JustPaste.it

Korupcja i nepotyzm na Eiobie?

Tytuł ma zachęcić Was do przeczytania...

Tytuł ma zachęcić Was do przeczytania...

 

nie wiem, komu jeszcze mogę się pożalić, kto poradzi? W tej sprawie wiadomość otrzymali sami zainteresowani, którzy się tego czynu dopuścili, ale oni nie widzą w tym, co robią złego. Co robić? nie piszcie, że palnąć w łeb, bo to was też dotyka.

Wojewoda odbija pałeczkę, każę iść w tej sprawie do PIPu. Ten urząd zaś, odp. że nie jest władny działać, kiedy nie ma nawiązanego stosunku pracy.

Radni, opoka lokalna ma sprawę gdzieś. Podobnie jak lokalne media, nie chcę w tej sprawie wziąć udziału, sami nie poszukają dowodów, których moim zdaniem szukać nie trzeba przecież wszystko jest jasne.

Senatorowie i inne organy też nie widzą w tym nic złego, nic, wszystko jest OK.

Co byście zrobili, na moim miejsc, pozostali bierni? Przecież nepotyzm i układy do znak rozpoznawczy urzędów, czy warto z tym walczyć, przeciwstawiać się?

Na przełomie maja i czerwca 2016 ogłoszono konkurs na stanowisko urzędnicze podinspektora w w/w Urzędzie Miasta. Wymagana wiedza z zakresu finansów. Sumując wszystkie akty do przyswojenia było około 500 stron, a UM życzy sobie aby przyszły kandydat znał te przepisy na pamięć. Zwłaszcza rozporządzenie Ministra Finansów w sprawie szczegółowej klasyfikacji dochodów, wydatków, przychodów i rozchodów oraz środków pochodzących ze Źródeł zagranicznych, z którego były aż 4 pytania (na 20 pyt.)

Zachęcam do zapoznania się z treścią tego aktu (wątpię, czy jakiś kierownik umiałby w/w akt na pamięć, może Państwo umieją?) W teście wymagano wskazania kodu cyfrowego, pod jakim kryje się dana klasyfikacja, nie trudno domyślić się, że liczyło się jedynie wykucie przepisów na pamięć. Należało wskazać albo symbol klasyfikacji albo przypasować opisu do kodu, np. 944  Pozostałe przychody z prywatyzacji albo  412003  Składki na FP z innych tytułów.

Proszę powiedzieć, kto uczy się tego na pamięć, tych kodów łącznie jest ponad 40 stron!, to setki kodów. To tak jakby Lidl, Tesco czy inny market zanim zatrudni do pracy na kasę wymagał nauczenia się cen i kodów wszystkich produktów znajdujących się w sklepie. Z czasem w pracy, co musisz przyswoisz, a tu UM takich fachowców na już potrzebuje, nie proponując nawet średniej płacy i stanowisko podinspektora?

Dlatego uważam, że pani, która ten konkurs wygrała, miała go wygrać, a trudny test to tylko ściema. Ktoś będzie miał pretensje to pomacha mu się testem, którego nie zdał.

Co więcej, pani, która konkurs wygrała, pracowała w tym urzędzie wcześniej, miała, więc czas, aby rozporządzenia na pamięć przyswoić. Pracowała nawet przy tym samym biurku! co po wygranym konkursie, tyle, że jako pracownik administracyjny! Przed drzwiami nawet plakietka z jej imieniem widniała. Po rozmowie kwalifikacyjnej wróciła do pracy! Na tej podstawie uważam, że stanowisko to było z góry ustalone. Podobnie jest w wielu gminach, nie ma pracy jak nie jesteś znajomym czy rodziną, z góry ustaloną osobą.

