JustPaste.it

Starożytne Pojazdy Latające

 

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 9 (1/2000)

William F. Hamilton III

 

 

Stała współpracowniczka MUFON-u, psycholog i hipnoterapeutka, dr Ruth Hover, w czasie podróży do Egiptu, którą odbyła razem ze swoim mężem w celu obejrzenia piramid i starożytnych świątyń, sfotografowała w świątyni w Abydos powierzchnię ściany pokrytą hieroglifami, której część odpadła ukazując znajdującą się pod nią starszą warstwę. Na tej starszej warstwie widać wyraźnie wyryte wizerunki starożytnych pojazdów latających do złudzenia przypominających współczesne samoloty i śmigłowce.

 

 

W muzeum w Kairze odnaleziono mały model czegoś, co nazwano „szybowcem”. Długość jego kadłuba wynosi niewiele ponad 6 cali (15 cm), zaś rozpiętość skrzydeł nieco ponad 7 cali (17,5 cm). Gdyby puszczono go w powietrze, ten wykonany z lekkiego drewna figowca model z pewnością przeleciałby pewną odległość. W Egipcie oraz w Ameryce Południowej znaleziono jeszcze wiele innych modeli pojazdów latających. Jeden z nich jest bardzo zbliżony kształtem do współczesnych samolotów odrzutowych ze skrzydłami typu „delta”!

 

 

STAROŻYTNE WIMANY

John Burrows

 

Starożytne teksty pisane sanskrytem roją się od wzmianek na temat bogów, którzy prowadzili powietrzne wojny używając pojazdów zwanych wimanami wyposażonych w bronie tak zabójcze, jak te, które posiadamy obecnie. Na przykład w Ramajanie znajduje się ustęp, w którym czytamy:

 

Pojazd Puśpaka, który przypomina Słońce i należy do mojego brata, został dostarczony przez potężnego Ravana; ten doskonały pojazd powietrzny udaje się wszędzie na życzenie... ten pojazd przypominający jasną chmurę na niebie.

...a Król [Rama] wsiadł i ten wspaniały pojazd wzniósł się na komendę Raghira w górne warstwy atmosfery.

 

Ze starożytnego indyjskiego niezwykle długiego poematu Mahabharata dowiadujemy się, że niejaki Asura Maya posiadał wimanę, która miała dwanaście kubitów1 (5,2–6,7 m) obwodu i cztery potężne koła. Poemat ten jest wprost nie wyczerpaną kopalnią informacji dotyczących konfliktów rozgrywających się między bogami, którzy rozstrzygali różnice w swoich poglądach przy pomocy nie mniej zabójczych broni niż nasze. Poza „buchającymi ogniem pociskami” poemat mówi również o innych broniach. „Strzała Indry” wykorzystywała kołowy „reflektor”, który po włączeniu wytwarzał „snop światła” „pożerający swoją mocą” wszystko, na co został skierowany. Podczas pewnej wymiany ognia bohater poematu, Kriszna, ściga po niebie swojego wroga, Salvę, i w pewnym momencie wimana Salvy staje się w jakiś sposób niewidzialna. Nie zrażony tym Kriszna natychmiast strzela ze specjalnej broni: „Szybko założyłem strzałę, która zabijała kierując się głosem”. W poemacie opisanych jest jeszcze wiele innych przerażających broni. Najstraszniejszą była ta, której użyto przeciwko Wariśiom. Oto słowa narratora:

 

Lecący swoją śmigłą i potężną wimaną Gurkha cisnął na trzy miasta Wariśiów i Andźaków pojedynczy pocisk uzbrojony w całą moc tego wszechświata. Oślepiająco jasna kolumna dymu i ognia, tak jasna jak dziesięć tysięcy słońc, wzniosła się w całej okazałości. Była to broń nieznana, Żelazny Piorun, gigantyczny posłaniec śmierci, który obrócił całą rasę Wariśiów i Andźaków w proch.

 

Ważne podkreślenia jest to, że tego rodzaju opisy nie są czymś odosobnionym. Ich odpowiedniki można znaleźć w zapisach pozostawionych przez inne starożytne cywilizacje. Skutki działania Żelaznego Piorunu nasuwają niepokojące skojarzenia. Ciała zabitych były tak spalone, że nie można było ich zidentyfikować. Ci, którzy ocaleli, zapłacili trochę mniejszą cenę – wypadły im włosy i paznokcie.

