JustPaste.it

W stronę legofundamentów. Prześcignąć Duńczyków w dochodzeniu do mieszkania!

Domki jak z klocków lego; identyfikacja administracyjnej bariery dla innowacji; przedszkole przedsiębiorczości dla młodych; trzy ciągi problemów do rozwiązywania.

Domki jak z klocków lego; identyfikacja administracyjnej bariery dla innowacji; przedszkole przedsiębiorczości dla młodych; trzy ciągi problemów do rozwiązywania.

 

 

© Edward M. Szymański

 W stronę legofundamentów. Prześcignąć Duńczyków w dochodzeniu do mieszkania!

 Domki jak z klocków lego; identyfikacja administracyjnej bariery  dla innowacji; przedszkole przedsiębiorczości dla młodych; trzy ciągi problemów do rozwiązywania.

 Tytułem nawiązania

 Omawiane budowanie się etapami przypomina budowanie domu z klocków lego: najpierw pierwszy moduł mający walory komplementarnego mieszkanka, a później, w miarę możliwości, mogą być dobudowywane kolejne moduły mieszkalne. Stąd neologizm „legodom” lub  „legodomek”. Ale i pierwszy moduł też może być budowany etapami: najpierw fundamenty, a potem reszta. Stąd neologizm „legofundamenty”. Czy tak jest językowo ładnie? Trudno przesądzać, ale Narratorowi tak jest po prostu wygodnie.

Omawiane w poprzednim artykule opłaty za usługi geodezyjne w postaci sporządzenia mapki sytuacyjno-wysokościowej oraz  wyznaczenie repera okazały się barierą zamykającą Kazikowi wejście na rynek mieszkaniowy. Zniechęcają bowiem  Kazika do jakiegokolwiek dalszego myślenia o samodzielnym  budowaniu się. Kazik przestaje o tym myśleć, to przestaje o tym mówić i problem znika. Znika jako przedmiot zainteresowania Kazika i  jako przedmiot publicznego zainteresowania.

 W niniejszym artykule Narrator identyfikuje drugą barierę w postaci wymogu przedstawienia projektu całego budynku aby uzyskać zezwolenie na budowę. Ten wymóg stanowi barierę przed myśleniem nad projektami legodomków, barierą przed myśleniem o innowacyjnych rozwiązaniach dla  tych, którzy do takiego myślenia byliby zdolni. Nie powstają przedmioty podaży, to i nie pojawia się popyt. Słynna choć niwidzialna ręka rynku jest takim wymogiem ucięta. 

Sygnalne zapowiedzi tematu w nawiasach […]przed  poszczególnymi  partiami tekstu mają w intencji   ułatwić  Czytelnikom śledzenie toku wywodów.

 Co Kazik znajduje w Internecie?

 [Kazik bardzo szybko porzuca myśl o samodzielnym budowaniu się, ale Narrator kontynuuje podjęty wątek.]

 W poprzednim artykule Narrator pozostawił Kazika w momencie, gdy ten uświadomił sobie, że o samodzielnym budowaniu się nawet nie warto myśleć. Co z tego, że ma działkę? Aby wykonać pierwszy ruch łopatą musi ponieść określone koszty. Aby je uzyskać, musiałby właściwie całe wakacje gdzieś przepracować. Kiedy wybuduje całe fundamenty, a kiedy resztę? Czy zdąży przed śmiercią?

 Czy warto mu w ogóle zawracać sobie głowę dalszymi kalkulacjami? Całe otoczenie Kazika uznałoby go za mało poczytalnego, gdyby próbował mimo wszystko  dalej kogokolwiek o cokolwiek się pytać i coś kalkulować.

 Co musiałoby się stać, aby Kazikowi chciało się myśleć o budowaniu, mimo że nie ma jeszcze ustabilizowanej i przyzwoitej finansowo pracy? Problem można też trochę inaczej postawić.

 Jeśli dotychczasowe poszukiwania w Internecie szybko Kazika zniechęciły do myślenia o samodzielnej budowie, to co musiałoby się w nim znaleźć, aby było przeciwnie, aby poszukiwania w Internecie wręcz zachęcały go do myślenia, aby skłaniały go do sensownych dla niego dalszych poszukiwań, układania jakiegoś sensownego planu postępowania?

 Jakie informacje mogą go do dalszego myślenia zachęcać? Takie, które pozwolą mu uzmysłowić sobie, że dzięki własnej aktywności może się wyrwać z sytuacji w jakiej znajduje się nie tylko on sam, ale i wielu jego rówieśników.

