JustPaste.it

Ala Ula. Wielki Kanion Arabii Saudyjskiej.

Arabia Saudyjska prawdopodobnie jest jednym z tych krajów, które na liście marzeń podróżniczych przeciętnego Europejczyka zajmuje miejsce dosyć dalekie. I to pewnie nie tylko ze względu na klimat czy kulturę, ale raczej dlatego, iż przez większość z nas została uznana za państwo, do którego raczej się nie jeździ. Po prostu. Można pojechać do Maroka, Tunezji, Kataru, ale Arabia Saudyjska nadal pozostaje gdzieś daleko w tyle. Tak samo jak w tyle pozostaje wszystko to, co ma do zaoferowania.

Dzisiaj chciałabym przybliżyć wam pewne miejsce. Miejsce o tajemniczej nazwie Ala Ula położone w północno-zachodniej części Arabii Saudyjskiej, około 380 km na północ od Mediny. Znajdziemy tam stare, opuszczone miasto, liczące ponad 80 całkowicie porzuconych i od dawna niszczejących domów, zbudowanych z tzw. błotnej cegły. Wszystkie domy są ze sobą połączone, a ich wiek szacuje się nawet na 2000 lat.

W czasach biblijnych Ala Ula była znana jako Dedan i wspomniano o niej w Księdze Izajasza (21:13) jako o bazie handlowej arabskich karawan. Znajdowała się na ważnym szlaku łączącym Arabię Saudyjską z Mezopotamią, Syrią i Egiptem. Dziś z kolei znana jest jako miasto duchów, a okolica, w jakiej się znajduje, nazywana jest Wielkim Kanionem Arabii Saudyjskiej.  

Tworzące miasto domy znajdują się w stanie praktycznie nietkniętym. Jedynie te znajdujące się na stopniach prowadzących do wieży zostały odrestaurowane. Ta część nazywana jest zamkiem. Wszystkie domy zbudowano jednak dokładnie w taki sam sposób: mają one dwa piętra, z których dolne służyło jako magazyn oraz miejsce do przyjmowania ludzi, na górnym z kolei znajdowała się część mieszkalna.

W centrum miasta znajduje się stary meczet znany jako Masjid Al-Izam (Meczet Kości). Mówi się, że modlił się w nim sam Profeta Mohammed. Najpiękniejszy widok roztacza się z wieży, z której widać szereg niszczejących i rozpadających się domów, skupisko zielonych palm otoczonych górami, jak również znajdujące się w znacznej odległości nowoczesne domy, tworzące olbrzymi kontrast z opuszczonym miastem duchów (mówi się, że ostatni mieszkaniec wyprowadził się stąd około 33 lata temu).

Skoro zrobiliśmy tak ogromny wysiłek, żeby udać się do Arabii Saudyjskiej w celu obejrzenia Ali Ula, to przenieśmy się jeszcze 20 km dalej, do południowych podnóży pasma Harrat al-Uwajrid, gdzie znajdziemy inne miasto o pięknie brzmiącej nazwie - Mada’in Salih. Na jego południowo-zachodnich obrzeżach zachowały się ruiny starożytnego miasta Hegra (arab. Al-Hidżr), zamieszkanego niegdyś przez Nabatejczyków i Samudejczyków.

A dlaczego jest ono takie ważne i atrakcyjne? Ponieważ znajduje się w nim kompleks 111 monumentalnych grobowców królewskich, datowanych na okres między I wiekiem p.n.e. a I wiekiem n.e. Większość z nich posiada bogato zdobione fasady. Co więcej, natrafiono tu także na inskrypcje pochodzące z jeszcze wcześniejszych czasów oraz na prehistoryczne malowidła naskalne.

Według pewnego islamskiego tekstu, ludzie którzy wyrzeźbili domy w górach zostali ukarani przez Allaha za bałwochwalstwo. Zginęli oni albo w wyniki trzęsienia ziemi, albo poprzez uderzenie pioruna. W wyniku tego, Hegra została uznana za miejsce przeklęte, z czym rząd Arabii Saudyjskiej nadal próbuje walczyć, chcąc przekształcić je w jedną z największych atrakcji turystycznych.

Jeżeli istnieje jakakolwiek szansa, że pewno pięknego dnia wsiądziecie w samolot i polecicie do kraju piaskiem płynącego, nie zapominajcie, że podczas zwiedzania przyda wam się arabski towarzysz. I to zarówno mężczyznom, jak i kobietom. Mężczyźni krążący po okolicy jak wolne elektrony natychmiast przykuwają uwagę miejscowej policji, która albo nie spuszcza z nich oczu i (brzydko mówiąc) siedzi im na... ogonie, albo od razu kierują z powrotem do hotelu z zakazem opuszczania go bez osoby towarzyszącej saudyjskiego pochodzenia. Jeśli chodzi o kobiety, to bez towarzysza płci męskiej nie mają się nawet co pokazywać na lotnisku, gdyż nie zostaną do kraju wpuszczone. Saudyjskie prawo mówi bowiem, iż każda kobieta powinna mieć przy sobie tzw. mahram, czyli męskiego strażnika najlepiej w postaci ojca lub brata, który dopilnuje, że będzie zachowywała się tak, jak należy.

Drogie panie, teraz nic tylko znaleźć sobie jakiegoś przyzwoitego mahram (najlepiej pochodzenia arabskiego) i z duszą spragnioną nowych wrażeń oraz pustynnym wiatrem we włosach udać się na zwiedzanie grobowców i innych antycznych skarbów w Wielkim Kanionie Arabii Saudyjskiej.        

Po więcej wrażeń zapraszam na www.isabelfuentesguerra.com