JustPaste.it

Oni chcą podpalić Polskę! Dość tego szaleństwa.

 Nie damy się oszukać po raz kolejny! 

Oni chcą podpalić Polskę! Dość tego szaleństwa. Nie damy się oszukać po raz kolejny!

Dość tego szaleństwa. Nie damy się oszukać po raz kolejny. Nie będzie drugiej Magdalenki. Nie obchodzą nas wasze układy. Nie pozwolimy podpalić Polski garstce aferzystów, frustratów, utrzymanków obcych spekulantów, przegranych polityków i półgłówków prowadzonych przez alimenciarza okradającego własne dzieci. Nie! Kiście się wszyscy we własnym esbecko-aferalnym sosie, a Polskę zostawcie w spokoju. Czas waszej zarazy przeminął. Nowej nam nie potrzeba.

Okazuje się, że demokracja istnieje tylko wówczas, gdy ludzie wybierają lewaków i ulegają kłamstwom politycznych typków spod ciemnej gwiazdy. Jeśli wybierają inaczej – demokracji nie ma. Taki wniosek wypływa z protestów opozycji w Polsce. Od kiedy wybrany rok temu rząd PiS-u zaczął realizować wyborcze obietnice, pozbawieni władzy platformersi oraz rozmaici lewacy nie ustają w przekonywaniu, że demokracji nie ma. Jak na razie ich protesty wypadają żałośnie – garstka frustratów, aferzystów, byłych TW, trochę starych ubeków, trochę esbeków, żądne rozgłosu lesbijki, paru gejów szukających taniego poklasku (ci rozsądni gardzą takimi występami), a na ich czele alimenciarz. Chyba sami zainteresowani to widzą, więc postanowili zjednoczyć siły i przy okazji dosłownie podpalić Polskę. To w zasadzie nic nowego, bo od miesięcy próbują to zrobić, ale tym razem ich protest jest wyjątkowo obrzydliwy. Ma się odbyć już nie tylko w Warszawie, ale w całej Polsce. To iście szatański plan, bo nawet gdyby w całym kraju protestowało tylko kilkaset osób, wystarczy odpowiednio zmanipulowany przekaz i w świat pójdzie komunikat o „masowych” protestach. Przypadek Moniki Olejnik, która puściła w medialny obieg wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, jakiej nigdy nie było, a potem tłumaczyła się głupio, że nie dosłyszała, dowodzi, że jest to możliwe. Jednocześnie lektura odezwy wysmażonej przez przeciwników demokratycznych rozstrzygnięć wyborczych nie pozostawia złudzeń co do ich zamiarów. Oni chcą po prostu podpalić Polskę. Nieważne, że nie ma ku temu powodu. Ważne jest to, że naród wybrał inaczej niż oni.

Żałosny i głupi jest ich argument o podziale społeczeństwa. Jeśli ktoś podzielił społeczeństwo, to właśnie oni. To nie Jarosław Kaczyński wprowadził język nienawiści do polskiej debaty publicznej, tylko Donald Tusk, Radek Sikorski, Stefan Niesiołowski, Lech Wałęsa i ich medialni cyngle. To nie Beata Szydło kłamała publicznie, tylko Ewa Kopacz. To nie śp. Lech Kaczyński pozwolił na szwindle w Warszawie, tylko Hanna Gronkiewicz-Waltz. Dziś, stojąc w obliczu rozliczenia za swoje działania, całe to towarzystwo nadal z uporem dzieli Polaków i usiłuje podpalić kraj. Nie ma się co łudzić – oni naprawdę są zdolni do wszystkiego. Zresztą ich medialne autorytety w rodzaju Tomasza Lisa mówią to wyraźnie. Mają zamiar wykorzystać do tego celu pamiętną dla wszystkich Polaków datę 13 grudnia. I byłoby pół biedy, gdyby tego dnia ograniczyli się tylko do wrzasków w obronie ubeków (to już było). Gorzej, że jest ryzyko, że faktycznie złapią za butelki z benzyną i ze strachu przed odpowiedzialnością zaczną podpalać biura PiS-u czy urzędy państwowe. Pamiętajmy, że nie licząc działań seryjnego samobójcy, jedyne polityczne zabójstwo zostało w Polsce popełnione przez byłego członka PO – Ryszarda Cybę. Skoro członek PO posunął się do morderstwa, to nie ma żadnej gwarancji, że za parę dni inni członkowie PO, alimenciarze, byli ubecy, zwariowane feministki, szukający rozgłosu homosie nie wywołają rozrób ulicznych. Przecież są do tego jawnie zachęcani. Otwarcie to zapowiadają. Jeśli to zrobią, oczywiście spotkają ich zatrzymania i kary. A wtedy już zadbają, żeby Angela Merkel i Martin Schulz usłyszeli o siłowym tłumieniu demokratycznych manifestacji. To o wiele prostsze i skuteczniejsze niż wieszanie się na brukselskiej klamce. Taki jest ich cel, taki jest ich plan. Pokazuje to zresztą lista sygnatariuszy owego wezwania do podpalenia Polski.