Najbardziej zdumiewającą rzeczą w opisach tych mitycznych pojazdów jest zawarty w nich przepis na ich wykonanie. Instrukcje te są na swój sposób bardzo szczegółowe.

W napisanym sanskrytem Samarangana Sutradhara czytamy:

 

Silnym i trwałym ma być korpus wimany, jakby był to wielki latający ptak z lekkiego materiału. Wewnątrz należy umieścić silnik rtęciowy, zaś pod nim podgrzewającą go żelazną aparaturę. Przy pomocy siły ukrytej w rtęci, która wytwarza wirujący ciąg, siedzący wewnątrz człowiek może przemieszczać się po niebie na znaczne odległości. Wimana może wznosić się i opadać pionowo oraz wznosić się i opadać pod kątem. Dzięki tym maszynom ludzie mogą latać w powietrzu, a niebiańskie istoty przybywać na Ziemię.

 

Hakatha (Prawa Babilonu) głosi wprost:

 

Przywilej kierowania latającą maszyną jest wielki. Wiedza o lataniu jest jedną z najstarszych, jakie odziedziczyliśmy po naszych przodkach. To dar „tych z wysokości”. Otrzymaliśmy go od nich jako zapłatę za ocalenie wielu żyć.

 

Jeszcze bardziej fantastycznie brzmi informacja zawarta w starożytnej księdze chaldejskiej Sifrala. Zawiera ona ponad sto stron tekstu podającego techniczne szczegóły budowy maszyny latającej. W tekście znajdują się liczne słowa, które tłumaczą się jako pręt grafitowy, cewki miedziane, wskaźnik krystaliczny, wibrujące sfery, stałe kąty etc.

 

TECHNOLOGIA POJAZDÓW LATAJĄCYCH STAROŻYTNYCH INDII

David Hatcher Childress

 

Wielu badaczy zajmujących się zjawiskiem UFO przeoczyło bardzo ważny fakt. Zakładając, że większość latających spodków to pojazdy obcych istot lub owoc tajnych badań rządowych, pomijają oni, że jeszcze jednym źródłem ich pochodzenia mogą być starożytne Indie i Atlantyda. Nasza wiedza na temat starożytnych hinduskich maszyn latających wywodzi się ze starohinduskich źródeł pisanych, które zachowały się do dzisiaj. Nie ulega wątpliwości, że większość tych dokumentów jest autentyczna. Są wśród nich setki hinduskich epopeji, z których wiele jest dobrze znanych. Większość z nich istnieje wyłącznie w oryginalnej wersji pisanej sanskrytem i nie przetłumaczono ich jeszcze na angielski.

Hinduski cesarz Aśoka założył „Tajne Stowarzyszenie Dziewięciu Nieznanych Ludzi” – wielkich hinduskich uczonych, którzy mieli za zadanie skatalogowanie osiągnięć różnych dziedzin nauki. Aśoka utrzymywał ich pracę w tajemnicy, ponieważ obawiał się, że skatalogowane przez tę dziewiątkę osiągnięcia naukowe pochodzące ze starohinduskich źródeł będą wykorzystane w złym celu, to znaczy do prowadzenia wojen, których był zdecydowanym przeciwnikiem, odkąd przeszedł na buddyzm po krwawej bitwie, w której pokonał armię swojego rywala. „Dziewięciu Nieznanych Ludzi” napisało ogółem dziewięć ksiąg – prawdopodobnie każdy z nich po jednej. Jedna z nich nosi tytuł Tajemnice grawitacji! Ta księga, znana historykom, lecz której nigdy oni nie widzieli, omawia zagadnienia związane z „kontrolą grawitacji” i prawdopodobnie wciąż istnieje. Przypuszczalnie w jakiejś tajnej bibliotece w Indiach, Tybecie lub jeszcze gdzie indziej (możliwe nawet, że w Północnej Ameryce). Nietrudno zrozumieć obawy Aśoki i jego dążenie do utrzymania tej wiedzy w tajemnicy, zakładając oczywiście, że ona istnieje.

