JustPaste.it

Raz do roku

Nie nie będzie to tekst typowy o świętach. Będzie bardziej o nas i o naszej duszy zaklętej, siedzącej w ciszy, gdzieś w ciele, przypominającej, ze jesteśmy kimś więcej.

Nie nie będzie to tekst typowy o świętach. Będzie bardziej o nas i o naszej duszy zaklętej, siedzącej w ciszy, gdzieś w ciele, przypominającej, ze jesteśmy kimś więcej.

 

Każdy z nas jest inny i to jest raczej powszechnie wiadome, ale dzisiejszy świat chce w nas te indywidualność zabić. W pracy mamy numerki, kody identyfikacyjne, czasomierze, karty, wyćwiczone grymasy i ruchy. Świat każe nam być takimi a nie innymi. Tracimy z upływem czasu swoje ja, radość życia, poruszamy się ostrożniej w świecie, boimy się, bierzemy leki. Dusza powoli odchodzi w zapomnienie, mówimy tak musi być, wiek, takie , tak życie musi być.

 Ktoś nas całuje, dotyka, pieści, mówi, że kocha, wolimy chłód, bo pewniej. Sytuacja musi być kontrolowana, nie chcemy przeżywać czegoś, chcemy wypełnić zadanie. Żyjemy nie dla siebie, zaspokajamy innych, rodzi się frustracja, depresja. Co powie rodzina, jak ja poradzę sobie z nową sytuacją, marzenia są odpychane w ciemny kąt. Ulegamy konformistycznemu życiu, nie zadowala a jednak, jest niczym szybka miłość, pseudoczekolada, kawa instant. Nie chcemy samych siebie w pełni, chcemy być tacy jak inni, tak lepiej. Wycieczka do lasu, tylko samochodem, lepiej nie wchodzić wgłąb, kleszcze, gwałciciele, tyle się słyszy. Bezpieczniej w centrum handlowym, na zakupach z rodziną, krótko z szybkim obiadkiem. Chcemy kochać, ale boimy się zranienia, chcemy nauczyć się pływać, ale boimy się wejść do wody, chcemy czegoś spróbować, ale boimy się porażki, chcemy być idealni, ale nie jesteśmy. Zanim coś napisze dalej chcę tylko powiedzieć, nie nie jestem zagorzałym katolikiem, nie praktykuję, wierzę, wiara ma to do siebie, że jest nieokreślona, jak miłość, każdy wie, gdy się pojawia, ale ciężko ja zdefiniować, za każdym razem inna, silna, pozawymiarowa.

 Dla mnie zawsze magiczny był w domu stół. Gdy coś nie gra, zwykle przy nim wychodzą wszystkie nieporozumienia, niedoskonałości, błędy, pretensje. Nie wiem, na czym to polega, ale właśnie przy nim jesteśmy bardziej ludzcy, jesteśmy sobą. Nie ma udawania. Innym takim momentem są święta, pojawia się nostalgia, smutek, refleksja, czujemy się bardziej lub mniej samotni, z dziećmi lub bez, z rodziną lub sami, coś nas dopada w tym końcowym biegu przez rok. Ciekawe jest to, że tyle osób przechodzi przemiany przed świętami, czasami załamania nerwowe, bywa różnie.

 Wreszcie pojawia się żłobek i On w nim, mały, dziecinny, kochany.Uwielbiam patrzeć na żłobek. Czuje miłość, jakaś dobra energię. Wszyscy przy nim są równi i nieważne, czy historia jest prawdziwa, czy nie, czy ktoś w nią wierzy, czy nie. Jest w tym jakaś magia. Czasem przechodzę przy żłobku, dotknę delikatnie małe dziecię, w zeszłym roku zapłakałem, bo zdałem sobie sprawę, ze wiele bólu jest w tym życiu, że czasem bardzo mi ciężko, tak po ludzku, ale moje łzy otarła właśnie ta świadomość, że może jest to magiczne Dobro gdzieś, że nie jesteśmy całkowicie sami a jeśli jesteśmy to istnieją obok inni ludzie, którzy przeżywają podobne historie, czasem pomogą i czasem zapłaczą razem z nami. Wesołych nie tylko świąt.

9c35b8db064ea1e34f79b79732df66c4.jpg