 Tymczasem wiele informacji jest dla Kazika bardzo niewesołych. Warto o chociaż dwa przykłady.

 Przykład 1. - Ślimacze tempo

 W opublikowanym w Internecie artykule Łukasza Piechowiaka można odnaleźć dość niedawne dane dotyczące relacji między średnimi płacami a cenami mieszkania w przeliczeniu na metr kwadratowy. Otóż w 2007 roku za średnią płacę można było sobie kupić 0, 46 m2 używanego (u) już mieszkania lub 0.43 m2 nowego (n) mieszkania. A w 2015 roku można był za średnią płacę kupić odpowiednio 0,72 m2  (u) i  0.60 m2 (n) 1.

[http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ile-metrow-mieszkania-kupisz-za-srednia-pensje-w-swoim-miescie-7359287.html]

 Na takich powierzchniach można sobie w miarę swobodnie stanąć, ale usiąść już chyba nie bardzo. Jednak świat się zmienia, więc Kazik może łatwo uzmysłowić sobie szybkość postępu:

 Rok   2007 –   0,46m2 (u)                                        lub          0,43m2 (n)

Rok   2015 -    0,46m2 (u)  + 0,26 m2  =  0,72m2    lub          0,43m2 (n) + 0,17 m2 = 0.60 m2

Można domniemać, choć bez pewności, że za następne 7 lat, a więc w 2023 roku będzie można kupić o podobną powierzchnię więcej.

Jest jakiś postęp?  Jest. ale jak ten postęp ma się do możliwości, potrzeb i aspiracji Kazika? Kiedy jego płace osiągną krajową przeciętną? A nawet jeśli już taką przeciętną Kazik osiągnie, to jak długo będzie kupował swoje mieszkanie? Trzeba też zaznaczyć, że 2/3 pracujących w Polsce nie osiąga średniej krajowej, Kazik zaś znajdować się będzie raczej w dole statystycznej tabeli.

 Jeśli Kazik ma dzisiaj 20 lat to w 2023 roku będzie miał 27 lat. Być może, że będzie miał już ustabilizowaną i w miarę przyzwoitą płacowo pracę, ale to niewiele zmieni w jego szansach na przyzwoite mieszkanie bez nieustannej obawy o możliwość opłaty czynszu czy spłaty kredytu przez długie lata.

 Przykład 2. - Zanim gruby schudnie …

 Ten sam autor, choć w innym artykule (z 2014  roku), przedstawia jeszcze inne niezwykle interesujące dane liczbowe. Już sam tytuł wiele mówi: Polak na mieszkanie pracuje 7 lat, a Niemiec tylko 3.2

[http://www.bankier.pl/wiadomosc/Polak-na-mieszkanie-pracuje-7-lat-a-Niemiec-tylko-3-7219577.html]

 Z dalszego tekstu dowiedzieć się można że: Najlepiej mają Duńczycy, którzy mogą kupić 70 metrowe mieszkanie już po dwóch latach oszczędzania. Niemcy po trzech, a Belgowie, Holendrzy i Hiszpanie po ok. 4 latach – tak wynika z raportu Deloitte. Odkładanie całej pensji w miesiącu można włożyć między bajki nie tylko w Polsce ale i całej Europie.

 Mieszkania mogą być drogie, ale ważne, aby potrzebującym było na nie stać. Aby Kazik nie miał kompleksów w stosunku swoich zachodnich rówieśników potrzeba, aby swe potrzeby mieszkaniowe mógł zaspokoić wielokrotnie szybciej, niż to aktualne oferuje mu Starsze Pokolenie. Kiedy te różnice tempa dochodzenia do mieszkania przez Kazika staną się porównywalne z jego rówieśnikami na Zachodzie?

 Co z tego, że ogólnie Polska rozwija się gospodarczo nieco szybciej niż kraje bogatej Europy. Przepaść jest nadal olbrzymia. A czy faktycznie będzie się ona dalej pomniejszała? Skąd pewność? Stare zaś przysłowie mówi dosadnie, że zanim gruby schudnie, chudy wyciągnie nogi. Czy w ogóle takie porównania interesują młodych ludzi w Polsce?

 Przypadek zrządził, że w niedawno opublikowanym materiale filmowym ze spotkania red. Rafała Ziemkiewicza ze studentami na UW prowadzonym przez prof. Tadeusza Rutkowskiego, spotkania  zorganizowanego przez koło Młodzi dla Polski pojawił się rok 2023. Prowadzący spotkanie profesor jest historykiem z profesji, prelegent jest historykiem z zamiłowania, ale młodą publiczność interesowała głównie teraźniejszość i przyszłość.