 

Szkic wimany Rukma sporządzony przez T.K. Ellappa z Bangalore w roku 1923

 

Aśoka wiedział również o wyniszczających wojnach, w których stosowano zaawansowane technicznie pojazdy i inne „futurystyczne bronie”, które doprowadziły kilka tysięcy lat wcześniej do zniszczenia hinduskiego „Imperium Ramy”. Kilkanaście lat temu Chińczycy odkryli w Lhasie (Tybet) pewne dokumenty pisane sanskrytem i przesłali je do przetłumaczenia na Uniwersytet Chandrigarh. Zatrudniona na tej uczelni dr Ruth Reyna oświadczyła ostatnio, że te dokumenty zawierają zasady budowy statków kosmicznych! Miały one, jak twierdzi dr Reyna, napęd „antygrawitacyjny”, który był oparty na systemie analogicznym do „laghimy” (nieznanej sile ego istniejącej w człowieku) wytwarzającym „odśrodkową siłę wystarczającą do pokonania przyciągania grawitacyjnego”. Jak twierdzą hinduscy jogini, to właśnie „laghima” umożliwia człowiekowi lewitację.

Dr Reyna twierdzi, że według tego liczącego kilka tysięcy lat dokumentu starożytni Hindusi mogli wysyłać na pokładzie statków noszących nazwę „astra” ludzi na inne planety. Manuskrypty te ujawniają również tajemnicę „antimy” („czapki niewidki”) oraz „garimy” („stawania się ciężkim jak ołowiana góra”). Oczywiście hinduscy uczeni nie potraktowali tych tekstów zbyt serio, ale później zmienili trochę swoje nastawienie, kiedy Chińczycy oświadczyli, że włączyli pewne informacje zawarte w tych tekstach do swojego programu kosmicznego! Był to jeden z pierwszych przypadków oficjalnego przyznania się rządu do prowadzenia badań nad antygrawitacją.

W manuskryptach tych brak jest jednoznacznego stwierdzenia, czy podjęto podróże międzyplanetarne, chociaż jest w nich wzmianka o planowanej podróży na Księżyc, lecz nie wiadomo, czy ostatecznie doszło do niej. Jedna z największych hinduskich epopei, Ramajana, zawiera z kolei szczegółowy opis wyprawy na Księżyc wimaną lub astrą, w czasie której na Księżycu doszło do bitwy ze statkiem kosmicznym Asvinów (czyli Atlantydów). Jest to zaledwie cząstka istniejących obecnie dowodów świadczących o wykorzystywaniu przez starożytnych Hindusów technologii opartej na antygrawitacji i ich podróżach kosmicznych.

Aby zrozumieć zasady tej technologii, musimy cofnąć się w czasie. Tak zwane „Imperium Ramy”, które istniało co najmniej piętnaście tysięcy lat temu, zajmowało tereny obecnych północnych Indii i Pakistanu i składało się z wielu dużych miast o zaawansowanej infrastrukturze, z których wiele nadal czeka na swojego odkrywcę pod piaskami pustyń Pakistanu oraz północnych i zachodnich Indii. Imperium Ramy istniało prawdopodobnie równolegle z cywilizacją Atlantydów położoną w środkowej części Oceanu Atlantyckiego i było rządzone przez „oświeconych kapłanów królów”, którzy zarządzali poszczególnymi miastami.

Obywatele siedmiu największych miast-stolic Imperium Ramy, znanych z klasycznych tekstów hinduskich jako „Siedem Miast Riszi”, posiadali pojazdy latające zwane wimanami. Starożytny hinduski epos opisuje wimanę jako dwupokładowy, okrągły pojazd z iluminatorami i kopułą, bardzo zbliżony wyglądem do obserwowanych współcześnie latających spodków. Wimana latała z „prędkością wiatru” i wydawała „melodyjny dźwięk”. Były co najmniej cztery różne typy wiman, z których jedne miały kształt talerza a inne cylindra (cygara). Starożytne teksty hinduskie zawierające wzmianki o wimanach są tak liczne, że opis ich zawartości na ten temat zająłby kilka tomów. Starożytni Hindusi, którzy je wytwarzali, pozostawili szczegółowe instrukcje sterowania różnymi typami wiman, z których wiele zachowało się do dzisiaj – część z nich przetłumaczono nawet na angielski.

 

Szkic wimany sporządzony przez T.K. Ellappa z Bangalore w roku 1923

 

