JustPaste.it

Wywiad ze starym kawalerem

Często widuję na ulicy eleganckiego pana w wieku emerytalnym który idzie do pobliskiego parku na samotny spacer. Kiedyś przysiadłem się na ławce do niego zaproponowałem mu rozmowę

Często widuję na ulicy eleganckiego pana w wieku emerytalnym który idzie do pobliskiego parku na samotny spacer. Kiedyś przysiadłem się na ławce do niego zaproponowałem mu rozmowę

 

Czy nie doskwiera panu samotność? - Raczej nie, mam na stałe jedną panią, z którą się spotykam, jednak pozostajemy w luźnym związku.

Przepraszam, ale zapytam, dlaczego pozostajecie w luźnym związku, dlaczego go nie sfinalizowaliście? - Moja pani nie miałaby nic przeciwko sfinalizowaniu naszego związku, jednak ja bronię się przed tym starokawalerskimi nawykami. Jednak prawda jest taka, że moja pani ma dwoje dorosłych niepracujących dzieci, i dwoje wnuków, którym musi pomagać, a na dodatek musi spłacać długi byłego męża (z okresu małżeństwa). Trudno się pakować w takie dodatkowe zobowiązania.

Dlaczego pan nie ożenił się, we wczesnej młodości? - W młodości czułem się niczym Casanova, szalałem, miałem dziesiątki, żeby nie powiedzieć setki kobiet, nie chciałem tracić czasu tylko dla jednej kobiety.                                                                                      

Czyżby się pan nie zakochał, a może jest pan niezdolny do miłości? - Kochałem wszystkie kobiety, może dlatego nie mogłem zostać przy jednej.                                                           

Z tego wynika, że pana kobietom nie przytrafiła się niechciana ciąża? - Być może, gdyby się przydarzyła, moje życie potoczyłoby się całkiem innym torem.                                                       

Wracając do poprzedniej odpowiedzi, to czy naprawdę kochał pan wszystkie kobiety? - No może nie wszystkie, tylko te młode, ładne i nieskomplikowane.                                

Mówi się, że wszystkie kobiety są piękne... ? - To oczywista nieprawda, piękne są tylko kobiety młode w wieku rozrodczym od 16 – 35 lat (w porywach do 40) o jędrnym i zgrabnym ciele i nie rażąco odpychającej urodzie.                                                                                          

5f6b449953c4e3e58f3d3859e2792991.jpg

Może zdradzi pan, jaki jest pana ideał kobiecej urody? - Najfajniejsze są małe kobietki, bo chociaż mają wszystko na swoim miejscu, to nie zrujnujesz się na jedzenie i na ciuchy (w sklepach z żywnością i odzieżą dziewczęcą). To oczywiście żart, ale zawsze miałem pociąg do małych szczupłych kobietek, o twarzy Mony Lisy, o ciemnobrązowych, kręconych włosach, o pełnych piersiach i jędrnym ciele, nawet lekko nabitym.                                                                            

Jaka szczególna cecha, stanowi o atrakcyjności kobiety? - O atrakcyjności kobiety oprócz jej seksualności, stanowi jędrne ciało. Właściwie jędrne ciało, to największy atut atrakcyjności kobiety (zresztą związany z wiekiem rozrodczym). To właśnie jędrne kobiece ciało, stanowi największą podnietę dla mężczyzny, a jego zwiotczenie stanowi o początkach starości i utracie seksualnej atrakcyjności.                                                                         

O starości porozmawiamy później, wróćmy do pana młodości. W jaki sposób pan poznawał, podrywał kobiety? - Za czasów mojej młodości nie było Internetu, więc poznawałem i podrywałem kobiety na dansingach, prywatkach, wczasach, imprezach integracyjnych, szkoleniach, a nawet w tramwaju, na ulicy i imprezach masowych. Odnośnie tramwaju, to zacytuje znany w tamtych czasach dowcip: "Pani w zatłoczonym tramwaju podniosła krzyk, że została okradziona. Znalazł się obok milicjant po służbie i zaczął ją przepytywać. To gdzie pani trzymała te pieniądze. Panie władzo, pieniądze trzymałam w staniku. To nie czuła pani, że ktoś tam sięga? Czułam panie władzo, ale myślałam, że sięga w uczciwych zamiarach".                                                                                                                                                

Tak łatwo było wtedy zawrzeć znajomość, umówić się na randkę? - To były czasy, że mężczyzna wybierał kobietę, a kobieta mogła właściwie tylko odmówić, (chociaż rzadko korzystała z tej możliwości).                                                           

W dzisiejszych czasach, rzadko ma się przed ślubem kilka/u partnerek/ów, tzw. pierwsza miłość (znajomość) prowadzi prosto do ołtarza, jak to było za czasów pana młodości? - Za czasów mojej młodości, nie tylko ja miałem kilka (dziesiąt) partnerek, nawet żoną mojego brata została jego piąta partnerka (chodziło się z kilkoma dziewczynami, paniami).                                      

Jak długo trwało pana szaleństwo, tzn. uganianie się za kobietami, bo przyznał pan że ma teraz stałą panią? Do 60 lat, czyli tak długo, jak udawało mi się poznawać i podrywać kobiety o jędrnym ciele, tj. do 35, 40 lat. Niestety po sześćdziesiątce człowiek zaczyna się sypać, a to kręgosłup, a to nadciśnienie, a to żylaki, a to zawał, a to cukrzyca i wiele innych, o których nie wypada i wolę nie wspominać.                                                                                                                                               

Wiem, że dawniej małżeństwa o różnicy wieku 10 lat nie były rzadkością, ale jak się panu udawało poznawać, podrywać panie młodsze o np.: 25 lat? - Nie chciałbym się chwalić, ale to naprawdę nie problem, nieraz wystarczy okazać tylko trochę zainteresowania, bo ludzie (kobiety), kiedyś i w dzisiejszych czasach czują się bardzo samotni.                                                                   

Nie żałuje pan, że nie założył pan rodziny, że nie ma dzieci? - Gdyby w dzisiejszych czasach obowiązywał model rodziny patriarchalnej wielopokoleniowej, to może bym żałował, ale dzisiaj dzieci szybko uciekają z domu i jeśli się nie jest przydatnym (pomoc finansowa, opieka nad wnukami), to nie można liczyć na utrzymywanie bliskich rodzinnych stosunków (z moim kolegą po rozwodzie, dzieci zerwały stosunki).                                                               

Zakończę naszą rozmowę (wywiad), tym samym pytaniem co rozpocząłem, nie boi się pan samotnej starości?  - Strach, nic mi nie pomoże, nawet gdybym miał rodzinę mógłbym wylądować w Domu Pomocy Społecznej (Domu Spokojnej Starości). Dopóki będę mógł sam przy sobie zrobić, mogę mieszkać samotnie (mam niezłą emeryturę). Złożyłem już też papiery do DPS-u,  i jak już sam nie będę mógł się obsłużyć, tam spędzę ostatnie lata życia.                                                                                                                                     

Dziękuje za rozmowę.