JustPaste.it

4 sposoby wydawania pieniędzy :)

Wyobraźmy sobie wyobrazić, że mamy pieniądze. Hej, to nawet nie jest takie trudne, bo każdy z nas kiedyś je miał. Być może nawet ma.

Wyobraźmy sobie wyobrazić, że mamy pieniądze. Hej, to nawet nie jest takie trudne, bo każdy z nas kiedyś je miał. Być może nawet ma.

 

Wydając cudze pieniądze

Wszystko ma swoją cenę. Wartość, którą trzeba wyrównać podczas handlu towarem. Kiedyś wymieniano rzecz za rzecz, później umówiono się, że pewne przedmioty mają uzgodnioną, mniej więcej stałą, wartość. Tak powstały pieniądze. Niekoniecznie od razu w formie, którą znamy. Niemniej zawsze myśleliśmy o nich w podobny sposób jak teraz. Szczególnie kiedy musieliśmy je wydawać. Milton Friedman już nawet o tym opowiedział, dlatego powołując się na jego autorytet chciałbym powtórzyć teraz jego myśl.

Zaczynając od początku…

Spróbujmy sobie wyobrazić, że mamy pieniądze. Hej, to nawet nie jest takie trudne, bo każdy z nas kiedyś je miał. Być może nawet (jeszcze) ma. Mamy też zapotrzebowanie na… nowy samochód. Co zrobi normalny człowiek z kapitałem? Najpierw zastanowi się czego mu potrzeba, czy to ma być duże auto, czy mniejsze, jakiej marki i w jakim kolorze. Kiedy już ustali to co dlań istotne, to zacznie szukać atrakcyjnej oferty. Atrakcyjnej, czyli takiej, której stosunek ceny do jakości będzie odpowiedni. Dobrze, żeby była określona funkcjonalność pojazdu. Na przykład czy będzie mógł nim pojechać z przyjaciółmi na wakacje, czy może tylko z dziewczyną. Czy pomoże mu w przeprowadzce, albo czy będzie na tyle wspaniały, żeby sąsiadom opadła szczęka. Tak wygląda sytuacja kiedy wydajemy swoje pieniądze na swoje potrzeby.

…Przechodząc przez środek…

Skoro mamy przyjaciół, z którymi jeździmy naszą furą, to czasem fajnie jest im dać prezent. Wtedy następuje drugi sposób myślenia przy zakupie. Czyli wydajemy swoje pieniądze, na nieswoje potrzeby. Wtedy – ciągle my płacimy – szukamy czegoś co da nam najwyższą możliwą wartość przy możliwie niskiej cenie, czyli znowu zachowując stosunek ceny do jakości. Ale nie kupujemy już dla siebie, więc nie traktujemy tego jako czegoś, co przyniesie nam zysk, jak inwestycje. Po prostu ma być to podarunek. Czyli  dbamy o to, by kupić coś dobrego. Przecież w końcu ciągle to my wydajemy pieniądze, ale już niekoniecznie przejmujemy się tym, czy ktoś będzie z tego korzystał, czy będzie się kurzyło na półce. Oczywiście, generalizacja jest zła, bo czasem chcemy trafić prezentem tak idealnie, żeby i naszemu Przyjacielowi się przydało, ale nie zawsze jest to priorytet, a częściej chodzi o miły upominek.

… Dochodzimy do punktu…

OK, wejdźmy na poziom, kiedy jesteśmy przez kogoś sponsorowani. Jeszcze nieważne przez kogo… Czy to będzie podatnik, czy nasz szef płacący za delegacje, czy też jakaś firma która przydzieliła nam kupon w wysokości 200 złotych na swoje usługi. Niemniej ciągle płacimy dla spełnienia swoich potrzeb. Czyli staramy się wybrać tak, by dany zakup służył nam najlepiej jak może. Żeby był trwały, przydatny w możliwie wielu aspektach. Żeby pokazać tę ideę skupmy się na trzecim przykładzie czyli bonie na zakupy. Niech będzie on dotyczył restauracji… typowy przykład, kiedy wydajemy nieswoje pieniądze na swoje potrzeby. Wtedy staramy się zamówić możliwie najsmaczniejsze jedzenie, tak byśmy spełnili marzenie swoich kubków smakowych. Kiedy się nasycamy i wchłaniamy przepyszny pokarm to nie przejmujemy się tym, żeby cena była adekwatna do jakości. To i tak nie my płacimy, a musimy wydać cały bon i chcemy mieć dobre wspomnienia.