Samarangana Sutradhara to naukowy traktat opisujący wszelkie możliwe aspekty podróżowania w powietrzu przy użyciu wiman. 230 akapitów tego manuskryptu odnosi się do konstrukcji, startu, lotu ze stałą prędkością na odległość tysięcy mil, normalnych i awaryjnych lądowań, a nawet ewentualnych zderzeń z ptakami. W roku 1875 w jednej z hinduskich świątyń odkryto pochodzącą z IV wieku p.n.e. Vaimanikę Sastrę autorstwa Maharshi Bharadwaaji, który pisząc ją opierał się na jeszcze starszych tekstach. Vaimanika Sastra dotyczy przeznaczenia i zadań wykonywanych przy pomocy wiman oraz zawiera informacje na temat sterowania, środków, które należy przedsięwziąć przed długim lotem, ochrony pojazdów powietrznych przed burzami i piorunami oraz sposobu przełączania napędu statku, najwyraźniej antygrawitacyjnego, z powszechnie występującego w przyrodzie źródła energii na „energię słoneczną”. Vaimanika Sastra (lub Vymaanika-Shaastra) zawiera osiem rozdziałów oraz rysunki opisujące trzy rodzaje pojazdów powietrznych, włącznie z aparaturą charakteryzującą się tym, że jest ognioodporna i niełamliwa. Mowa jest w niej o 31 głównych częściach wiman oraz 16 rodzajach materiałów używanych do ich budowy dzięki ich właściwości pochłaniania światła i ciepła.

Manuskrypt ten przetłumaczył na angielski G.R. Josyer, zaś jego pełny tekst znaleźć można obecnie w mojej książce Vimana Aircraft of Ancient India & Atlantis2. G.R. Josyer jest dyrektorem International Academy of Sanskrit Investigation (Międzynarodowa Akademia Badań Sanskrytu) z siedzibą w Mysore w Indiach. Raczej oczywiste wydaje się, że wimany posiadały jakiegoś rodzaju napęd antygrawitacyjny. Pojazdy te startowały pionowo i mogły unosić się nieruchomo w powietrzu, podobnie jak współczesne helikoptery lub sterowce. Maharshi Bharadwaaja wspomina o co najmniej 70 starożytnych dostojnikach i 10 ekspertach latających wimanami.

Wimany trzymane były w Wimana Griha, swego rodzaju hangarze. Czasami mówi się, że były napędzane żółtobiałą cieczą, a czasami, że jakimś związkiem rtęci. Niestety, autorzy opisów napędu wiman różnią się między sobą w tej kwestii. Przypuszczalnie późniejsi autorzy opisów wiman sporządzali je z pozycji czytelników starszych tekstów i ze zrozumiałych względów pogubili się w sprawie zasady ich napędu. „Żółtobiała ciecz” brzmi podejrzanie i nasuwa skojarzenie z benzyną, niemniej nie można wykluczyć, że wimany miały różne napędy, włącznie z silnikami spalinowymi i pulsacyjno-odrzutowymi3. Warto w tym miejscu zauważyć, że pierwszy silnik do nazistowskich rakiet V-8, tak zwanych „brzęczących bomb”, miał charakter pulsacyjno-odrzutowy. Hitler i jego nazistowski aparat bardzo interesowali się starożytnymi Indiami i Tybetem i już w latach trzydziestych XX wieku wysłali w te rejony szereg ekspedycji, które miały za zadanie zbierać informacje i dowody o charakterze ezoterycznym, i być może właśnie stąd pochodzi pewna część ich naukowej wiedzy!

Według Dronaparvy (część Mahabharaty i Ramajany) jedna z wiman miała kształt kulisty i poruszała się z ogromną prędkością przy pomocy potężnego wichru generowanego przez rtęć. Poruszała się jak współcześnie obserwowane UFO: w górę, w dół, do tyłu i do przodu. Według innego hinduskiego źródła, Samar, wimany to „żelazne maszyny, dobrze zespolone i gładkie, z ładunkiem rtęci, która wylatuje z tyłu w postaci ryczącego płomienia”. W Samarangana Sutradhara znajduje się opis budowy wiman. Możliwe że rtęć była elementem napędu lub, co bardziej prawdopodobne, systemu nawigacyjnego. Jako ciekawostkę można tu podać, że radzieccy uczeni odkryli w jaskiniach Turkiestanu na Pustyni Gobi coś, co nazwali „starożytnymi przyrządami do nawigacji kosmicznej”. Te wykonane ze szkła lub porcelany „przyrządy” mają kształt półkuli i zakończone są stożkiem z odrobiną rtęci wewnątrz.

