.
Występują:
Ksiądz Prałat Henryk Jałonkowski
Komuch Alfred Rubinowicz
Ksiądz Prałat Henryk Jałonkowski siedzi rozparty w konfesjonale. Podchodzi Alfred Rubinowicz i klęka.
.
.
Alfred Rubinowicz: Chciałbym się wyspowiadać.
Henryk Jałonkowski: Kiedy ostatnio byłeś u spowiedzi?
Alfred Rubinowicz: Trzydzieści parę lat temu.
Henryk Jałonkowski: To grzech wielki. Do spowiedzi trzeba chodzić często.
Alfred Rubinowicz: Ale proszę księdza, ja jestem komuchem.
Henryk Jałonkowski: Synu, mów do mnie, wielebny księże Prałacie. To znaczy, że za komuny byłeś synu sekretarzem partii komunistycznej?
Alfred Rubinowicz: Nie, nie byłem Wielebny Księże Prałacie.
Henryk Jałonkowski: To co robiłeś i jakie zbrodnie popełniłeś?
Alfred Rubinowicz: Kiedyś powiedziałem, że matka towarzysza Gomułki była kobietą lekkiego prowadzenia.
Henryk Jałonkowski: Używanie wulgarnych słów to grzech.
Alfred Rubinowicz: I na dodatek przyznałem się, że jedna z moich pra pra pra babek była Żydówką, czyli, że w 1/64 jestem Żydem.
Henryk Jałonkowski: To straszne synu. Tego nie da się zmienić. Musisz się dużo modlić. Nawet nasz Pan Wszechmocny tego nie zmieni.
Alfred Rubinowicz: Wyrzucili mnie ze studiów na dwa miesiące przed dyplomem i zostałem cinkciarzem, handlowałem dolarami przed Peweksem.
Henryk Jałonkowski: Komuniści popełniali zbrodnie różnego rodzaju.
Alfred Rubinowicz: Jeden z moich pra pra pra dziadów był Włochem.
Henryk Jałonkowski: To nic złego. Włosi to naród chrześcijański. To żaden wstyd, że przodek był Włochem.
Alfred Rubinowicz: Ale jeden z moich pra pra dziadów był Ukraińcem, także w 1/32 jestem Ukraińcem.
Henryk Jałonkowski: Teraz to nie grzech synu. Wszyscy jesteśmy ekumenistami. Wszyscy cinkciarze byli współpracownikami Służby Bezpieczeństwa, opowiadajcie jak to było?
Alfred Rubinowicz: Prawie wszyscy, ja nie byłem.
Henryk Jałonkowski: Nie kłamcie w obliczu Pana Boga.
Alfred Rubinowicz: Ale ja się spowiadam w obliczu Wielebnego Księdza Prałata.
Henryk Jałonkowski: Nic nie rozumiesz. To jest to samo. Ja tutaj tylko zastępuje Pana, jestem tylko przekaźnikiem.
Alfred Rubinowicz: Ale ja naprawdę nie byłem agentem.
Henryk Jałonkowski: To powinni cię od razu zamknąć.
Alfred Rubinowicz: Zamknęli mnie, ale później. Nie za cinkciarstwo. Wszyscy koledzy oszukiwali, sprzedawali fałszywe dolary, robili różne przekręty i przewały. Ja nawet murzynowi, co nigdy nie widział złotówek, wyliczałem dokładnie wg kursu, a jak kupiłem fałszywe dolary, co mi się kilka razy zdarzyło, to nie sprzedawałem ich dalej, tylko zniszczyłem. Koledzy bali się, że na procesie mogę wszystko wygadać i nie donosili na mnie.
Henryk Jałonkowski: A jak trafiłeś synu do więzienia?
Alfred Rubinowicz: Po kilku latach ludzie zapomnieli o Gomułce i udało mi się uzyskać posadę laboranta w Instytucie Farmaceutycznym. Zrobiłem wynalazek, ale nikt nie chciał ze mną rozmawiać. W końcu poznałem jednego amerykańskiego szpiega, który wywiózł i opatentował za granicą mój wynalazek.
Henryk Jałonkowski: Nie każde szpiegostwo jest grzechem. To skomplikowany problem teologiczny. Ale pozbawianie ojczyzny wynalazku to grzech ciężki.
Alfred Rubinowicz: Dostałem 10 lat więzienia za współpracę z obcym wywiadem, ale zwolnili mnie po 4 latach za dobre sprawowanie.
Henryk Jałonkowski: W więzieniu zostałeś kapusiem?
Alfred Rubinowicz: Nie. Założyłem pod celą stowarzyszenie Wolnomyślicieli i Ateistów.
Henryk Jałonkowski: To wielka zbrodnia, ilu ludzi Ci się udało zdemoralizować?
Alfred Rubinowicz: Stowarzyszenie miało 27 członków.
Henryk Jałonkowski: 27 niewinnych owieczek sprowadziłeś na złą drogę. A kiedy zapisałeś się do komunistycznej Partii?