 Po arcyciekawym wykładzie Rok po wyborach – co się zmieniło?2 jeden z młodych słuchaczy zadał pytanie o to, dla kogo będzie to kraj w 2023 roku mając na myśli Polskę  po dwóch kadencjach PIS-u i jego konsekwentnej polityki socjalnej, komu się będzie tutaj dobrze żyło? 

 Prelegent odpowiedział, że jest to pytanie do wróża, a w rozwinięciu zauważył, że będzie to kraj dla kombinatorów. Ograniczając to szerokie pytanie do spraw mieszkaniowych, Narrator dopowiedzieć może, że przewidywać można z dużym prawdopodobieństwem, iż niewiele się zmieni.

 Niewiele się zmieni jeśli nie nastąpi radykalny postęp technologiczny ułatwiający młodym osobom budowanie się. Potrzebny jest przełom w tempie dochodzenia młodych ludzi w Polsce do własnego mieszkania. Ten przełom nie dokona się bez udziału samych młodych.

 Prześcignąć Duńczyków!

 [Narrator przybliża konieczność dokonania przełomu technologicznego, który umożliwiłby szybsze dochodzenie do własnego mieszkania młodym ludziom w Polsce. Z koniecznością takiego przełomu wiąże się też konieczność przełomu w myśleniu Starszego Pokolenia o kwestiach mieszkaniowych.   Wraca też do zasadności mówienia o relacji: Kazik – Starsze Pokolenie]

 Prześcignąć Duńczyków! - najlepiej o kilka długości. Na nic tutaj zdadzą się kombinacje z ułatwianiem kredytów, kalkulacje związane ze stopami procentowymi itp. „księgowe” zabiegi władz odpowiedzialnych za rozwój gospodarczy. Trudno tych zabiegów nie doceniać, ale mogą one tylko tonizować nastroje czy bóle głodu mieszkaniowego  pokolenia Kazika i także znaczącej części  pokoleń od niego starszych.

 Konieczny jest  przełom technologiczny w sposobie budowania mieszkań oraz w tempie dochodzenia młodych osób do mieszkania, a to oznacza także przełom w sposobie myślenia o tym dochodzeniu. Przełom w myślenia Kazika, co nie musi być zanadto kłopotliwe, ale też, i przede wszystkim, przełom w myśleniu Starszego Pokolenia, a to już jest problem bardzo dużego kalibru.

 Złożoność problemu

Jeśli Kazik ma dojść do mieszkania, to ważna jest dla niego sama droga dochodzenia oraz jej końcowy efekt. Nie są to kwestie tożsame, ale w ich ogólnym uporządkowaniu teoretycznym można wyróżnić kilka kompleksów zagadnień obejmujących ogromną ilość kwestii już bardziej szczegółowych. Te ogólne kompleksy można roboczo ująć w kilka punktów:

         Koszty

         Czas

         Jakość

         Bezpieczeństwo

 Trudno całe kompleksy rozpatrywać naraz, ale też trudno je rozdzielać. Narrator jakoś musi sobie z tym radzić, więc znowu wypada mu trochę powiedzieć o relacjach między Kazikiem a Starszym pokoleniem.

 Oferta Starszego Pokolenia

 Czym dla Kazika w jego oglądzie społecznego świata są wymienione w poprzednim artykule koszty budowy samych tylko fundamentów? To jest oferta Starszego Pokolenia skierowana do Kazika: chcesz się budować? Proszę bardzo, ale musisz być przygotowany na to, że tylko fundamenty będą cię tyle kosztowały. Czy zasadne jest takie ujęcie relacji: Kazik – Starsze Pokolenie? 

 A od kogo ta cena zależy, kto jest za to odpowiedzialny, że Kazik nie może otrzymać oferty, która by jakoś korespondowała z jego nikłymi dochodami związanymi z brakiem odpowiednio dochodowej i stabilnej pracy?  Kazik może się pytać rodziców, dziadków, sąsiadów, rówieśników, urzędników, sprzedawców w małych sklepikach i wielkich magazynach, ich właścicieli,  lokalne władze samorządowe, naukowców, dziennikarzy, polityków najróżniejszego szczebla i właściwie nikt nie czuje się kompetentny, a tym bardziej odpowiedzialny, aby na to pytanie odpowiedzieć.

 Jeśli nikt nie czuje się osobiście odpowiedzialny, to tak, jakby odpowiedzialni byli wszyscy. Całe Starsze Pokolenie. Kazik przyszedł na świat w konkretnej rodzinie, ale jego możliwości pozyskania odpowiednio płatnej pracy już od tej konkretnej rodziny nie zależą, nie zależą od jego rodziców i jego dziadków. Zależą od Starszego Pokolenia jako pewnej całości.

