JustPaste.it

O tych co na zawsze zniknęli

Bez wspomnień o przeszłości teraznierjszość byłaby mniej zrozumiała.;

Bez wspomnień o przeszłości teraznierjszość byłaby mniej zrozumiała.;

 

Na polach stygły spalone czołgi i tliły zgliszcza domów,a enkawudziści już ścigali "wrogów klasowych'". Ojciec Sklepikarz wiejski,były legionista ukrywał się przed nimi. Odwiedzał nas czasami nocą, pukał w okno umówionym znakiem.Radosne i krótkie były te chwile. Pewnejnocy pożegnał się znami , pilnuj mamy,uciekam do Polski-powiedział.Z tobołkiem na plecach biegł nad rzeczkę . Ledwie zniknąl w ciemnościach ,a załomotano w drzwi,do izby wtargnęli z automatami. „Gdzie mąż?” – pytali zrywając z mamy koszulę ! „Na wojnie” – . „Łżesz suko, „tata na wojnie”krzyczałem. „Spokój zarazo, ryknął jeden strzelając w sufit . Ciarki przeleciały mnie po plecach, a braciszek i siostrzyczka ze strachu zaniemówili- dygotali. Matkę pchnęli na łóżko ,rozpaczliwie krzyczała , a oni rechotali ,a łózko skrzypiało. Słońce rankiem zajrzało nam w okna, a mama potargana leżała na rozerwanym sienniku, słoma sterczała między nogami. Ryk niedojonej krowy poderwał ją z łózka. Na drugi dzień uciekliśmy do Adamowic, mama prowadziła krowę,a ja brata i siostrę. po śmierci ciotki nikt tam nie mieszkał . Socha i brona podpierały ścianę, a na dachu słomianym bocian naprawiał gniazdo. Pomrzemy z głodu, nie mam co wrzucić do gara ,czym orać ugory - konia nie ma-biadolila mama. -pójdę do lasu po grzyby, pocieszałem. Na polanie leśnej ku radości znalazłem konia. Stał na uwięzi obok niemieckiego wozu i patrzył na mnie ,rój much nad nim krązył,a mrówki pełzały po nogach. W strumyku napoiłem go, nabrał werwy, skubał trawę , „Wio,wio”, ale nie rozumiał. Nazwałem go Niemcem,targając uzdą z koszykiem grzybów dotarłem dodomu. Mama z radości rozpłakała ,całowała krzyżyk i tuliła,tuliła mnie ...szepcząc dzięki ci boże . Niemiec wielgachny,szeroki w zadzie nie mieścił w oborze, miał lokum w stodole . Pewnego razu nie wstał, trawę jadł z ręki i patrzył smętnie, że płakać się chciało. A potem zamknął oczy i położył głowę na klepisko. Niemiec umiera powiedziałem dziadkowi, obejrzał go, wycieńczony , wracał z pod Stalingradu - Poderżnąć gardło,ściągnąć skórę i uszyć z niej buty zadecydował!Jak ostrzył kosę, koń otworzył oczy,a dziadek wówczas przeżegnał i kosę wbił w jego szyję , krew trysnęla na słomę, kopyta ryły klepisko. Gospodarz bez konia, jak szewc bez butów, . Jesień na karku, orać ugory jak bez konia pytał nas?. Mama od czerwonoarmisty za bimber kupiła czarną szkapę ze strupami.Zimą stała w kuchni , mroź zakuł lodem okna, wiatr wył w kominie,a ja smarowałem ją maścią z leśnych ziół i śpiewałem ," wiosną trawka zazieleni,ciebie w śliczną czarnulką zamieni. Ojca we snach widziałem jak uciekał,a enkawudziści z pepeszek strzelali, budziłem się, biegłem do łóżka matki. W 1946 roku Na ziemię Odzyskaną ,do nowej ojczyzny przechleliśmy w butach ze skóry Niemca w wagonie towarowym razem z czarnulką i krową ...Kości ich dawno mchem porosły.Żywicieli  docenia się  gdy ich zabraknie.