Sygnatariusze spod czerwonej gwiazdy

Kto jest w tym gronie? Sławomir Broniarz – prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, człowiek, który wręcz zawodowo „jest przeciw”. Był przeciw gimnazjom, teraz jest przeciw ich likwidacji. Prawdziwa chorągiewka. Władysław Frasyniuk – bliski przyjaciel Józefa Piniora, który przy całych swych zasługach z przeszłości, podsłuchiwany przez rząd PO, dziś stoi wobec korupcyjnych zarzutów postawionych mu przez CBA. Dziennikarze śledczy już rozważają, czy mogą one doprowadzić do Frasyniuka, a Frasyniuka do prokuratora. Krystyna Janda od czasu popadnięcia w konflikt z własną córką, jak wyjawiła niegdyś w internecie, jest w kiepskiej formie, a pogorszyło się jej, kiedy nie dosłała oczekiwanego półtora miliona złotych. Wobec takiego finansowego ciosu nawet alimenciarz okradający własne dzieci zyskał jej aprobatę. Jest w tym gronie prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, znany z promowania homoseksualizmu, i prezydent Sopotu Jacek Karnowski – w latach 2010–2014 stawiany przed sądem z prokuratorskimi zarzutami. O alimenciarzu Mateuszu Kijowskim można napisać tylko tyle, że jeśli nadal nie spłacił zaległości wobec własnych dzieci, to zgodnie z polskim prawem jego miejsce jest tam, gdzie trafiają wszyscy alimenciarze okradający swoje potomstwo – w więzieniu. I niewątpliwie by tam skończył, gdyby nie został lewakiem. Do dziś ewidentnie boi się, że tam trafi i na wszelki wypadek zapewnia, że zamknięcie go za kratkami nie zostanie spowodowane okradaniem własnych dzieci, tylko polityką. Gdyby tak się stało, na pewno znajdzie się paru głupków (może nawet w gronie osób publicznych), którzy w to uwierzą. O KOD-ofilce i aborterce Marcie Lempart pies z kulawą nie słyszał, dopóki nie zaczęła być lansowana przez ściekowe media i dopóki nie zaczęła wydzierać się na ulicach. Podobnie rzecz ma się z płk. Adamem Mazgułą, z jakiegoś powodu bardzo gorąco broniącym rozmaitych ubeków i esbeków „zagrożonych” życiem na poziomie zwykłych emerytów, którzy nigdy nie wyrywali nikomu paznokci i nie odbijali nerek na ścieżkach zdrowia. Bankster Ryszard Petru – żałosny „ekspert”, który w krytycznym momencie przekonywał Polaków, że kurs franka szwajcarskiego nie ulegnie zmianie, stojący przed wizją bankructwa własnego ugrupowania. Zapomniany aktor Krzysztof Pieczyński, wręcz obłąkany z nienawiści do Kościoła katolickiego, plujący jadem w sposób haniebny i każący wątpić, czy w ogóle jest cywilizowanym człowiekiem. Grzegorz Schetyna chociaż też jest tylko cieniem, nadal nie może pogodzić się ani z oderwaniem od tzw. żłobu, ani z widmem prokuratora, przyglądającego się złodziejstwu uprawianemu w czasach rządów PO. Aleksander Smolar to prezes Fundacji Batorego – utrzymanki spekulanta żydowskiego pochodzenia Georga Sorosa, robiącej to, czego sobie sponsor życzy. Nie od dziś wiadomo, że temu pies szczeka, kto mu jeść daje. I w końcu „korona” tego towarzystwa – Lech Wałęsa – TW „Bolek”. Ten także ma swoje powody do „buntu” – w końcu nic tak nie boli jak prawda. A prawda o nim właśnie wychodzi na jaw.

