróżnych agencjach USA, Government Executive z 15 stycznia 2010 informuje
o tym, że Agencja Obronnych Systemów Informacyjnych (Defense
Information Systems Agency – DISA), należąca do Departamentu Obrony USA
(United States Department of Defense), jedna z agencji wspomagania
walki, której celem jest zapewnienie komunikacji w czasie rzeczywistym
oraz niezbędnej technologii informacyjnej Prezydentowi, Vice
Prezydentowi, Sekretarzowi Obrony, służbie wojskowej i dowództwu na
polu walki, użyła swoich systemów online do koordynacji pomocy na Haiti.

Govornment Executive powołuje się na inny portal tego typu, NEXTGov.com, który „w niezwykły sposób udostępnia z pierwszej
ręki managerom federalnym najnowsze informacje na temat najlepszych
praktyk rządu i rozwiązań branżowych.”

Czytamy tam, że:
„W poniedziałek (trzęsienie
ziemi miało miejsce we wtorek – przyp tłumacza.) Jean Demay, pracujący w DISA manager
techniczny odpowiedzialny za projekt Międzynarodowej Współpracy przy
Wymianie Informacji (Transnational Information Sharing Cooperation
project), akurat był w kwaterze
głównej
Południowych Siły (USSOUTHCOM) w Miami na Florydzie, gdzie przygotowywał system do testu wg.
scenariusza, który zakładał nadzór pomocy na Haiti po przejściu huraganu
.
Po trzęsieniu ziemi, które nastąpiło we wtorek, Demay powiedział, że
SOUTHCOM zdecydował na przejście do prawdziwej akcji na żywo. We środę,
dla każdej organizacji chcącej wspomóc Haiti, DISA uruchomiła „All Partners Access
Network”
,
wspomaganą przez
projekt „Transnational Information Sharing Cooperation”.


Projekt wymiany informacji rozwijany
był z poparciem SOUTHCOM oraz Departamentu Obrony Sił Europejskich,
przez okres ostatnich trzech lat. System został zaprojektowany, by
ułatwiać wielostronną kolaborację pomiędzy federalnymi i nierządowymi
agencjami.”


Jon Anderson, rzecznik prasowy DISA,
oświadczył, że agencja zapewnia 10 megabitów przepustowości dla
zaangażowanych w operacje na Haiti jednostek marynarki wojennej,
piechoty morskiej oraz sił powietrznych.


Należący do Dowództwa Połączonych
Sił  Joint Communications Support Element (Element
Wpomagania Połączonej Komunikacji),
rozmieścił dwie grupy zaopatrzone w
systemy satelitarne i telefony VoIP (telefonia internetowa – przyp.
tłumacza), by wspomagać SOUTCOM w Port-au-Prince później we środę.
Pełne funkcjonowanie systemów było „kwestią godzin”, powiedział Szef
JCSE, Chris Wilson.


Wilson oznajmił także, iż JCSE była w stanie dostarczyć swój sprzęt
na Haiti szybko, ponieważ systemy były już załadowane na paletach
transportowych w Miami na Florydzie, przygotowane do ćwiczeń, które
zostały przerwane
.


Federalna Administracja Lotnicza ostrzegła w
oświadczeniu z 15 stycznia 2010, 
że „z powodu ograniczonej dostępności
przestrzeni wyładunkowej w porcie lotniczym w Port-au-Prince,
Haitańczycy nie przyjmą żadnych samolotów w ich przestrzeni
powietrznej. Przypomina się także operatorom lotniczym, że na lotnisku
nie ma paliwa.”

Pogrubioną czcionką podkreśliliśmy „niebywałe zbieganie się
okoliczności”, ale na tym nie koniec.

Wzruszającą historię zamieścił AirForceTimes, „internetowe źródło
wszystkiego o siłach powietrznych USA”, który „zapewnia członkom armii
amerykańskiej i ich rodzinom niezależnie, wysokiej klasy
dziennikarstwo, które wpływa na ich życie”. Czyli wojskowi piszą dla
wojskowych. A zatem mamy przed sobą informacje z pierwszej ręki.

Artykuł opisuje smutną sytuację rodziny, której mąż i ojciec, Major Ken
Bourland uwięziony został pod zgliszczami hotelu Montana w
Port-au-Prince, który w czasie trzęsienia został praktycznie zrównany z
ziemią:

„Bourland, pilot wojskowego
transportowego helikoptera UH-1, pełnił służbę w biurze SOUTCOM w Miami.

