To ulica oznaczona czapami żeliwnych lamp
Podglądających obojętnie jeszcze tu i tam szare, zimne bramy
I stare obłupane tynki.
Ulica, którą miasto się chlubi,
Składa się z Piekła, Czyśćca i Nieba,
Ze swoich podwórek - studni, z których widać tylko kawałek raju
Ale słychać gdzieś nad głową utarczki
Gruchających gołębi.
Ze suteren, pod którymi żyje królestwo szczurów,
Maleńkich kanciap gdzie lampki przyćmione
Zapraszają do swoich niewielkich wnętrz
Zamienionych w kantory, sklepiki i urokliwe kawiarenki,
Gdzie na poduszkach śpią bezpiecznie grube koty
Mrucząc gościom jakieś zapomniane canzonetty,
Historie opowiadane, które już dawno zasnęły.
Gdy tam przycupniesz, niepewny
Z cienia wynurzy się wąsata kelnerka
I szeptem zachrypłym zapyta... „co podać ?”
==================
To ulica o zgubionej rachubie dni i nocy
Między domami - studniami latają anioły siwe od starości,
Roznosi się ciągle jeszcze woń przypalonej cebuli
I chemicznych kadzideł aby przemieszać smród
Od starych kratek ściekowych.
Ulica, która zna tajemnicę swoich spowiedzi,
Wie o tym, że w jej zaułkach najlepiej czuje się mrok -
Śmieszny, obojętny dziad - gawędziarz, ze spróchniałymi zębami.
To ulica mojego miasta.
Pełna duchów, urokliwa i zdradliwa zarazem.
Mówią, że ciągle jest wiedźmą niebezpieczną,
Że o zmroku jeszcze dziś można od niej dostać po mordzie
a czasem i z buta...
==============
Kiedy noc się budzi ulica szarzeje
Mrok wpełza w szpary gzymsów,
Chowa się pod wykuszami
A na ścianach różowieją kielichy kwiatów
Wijące się martwymi łodygami obok dzikiego wina.
Upięte z poskręcanych odnóży i pąków.
Gdzie wśród gipsowych piękności
Wdzięczą się secesyjne nimfy o małych piersiach
I twarzyczkach kamiennych potworków
Zaklętych w erotyczny ornament.
I znowu dzień za dniem i znowu stary mrok tajemny
Przedzielony żeliwnymi kandelabrami.
I jak co wieczór zawsze grupki ciekawskich
Pary zakochane i jaskrawe kobiety, które snują się z nadzieją...
=======================
Ale dziś ulica znowu jest dumna i piękna,
Że tak potrafiła swoje fasady
Przykryć tynkiem i kolorową farbą
Bo to już nie ulica zapomniana
To Ulica zazdrosna
Ulica matka
Ulica wierna jak pies
Idę nią …
Przyklejam twarz do szyby witryny pod nr 44
Przypadek?
W głębi, na podłodze, sterty
Czegoś białego i srebrno-czerwonego,
A na szybie przyklejona kartka
Z koślawymi literami i napis:
Porcelana z upadłych fabryk
@Janusz D.