Podpalić Polskę dla kasy

Jeśli więc ktokolwiek łudzi się, że tym ludziom chodzi o „demokrację”, to powinien czym prędzej wypić mocną kawę i wyjść na mróz, żeby szybko wytrzeźwieć.

Tak oni walczą. O wolność – od prokuratorskich zarzutów, o władzę – dla siebie, o demokrację – według ich zasad, o kulturę – polegającą na obrażaniu Polaków i tradycyjnych wartości za pieniądze z publicznych dotacji, o prawa pracownicze – oznaczające utrzymywanie nikomu niepotrzebnych „działaczy”, żyjących z protestów, o samorządy – i robienie w ich ramach lewych interesów, o organizacje samorządowe – przez które spekulanci chcą sterować polską opinią publiczną, o media – kłamiące jak z nut, o gospodarkę – którą można dowolnie okradać.

 

 

Jeśli komuś mało, to – jak mawia ojciec Rydzyk – wystarczy pomyśleć. Ani jedna osoba z tego towarzystwa nie stanęła po stronie śp. Jolanty Brzeskiej walczącej o prawa lokatorów, wyrzucanych z domów dzięki reprywatyzacyjnym szwindlom w Warszawie. Kiedy górnicy protestowali, Lech Wałęsa radził, aby ich pacyfikować. Nikt z nich nie sprzeciwiał się kłamstwom Ewy Kopacz czy prezydenta Gdańska. Nie próbowali powstrzymać szaleństwa pijanego motłochu na Krakowskim Przedmieściu. Nie domagali się równego traktowania twórców, gdy odmawiano dotacji na film „Smoleńsk”. Wolna kultura to dla nich prawo do pornografii na deskach teatru, ale nie prawo do poruszania w sztuce tematów niewygodnych dla poprzedniej władzy. Demokracja to dla nich prawo do kodofilskich przemarszów, ale nie prawo do publicznego wyznawania wiary katolickiej.

Jeśli ktokolwiek chce się do nich przyłączyć, niech wie, że będzie protestować w obronie ich osobistej wolności, ich dochodów, ich wygodnego życia na jego koszt. To już lepiej, żeby wziął ich sobie na utrzymanie, zamiast obarczał nim cały naród i razem z nimi staczał się do poziomu wspomnianego już motłochu sikającego sześć lat temu na znicze. Nie warto dla nich popełniać przestępstwa. Nie warto podpalać, nie warto niszczyć.

Nie dajmy się oszukać

Dlatego tak ważne jest, aby nie dać się temu KODofilskiemu szaleństwu. Nie pozwolić się okłamać ani opętać ich żądzy władzy i pieniędzy. Bo tylko o to im chodzi – o władzę i o pieniądze. Mają w tzw. głębokim poważaniu Polskę i naród. Także tych, którzy za nimi pójdą. Stąd odpowiedź na ich apele powinna być tylko jedna. Dość tego szaleństwa. Nie damy się oszukać po raz kolejny. Nie będzie drugiej Magdalenki. Nie obchodzą nas wasze układy. Nie pozwolimy podpalić Polski garstce aferzystów, frustratów, utrzymanków obcych spekulantów, przegranych polityków i półgłówków prowadzonych przez alimenciarza okradającego własne dzieci. Nie! Kiście się wszyscy we własnym esbecko-aferalnym sosie, a Polskę zostawcie w spokoju. Czas waszej zarazy przeminął. Nowej nam nie potrzeba. Was też.

Komentarz ukazał się w tygodniku Warszawska Gazeta

Nowy numer w kioskach – kupujcie i wspierajcie nasze wydawnictwo!

 

Autor: polskaniepodlegla.pl