 Koncept Starszego Pokolenia, mimo że jest tutaj bardziej kategorią publicystyczną niż  kategorią socjologiczną, ogromnie ułatwia Narratorowi rozważania, co można zilustrować dwoma przykładami.

 Po pierwsze, pozwala łatwo zauważyć, że Starsze Pokolenie w Dani, Niemczech czy Holandii stworzyło swoim Kazikom kilkakrotnie krótszą pod względem czasowym drogę do własnego mieszkania niż w Polsce. W grę mogą tu wchodzić liczne historyczne zaszłości, ale od tego nie zrobi się Kazikowi lżej na duszy. Można zaś zauważyć, że długości czasowe dróg  w tych krajach też różnią się między sobą. W Danii np. jest ona dwukrotnie krótsza niż w Hiszpanii czy w Belgii. Nie mamy tu więc do czynienia z jakimś kosmicznym fatum. Wszystko zależy od ludzi. 

 Po drugie ułatwia sformułowanie nieco głębszej uwagi. Jeśli każdy ze Starszego Pokolenia jest trochę współodpowiedzialny za drogę Kazika i jemu podobnych do własnego mieszkania, to każdy z tego pokolenia powinien mu choć trochę dopomóc, aby ją skrócić.

 Każdy? A w jaki sposób? Trudno w tym miejscu rozwijać ten problem. Można jednak zasygnalizować, że nie jest to tylko powinnością kolejnego rządu.

 Przełom w budowaniu fundamentów

 [A jeśli Starsze Pokolenie zrezygnuje z wymogu, by Kazik musiał przedstawiać od razu całościowy  projekt domu, na który ma uzyskać pozwolenie, innymi słowy, jeśli zmieni swoją ofertę? Wtedy nawet pierwszy segment, pierwszy moduł mieszkaniowy też mógłby być budowany etapami. To już wiele zmienia. Narrator ma prawo pisać o tym czego nie ma tak, jakby to było.]  

Jeśli ma się dokonać przełom w budowie całych domków, to zasadne jest rozważenie takiego przełomu od przełomu w budowie fundamentów.

Kazik przestał zawracać sobie głowę kalkulacjami o budowaniu się po zidentyfikowaniu pierwszej bariery w postaci określonych opłat za wyznaczenie repera i wykonanie mapki sytuacyjnej. Narrator jednaj jest bardziej dociekliwy i drąży temat dalej. Bez specjalnych trudności wskazuje na następną barierę: jeśli Kazik chce się budować, to musi przedstawić projekt całego domku.

 Całego. Organy administracyjne muszą wiedzieć, co dokładnie Kazik chce budować. Taki wymóg wydaje się być powszechnie zrozumiały. Powinien więc być zrozumiały także dla Kazika i całego jego otoczenia społecznego. Starsze Pokolenie nie przejawia w tej kwestii żadnych wątpliwości.

 Można domniemać, że nie jest to jakaś wyjątkowo polska ułomność, że podobnie jest w całej Europie a może i szerzej.

 A jeśli Kazik chce wybudować fundament, ale jeszcze nie wie jeszcze, jaki ma być cały domek,  czy to oznacza, że Kazik jest głupi?  Wręcz przeciwnie – ale na razie głównie dla  Narratora. Dla Narratora – wbrew powszechnej opinii -  to może  oznaczać, że Kazik jest bardzo rozsądny. Wypada to jakoś uzasadnić, a w tym pomocne być może odwołanie się do sytuacji życiowej Kazika.

 Kazik  pieniędzy praktycznie nie ma, coś tam okazjonalnie może zarobić, ale co z ewentualnych oszczędności może wybudować? Uwzględniając aktualne oferty Starszego Pokolenia to nic. Niczego sensownego nie wybuduje.

 Narrator ma jednak luksus opisywania czegoś, czego nie ma, czego nikt jeszcze nie widział, więc z pewnym upodobaniem z tego przywileju korzysta. Zakłada zatem, że oto w Internecie Kazik może odnaleźć informację o tym, ile może go kosztować wybudowanie samego fundamentu i co może z tego wynikać.

 Złamana druga bariera - Kazik uzyskuje zgodę na budowę legofundamentu

 Jeśli skromny metraż dla rodziny według europejskich standardów  wynosi 70 ma Kazik jeszcze rodziny nie ma, to na początek może mu wystarczyć połowa tego metrażu, a więc domek o powierzchni użytkowej 35 m2. Wiele rodzin w Polsce przez długie lata gnieździło się na takiej powierzchni.