Na Haiti przyleciał z Republiki Dominikany
rano, w dzień trzęsienia ziemi
(trzęsienie ziemi miało miejsce o godzinie 17:00 – przyp. tłum.), razem z generałem broni Ken’em Keen,
dyrektorem SOUTCOM
.


Bourland był na drugim piętrze
hotelu. Przygotowywał się do wyjścia na obiad w ambasadzie USA, w
momencie kiedy nastąpiło trzęsienie, mówi Peggy Bourland. Powiedziano
jej, że inny pilot, który podróżował z generałem Keen’em poszedł do
pokoju jej męża, by pożyczyć marynarkę do  wyjścia na obiad.


Pilot, którego imienia Peggy Bourland
nie pamiętała, był jednym z pięciu innym członków SOUTCOM,
podróżujących z Keen’em and Bourland’em. Całej piątce, która także
zatrzymała się w hotelu, udało się uciec. Keen, który w czasie trzęsienia znajdował się poza
hotelem
, obecnie zajmuje się
nadzorem amerykańskiej pomocy wojskowej
, jako dowódca Joint Task
Force Haiti (Sił Sprzymierzonych Haiti).”

A to jeszcze nie wszystko w temacie niesamowitego zbiegania się
zadziwiających okoliczności.

Kilka tygodni przed trzęsieniem ziemi Królewska Marynarka Wojenna
Wielkiej Brytanii opuściła te wody, czego zazwyczaj nie robiła.
Zazwyczaj, tzn., nie robiła tego od XVII wieku!
Jak czytamy w The Times z 20 stycznia 2010„Wg. źródeł powiązanych z marynarką
wojenną, nieopublikowane cięcia budżetowe bez wątpienia ujawniły się
tym, że po raz pierwszy od XVII wieku
Królewska Marynarka miała znaczącą przerwę w zabezpieczaniu Karaibów
.

Siły na które zazwyczaj składają się
rozmieszczony na wodach Karaibów statek pomocniczy Królewskiej
Marynarki oraz fregata, mają na celu wspomaganie zamorskich terytoriów
Brytyjskich. Szczególnie od maja do grudnia, w czasie występowania
huraganów oraz w celu pomocy brytyjskiej antynarkotykowej roli w
regionie.


Brytyjskie Ministerstwo Obrony
wystosowało następujące oświadczenie: „Królewska Marynarka Wojenna
nadal utrzymuje swą obecność na morzu w regionie karaibskim, by
wzmocnić zamorskie terytoria. Zadanie to jest obowiązkowe w czasie
sezonu huraganowego, kiedy nasze zasoby mogą być najbardziej potrzebne,
tzn. od 1 czerwca do 30 listopada.


W tym roku, z powodu pakietu działań
oszczędnościowych, by umożliwić Ministerstwu Obrony pozostanie w ramach
wyznaczonego budżetu, ochrona poza okresem występowania huraganów została chwilowo odwołana.

Na tym zbiegu okoliczności sprawa przedziwnych przypadków i tak się nie
kończy. Zauważyło to również kilka innych osób, m.in. francuski
minister. Wiadomo jak bardzo Francja „kocha się” z USA, więc czasami
dzięki tej  „miłości” można się z reakcji Francuzów dowiedzieć
nieco więcej na różne tematy.
18 stycznia The Telegraph: „Narody Zjednoczone muszą przeprowadzić
śledztwo i wyjaśnić dominującą rolę USA w spustoszonym trzęsieniem
ziemi Haiti, powiedział w poniedziałek francuski minister twierdząc, że
międzynarodowe wysiłki powinny dotyczyć pomocy Haiti a nie jego
okupacji.


Siły zbrojne USA w zeszłym tygodniu
zawróciły francuski samolot, na pokładzie którego znajdował się szpital
polowy. Wywołało skargę francuskiego Ministra do spraw Współpracy
Alain’a Joyandet’a.


Francuski Minister Spraw
Zagranicznych Bernard Kouchner ostrzegał rządy i grupy pomocy, by nie
kłóciły się w czasie prób udzielania pomocy Haiti.


„ludzie zawsze chcą, by to ich
samolot… wylądował, powiedział Kouchner w poniedziałek. „(Ale)
przecież ważny jest los Haitańczyków”


Jednak Joyandet nalegał.
„Tu chodzi o pomoc Haiti, nie o
okupację Haiti” mówił Joyandet w Brukseli na spotkaniu UE w sprawie
Haiti”


„Armia USA kontroluje lotnisko
Port-au-Prince i jedyny funkcjonujący pas startowy za pomocą którego
odbywają się operacje dostarczania pomocy.


