JustPaste.it

Proces sądowy za kradzież dwóch czekoladek o wartości 60 gr.

     Prasa donosi, że kobietę (staruszkę, z orzeczonym stopniem inwalidztwa i zaburzeniami pamięci) czeka proces karny za kradzież ze sklepu dwóch sztuk czekoladek o łącznej wartości 60 gr. Pomijając kwestie proceduralne i błędy w stosowaniu tzw. wyroku nakazowego w tej materii, warto zastanowić się nad dwiema antynomiami reguł prawnych i wybrać zasadną w tym stanie faktycznym paremię.


     Pierwsza z reguł mówi: Dura lex sed lex (Twarde prawo, lecz jednak prawo). Jest to parafraza wypowiedzi Domitiusa Ulpianusa, prawnika rzymskiego z okresu klasycznego, żyjącego na przełomie II i III w. n.e. Pierwszym problemem, jaki się tu pojawia, jest poprawność przekładu tego słynnego powiedzenia. Literalnie nie nastręcza to większych trudności, bowiem znaczy ono tyle co: "Twarda ustawa (w sensie surowa w konsekwencjach), lecz ustawa". Powszechnie jednak słowo "lex" oddawane jest jako "prawo". W tej postaci, mimo pozorów tożsamej treści tego sformułowania, to pierwotnie jego wąska konotacja nabiera uniwersalnego charakteru i generalnie jest cytowana w słowach "twarde prawo, ale prawo". Moim zdaniem, mimo oczywistych podstaw do traktowania terminu "lex" jako technicznie opisującego ustawę (wg Gajusa, jurysty z II w. n.e., ustawą jest to, co lud ustanawia i nakazuje - lex est quod populus iubet atque constituit) upoważnione jest i wsparte na niebudzących wątpliwości źródłach tłumaczenie "lex" jako "prawo" w najpełniejszym rozumieniu tego słowa.


     Zaczerpnijmy jednak ze źródła, z komentarza Ulpiana pełną postać tego powiedzenia, z którego ukuto lapidarne "dura lex sed lex". Jurysta ten bowiem odnosząc się do komentowanego przez siebie prawa expressis verbis stwierdza: "Quod quidem perquam durum est, sed ita lex scripta est". W propozycji mojego przekładu brzmi to następująco: "To co jest bardzo surowe, jednak w ten sposób zostało zapisane w ustawie". Rozwinięcie myśli Ulpiana nie przesądza jednak o samym jego stosunku do komentowanego prawa. Norma prawna, nawet bardzo surowa, może być akceptowana dlatego, że jej dyspozycja nosi w sobie godność prawa. Taka interpretacja często wskazuje na identyfikowanie się komentatora z interpretowaną ustawą. Jednakże stanowisko Ulpiana można również odczytać jako wynik chłodnej wykładni literalnej danego prawa. Jego postanowienie jest surowe, perquam, bardzo surowe, ale tak właśnie zapisano w ustawie, a to wystarczy, to jest rozstrzygające, by stosować je w praktyce. Stanowisko interpretatora nie może tu mieć nic do rzeczy.


     Wiadomo jednak, a świadczy o tym tysiące przypadków przewijających się przez tysiąclecia, że surowa norma, literalnie i bezwzględnie stosowana, często prowadzi do tragicznych następstw. Obserwację tę poczyniono już bardzo dawno. Nadano jej piękną formę skrzydlatych słów: "summum ius - summa iniuria". I znowu pojawia się pozór łatwego przekładu: "Najwyższe prawo - najwyższym bezprawiem". W takim właśnie kształcie słownym formuła niniejsza jest przywoływana. Powiedzenie niemal onomatopeiczne, z łatwością, z łatwością wpada w ucho. Sprawia wrażenie przyjemnego i jasnego zdania. Łatwo daje się przeciwstawić groźnej w swym brzmieniu regule: "dura lex, sed lex". Bywało, że sam dawałem się uwieść zwodniczej treści "summum ius". Jednakże szybko porzuciłem myśl o antynomii tych wyrażeń. "Summum ius - summa iniuria" - Najwyższe prawo - najwyższym bezprawiem. Sprzeczność wewnętrzna, paradoksalna konsekwencja zestawienia tego wyrażenia, jest groźna i porażająca. Prawa, którego skutkiem jest bezprawie, nie potrafię zrozumieć, a przez to zaakceptować. W moim przeświadczeniu jest tak, że "ex definitione" z prawa nie może wynikać bezprawie. I regułę tę tak można tłumaczyć, a w moim przeświadczeniu nawet należy ją tak tłumaczyć. "Iniuria" bowiem to nie jest tylko proste zaprzeczenie prawa. "Iniuria" to przede wszystkim krzywda, niesprawiedliwość. Stanowiąca delikt w prawie rzymskim prywatnym, rozumiana była jako obraza w najszerszym rozumieniu tego terminu.


     Przyjmując takie znaczenie tego słowa, otrzymujemy formułę: "Najwyższe prawo - najwyższą krzywdą". Nie brzmi to jeszcze dobrze, ale zdaje się wszelako odpowiadać naszemu doświadczeniu. Nie ma jednakże tak jednoznacznego, paradoksalnego wydźwięku. Wróćmy jednak i w tym przypadku do źródła tej maksymy. Znajdujemy ją u rzymskich pisarzy. Najpierw u Publiusa Terentiusa o przydomku Afer, żyjącego w II w. p.n.e., a mającego pochodzić z Afryki. W jego komedii "Sam siebie karzący" padają słowa: "Ius summum saepe summa est malitia" (Najwyższe prawo bywa często największą nieprawością). Zrodzony pod koniec tego wieku (106 r. p.n.e.) Marcus Tullius Cicero używa tejże formuły. "Malitia" może być także tłumaczona jako szykana, ale w żadnym razie jako bezprawie. Jeśli zatem odczytamy regułę "dura lex sed lex" jako takie rozumienie prawa, które jest równe dla wszystkich i stabilne, to regułę "summum ius..." odczytamy jako taką, która ostrzega przed bezmyślnym i mechanicznym stosowaniem ustawy, gdyż często (saepe) konsekwencją takiego stosowania prawa jest krzywda, to między tymi przesławnymi regułami nie ma sprzeczności.


     Myślę, że w kontekście omawianego przypadku (procedowaniem nad "kradzieżą" dwóch czekoladek o wartości 60 gr. przez schorowaną staruszkę) możemy mieć do czynienia jedynie z drugą z reguł i nazwać zachowanie organów procesowych jako "summa iniuria" (najwyższe bezprawie, krzywda, niesprawiedliwość).