Kazik uzyskuje zgodę na budowę fundamentu pod domek. Nie na budowę całego domku, ale tylko na budowę jego fundamentu z opcją,  że co na nim później wybuduje, to już późniejsza sprawa.

Jakiego fundamentu? Pod domek o powierzchni 35 m2. Kazik przedstawia stosownym organom projekt budowy legofundamentów.

 Co taka możliwość zmienia w kalkulacjach Kazika? Właściwie wszystko.

Przede wszystkim chce mu się dalej kalkulować. Dlaczego?

Zmiany w kalkulacjach Kazika

 [Narrator znowu przywołuje Kazika, ale jakby w trochę innym świecie, gdy ten może już dzięki Internetowi znaleźć informacje, jakich dziś nie ma. Kazik nadal jest biedny, ale nie ma już dla niego bariery w postaci przymusowych  opłat za mało dla niego zrozumiałe usługi geodezyjne i nie ma już bariery w postaci wymogu przedstawiania projektu od razu  całego budynku, jako warunku uzyskania pozwolenia na budowanie się. Kalkulacje Kazika, w tym miejscu, ograniczają się do budowy tylko fundamentów bardzo przecież  niewielkiego domku czyli budowy legofundamentów]    

 Rozważmy bardzo pobieżnie trzy poniższe punkty:

           Koszty (projekt, materiał, robocizna)

           Zysk (doświadczenie, wartość materialna, kapitał społeczny)

           Ryzyko (strata pieniędzy, strata czasu, szkody)

Trochę bliżej, po kolei:

Koszty:

Projekt. Jeśli projekt całego domku można dziś kupić za  2-3 tysiące złotych, to ile może kosztować projekt  tylko legofundamentów?  Mniej więcej 100 złotych. Czy to możliwe? Kto za taką sumę sporządzi jakikolwiek projekt? Zostawmy na razie ten problem. Przecież jest mowa o tym, czego nie ma.

Materiał. Ile może kosztować materiał  na fundament o przykładowym obrysie np. 6m x 5m = 30 m2  lub 7m x 5m = 35 m2? Ten problem wymaga innowacyjnego pomyślenia z dwóch powodów. Po pierwsze materiał musi być tani, ale dawać gwarancję solidności czy trwałości. Po drugie, fundament musi być przygotowany do rozbudowy o następny segment, a to już wymaga od projektantów przełamania utartych schematów, korzystania z gotowych już rozwiązań.  Ponadto nie wiadomo jeszcze dokładnie, jak będzie wyglądała bryła budynku ponad fundamentem. Kazik może już coś planować, ale jego plany mogą się zmienić.

Robocizna. Kompetentny nadzór budowlany nad całością standardowego domku  można sobie już zapewnić za ok. 2000 zł. Nadzór nad samym fundamentem, mimo że musi być bardzo fachowy, będzie kosztował wielokrotnie mniej.

 Wykonawstwo fundamentu to również zadanie dla fachowca, ale Kazik ma przecież zdrowe ręce, czas i chęci, więc bardzo wydatnie może fachowcowi pomóc. Przy sprawnej organizacji fachowiec długo się nie napracuje, więc i koszty nie muszą być wysokie.

 Zysk:

 Doświadczenie. Kazik jest samodzielnym inwestorem, realizuje projekt własnego przedsięwzięcia, samodzielnie gromadzi drogą różnych konsultacji potrzebną mu wiedzę, ale decyzje należą do niego. Ma dopiero około dwudziestu lat. Na efekty nie musi długo czekać. Zdobywa orientację w funkcjonowaniu lokalnych urzędów, ale także w środowisku usługodawców. Będzie mógł z nimi dalej współpracować albo ich zmienić.

 Zetknie się z problemami, których nie przewidział, a które będzie musiał samodzielnie rozwiązać i to jest niezwykle kształcące. Jak zaś może czuć się młoda osoba po kilku latach słabo płatnej pracy i bez poczucia  jakiegokolwiek awansu życiowego?

 Wartość materialna. Fundament jest tylko pierwszym modułem, jedną z wielu jego możliwych wersji,  jaką Kazik wybrał dzięki Internetowi.   Wprawdzie wybrany projekt wyznacza pewne rozwiązania dla pozostałej bryły domku (np. układ ścian wewnętrznych), to jednak pozostawia olbrzymi zakres swobody w   dalszej rozbudowie. Już taki fundament stanowi pewną wartość dodaną do wartości działki.

