JustPaste.it

Za co kocham Szczecin

Szczecin to piękne miasto. Ale co mnie w nim urzeka? Nie są to średniowieczne zabytki i przedwojenne budynki, ani wspaniałe nowoczesne budowle, godne jednej z metropolii Polski B

Szczecin to piękne miasto. Ale co mnie w nim urzeka? Nie są to średniowieczne zabytki i przedwojenne budynki, ani wspaniałe nowoczesne budowle, godne jednej z metropolii Polski B

 

Nie chcę pisać o walorach spacerowych Szczecina, które każdy zna: Wały Chrobrego, Jasne Błonia, parki, tereny zielone i wodne (rzeka Odra i jej dopływy, Jezioro Dąbie, czy nawet Głębokie), czy o nowoczesnej zabudowie nowego centrum Szczecina: budynek Pazimu, ZUS-u, Galaxsy, Kaskada, czy Filharmonia, Pleciuga z Basenem Olimpijskim, które każdy podziwia lub korzysta z nich na co dzień.

 

Aby coś lub kogoś kochać, trzeba go dobrze znać, poznać od tzw. „podszewki”. Chcę wyrazić swoją miłość do tego miasta, poprzez odrapane rudery, zaniedbane dawne dzielnice robotnicze Szczecina, zapuszczone i nie remontowane Nadodrze, poprzez brudne ulice tego miasta, poprzez pot wylany przy spacerze po mieście i pisaniu tego tekstu.

                                                                          

Chciałbym zaprosić Was na spacer po Szczecińskim osiedlu Golęcino-Gocław "w miasto, gdy już światła zgasną", przez osiedle Drzetowo-Grabowo, "u stóp starego miasta w swoje myśli zasłuchani", do jednej z sypialni Szczecina, osiedla Pomorzany "gdzie wiatr śpiewa swoje, a ja idę dalej". Rozpoczynam swój spacer od ul. Lipowej (wiecie tu nikt nikomu nie ufa, w mig chwytam - to nie jest raj na ziemi, to jest Szczecin właśnie).

 

Za każdym razem krocząc tą trasą, kieruję wzrok w prawą stronę, mój wzrok przykuwa widoczna na wzgórzu Wieża Bismarka (Wolności, Gocławska), a właściwie jej ruina (dlaczego, odpowiedź nie jest dla mnie w tej chwili istotna), skąd rozciąga się wspaniały widok na dolinę Odry, jezioro Dąbskie i wyspy Międzyodrza: Dębinę, Radolin, Czarnołękę, Brodowski Ostrów oraz krętą rzekę Świętą.

 

Po lewej pozostałości po naszej byłej dumie, Stoczni jachtowej im. L. Teligi. Coś tam dalej się dzieje, widać niewykończone kadłuby jachtów. Dalej, dobrze utrzymana Marina Gocław i Hotel-Restauracja Jachtowa. Po prawej stronie ulicy Światowida zaraz za plamą zaschniętej farby rozciąga się sznur niezidentyfikowanych pojedynczych odrapanych budynków, czy skrywają jakąś tajemnicę? zapewne tak, tu każdy kamień ma swą tajemnicę.

 

Z dala od filozoficznych dywagacji, wracam do rzeczywistości. Po lewej opuszczone budynki z zamurowanymi oknami, przeznaczone do rozbiórki, zdobią dzieła pobliskich grafficiarzy, dla mnie to sztuka, część kultury bloków, co myślą inni - nie odgadnę. W ramach rewitalizacji Nadodrza po lewej stronie ulicy miały powstać tereny rekreacyjno-wypoczynkowe dla szczecinian. Na razie wybudowano tylko jeden budynek po prawej, w którym zamieszkali mieszkańcy wyburzonych budynków.       A w większości nieuregulowany zachodni brzeg Odry, zarasta drzewami i krzakami, z rozsianymi co kawałek obskurnymi mini przystaniami na łodzie.

Po drugiej stronie ulicy dostrzec można wyglądający na ruinę zabytkowy budynek dawnego komisariatu i aresztu, a na nim napis "do wynajęcia". Po lewej, tereny po zlikwidowanym magazynach Transoceanu znalazły jakieś wykorzystanie (w końcu przy Nabrzeżu Mak, Odra jest uregulowana). Na skrzyżowaniu ul. Swiatowida z ul Strzałowską i ul Wiszesława, nie ma już śladu po wyburzonym budynku, w którym mieściła się kiedyś znana restauracja Syrenka, zniknął tez budynek przy ul Grobla.

 

Po prawej stronie ul Wiszesława piękne nie remontowane komunalne kamieniczki i Wozownia tramwajowa Golęcino, po lewej na kilkuset metrowym odcinku nieuregulowanej Odry umiejscowił się zabudowany obskurnymi hangarami (jedna z atrakcji Szczecina) szczeciński Bangkok, z możliwością przepływu rzeką Świętą na Jezioro Dąbskie i widokiem na doki Stoczni Remontowej Gryfia.