Nie wiem, kto komu, ile, i co obiecał, za to, że akurat ta pani będzie w UM pracować, ale to powinno się zgłosić do CBA, które ma chyba dostęp do różnych danych. Jak Państwo radzicie pisać do nich? Może okaże się, że urząd to jedna wielka rodzina, może to czyjaś córka, albo kuzynka, których pełno w UM, wiem, że pracują tam matki i córki, żony i mężowie, córki radnych i innych znanych lokalnych przedsiębiorców. Stanowiska są dziedziczone i to nie tylko w tym urzędzie, w innych to samo. Taki sam modus operandi.

Nie jest ona jedyna, obecnie w innym pokoju do pracy na stanowisku urzędniczym przygotowuje się córka już byłej pracownicy UM, która obecnie jest na emeryturze.

Tylko, dlaczego dla innych, ta praca jest. Po urzędzie chodzą jak łanie młode dziewczyny i stażyści, którzy do innych wołają wujku. Kiedy ktoś przyjdzie się o pracę zapytać, to jemu każą BIP oglądać, jak konkurs będzie organizowany to się zgłosić, a konkurs podstawiony? To jak tą panią, co wygrała i inne córeczki zatrudnili, one nie muszą BIPu oglądać, wystarczy ich podanie czy wsparcie rodziny?

W czym córka pracownika jest lepsza od innych, pracę w urzędzie wyssała z mlekiem matki? Nikt się nie nadaje tylko ona? Bo to „biedna studentka”, która do studiów może dorobić, a innej pracy brak. A inni, co gorszy sort, inni nie chcą do studiów dorobić?

Piszę to bo postępują tak wójtowie i prezydenci wielu miast. To jawna kpina i pogarda z tych, co startują w konkursie. Z osób, które przygotowują się do nich merytorycznie, to godziny przyswajania przepisów. Stres, strata czasu, a oni wiedzą, że nie wygrasz, bo już pani w szpilkach po korytarzu chodzi, ta naznaczona, ta wybrana. Mają jedynie kukiełki do swojego teatru, przecież na nabór zgłosiło się ponad 300 osób, trzeba ich przepytać. Na rozmowie jest miło, jest fajnie, jak kandydat nie wie co to KPA (Kodeks postępowania administracyjnego) i mówi, że to Księstwo Administracji Polskiej. Komisja się pośmieje, ale nie odwali kandydata, taki  też się nada, niech przejdzie etap dalej, wpiszę się nadgodziny bo wszystkich trzeba przesłuchać, dać  im szansę - jakie to szczytne.

Co innego jak wiesz, co to KPA, o fuck, komisja nie wie, co z Tobą robić, a musi Ci udowodnić, że się nie nadajesz. No, ale przecież są programy, zawsze są jakieś programy. Nie zwykły tam, edytor tekstu Office z Excelem, którego pewnie sami nie ogarniają, nie jakiś tam Windows, z którym „widzisz”  się codziennie, ale te specjalistyczne, te konieczne do danego referatu programy. Tak, a te kosztują, i jak nie jesteś podmiotem samorządowym to ich nie kupisz, to jak się ich nauczyć, no jak? I jak mają Cię wybrać, no pomyśl, Ty nie znasz tak struktury urzędu jak podstawiona pani, która przemierzyła na szpilkach kilometry, która codziennie mówi „dzień dobry” specjalnemu programowi, którego nazwę usłyszałeś raz na rozmowie i zaraz ją zapomnisz. To jak mogą Cię wybrać, no jak? Zapał, chęci, skończone studia, wiedza, doświadczenie na innym stanowisku, szybko się uczysz, no co Ty! Pracę w urzędzie trzeba wyssać z piersi matki. Wówczas też się lepiej pracuje, znasz wszystkich, tu wuja tam ciocia, dalsi i bliżsi znajomi, tak można pracować. Rozmowa idzie w najlepsze, co u kogo słychać, nie trzeba się pytać po kilka razy, przedstawiać, jesteś swój. 

Co robić? nie piszcie, że palnąć sobie w łeb, bo to was też dotyka.