Dla kontrastu rozważmy odmienną sytuację. Gdyby  Kazik nie ukończył budowy domku, w którym fundamenty są już integralną częścią całości, na którą ma pozwolenie, to cała jego działka mogłaby ogromnie stracić na wartości. Bo kto zechce zasiedlić się na działce z czymś już rozpoczętym i jednocześnie znacznie ograniczającym zakres swobody budowlanej?

Kapitał społeczny. Kazik jest już inwestorem. Niewielkim, wręcz groszowym, ale to nie znaczy, że w oczach swego najbliższego i dalszego środowiska niepoważnym. Może już wchodzić w jakieś finansowe i niefinansowe relacje wymiany produktów czy  usług, z których coś wymiernego powstaje. Buduje swą wiarygodność, nie jest uważany za podejrzanego kombinatora. Można z nim rozmawiać nie tylko o grach komputerowych, meczach czy dyskotekach. Wprawdzie przybywa mu różnych kłopotów, ale te kłopoty są już jakby na wyższym poziomie środowiskowego poważania. Kazik nie zajmuje się błahostkami.

Ryzyko

Niewielka skala inwestycji, niewielka perspektywa czasowa, to i niewielkie ryzyko. Co będzie, jeśli się nie uda zrealizować przedsięwzięcia w postaci niedużych w obrysie fundamentów?

Pieniądze. Ile można stracić pieniędzy, to względnie łatwo oszacować. Ewentualna strata nie musi zrujnować życia czy kariery Kazika, ani osób z nim związanych. Kalkulacje tutaj ulegają jakby odwróceniu w stosunku do kalkulacji przy budowie od razu całego domu, gdy trzeba rozważyć trudno przewidywalne zagrożenia, które łatwo  mogą doprowadzić do fiaska przedsięwzięcia. Tutaj pewnej wyobraźni wymaga rozważenie tego, co musiałoby się stać, aby taka mikro inwestycja się nie udała. 

Czas. Ile czasu Kazik zmarnował, jeśli nie dokończył budowy fundamentu? Kilka dni? Tydzień? Dwa tygodnie? Ile to jest w jakimś życiowym bilansie. Ten czas i tak by zmarnował, gdyby nie podjął się budowy.

Szkody materialne. Czy działka wiele straci na wartości, jeśli tak niewielkie fundamenty nie zostaną ukończone? Jeśli Kazik nie był kompletnym idiotą, to nic nie straci. Fundamenty można  zawsze dokończyć, a może nawet i coś w nich skorygować, gdyby to okazało się potrzebne.

 Przedszkole przedsiębiorczości

 [Narrator zwraca uwagę na to, że proces budowania domu może także, w szerszym sensie, budować także budującego się.]

Ten pierwszy etap inwestycji to właściwie przedszkole zarządzania ryzykiem, przedszkole przedsiębiorczości i gospodarności w wolnorynkowych realiach. Po pomyślnym jego ukończeniu Kazik ma możliwość zadecydowania co dalej? Nie ma przecież stabilnej pracy. Gdy rozpocznie studia, następny etap budowy może poczekać do wakacji. Może w ogóle nie będzie tej budowy kontynuował, a rozpocznie inną w innym miejscu, a na jego działce będzie gospodarował ktoś inny?

 Następny etap budowy Kazik może rozpocząć jakby od nowa. Od nowa, ale nie od zera. Czegoś już się dorobił, nabrał poczucia, że nie święci garnki lepią, że faktycznie czas to pieniądz,  jeśli się go dobrze wykorzysta.

 Jeśli Kazik jest obrotny i trochę szczęście mu sprzyja (a podobno sprzyja odważnym!) to perspektywa dorobienia się własnego domku już w okresie studiów, w czasie kolejnych wakacji, wcale nie musi być dla niego perspektywą księżycową.

 Od czego to zależy? Wszystko właściwie zależy od dwóch czynników czy raczej procesów społecznych i gospodarczych.

 Pierwszy to możliwości zarobkowe nawet na niekorzystnych warunkach płacowych Kazika i jemu podobnych. Różnice tu mogą być bardzo duże. Dwa miesiące na winobraniu gdzieś we Francji to niekoniecznie to samo, co dwa miesiące przy pracach polowych w Polsce.

 Drugi czynnik to efekty starań o  faktyczne obniżenie finansowych kosztów budowy. Czysto finansowych, bo kosztem  jest też robocizna, ale tutaj Kazik może dołożyć swoje ręce i głowę, która się wprawia w menedżerskim trudzie.

