JustPaste.it

Adwokat z urzędu. Dobrodziejstwo, czy pańszczyzna?

Osoby, które znajdują się w trudnej sytuacji finansowej, mogą ubiegać się o zwolnienie z kosztów sądowych oraz ustanowienie adwokata z urzędu

Osoby, które znajdują się w trudnej sytuacji finansowej, mogą ubiegać się o zwolnienie z kosztów sądowych oraz ustanowienie adwokata z urzędu

 

Dwa razy znajdowałem się w takiej sytuacji i wystąpiłem o ustanowienie adwokata z urzędu. Pierwszy raz, gdy odwoływałem się od rozwiązania ze mną umowy o pracę i odszkodowanie, drugi gdy występowałem o ustalenie, że żądana ode mnie należność nie istnieje. W obu przypadkach sąd ustanowił mi adwokata z urzędu. W obu wypadkach Sąd (Izba Adwokacka) podał mi tylko nazwisko i adres adwokata, bez telefonu i godzin przyjęć.

 

W pierwszym przypadku musiałem wystąpić listownie o spotkanie, na którym jednak okazało się, że adwokat nie miał jeszcze czasu zapoznać się ze sprawą. Zresztą w tym trwającym ponad trzy lata procesie, adwokat wystąpił do sądu z jednym tylko pismem procesowym, do którego podkładkę zresztą sam przygotowałem (chociaż w tym czasie ja wystąpiłem z 4 pismami procesowymi), był osobiście tylko na pierwszej rozprawie, a gdy zaczęło się przesłuchiwanie świadków, przysyłał na rozprawy niezorientowanych w sprawie zastępców (substytutów), których jedyną czynnością na rozprawach było ręczne spisywanie przebiegu rozprawy.

 

W tej sytuacji pytania świadkom musiałem zadawać sam. Przez te trzy lata procesu, adwokat nie zapoznał się na tyle ze sprawą, żeby podpowiedzieć mi, że podlegam ochronie z ustawy o związkach zawodowych, jako przewodniczący Rady Nadzorczej, i zakład nie mógł rozwiązać ze mną umowy o pracę, bezpośrednio po ustaniu funkcji. Gdybym sam się tego nie doczytał, ani sąd, ani adwokat nie poinformowaliby mnie o tym. Powołanie się na Ustawę o Związkach zawodowych przyspieszyło działanie sądu i wkrótce zapadł korzystny wyrok. Okazało się, że adwokat z urzędu, ze względu na złożoność sprawy i długotrwałe procedury, wystąpił o wynagrodzenie porównywalne z moim odszkodowaniem.

 

Podobnie było w drugim przypadku, chociaż tutaj adwokat zmuszony zakreśleniem siedmiodniowego terminu (przy okazji, sąd wyznacza stronom siedmiodniowe terminy uzupełnienia akt, czy dowodów, by później miesiącami trzeba było czekać na rozprawę) uzupełnienia braków formalnych pozwu, musiał się do mnie zwrócić o kontakt i podyktował mi pozew od nowa.      Dalej było już jak zwykle, to ja przygotowałem zestaw dowodów, to ja zadawałem pytania świadkom. Adwokat był osobiście na pierwszej rozprawie, na drugą rozprawę przysłał zastępcę (substytuta) niezorientowanego w sprawie (bez prawomocnego upoważnienia).

 

Dobrze, że sprawa nie trwała długo (znowu korzystny wyrok) i adwokat wystąpił tylko o wynagrodzenie z ustawy. Ktoś mógłby powiedzieć, że to ja miałem pecha trafiając na takich adwokatów z urzędu, niestety te same zaangażowanie adwokatów z urzędu obserwowałem przez dwie kadencje, w których piastowałem urząd ławnika sądowego. Tak samo, osobiste stawiennictwo tylko na pierwszej rozprawie, braki w znajomości sprawy, przysyłanie substytutów na kolejne rozprawy, kompletna nieznajomość sprawy przez zastępców, brak konkretnej pomocy w sprawie (nieraz sam chciałem podpowiedzieć poszkodowanym, co mają zrobić, na co się powołać, co napisać, jednak sędzina twierdziła, że sprawą sądu nie jest pouczanie stron, bo mają adwokata) niczym odwalanie pańszczyzny.

 

Rozumiem, że dla adwokata, wyznaczenie adwokatem z urzędu jest jak działalność charytatywna (wynagrodzenie z ustawy), jednak trudno zrozumieć kompletny brak zainteresowania, zaangażowania, w ciekawą nieraz sprawę, tym bardziej, że strona z powodu przydzielenia adwokata z urzędu, jest pozbawiona pouczeń ze strony sadu. Czym więc jest dla strony przydzielenie adwokata z urzędu: dobrodziejstwem, czy marnowaniem społecznych pieniędzy. To temat do dyskusji.

c9f9bba4ce7a92453a81bcfd4f576369.jpg