JustPaste.it

Dla władz i urzędu, niepełnosprawny to tylko inwalida na wózku?

Prawo i zasady dofinansowań przez instytucje pomocowe w Polsce jest tak skonstruktowane, że na faktyczną pomoc, mogą liczyć tylko niepełnosprawni inwalidzi na wózkach

Prawo i zasady dofinansowań przez instytucje pomocowe w Polsce jest tak skonstruktowane, że na faktyczną pomoc, mogą liczyć tylko niepełnosprawni inwalidzi na wózkach

 

Rodzina sąsiada ma niepełnosprawnego syna (obniżona sprawność intelektualna), i pomimo niskich dochodów (na progu ubóstwa), wszelkie wnioski o dofinansowanie, czy to turnusu rehabilitacyjnego, czy sprzętu rehabilitacyjnego, od dziesięciu lat są rozpatrywane odmownie. Gdy po kilku latach odmownych wniosków na turnus rehabilitacyjny dla niepełnosprawnego syna, sąsiad wkurzył się i poszedł do MOPR, dowiedzieć się dlaczego pomimo spełniania wszelkich wymogów formalnych, jego niepełnosprawny syn od lat otrzymuje odpowiedź odmowną, dowiedział się co następuje.

 

Pierwszym powodem odmownego rozpatrywania wniosku, są szczupłe fundusze na dofinansowania turnusów rehabilitacyjnych, drugim jest przyjęta przez MOPR zasada, że w pierwszej kolejności dofinansowuje się niepełnosprawnych na wózkach (finansowanie zakupu protez, elektrycznego wózka inwalidzkiego, oprzyrządowania auta), a dopiero jak zostaną jakieś fundusze, dzieli się je na pozostałych niepełnosprawnych.

 

4-45_g_small.jpg

Sąsiad zdenerwował się i przyznał, że rozumie że w jednym roku priorytetem dofinansowań może być niepełnosprawność ruchowa, ale w drugim powinna być to niepełnosprawność intelektualna, w trzecim np.: narządu wzroku, słuchu lub mowy itp., a nie co roku tylko niepełnosprawność ruchowa. Nie może tak być, że przez kilka lat z rzędu, dofinansowania dostają tylko niepełnosprawni na wózkach. Sąsiad poprosił mnie, abym opisał tą sytuację w szczecińskim MOPR, aby wreszcie władze i urzędnicy zrozumieli, że niepełnosprawni to nie tylko inwalidzi na wózkach, że jest wiele innych przyczyn i rodzajów niepełnosprawności i im też należą się dofinansowania, chociażby do turnusów rehabilitacyjnych.

PS. Ta sytuacja przypomina mi sytuację dzieci z rodzin „prawie najuboższych”, którą opisałem w artykule: „A gdzie kolonie i obozy dla potrzebujących”, w Kurierze szczecińskim. Bo okazało się, że dzieci z rodzin najuboższych i patologicznych, nieraz częściej korzystają z zorganizowanego wypoczynku wakacyjnego (dofinansowania), niż dzieci z rodzin „średnio ubogich”, które przekroczyły nieznacznie w górę umowną granicę ubóstwa i na wypoczynek nie wyjeżdżają właściwie nigdy.