 Obniżanie kosztów budowy nie powinno jednak skutkować obniżaniem jakości. To trzeba podkreślić.

 Jakość

 Okoliczność, że dla Kazika budowanie fundamentów jest bardzo wyraźnie wyróżnialnym etapem w budowaniu całego domku może dobrze rokować jakości samych fundamentów oraz wypracowaniu pewnych nawyków zwracania uwagi na jakość w dalszych etapach budowy. Na jakość w samych podstawach konstrukcyjnych budynku, czego przecież nie widać gołym okiem, a nie tylko na jakość jego architektonicznego liftingu czy makijażu.

 Jeśli zamierza się budować od razu cały dom, w którego projekcie fundamenty są już integralną częścią, to zawsze istnieje dla wykonawcy pokusa, by na czymś zaoszczędzić czy coś uprościć. Łatwo wtedy o jakiś pozornie niewielki błąd. A błędy w fundamentach bywają najbardziej kosztowne w naprawie, o ile coś się w ogóle da jeszcze poprawić. 

 Jeśli Kazik będzie chciał coś w sposób nieprzemyślany zaoszczędzić, to oszuka samego siebie. Jednocześnie nie powinien dać się oszukać przez kogoś innego, co zawsze wymaga pewnej ostrożności. Lepiej tej ostrożności uczyć się na małych przedsięwzięciach niż na dużych. Z jakością wiążą się bowiem kwestie bezpieczeństwa.

 Bezpieczeństwo

 Bezpieczeństwo przedsięwzięcia jest pojęciem niezwykle pojemnym. W odniesieniu do fundamentów budowanych przez Kazika warto poruszyć dwie dość różne, choć zazębiające się kwestie. Kwestie bezpieczeństwa użytkowania oraz bezpieczeństwa dysponowania.

 Problemy bezpieczeństwa użytkowania wiążą się tutaj ze sferą relacji między użytkownikiem a fizycznymi przedmiotami czy procesami. To problemy trwałości materiałów, ich odporności na procesy hydrogeologiczne, odporności na ogień itd. Tak rozumiane problemy bezpieczeństwa są chyba intuicyjnie i dość powszechnie oczywiste.

 Nieco mniej oczywiste może być bezpieczeństwo dysponowania. Te problemy wiążą się z relacjami między dysponentem (Kazik jest i użytkownikiem, i dysponentem) a jego otoczeniem społecznym. Wymaga to chyba pewnego objaśnienia.

 Oto po kilku pomyślnych latach Kazik zechce podwyższyć swój domek o jedno piętro. Sam nie jest specjalistą od budowania i musi takiego zatrudnić, aby zechciał mu kompetentnie nadzorować rozbudowę. Czy ten specjalista zechce posłużyć swym autorytetem, jeśli nie będzie miał pewności, że fundamenty wytrzymają  dodatkowe obciążenie? Te fundamenty powinny mieć jakiś atest, jakieś świadectwo solidności. Samo zapewnienie Kazika to mało.

 Podobnie, gdy Kazik zmieni swe plany życiowe i jego działka już po wybudowaniu fundamentów przejdzie w inne ręce. Czy dla nowego  gospodarza wiarygodne będzie zapewnienie Kazika, że fundamenty są pod każdym możliwym względem solidne? Ma na wiarę ryzykować swoim kapitałem, a może i bezpieczeństwem rodziny? Skąd pewność, że oszczędnościowe starania Kazika nie poskutkowały obniżeniem jakości?

 Zamiast zakończenia

 W poprzednim artykule mowa była o mało widocznej barierze ekonomicznej zniechęcającej Kazika do myślenia o samodzielnym budowaniu się.

W tym artykule mowa jest o innej już barierze, którą zidentyfikował Narrator, która utrudnia już nie Kazikowi (bo ten już przestał dalej kalkulować), ale w ogóle innym osobom myślenie o różnych innowacjach w zakresie budowaniu się.

Tą barierą jest wymóg prezentacji całościowego projektu domku odpowiednim służbom administracyjnym, aby uzyskać pozwolenie na budowę.

 Ten wymóg uniemożliwia budowania się etapami. Jeśli jest on dla wszystkich oczywisty, to oczywiste jest, że nikomu rozsądnemu nie chce się opracowywać stosownych projektów takiego stopniowego budowania.  A w takich właśnie projektach można byłoby doszukiwać się ogromnych rezerw w skracaniu młodym ludziom drogi do satysfakcjonującego ich mieszkania.