Alfred Rubinowicz: Nie zapisałem się. Po wyjściu z więzienia wróciłem do cinkciarstwa. Dopiero jak komunizm upadł zostałem komuchem. Z roku na rok moja nienawiść do księży i biskupów rosła, aż wreszcie zacząłem nienawidzić kler tak samo, jak Wielebny Ksiądz Prałat nienawidzi Żydów.
Henryk Jałonkowski: Niemożliwe synu. Bój się Boga, aż tak bardzo nienawidzisz religii. Nie wiem, czy będę mógł dać Ci rozgrzeszenie, ale mów dalej. Co obecnie robisz?
Alfred Rubinowicz: Założyłem najpierw 4 kantory, a potem mały bank. Mam duże dochody z patentu.
Henryk Jałonkowski: A co to za wynalazek?
Alfred Rubinowicz: Taka mała pigułka. Jak mężczyzna ją zażyje, jest przez miesiąc bezpłodny.
Henryk Jałonkowski: To diabelski wynalazek.
Alfred Rubinowicz: U nas to jest surowo zabronione, ale w wielu krajach normalnie każdy może stosować te pigułkę.
Henryk Jałonkowski: Chwała Bogu, że przynajmniej u nas jest zakazane.
Alfred Rubinowicz: Tylko postkomuniści i Żydzi głosowali za wprowadzeniem tej pigułki, ale zostali przegłosowani przez prawdziwych Polaków. Dałem 20 tys. Dolarów na kampanię wyborczą postkomunistów i zostałem ich konsultantem.
Henryk Jałonkowski: Nie mam słów.
Alfred Rubinowicz: W okręgu, gdzie byłem konsultantem postkomuniści zdobyli wszystkie mandaty.
Henryk Jałonkowski: Zamordowałeś kogoś?
Alfred Rubinowicz: Nie.
Henryk Jałonkowski: Torturowałeś, albo ciężko pobiłeś?
Alfred Rubinowicz: Nie.
Henryk Jałonkowski: A czy gwałciłeś albo napastowałeś seksualnie dzieci na przykład? Przypomnij sobie dobrze.
Alfred Rubinowicz: Nie.
Henryk Jałonkowski: Czy miałeś niemoralne stosunki ze zwierzętami, psami, kotami, kozami, świniami?
Alfred Rubinowicz: Nie, tylko czasami głaszczę kota, ale moja żona jest Żydówką.
Henryk Jałonkowski: To straszne, masz z nią ślub kościelny?
Alfred Rubinowicz: Nie.
Henryk Jałonkowski: To znaczy – ona nie jest Twoją żoną. Możesz się jeszcze nawrócić. Pan Bóg jest miłościwy. Możesz ożenić się z uczciwą kobietą mieć z nią dzieci i wychowywać je po chrześcijańsku.
Alfred Rubinowicz: Ale ja już mam dwoje dorosłych dzieci.
Henryk Jałonkowski: Żydziaków! Posyłałeś tych Żydków na lekcje religii?
Alfred Rubinowicz: Starszą córkę. Przychodziła i płakała, że rodzice pójdą do piekła, bo nie chodzą do kościoła. Psychiatra stwierdził, że ma ciężką nerwicę. Młodszego syna już nie posyłaliśmy.
Henryk Jałonkowski: Z Żyda i tak nigdy dobrego nigdy nie wyrośnie. Jakie jeszcze masz grzechy na sumieniu?
Alfred Rubinowicz: Więcej sobie nie przypominam Wielebny Księże Prałacie.
Henryk Jałonkowski: Nie wiem, czy mogę Ci dać rozgrzeszenie. Twoje zbrodnie są wielkie i wołają o pomstę do nieba, ale porozumiem się z biskupem Bucławskim, on ma większą władzę.
Ksiądz Prałat Henryk Jabłonkowski wyjmuje telefon komórkowy.
Henryk Jałonkowski: Ksiądz Biskup Bucławski? - Tu Jabłonkowski. – Jest taka sprawa. Mam tu komucha u spowiedzi.- Tak – straszne – Tak – Tak – Też – Rozumiem - Tak będzie Biskupie.
Henryk Jałonkowski: Siadaj synu. Mam pozwolenie księdza Biskupa, powiedz mi jak tam twój Bank? Czy stać Cię na to, aby jako pokutę wpłacić czterdzieści tysięcy dolarów na konto mojej parafii?
Alfred Rubinowicz: Trzydzieści tysięcy.
Henryk Jałonkowski: Nie wiem, co ksiądz biskup na to, ale zgoda. Dostajesz warunkowe rozgrzeszenie. Jeszcze dziś musisz wpłacić gotówkę na nasze konto. Numer konta dostaniesz w Zachrystii. A teraz idź w pokoju, bo inni czekają na słowa pociechy.
.
Dr Cat Mrucuss
.
.