Dalej przy ul. Paproci dwa zrujnowane baseny kąpielowe dla dzieci, a przy ul. Dębogórskiej stoi ruina zabytkowego młyna parowego, później olejarni. Po drugiej stronie ulicy zabudowania i obiekty zlikwidowanej Centrali Rybnej, nabrzeża której wykorzystuje obecnie wiele firm, m/in Ship Serwice, tylko jedna firma IMS Gryffin sp. z.oo, zagospodarowała nowy, piękny budynek w kształcie dziobu statku.

Przy ul Robotniczej rozwalający się mur a dalej hipermarket Lidla, a naprzeciwko stosunkowo nowa cynkownia firma Zinkpower sp. z.oo. Przy niej usadowił się nowy most na Odrze, tzw: Most Brodowski, który ułatwił dostęp do Morskiej Stoczni remontowej "Gryfia" i fabryki fundamentów do morskich wiatraków: Bilfinger Mars Offshore. Przy końcowym "5" i "11" kolejny hipermarket Netto, dalej spalony niedawno budynek magazynu, przerobiony obecnie na centralę firmy Tweetop. Zabudowa drugiej strony ul. Ludowej na hotel „Wulkan”, zablokowała przedłużenie Trasy Nadodrzańskiej. Przy ul. Lubeckiego budynek i teren do wynajęcia lub kupna, dawniejsza tlenownia.

a6b4ff00437fa649850fc53f6370d53c.jpg


Po lewej stronie ulicy całe nabrzeże i teren zajmuje zlikwidowana Stocznia Szczecińska, późniejsza SSN, której większą część wykupił niedawno za 100 mln zł Fundusz Inwestycyjny Mars. Tu kiedyś pracowałem, podobnie zresztą jak mój syn (tradycja rodzinna). Z daleka widać wielkie stoczniowe bramownice i dźwigi, teraz stojące bez ruchu. Czy w Szczecinie będziemy jeszcze budować statki? Osobiście, mimo szumnych zapowiedzi, jestem pesymistą.

Na rogu ul. Firlika (od której zaczyna się dwupasmowa i dwukierunkowa wygodna Trasa Nadodrzańska), nie zaczyna się jeszcze wielkomiejski Szczecin, ten zaczyna się od jednego z najpiękniejszych zakątków Szczecina Wałów Chrobrego. Ale tym razem omijamy urokliwe centrum miasta i wchodzimy za przebudowanym niedawno Dworcem Szczecin Główny (przy którym powinna zaczynać się lub kończyć Trasa Nadodrzańska) w ul Kolumba.

Po lewej widzimy częściowo odnowiony budynek dawnej wozowni tramwajowej. Stare budynki fabryczne przy ul. Kolumba, usytuowane bezpośrednio przy Odrze, tworzą zrujnowaną, ale jakże urokliwą Szczecińską Wenecję. I chociaż większość budynków na ul Kolumba przypomina ruiny (niektóre wyremontowane, z innych ciągle sypie się tynk i sypać się będzie jeszcze długo), to właśnie tu znalazły swoje miejsce komisy samochodowe.

Rejon ulic Nadodrzańskiej i Zapadłej to zagłębie powstałych po zmianie ustroju zakładów naprawy samochodów, stolarni, hurtowni budowlanych i meblowych. Na rogu Tamy Pomorzańskiej i Chmielewskiego wita nas ładnie odnowiony budynek Szczecińskiej Gazowni, dalej po prawej kościół św. Józefa i tereny Państwowego Szpitala Klinicznego nr 2.

Dochodząc do centrum Pomorzan, mijamy po prawej Browar Bosmana, po lewej zabudowania centrali zlikwidowanego Transoceanu i zlikwidowanej Spółdzielni Pracy "Meblosprzęt", do której w swoim czasie ustawiały się kolejki społeczne za meblami kuchennymi, meblościankami i szafami.

Jeszcze tylko kilkaset metrów i widać cel mojej wędrówki. Miejsce, gdzie wszystko się zaczyna i wszystko się kończy. Miejsce, z którego zawsze wyruszam, do którego zawsze wracam. Jest to osiedle Pomorzany, jedna z wielkich sypialni Szczecina (dlaczego sypialni, bo nie ma tu restauracji, kin, teatrów, miejsc służących do rozrywki i kultury). Jak większość osiedli wyniesione na lekkim wzgórzu.

To była jedna z moich wędrówek po nadodrzańskich dzielnicach miasta. Miasta, które urzeka. Nie wiem, czy urzeknie i Ciebie, wszak punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, "Mam tak samo jak Ty, miasto swoje a w nim". Każde miasto ma coś, co urzeka. Tylko trzeba to chcieć odnaleźć, a nie każdy chce. Niemniej jednak każdy ma swoją Eternię... moją, jest to miasto Szczecin.