Amerykańska Sekretarz Stanu Hillary
Clinton powiedziała w niedzielę, że rząd amerykański nie miał intencji
przejęcia władzy na Haiti. „Pracujemy by ich wspomóc nie by ich
zastąpić, stwierdziła.”

Na stronie organizacji „Lekarze bez Granic”
(Medicins Sans Frontieres) w oświadczeniu prasowym z dnia 19 stycznia
możemy przeczytać, że w rzeczywistości: „Od 14 stycznia 5 samolotów transportowych
organizacji „Lekarzy Bez Granic” nie dostało pozwolenia na lądowanie i
musiało lądować w Republice Dominikany. Samoloty te przewoziły na
pokładzie 85 ton lekarstw i sprzętu medycznego.”

Z oświadczenia dowiadujemy się także, iż kolejne dwa samoloty wiozące
26 pracowników organizacji „Lekarze bez Granic” zostało zawróconych na
Dominikanę. Organizacji zezwolono na lądowanie pięciu samolotów, które
w sumie dostarczyły 135 ton potrzebnego sprzętu. Potrzeba kolejnych 195
ton dostaw medycznych by organizacja mogła kontynuować niesienie pomocy
w zniszczonej stoli Haiti.

Warto zwrócić uwagę na cytowaną w oświadczeniu wypowiedź koordynator
medycznej dla szpitala Choscal Rosy Crestini:
„To jak pracować w czasie wojny. Nie
mamy więcej morfiny by kontrolować ból pacjentów. Nie możemy
zaakceptować tego, by zawracano samoloty z ratującymi życie dostawami
medycznymi i medycznym sprzętem gdy nasi pacjenci umierają. Priorytet
musi być dany dostawom medycznym…”

Skoro w rejonie ogarniętym klęską żywiołową priorytetu w dostawach nie
mają lekarze ani sprzęt medyczny, to ciekawi nas oczywiście co taki
priorytet ma. Czego innego Haitańczycy potrzebują bardziej niż
ratujących życie lekarzy, medykamentów i sprzętu?

Udało nam się znaleźć kilka dodatkowych informacji z
najwiarygodniejszych z możliwych źródeł. Może one rzucą nieco światła
na to co miała na myśli Rosa Crestini.

Serwis prasowy Amerykańskich Sił Zbrojnych
(American Forces Press Service), 14 stycznia 2010 wspomina, że
jednostka Marines przygotowuje się na działanie na Haiti:
„Około 2000 piechoty morskiej
przygotowuje się do rozmieszczenia, by zapewnić pomoc w zniszczonym
trzęsieniem ziemi Haiti.

Piechota zacznie załadunek sprzętu na trzy statki USS Bataan, USS
Carter Hall oraz USS Fort McHenry.”

A więc Haitańczycy potrzebują więcej ludzi w amerykańskich mundurach i
z karabinami. Idąc tym tropem, wg. oficjalnych informacji jakie udało
nam się znaleźć, na Haiti pojawiły się:
- USS
Bataan
– okręt desantowy;

- 2000 piechoty z 22
Jednostki Sił Ekspedycyjnych Piechoty Morskiej
;

- żołnierze 82
lotniczej dywizji Amii USA
(ponad 900 żołnierzy);

- lotniskowiec USS
Carl Vinson
i uzupełniające statki pomocnicze;

- pływajacy szpital USNS Comfort;

- kilka statków oraz helikopterów straży przybrzeżnej USA;

- USS Normandy – krążownik wyposażony w naprowadzane
pociski odrzutowe;

- fregata rakietowa USS
Underwood

Na odprawie Departamentu Obrony USA, która miała miejsce 13 stycznia
2010 Generał Fraser z Pentagonu nakreślił na czym ma polegać operacja
ratownicza
na Haiti. Generał powiedział m.in.: „Skupiamy się na ustanowieniu dowództwa,
kontroli i komunikacji, byśmy naprawdę lepiej zrozumieli co się tam
dzieje.”


„Kierujemy tam przeróżne statki,
które mamy w regionie – małe statki, kutry straży przybrzeżnej,
niszczyciele – w tamtym kierunku, by zapewnić jakąkolwiek
natychmiastową pomoc na ziemi.”


„Także ostatecznie mamy załogę, która
ruszyła na lotnisko. Z tego co rozumiem, ponieważ przypadkiem zdarzyło
się, że akurat mój drugi komandor porucznik jest właśnie na Haiti, w
czasie wcześniej zaplanowanej wizyty, właśnie gdy wydarzyła się ta
sytuacja .”