 

Szkic wimany sporządzony przez T.K. Ellappa z Bangalore w roku 1923

 

Jest oczywiste, że starożytni Hindusi latali tymi pojazdami po całej Azji, a także być może na Atlantydę i, co jest wielce prawdopodobne, do Południowej Ameryki. Odnalezione w Mohenjo-Daro w Pakistanie (przypuszczalnie to jedno z „Siedmiu Miast Rishi” należących do Imperium Ramy) napisy do dziś nie zostały odczytane. Podobne do nich napisy zwane Rongo-Rongo – również do dzisiaj nie odczytane – znaleziono na Wyspie Wielkanocnej. Czyżby Wyspa Wielkanocna była powietrzną bazą na trasie wiman z Imperium Ramy? (Na wimanadromie Mohenjo-Daro pasażer idący holem słyszy słodki, melodyjny głos spikerki zapowiadający przez megafon: „Pasażerowie Linii Lotniczych Rama, lot numer 7 na Bali, Wyspę Wielkanocną, Nazca i Atlantydę proszeni są do wejścia numer...) Znaleziony w Tybecie tekst mówiący o „ognistym rydwanie” podaje: „Bhima nadleciał swoim pojazdem, dostojnym jak słońce i głośnym jak grom... Lecący rydwan lśnił jak płomień na nocnym niebie... przemknął jak kometa... Było tak, jakby dwa słońca świeciły. Potem rydwan uniósł się i całe niebo pojaśniało”.

W Mahawirze z Bhavabhuti, dżinizmicznym4 tekście z VIII wieku, którego treść została zaczerpnięta ze starszych tekstów i tradycji, czytamy:

 

Powietrzny rydwan, Puśpaka, przewozi wielu ludzi do stolicy Ajodźa. Niebo wypełniło się zadziwiająco wielkimi maszynami latającymi, ciemnymi jak noc, ale rozpoznawalnymi za sprawą świateł o żółtawej poświacie.

 

Starożytne poematy hinduskie, Wedy, uważane za najstarsze teksty z tego terenu opisują wimany o różnych kształtach i wielkości: „agnihotrawimanę” o dwóch silnikach, „słoniową wimanę” z jeszcze większą liczbą silników i wiele innych typów o nazwach pochodzących od zimorodka, ibisa i innych zwierząt.

Niestety, wimany, podobnie jak wiele innych wynalazków, zostały w końcu zastosowane do celów wojennych. Jak podają starohinduskie teksty, Atlantydzi użyli swoich latających pojazdów zwanych „vailixami”, podobnych do wiman, do podboju i podporządkowania sobie świata. Atlantydzi, nazywani w nich Asvinami, byli najwidoczniej jeszcze bardziej zaawansowani technologicznie niż Hindusi i z pewnością mieli bardziej wojowniczą naturę. Chociaż nie są znane żadne starożytne teksty dotyczące atlantydzkich vailixów, pewne informacje na ich temat zostały przekazane poprzez ezoteryczne, tajemne źródła.

Niemal identyczne do wiman vailixy miały z reguły kształt cygar i mogły poruszać się, zarówno w wodzie, jak i w atmosferze, a nawet w przestrzeni kosmicznej. Inne pojazdy miały kształt talerza i tak jak wimany mogły zanurzać się w wodzie. Eklal Kueshana, autor The Ultimate Frontier (Ostateczna granica), w artykule, który ukazał się w roku 1996, pisze, że wynaleziono je na Atlantydzie około 20‍ 000 lat temu i najpopularniejszymi z nich były pojazdy w kształcie „talerza o trapezoidalnym przekroju i trzech półkolistych pojemnikach na silniki umieszczonych pod spodem”5. „Posiadają mechaniczne urządzenie antygrawitacyjne napędzane silnikami o mocy około 80‍ 000 koni mechanicznych”6. Ramajana, Mahabharata oraz inne teksty donoszą o strasznej wojnie, która wybuchła między Atlantydą i Imperium Ramy około 10 do 12 tysięcy lat temu i była prowadzona przy pomocy broni, których nie bylibyśmy sobie nawet w stanie wyobrazić jeszcze w pierwszej połowie XX wieku.

Mahabharata, jedno ze źródeł informacji na temat wiman, tak opisuje budzący grozę niszczycielski charakter tej wojny:

 

...[bronią był] pojedynczy pocisk uzbrojony w całą moc tego wszechświata. Oślepiająco jasna kolumna dymu i ognia, tak jasna jak dziesięć tysięcy słońc, wzniosła się w całej okazałości... Żelazny Piorun, gigantyczny posłaniec śmierci, który obrócił całą rasę Wariśiów i Andźaków w proch... ciała przezeń zabitych były tak spalone, że nie można było ich zidentyfikować. Wypadły im włosy i paznokcie; naczynia gliniane rozsypały się bez widocznej przyczyny, ptaki straciły kolory – zbielały... po kilku godzinach cała żywność została zatruta... aby uciec od skutków tego pożaru, żołnierze rzucali się do strumieni w celu obmycia swoich ciał i ekwipunku...

