- A ja Ciebie lubię i wiem, że ty mnie też- powiedział i przybliżył twarz do twarzy dziewczyny.
-Nieprawda, jesteś irytujący i nie darzę Cię zbytnią sympatią.-odpowiedziała patrząc w jego zielone oczy.
-Jasne, jasne wiem, że tak naprawdę nie jest.-odpowiedział i uśmiechnął się łobuzerskim uśmiechem.
-Mówię serio. Nie przepadam za Tobą i nie mam zamiaru tego zmieniać.-odparła najbardziej oschle, jak tylko umiała.
-Dlaczego?-zdziwił się.
-Bo tak...
-Musi być jakiś powód.-drążył nie spuszczając z niej wzroku.
-Nie ma koniec tematu.
-No musi być chociaż jakiś jeden mały powód,dalej mi możesz powiedzieć.
Bo boję się. Boję się jak cholera, że Cię polubię bardziej niż powinnam.Jestem przerażona, że mógłbyś się stać dla mnie kimś ważnym. Bo nie chcę zostać zranioną.Bo to wszystko by skomplikowało. Bo tak jest łatwiej. Bo jestem pieprzonym tchórzem. Bo nie mogę do siebie nikogo dopuścić.Bo myśl o tym, że mógłbyś przeze mnie cierpieć rozrywa moją duszę na tysiące kawałków.
-Nie ma, tak po prostu nie polubię Cię.-powiedziała i poszła do domu zostawiając chłopaka.