„Mamy też grupę skierowaną na
lotnisko, by upewnić się, że możemy pozyskać i zabezpieczyć lotnisko i
prowadzić stamtąd operacje.”

Tego samego dnia, narodowy instytut polityczny o nazwie The Heritage
Foundation, który „formułuje i
promuje konserwatywną politykę publiczną opartą na zasadach
nieskrępowanej przedsiębiorczości, ograniczonego rządu, indywidualnych
wolności, tradycyjnych amerykańskich wolności i silnej obrony narodowej”

zamieścił na stronie internetowej tekst pt. „American Leadership Necessary to Assist Haiti After
Devastating Earthquake”
(Amerykańskie Przywództwo Niezbędne by
Wspierać Haiti po Niszczącym Trzęsieniu Ziemi”.

W tekście naszą uwagę zwraca szczególnie zdanie: „Trzęsienie ziemi ma dwa następstwa,
humanitarne i związane z narodowym bezpieczeństwem USA.”

16 stycznia 2010 roku strona internetowa flightglobal.com powołując się
na źródło Air Transport Intelligence (jeden z przewodnich serwisów
rozpoznania online wiadomości z branży lotniczej), opublikowała
artykuł, w którym czytamy m.in.:
„załoga FAA pracuje z wojskowymi
kontrolerami lotów z Departamentu Obrony USA, by usprawnić ruch
lotniczy na lotnisku.

Siły powietrzne USA otworzyły
ponownie lotnisko 14 stycznia a 15-go ich grupa operacyjna otrzymała
zwierzchnią władzę nad lotniskiem.

Przejęcie władzy na lotnisku pozwala
Siłom Powietrznym na określenie priorytetów, rozplanowanie i kontrolę
nad przestrzenią powietrzną na lotnisku.”

Tym, którzy nie widzą niczego nadzwyczajnego w rozmieszczaniu
amerykańskiej piechoty morskiej na Haiti dedykujemy cytat z przytaczanego już tekstu wypowiedzianego
ustami sierżanta Michael’a J. Carden’a: „Żołnierze piechoty morskiej są przede
wszystkim wojownikami i to z tego są na świecie znani… jednak na
równi potrafimy współczuć kiedy musimy i to jest rola, którą
chcielibyśmy pokazać, współczujących wojowników, wyciągających pomocną
dłoń do tych, którzy jej potrzebują. Jesteśmy tym naprawdę
podekscytowani”

My także jesteśmy podekscytowani, szczególnie starając się podsumować
wszystko co wyszukaliśmy dotychczas:

1. w ciągu kilku dni USA przemieściły w ten rejon około 10.000 wojska i
niemało sprzętu;

2. przestrzeń powietrzna stolicy kraju została poddana pod kontrolę sił
powietrznych USA;

3. akcja ratownicza prowadzona jest przez amerykański Departament
Obrony czyli Armię USA, a nie przez cywilne, rządowe i stworzone na
tego typu okoliczności agencje jak np. FEMA – Federal Emergency
Management Agency (Federalna Agencja Zarządzania w Sytuacjach
Kryzysowych). Wojsko oficjalnie przyznaje, że skupia się na uzyskaniu
lub odzyskaniu dowództwa i kontroli;

4. francuski minister głośno artykułuje niezadowolenie, używając słowa
„okupacja”;

5. Królewska Marynarka Wojenna Wielkiej Brytanii po raz pierwszy od
XVII wieku wycofała się z karaibskich wód. Dokonała tego przypadkiem na
kilka tygodni przed katastrofą;

6. przypadkiem zdarzyło się, że akurat na Haiti przebywał wysoki rangą
wojskowy z United States Southern Command (amerykańskie dowództwo
odpowiedzialne za region południowej ameryki), który w czasie
trzęsienia ziemi akurat nie przebywał w hotelu, ani żadnym innym
budynku. Ów oficer praktycznie z epicentrum rejonu nawiedzonego klęską
od razu zaczął wykonywać swoje obowiązki nadzorowania akcji;

7. dzień wcześniej należące do armii amerykańskiej agencje i projekty
(DISA i JCSE), rozpoczęły w siedzibie United States Southern Command
ćwiczenia udzielania pomocy po klęsce żywiołowej właśnie Haiti,
jednocześnie gromadząc i przygotowując sprzęt do transportu;

8. w 1997 roku Sekretarz obrony USA opowiadał o istnieniu w rękach
terrorystów technologii (lub co najmniej prac nad takową), która
pozwalałaby zmieniać klimat, wywoływać trzęsienia ziemi lub zdalnie
powodować erupcje wulkanów;

9. w 1977 roku ONZ wystosowało Uchwała o Zakazie Militarnego oraz
Wszelkiego Innego Wrogiego Użycia Technik Modyfikacji Środowiska, którą
nawet w PRL ktoś w roku 1977 podpisał, a rok później ratyfikował;

10. już w 1957 komisja doradcza w sprawie kontroli pogody zwracała
uwagę Prezydentowi Eisenhower’owi na potencjał dokonywania modyfikacji
pogody, ostrzegając jednocześnie, że jego waga przewyższałaby potencjał
broni atomowej.