… Gdzie wrzucamy kapitał w błoto.

Czwartym, moim zdaniem najciekawszym, przykładem jest ten: teraz już nie mamy swoich pieniędzy, ale mamy pieniądze naszych podatników. Czyli ludzi, którzy oddają nam swoje pieniądze, żebyśmy nimi lepiej zarządzali ich samych. Ponieważ widzimy to na co dzień w każdym socjalnym państwie będzie nam łatwo sobie wyobrazić efekt takiej sytuacji… Jednak zanim o nim, spróbujmy dojść do tego krok po kroku. Kiedy jesteśmy – na przykład – prezydentem miasta i dostajemy (cudze) pieniądze z podatków naszych wyborców (jak również i nie naszych wyborców). Ponieważ mamy w naszych rękach “odpowiedzialność” za dobrobyt miasta (i za to, żeby nas wybrali na kolejną kadencję), musimy zastanowić się co może być potrzebne mieszkańcom. Czyli wydać nieswoje pieniądze na nieswoje potrzeby. Czyli zaczynamy pełnić funkcję “opiekuna” – osoby decydującej co jest dla kogoś lepsze – “rodzica”. Kiedy nazwiemy rzeczy po imieniu dużo lepiej czuć ich absurd, bo faktycznie okazuje się, że biurokraci i liderzy polityczni zaczynają pełnić funkcje ludzi, którzy roszczą sobie prawo do mówienia nam co jest złe, a co dobre. Ciągle jednak analizując tę sytuację w podobny sposób co trzy poprzednie. Nie dysponujemy naszym własnym portfelem, a zatem nie boimy się przepłacić.

Dalej – ponieważ kupujemy dla kogoś, to jak ustaliliśmy wcześniej: średnio nas obchodzi co ten “ktoś” z tym zrobi. Nawet jeśli teraz będzie nam bardziej zależało na funkcjonalności niż we wspomnianym na początku “prezentem”, to nie “wejdziemy” w buty obywateli (każdego wyborcy z osobna? bez jaj!). Dlatego też nie będzie naszym priorytetem idealne dopasowanie do pojedynczego człowieka. Będziemy zatem starali się zgadywać, albo zrobimy głosowanie, co jest potrzebne ludziom.

 Tworząc gęste bagno

Tak powstaje też gęste bagno zmarnowanych pieniędzy wydanych na budowanie poparcia wśród społeczeństwa, a nie opłacenie witalnych elementów państwowości (obrona granic, utrzymanie prawa). A zaraz obok próby dogodzenia większości (bo tym jest demokracja) i zaszkodzenia mniejszości (bo tym też jest demokracja), stoi dumnie prężąca pierś zaspakajania swoich własnych potrzeb… A ponieważ urzędnicy mają dostęp do państwowego worka bez dna, tak więc co jakiś czas sięgają do niego i wydają Twoje pieniądze, podatniku, na swoje własne potrzeby. Dowód?

1. Prawdopodobnie najdroższy kilometr autostrady na świecie,

2. Najdroższe wydobycie węgla w Europie.

Znalezienie podobnych precedensów w Polsce (jak i każdym kraju lawirującym w podobnym systemie politycznym) jest bardzo łatwe. Dlatego powinniśmy dążyć do wyłączenia i odcięcia wszelkich spółek pobierających pieniądze z budżetu państwa i do aktywizacji jak największej spółek prywatnych, które poprzez konkurencję o klienta, zbudowałyby silny kapitał, a każdy wydawałby swoje własne (ciężko) zarobione pieniądze, na swoje własne (wymyślne) potrzeby.

 

A jakie jest Twoje zdanie?

Więcej artykułów znajdziesz na tej stronie: Kapitalizm Jest Super

 

Źródło: http://www.kapitalizmjestsuper.pl/wydajac-cudze-pieniadze/