JustPaste.it

Akcja "Zbieramy tekstylia" po roku. Co dalej?

Kraków oraz małopolski PCK zerwały umowy z firmami, stawiającymi pojemniki na używaną odzież i rozpoczęły zbiórkę starych ubrań na własna rękę w programie „100 procent korzyści”.

Kraków oraz małopolski PCK zerwały umowy z firmami, stawiającymi pojemniki na używaną odzież i rozpoczęły zbiórkę starych ubrań na własna rękę w programie „100 procent korzyści”.

 

To krakowskie MPO przyjeżdża do mieszkańców, bezpłatnie odbiera worki i ubraniami i zawozi bezpośrednio do PCK. Naturalnie, pojemniki stoją jeszcze w mieście na terenach prywatnych. Ale na miejskich już ich nie ma. Inicjatywa miasta i małopolskiego PCK to z pewnością cios dla firmy Wtórpol ze Skarżyska – Kamiennej, firmy działającej w całym kraju w odzieżowym interesie. Czyżby oznaczało to początek końca dość kontrowersyjnej akcji PCK „Zbieramy tekstylia”?

                  Początek akcji sięga wiosny ubiegłego roku. PCK poinformował o niej na swojej stronie internetowej. Idea jest prosta. 14 wojewódzkich oddziałów PCK (oprócz zachodniopomorskiego i wielkopolskiego) otrzymało od prywatnej firmy za „symboliczną złotówkę” pojemniki na odzież. Kontenery te zostały oznaczone logo PCK, a także opisano na nich w skrócie całą akcję. Obsługą całego przedsięwzięcia miała się zająć owa specjalistyczna firma, ale nie wymieniono jej nazwy. To ona miała segregować odzież, lepszą sprzedawać, gorszę przetwarzać, a zyski przekazywać PCK. Prosto i pięknie.

                 Tyle, że nie wszystko wygląda tak pięknie i prosto. Firmą, obsługującą akcję jest Wtórpol, prowadzący swoją fundację Eco-Tekstill, której logo jest na kontenerach firmy ze Skarżyska. Wtórpol to ta sama firma, która w 2007 roku zerwała współpracę z PCK, tłumacząc się trudną sytuacją gospodarczą. Ta sama firma, która stała się w całym kraju znana dzięki stawianiu pojemników, gdzie popadnie i unikania opłat za dzierżawę terenu. Ta sama firma, której siedziba była ostrzeliwana i obrzucana granatami przez ponurych osobników zza wschodniej granicy. Teraz obsługuje PCK i ma na swoich kontenerach jego logo.

                   Zaraz, zaraz. Swoich kontenerach? Na stronie Czerwonego Krzyża czytamy, że pojemniki otrzymano za „symboliczną złotówkę”. No to teraz trzeba policzyć. Policzyłem. Z logo PCK w 14-tu województwach stoi około 6700 pojemników. Nowy taki kosztuje minimum 1.400,00 zł. Używany np. 500,00 zł. Czyli, że Wtórpol przekazał za zeta pojemniki warte minimum ponad 3 miliony zł! Nowe to już kwota rzędu 10 milionów zł. Wydaje mi się, że takie zaniżenie wartości jest w tym kraju nielegalne.

                  Sprawa następna. Nie wiadomo, kto podpisuje umowy na dzierżawę miejsca pod pojemniki i kto za to płaci. Być może właściciele gruntów także zgadzają się na symboliczne złotówki, bo inaczej koszty byłyby na taką ilość pojemników dość poważne. Miesięcznie, zwyczajowo płaci się ok. 12 zł. za dzierżawę miejsca pod jeden kontener. I wychodzi nam miesięczna dzierżawa w całym kraju w wysokości 80.400,00 zł

                  Ile na wszystkim zarabia PCK? Dzięki materiałom telewizji Gawex ze Szczecinka wiemy, że rocznie cała akcja przynosi organizacji ok. 700 tysięcy złotych. Czyli jeden pojemnik przez cały rok zarabia na PCK 104 zł i 50 gr. Miesięcznie 8 zł i 70 gr.  Niewiele. Ciekawe, ile na jednym pojemniki zarabia Wtórpol, bo przecież nie robi tego charytatywnie.  

                  Jak widać z powyższych liczb, dzierżawy muszą być na naprawdę symboliczne złotówki lub za dzierżawy płaci Wtórpol.

                 I kolejny raz w tym wypadku wypada zapytać, ile dzięki tej akcji zarabia firma ze Skarżyska?

                Krakowski magistrat i małopolski PCK oficjalnie mówią o zerwaniu umowy z powodu bałaganu i tego, że wokół pojemników wyrastają małe wysypiska. Rzadko opróżnianie kontenery są plądrowane, odzież jest rozrzucana wokół, mieszkańcy dorzucają swoje śmieci. Dla wizerunku miasta to faktycznie problem. Ale może nie tylko to jest przyczyną zerwania umowy? Dwa oddziały PCK, zachodniopomorski i wielkopolski w ogóle nie przystąpiły do akcji. Ba, PCK w Koszalinie sam zaczął zbierać odzież, a kontenery na odzież w liczbie dokładnie sześciu otrzymał od fundacji.

                 Być może PCK przejrzał w końcu na oczy, gdy po roku dowiedział się, ile akcja „Zbieramy tekstylia” tak naprawdę przyniosła pieniędzy Wtórpolowi.