JustPaste.it

Polska sprawiająca problemy, to nasz jedyny kierunek polityki zagranicznej!

b9b0c6ebec02e660343140b56640741f.jpg

 


 

 

 


Nawet wśród zwolenników PiS panuje takie przekonanie, że to najgorszy z możliwych kierunków i nic w ten sposób nie uzyskamy. Nic bardziej mylnego i aby to zrozumieć wystarczy spojrzeć na państwa, które dokładnie takim kierunkiem kroczą. Ostatnio Turcja pokazuje Niemcom i Holandii, że ma w najgłębszym poważaniu „wartości europejskie”. Tak, wiem, że Turcja to siła, ma genialne położenie geopolityczne, islam i dostęp do broni nuklearnej, a my mamy wszystko na odwrót. Nic nie szkodzi, problemy sprawiają również inne kraje, dużo mniejsze od Polski i dzięki temu zdobyły sobie status – lepiej z nami nie zadzierać. Przez 25 lat Polska była kolonią, której się podsyłało weksle do podpisania i za paciorki przejmowało wszelkie dobra. Nie ma innej drogi, aby to przyzwyczajenie zmienić, niż stanowcze, może nawet histeryczne, podkreślanie własnej suwerenności i podmiotowości.

Przełóżmy politykę na jakąkolwiek strategię z innych dziedzin, choćby sportu. Co się dzieje z drużyną, która nie jest w stanie narzucić własnego stylu gry, ale gra tak, jak jej przeciwnik pozwala? Zawsze kończy się to kompromitacją. Identycznie jest z każdą inną postawą życiową, pokaż komukolwiek, że jesteś słaby, że się boisz, a będziesz gnojony i w podstawówce na długiej przerwie i w rodzinie i w dowolnym towarzystwie, poza towarzystwem frajerów. Ostatnia rzecz jaka powinna przyjść Polsce do głowy, to pokora, zginanie karku i okazywanie strachu. Ze zgrozą słuchałem najgłupszych na świecie podpowiedzi, żeby premier Szydło odpuściła, pojechała, podpisała, co trzeba i za bardzo się nie wychylała, bo będzie powtórka z Tuska. Ma być powtórka z Tuska, na każdym kroku! Inaczej pójdziemy prostą drogą na sam początek łańcucha pokarmowego. Zjedzą nas żywcem i to byle państewka, nie mocarstwa, jeśli po pierwszej próbie złamania pokażemy, że się złamaliśmy.

Nie chcę nudzić, ale z własnego doświadczenia też doskonale wiem, że w starciu z Goliatem nie wystarczy być sprytnym Dawidem, trzeba jeszcze zachowywać się jak Goliat. Bardzo dobrze, że przez dwa dni Polska prężyła muskuły i choćby nawet dotyczyło to jakiegoś papierka, o którym jutro nikt nie będzie pamiętał, to świętym polskim obowiązkiem jest wyrazić swoje zdanie i oczekiwania. Pełna zgoda, że ten dwudniowy spektakl był wyważaniem otwartych drzwi i co niektórzy, ci mniej lotni, znów mieli okazję do tanich podniet albo dowcipów. Nic nie szkodzi, dokładnie tak trzeba. Najprostsza rzecz ma przejść przez rytuał – Polska ma własne zdanie. I jak długo to ma trwać? Do skutku, dopóki nie zapamiętają nas jako zupełnie inną Polskę, niż ta, która oddawała swoje bogactwa i jeszcze całowała w tyłek grabieżców.

Jeśli się startuje z tak marnej pozycji, jaką nam zaklepali spadkobiercy PRL-u, którzy miłość do ZSRR zastąpili miłością do Brukseli, to nie ma wielu możliwości. Trzeba jak najszybciej z tego dołka wyjść i obwieścić całemu światu, że zasady gry się zmieniły, koniec grabieży, czas na interesy. O co tak naprawdę toczy się ta cała przepychanka? Głupi da wiarę, że o jakiegoś tam Tuska. Gdyby Kaczyński rzeczywiście chciał zgnoić Tuska, to by obiecał Niemcom to samo, co oddawał za darmo Tusk i coś by jeszcze dołożył. Po takim zabiegu Merkel spuściłaby Tuska po brzytwie, bo on dla Niemców nic nie znaczy. Merkel zostawiła go na drugą kadencję wyłącznie po to, żeby dyscyplinować Polskę, która chce zmienić swój status z podległej na podmiotową. Normalna polityczna gra, do jej zrozumienia wystarczy odrobinę wysilić mózgownicę.

Polska musi postępować dokładnie tak samo, bić się o byle głupotę, bodaj o Tuska, w ten sposób pokazujemy, że nie da się w Polsce nic zrobić, bez udziału Polski. Mnie się te żółte żakiety, stroszenie piór i wygłaszanie oczekiwań, które już zostały spełnione, właśnie dlatego się podoba, że są to jednoznaczne sygnały składające się na konkretny komunikat – z nami nie ma lekko. Nie jesteśmy Niemcami, Francją, ani nawet Turcją, ale to nie znaczy, że mamy być republiką radziecką albo innym abonentem „Kraj Radu”. Drogi są dwie albo to, co było, czyli bierzcie, co chcecie albo „takiego wała”! Poszukiwanie trzeciej drogi skończy się tak, jak inne słynne poszukiwanie – socjalizmem z ludzką twarzą.

 

Autor: kontrowersje.net