 Nikt sensowny nie podejmie się dziś projektu samych tylko fundamentów, które powinny uwzględniać ich dalszą rozbudowę. Dlaczego miałby narażać swój zawodowy prestiż na drwiny otoczenia, pomijając już kwestie pracochłonności.

 Identyfikacja dwóch wymienionych już barier pozwala na proste spostrzeżenie, że całe rozważane tu  zagadnienie skracania młodym  ludziom drogi do przyzwoitego mieszkania niejako rozwidla się na dwa ciągi problemowe:

 Ciąg rzeczowo-konstrukcyjny.

 Ciąg problemów związanych z oporem materii nieożywionej, których rozwiązanie jest konieczne, aby powstały nowe projekty tanich, jakościowo dobrych, estetycznych i rozwijalnych etapowo domów.

 Czy zasoby polskiej myśli innowacyjnej, polskiej pomysłowości są wystarczające, by sprostać  zadaniu opracowywania takich projektów?

Ciąg społeczno-administracyjny.

 Ciąg problemów związanych z oporem materii społecznej, z oporem całych złogów schematów rozumowania szeroko upowszechnionych i utrwalonych dziesiątkami lat tradycji stereotypowych rozwiązań prawnych czy gospodarczych krępujących rodzenie się niekonwencjonalnych rozwiązań.

  Kto miałby być motorem przełamywania tych utrwalonych schematów czy stereotypów. Czy  energia młodych ludzi najmniej przez stereotypy zniewolonych może tu być wystarczająca?

 To jeszcze nie koniec złożoności całego zagadnienia. Koniecznie  wskazać wypada na jeszcze jeden ogromnie skomplikowany ciąg problemowy i być może najtrudniejszy:

 Ciąg motywacyjno-ekonomiczny.

 Co zrobić, aby komuś chciało się chcieć opracowywać projekty kolejnych segmentów składających się na legodomki. (Tu potrzeba ogromnej ilości detalicznych nietypowych rozwiązań.) Co zrobić, aby ruszyć Starsze Pokolenie, by zechciało zainteresować się różnymi barierami, które przecież samo wytworzyło w postaci określonych  rozwiązań prawno-administracyjnych i samo sobie nałożyło na umysły w formie utrwalonych stereotypów myślenia?  

 Na zakończenie jeszcze jedna uwaga. W poprzednim artykule przytoczony został przykład innowacyjnego osiągnięcia w postaci  mostu łyżwowego2 według bardzo ogólnego rozporządzenia króla Władysława Jagiełły. Potrzeba jest matką wynalazku. Dotyczy to także potrzeb państwowej rangi. Królowi, który sam wyartykułował ogólną odpowiedź na potrzebę i sam ją finansował,  udało się doprowadzić pomysł do spektakularnego efektu.

 W przypadku omawianej koncepcji kto inny jest podmiotem potrzeby, kto inny może być podmiotem zdolności do innowacyjnego myślenia, kto inny podmiotem wsparcia finansowego i innego, kto inny podmiotem przydawania społecznej rangi koncepcji itd. Nie ma jednego króla ogarniającego swym umysłem wszystko w jedną całość, ale demokracja, choć bywa trudna, też ma swoje zalety. 

                                                                                                                                            Edward M. Szymański

Przypisy:

  1. [http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ile-metrow-mieszkania-kupisz-za-srednia-pensje-w-swoim-miescie-7359287.html] lub w Google: Ile metrów mieszkania kupisz za średnią pensję w swoim mieście?
  2. [http://www.bankier.pl/wiadomosc/Polak-na-mieszkanie-pracuje-7-lat-a-Niemiec-tylko-3-7219577.html] lub w Google: Polak na mieszkanie pracuje 7 lat a Niemiec tylko 3.
  3. [http://vod.gazetapolska.pl/14560-rafal-ziemkiewicz-na-uw-rok-po-wyborach-co-sie-zmienilo] Pytanie pojawia się około 42 minuty. Najprościej w Google wystukać temat spotkania: Rok po wyborach – co się zmieniło?
  4. „most łyżwowy” – prof. Barbara Rymsza z warszawskiego Instytutu Badawczego Dróg i Mostów sugeruje taką nazwę dla uniknięcia nieporozumień. Pontony przewożone są lądem, natomiast pod Czerwińskiem użyte były łodzie, które były na miejsce spławione.  . Łyżwa – jeden z dawnych rodzajów łodzi używanych na Wiśle.                                                        [https://pl.wikipedia.org/wiki/Most_%C5%82y%C5%BCwowy_pod_Czerwi%C5%84skiem]                                                         lub poprzez Google: Most łyżwowy pod Czerwińskiem.