JustPaste.it

Nie stan zdrowia, tylko przepisy, decydują o przyznaniu renty z ZUS

Na koniec 2014 r, na rencie z powodu niezdolności do pracy przebywało w Polsce ok.1010000 osób, tj. ponad dwa razy mniej niż w 2004 r (ok. 2120000 osób).

Na koniec 2014 r, na rencie z powodu niezdolności do pracy przebywało w Polsce ok.1010000 osób, tj. ponad dwa razy mniej niż w 2004 r (ok. 2120000 osób).

 

Warunki nabywania prawa do renty z tytułu niezdolności do pracy określa ustawa z dnia 17 grudnia 1998 r. O emeryturach i rentach, zwana ustawą emerytalną. Renta z tytułu niezdolności do pracy przysługuje ubezpieczonemu, który spełnia łącznie następujące warunki: 1. Został uznany za niezdolnego do pracy, 2. Ma wymagany, stosowny do wieku, w którym powstała niezdolność do pracy, okres składkowy i nieskładkowy, 3. Niezdolność do pracy powstała w okresach składkowych, lub nieskładkowych, albo nie później niż w ciągu 18 miesięcy od ustania tych okresów, lub: 1. Została uznana za całkowicie niezdolną do pracy, 2. spełnia warunek posiadania wymaganego okresu składkowego i nieskładkowego, 3. Legitymuje się okresem składkowym i nieskładkowym, co najmniej 20 letnim w przypadku kobiety i 25 letnim w przypadku mężczyzny.

 Wydawałoby się, że to lekarz orzecznik decyduje o zdolności, lub niezdolności do pracy, a tym samym przyznaniu renty, jednak w praktyce to ZUS decyduje o przyznaniu renty na podstawie przepisów, interpretując je niekoniecznie na korzyść ubezpieczonych. Tak się, bowiem składa, że szczególne osoby starsze spełniają po dwa na trzy warunki z każdego zestawu warunkowego, co eliminuje je według przepisów z możliwości otrzymania renty Pomimo orzeczenia lekarza orzecznika,, że petent jest niezdolny do pracy, przepracowania ponad 35 lat, renta się nie należy z powodu durnych przepisów?

49fd0895162876504dcea7635f18eef1.jpg

Ustawa emerytalna wprowadziła przepis, że ubezpieczony może być niezdolny do pracy częściowo lub całkowicie. Lekarz orzecznik to ustala, uzasadniając swoje ustalenia charakterem dotychczas wykonywanej pracy, poziomem wykształcenia, wiekiem. Najgorzej jak do orzeczenia wpisze: W oparciu o obowiązujące przepisy ustalono: 1. Jest pan niezdolny do pracy, 2. Jest pan częściowo niezdolny do pracy, Taki wpis eliminuje ubezpieczonych z drugiego zestawu warunkowego, i często z pierwszego, jeżeli ubezpieczony jest bez pracy ponad 18 miesięcy. Co prawda lekarze orzecznicy ZUS nadużywają uzasadnienie orzeczenia, gdyż w tym wypadku powinni mieć specjalność z zakresu medycyny pracy.

I to właśnie nie wniesienie sprzeciwu w terminie 14 dni, do takiego orzeczenia lekarza orzecznika, decyduje często o odrzuceniu odwołania (w sprawie o świadczenie) przez sąd.  W 2011 roku odwołanie do sądu dotyczące renty z tytułu niezdolności do pracy wniosło 28,5 tys. osób, z czego 8,4 tys. sprawy z ZUS wygrało. Wygrało, bo lekarz orzecznik powinien znać specyfikę pracy na konkretnym stanowisku i w danym zawodzie (jednak konieczna byłaby wiedza także z zakresu medycyny pracy). Dla prawidłowej oceny zdolności do pracy, trzeba brać pod uwagę całokształt okoliczności mających wpływ na możliwość jej wykonywania, m/in poziom wykształcenia, wiek, długotrwałość pozostawania poza zatrudnieniem itp.

Aby mieć szansę na ewentualną wygraną w sądzie, ubezpieczony musi mieć świadomość prawną. Musi wiedzieć, że spory dotyczące spraw z ubezpieczeń społecznych są zwolnione z opłat sądowych, że sąd odrzuci odwołanie, jeżeli nie wniósł  (w ciągu 14 dni) sprzeciwu od orzeczenia lekarza ZUS, jeżeli decydującą okolicznością w sprawie, było orzeczenie lekarza orzecznika ZUS (częściowa, czy całkowita niezdolność do pracy). Jak z powyższego wynika, nie stan zdrowia, ale przepisy, czy wniesienie sprzeciwu w terminie (świadomość prawna), decydują o tym czy otrzymamy rentę lub nie.

Tak to jest w Polsce demokratycznej, to biurokracja, decyduje czy należą się nam jakieś świadczenia, a nie nasz stan zdrowia, czy zaistniałe fakty. Podobnie jest z roszczeniami powypadkowymi w PZU, centrala PZU w Białymstoku (dla Szczecina), najczęściej informuje, że świadczenie nie może być przyznane, bo zgłoszone zdarzenie, (np zawał) nie było spowodowane czynnikiem zewnętrznym, a tym samym nie spełnia definicji nieszczęśliwego wypadku, w związku z tym nie jest objęte odpowiedzialnością PZU Życie S.A. PZU ma nadzieję, że staruszkowie nie będą chcieli dochodzić swoich roszczeń w sądzie.

A swoją drogą, obywatel w Polsce demokratycznej, jest pokrzywdzony na każdym kroku, on na wniesienie sprzeciwu, czy odwołania ma najwyżej dwa tygodnie, po których jego prawa wygasają. Państwo i państwowe instytucje, za swoje należności (opłaty, podatki itp.) może nas ścigać i nękać latami i w tym wypadku prawa te jakoś nie wygasają.