 

Wygląda na to, że Mahabharata podaje opis atomowej wojny! Tego rodzaju informacje nie są czymś wyjątkowym; opisy bitw z zastosowaniem fantastycznego arsenału broni i pojazdów latających bardzo często pojawiają się w hinduskich epopejach. Jedna z nich podaje nawet opis bitwy między wimanami i vailixami na Księżycu! Opis podany w poprzednim akapicie odzwierciedla opis wojny atomowej oraz efekty napromieniowania radioaktywnego ludzi. Skok do wody może przynieść jedynie odroczenie wyroku. W czasie prowadzonych w ubiegłym wieku prac wykopaliskowych w Mohenjo-Daro znaleziono liczne szkielety leżące na ulicach. Niektóre z nich trzymały się za ręce, tak jakby tych ludzi uśmierciła jakaś nagła katastrofa. Poziom ich radioaktywności należy do najwyższych spośród wszystkich, jakie kiedykolwiek znaleziono – jest porównywalny z radioaktywnością szkieletów znalezionych w Hiroszimie i Nagasaki. Starożytne miasta, których kamienne i ceglane ściany zostały zeszklone, to znaczy stopione w jeden monolit, można znaleźć w Indiach, Szkocji, Francji, Turcji i innych miejscach na Ziemi. Przyczyn zeszklenia kamiennych fortów i miast nie da się wyjaśnić inaczej niż wybuchem atomowym.

Co więcej, w Mohenjo-Daro, którego doskonały plan oparto na siatce kartograficznej i które posiadało znacznie lepszy system kanalizacji niż obecnie stosowane w Indiach i Pakistanie, znaleziono na ulicach stosy „czarnych szklanych bryłek”. Okazało się, że są to gliniane naczynia, które stopiły się pod wpływem wysokiej temperatury! Po kataklizmie, w wyniku którego zatonęła Atlantyda, i po zmieceniu z powierzchni ziemi przy pomocy broni atomowej Imperium Ramy, świat cofnął się do „epoki kamiennej” i kilka tysięcy lat temu narodziła się współczesna historia. Wydaje się jednak, że mimo tego kataklizmu nie wszystkie wimany z Imperium Ramy i vailixy z Atlantydy uległy zniszczeniu. Zbudowane tak, aby możne było je używać przez tysiące lat, mogą służyć dalej, jak podaje „Dzięsięciu Nieznanych Mędrców” Aśoki oraz manuskrypt z Lhasy.

To, że tajne „bractwa” skupiające wyjątkowe, „oświecone” jednostki ludzkie mogły przechować te wszystkie osiągnięcia nauki, historię etc., nie powinno nikogo dziwić. Wiele znanych postaci historycznych, takich jak Jezus, Budda, Laozi, Konfucjusz, Kriszna, Zaratusztra, Wardhamana Mahawira, Quetzalcoatl, Echnaton, Mojżesz oraz bardziej współcześni wynalazcy, jak również wielu innych ludzi, którzy pozostają anonimowi, było prawdopodobnie członkami takich organizacji. Warto podkreślić, że kiedy Aleksander Wielki najechał ponad dwa tysiące lat temu Indie, jego kronikarze odnotowali, że w pewnym miejscu zostali zaatakowani przez „ogniste, latające tarcze”, które zanurkowały na ich armię i przestraszyły kawalerię. Te „latające talerze” nie użyły jednak żadnych bomb atomowych ani broni promienistych przeciwko armii Aleksandra i w rezultacie pomaszerował on na Indie. Wielu autorów sugeruje, że te „bractwa” trzymają swoje wimany i vailixy w tajnych grotach w Tybecie lub jakimś innym miejscu w Środkowej Azji. Co ciekawe, położona w zachodniej części Chin pustynia Lop Nor jest od dłuższego czasu miejscem ożywionej aktywności UFO. Być może to właśnie tam przechowuje się w podziemnych bazach, podobnych do tych, jakie Amerykanie, Brytyjczycy i Sowieci wybudowali w ostatnich kilku dziesięcioleciach na całym świecie, owe tajemnicze pojazdy latające. Tak czy inaczej, nie da się całej aktywności UFO przypisać wysłużonym wimanom latającym tam i z powrotem na Księżyc w bliżej nie określonym celu.