I mimo, że Haiti znajduje się w rejonie często nawiedzanym trzęsieniami
ziemi, to powyższe 10 punktów nie pozwala nam świadomie wykluczyć, że
USA dysponują obecnie technologią pozwalającą wyzwalać sejsmiczne lub
pogodowe zjawiska.

Jak dla nas wszystko to zawiera trochę zbyt wiele zbiegających się
przypadków, by nie móc spojrzeć na tragedię jaka wydarzyła się na Haiti
z trochę innej perspektywy niż jedynie ta, którą prezentowały główne
media.

 

Żródła informacji (w języku angielskim i polskim):
Wprost.pl – sensacyjna wiadomość na temat reakcji
Wenezueli.
Pravda.ru – Amerykanie wywołali trzęsienie ziemi
na Haiti?
Uniwersytet AIR – Wojskowa praca badawcza na temat
kontroli pogody (format PDF).
Uchwała ONZ – o zakazie militarnego oraz
wszelkiego onnego wrogiego użycia technik modyfikacji środowiska.
The Federation of American Scientists – zapis
konferencji, wypowiedź Sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych William’a
Sebastiana Cohen’a.
The Washington Post – seria fałszywych alarmów
bombowych z 97 roku.
Government Executive – Defense Information Systems
Agency – DISA, użyła jej systemów na Haiti.
NEXTGov.com – ćwiczenia DISA na dzień przed
trzęsieniem, wg. scenariusza zakładającego kataklizm na  Haiti.
All Partners Access
Network
  – uruchomione przez DISA już w kilka godzin po
trzęsieniu.
Joint
Communications Support Element
wspomagał
SOUTCOM w Port-au-Prince już w kilka godzin po trzęsieniu, ponieważ
dzień przed trzęsieniem systemy były już załadowane na paletach
transportowych.
Federalna Administracja Lotnicza – Haitańczycy nie
przyjmą żadnych samolotów w
ich przestrzeni powietrznej.
AirForceTimes – jeden z wysokich rangą oficerów
SOUTCOM przybył na Haiti w dniu tragedii i natychmiast zajął się
nadzorem amerykańskiej pomocy wojskowej, jako dowódca Joint Task Force
Haiti. W czasie trzęsienia nie przebywał w hotelu, który uległ
zniszczeniu.
The Times – po raz pierwszy od XVII wieku
Królewska Marynarka miała znaczącą przerwę w zabezpieczaniu Karaibów.
The Telegraph – Francja krytykuje amerykańską
okupację na Haiti.
Medicins Sans Frontieres – na temat sytuacji na
Haiti i zawracanych samolotów z lekarzami i lekarstwami.
American Forces Press Service - o prawdziwych
priorytetach na Haiti?
USS
Bataan
– okręt desantowy wysłany na Haiti
22 Jednostki Sił
Ekspedycyjnych Piechoty Morskiej
– 2000 piechoty wysłanych na Haiti.
82 lotnicza
dywizja Amii USA
– ponad 900 żołnierzy wysłany na Haiti.
USS Carl Vinson
- lotniskowiec i uzupełniające statki pomocnicze wysłany na Haiti.
USNS Comfort – pływajacy szpital wysłany na Haiti.
USS Normandy – krążownik wyposażony w naprowadzane
pociski odrzutowe wysłany na Haiti.
USS
Underwood
– fregata rakietowa wysłany na Haiti.
Pentagon – akcja ratownicza polegać ma na „ustanowieniu dowództwa, kontroli i
komunikacji”.
The Heritage Foundation – następstwo trzęsienia
ziemi związane z narodowym bezpieczeństwem USA.
flightglobal.com – siły powietrzne USA Przejęły
władzę na lotnisku w Port-au-Prince.
Generał Fraser z Pentagonu – żołnierze piechoty
morskiej są przede wszystkim wojownikami.

 

Autor: http://orwell.blog.pl