 

OPISY NIEZNANYCH STOPÓW ODKRYTE W STAROŻYTNYCH
MANUSKRYPTACH SPISANYCH NA LIŚCIACH PALMOWYCH

Robert Goodman

 

Do momentu wynalezienia prasy drukarskiej i rozpowszechnienia jej na całym świecie każda kultura posiadała swój własny sposób przechowywania wiedzy i przekazywania jej z pokolenia na pokolenie. W Indiach najbardziej powszechne było prowadzenie zapisów na liściach palmowych. Metoda ta była stosowana do wymiany informacji między osobami zajmującymi się nieraz bardzo odległymi od siebie dziedzinami wiedzy.

Ostatnimi laty niewielka grupa wysoko wykształconych badaczy hinduskich poświęciła się wynajdywaniu, zbieraniu i tłumaczeniu starożytnych tekstów. Jeden z tych specjalistów, pisarz i znawca sanskrytu, Subramanyam Iyer, od wielu lat rozszyfrowuje zbiór starych liści palmowych znalezionych w pewnej wiosce w jego rodzinnym stanie Karnataka w południowych Indiach. Kilka lat temu odkrył on stare teksty opisujące różne stopy o nieznanych dzisiejszej nauce własnościach i ich zastosowanie do budowy kadłubów opisanych w Wedach wiman.

Zastanawiając się nad ewentualnym zastosowaniem tych receptur we współczesnym przemyśle lotniczym Subramanyam Iyer napisał do C.S.R Prabhu, dyrektora technicznego Państwowego Ośrodka Informatyki będącego agendą rządu indyjskiego zajmującą się tłumaczeniem starożytnych tekstów i poszukiwaniem zastosowań dla opisanych w tych tekstach technologii.

W udzielonej w maju 1991 roku odpowiedzi Prabhu poinformował Iyera, że jest w trakcie studiowania licznych Shastr (naukowe teksty wedyjskie) zapisanych na liściach palmowych i że udało mu się już stworzyć kilka materiałów na podstawie rozszyfrowanych receptur. Były to stopy metali o bardzo obiecujących własnościach, które mogą znaleźć zastosowanie we współczesnej nauce i technice.

Jeszcze w roku 1991 próbki tych stopów poddano badaniom udostępniając je wszystkim zainteresowanym. Pierwsze testy wykazały, że są to nieznane stopy i że z uwagi na swoje unikalne własności mogą one znaleźć zastosowanie w lotnictwie oraz w przemyśle kosmicznym i obronnym.

We wrześniu 1992 roku jedna z ogólnokrajowych gazet indyjskich opublikowała artykuł potwierdzający fakt, że w pewnej wsi w stanie Karnataka znaleziono starożytne teksty pisane sanskrytem i że po przetłumaczeniu okazały się one zbiorem receptur do produkcji superstopów o nieznanych dotychczas własnościach.

Artykuł cytował również wypowiedź C.S.R. Prabhu z Państwowego Ośrodka Informatyki, który oświadczył, że wykonał pięć różnych stopów na podstawie podanych w tych tekstach opisów i że obecnie pracuje nad następnymi. Każdy z tych stopów ma unikalne własności, dzięki którym znajdą one zastosowanie we współczesnej metalurgii.

Według Prabhu teksty wymagały nie tylko przetłumaczenia, ale również rozszyfrowania. Język, którym zostały napisane, to częściowo wersja sanskrytu poprzedzająca jego klasyczną wersję. Ich przekład był możliwy dzięki temu, że wiele użytych słów miało swoje odpowiedniki w ajurwedach7.

Prabhu zapewnia, że jak dotąd nie odnaleziono w żadnej części Indii tekstów tej klasy oraz że zawarte w nich opisy wywodzą się z bogatej tradycji przekazu ustnego, który był prowadzony przez tysiące lat, zanim przekazywane przy jego pomocy informacje zapisano na liściach palmowych.

 

Nieprawdopodobne stopy

Artykuł cytował dalej treści zawarte w referacie wygłoszonym przez C.S.R. Prabhu na kongresie, który odbył się niedawno temu w Indiach. Prabhu podał w nim opis tych stopów i oznajmił, że ich własności są dokładnie takie same, jak własności stopów opisanych w tekstach i że są one obecnie badane nie tylko w Indiach, ale również za granicą, między innymi na uniwersytecie w San Jose w Kalifornii.

Na przykład stop ołowiu tamogarbha loha absorbuje 85 procent światła generowanego przez laser rubinowy.

Stop miedzi, ołowiu i cynku Pancha loha posiada ogromną plastyczność i niezwykłą odporność na korozję w słonej wodzie – właściwość, której nie zaobserwowano w żadnym stopie zawierającym miedź i która z oczywistych względów znajdzie dla tego stopu zastosowanie w konstrukcjach kadłubów statków.

Araara tamra, kolejny stop o własnościach antykorozyjnych, jest łamliwy i bardzo lekki.

Chapala grahaka okazał się być wysokiej jakości materiałem ceramicznym, zaś przy niewielkich modyfikacjach receptury zmieniał się w wysokiej jakości kwaso- i zasadoodporne szkło.

Jak dotąd, jak podaje artykuł, udało się odczytać i odkodować receptury kolejnych 14 substancji, z których dwie wydają się być bardzo obiecujące: bhandhira loha, stop dźwiękoszczelny, i vidyut darpana, szkło zdolne do neutralizacji oświetlenia.

C.S.R Prabhu podaje również, że w tekstach znajdują się opisy kopalń położonych w różnych miejscach i rodzajów minerałów, które można wydobywać na różnych głębokościach wraz z opisem sposobu ich wydobywania, oddzielania i oczyszczania.

Prawdopodobnie część tych tekstów została spisana przez Maharishi Bharadwaaję, zaś ich treść dowodzi, że starożytni mędrcy hinduscy posiadali niezwykle rozwiniętą wiedzę z zakresu technologii, która uległa z czasem zapomnieniu.

Kiedy otrzymałem kopię tego artykułu, z miejsca napisałem do C.S.R Prabhu z prośbą o jego autoryzację.

Jego odpowiedź była jednoznaczna. Poinformował mnie ponadto, że pracuje obecnie nad szkłem zdolnym absorbować ciepło słoneczne oraz stopem używanym na kadłuby wiman pochłaniającym nadmiar ciepła wytwarzanego przez tarcie powietrza podczas lotów z dużymi prędkościami.

Zapowiada ponadto, że razem ze swoimi kolegami planuje założenie instytutu badawczego zajmującego się wytwarzaniem różnych stopów, o których mowa w Vymaanika Shaastra.

Planują również odszyfrowanie tekstów spisanych na liściach palmowych opisujących shastrę Amsu Bodhini, która według pewnego anonimowego tekstu z roku 1931 zawiera informacje o planetach, różnego rodzaju światłach, cieple, kolorach i polach elektromagnetycznych, metodach konstruowania maszyn zdolnych do przyciągania promieniowania słonecznego, a następnie analizowania go i rozdzielania jego składników energetycznych, sposobach prowadzenia rozmów na odległość oraz przesyłania kablem wiadomości, a także budowie maszyn zdolnych do przenoszenia ludzi na inne planety.

Z tego wynika, że wszystkie współczesne osiągnięcia nauki i techniki były już kiedyś znane.

Ta wiedza została gdzieś kiedyś zapisana. Od nas zależy, czy ją odnajdziemy i przestaniemy arogancko twierdzić, że żadna inna cywilizacja nigdy nie doszła do naszego obecnego poziomu.

 

Przełożył Jerzy Florczykowski

 

Przypisy:

1. Starożytna jednostka długości wynosząca od 43 do 56 centymetrów. – Przyp. tłum.

2. David Hatcher Childress, Vimana Aircraft of Ancient India & Atlantis, Adventures Unlimited Press, Stelle, 1991. – Przyp. red.

3. Chodzi o silniki odrzutowe, w których zasysanie powietrza i spalanie następują kolejno po sobie dając w rezultacie gwałtowny, przerywany ciąg. – Przyp. tłum.

4. Dżinizm to dualistyczna religia powstała VI wieku p.n.e. kładąca nacisk na ascetyzm i wyrzeczenie się przemocy w stosunku do wszystkich żywych stworzeń, głosząca brak najwyższej istoty wymierzającej kary i nagrody, zaś zapłatę według tej religii stanowi reinkarnacja. – Przyp. tłum.

5. Ten opis do złudzenia przypomina statek Wenusjan sfotografowany i opisany przez George’a Adamskiego. – Przyp. red.

6. Chodzi o jednostkę mocy odpowiadającą 745,7 wata. Zatem moc tych silników wynosiła około 60‍ 000 000 watów. – Przyp. red.

7. Ajurweda to starożytna hinduska sztuka medycyny i przedłużania życia. – Przyp. tłum.

 

 

Autor: Jerzy Florczykowski