JustPaste.it

Psychologia Emocji -jako filozofia wartości

Psychologia uczuć- to innymi słowy Filozofia wartości .Psychologowie i Filozofowie mówią różnymi językami -ale o tym samym.

Psychologia uczuć- to innymi słowy Filozofia wartości .Psychologowie i Filozofowie mówią różnymi językami -ale o tym samym.

 

 

Hierarchia uczuć jako hierachia wartości

Platon -podobnie jak pitagorejczycy, wyszedł od matematycznego pojęcia idei prawdy ( że 2+2 zawsze =4 ,czy się to komuś podoba czy nie-nawet po twojej smierci) i rozszerzył to na obiektywne istnienie syntezy ideii Prawdy,Dobra i Piękna. Wg Platona przecież do większych Idei niż tylko “spanie , jedzenie i wydalanie” dąży ludzkość -i tym też różnimy się od zwierząt.

Im większa u człowieka jest świadomość “Dobra, Piękna i Prawdy”- tym więcej z “człowieczeństwa” jest w człowieku i odwrotnie-tym mniej jest ze zwierzęcia w człowieku- i na tym polega „humanizm”. Tym też różnimy się poziomem duchowym od zwierząt i roślin ( lub podludzi lub różnych półgłówków , półidiotów itd :). Źli ludzie są jak zwierzęta -bo nie można być “dobrym człowiekiem” nieświadomie- jak jakieś dzikie zwierzę, które jest amoralne ( czyli nie zna zasad co dobre a co złe) lub być dobrym „nieprzytomnie”-tak jak nieprzytomna jest roślina.

Dobro aby było “dobre” musi być zauważone przez kogoś i tak nazwane jako „dobre” i świadomie wybrane -w dążeniu w “zwyż” niż “niż”.Stąd bierze się dążenie do doskonałości u ludzkości- czyli dążenie do idei. Dążenie “w zwyż “ jest istotą każdej dobrej ludzkiej nadziei. Nadzieja ludzka jest takim poszukiwaniem wartości “wyższej od niższej”-czyli „lepszej od gorszej” i tylko dla głupców pozbawionych takiego myślenia „nadzieja jest matką głupich”. Tylko ci mają nadzieje na lepszą przyszłość co nie są szczęśliwi dziś- „tu i teraz” i nadzieja „buduje” czas.

Nie można zrozumieć pojęcia czasu bez pojęcia nadziei na lepsze wartości.Czas istnieje tylko w umyśle ludzi dążących do lepszej niż dziś przyszłości -wobec niezrealizowanych jeszcze „tu i teraz” najważniejszych nadziei.Tylko myślący o przyszłości człowiek wymyśla sobie czas- bo zwierzęta i małe dzieci nie mają poczucia upływu czasu i ważne jest dla nich tylko „tu i teraz” - niepotrzebny jest im do szczęścia zegar na scianie ,którego nie rozumieją.

Czas tworzy podstawę historii, która jest najczęściej historią utraconych przez dorosłych „wartości-nadziei”.

To właśnie „hierarchia wartości” jest podstawą ideii i dążenia „wzwyż” czyli podstawą „hierarchii uczuć” w człowieku- bo to rodzi większe emocje w człowieku co jest bardziej „warte”- bo od tego słowa pochodzi słowo „ wartościowe” . Inteligencja emocjonalna i psychologia uczuć jest innymi słowy tym samym czym zajmuje się filozofia wartości- aksjologia. To filozoficzna chierachia wartości w człowieku decyduje o psychologii motywacji i uczuć -a nie odwrotnie. To „wyczucie” przez człowieka większej od mniejszej wartości decyduje o intencjach i kierunku behawioralnych zachowań– czyli motywacji jakimi w sposób bardziej lub mniej świadomy kieruje się człowiek w życiu.

W tym też aksjologiczno-wartościowym ujęciu filozoficznym-cała działalność ludzka i czas -czyli historia ,podobnie jak dramat teatralny jest tylko „wariacjami” na ziemi na temat zwalczajacych się wzajemnie wartości ( i antywartości). Istnieją odwieczne i dobre wartości, które wyczuwają nawet dzieci gdy są szczęśliwe-a później jako ludzie dorośli wymyślają sobie „czas i nadzieje”- aby z powrotem osiągnąć szczęście jak w dzieciństwie.

Czas jest niemiłosiernym bożkiem- bo nie liczy się z człowiekiem , który narzuca sobie niewolę pogoni czasu -zamiast cieszyć się z życia codziennego jak dziecko , które nie zna upływu czasu. Ale czas jest sprawiedliwym bożkiem- bo nawet dziecko może być bardziej szczęśliwym człowiekiem niż groźny i surowy „ważniak” . Jeśli w życiu dorosłym utraciłeś człowieku poczucie szczęścia i miłości jak w dzieciństwie- to niezależnie jakim bogaczem lub „ważniakiem” byłeś- gówno warte było całe twoje życie i gonienie czasu -jeśli nie osiągnąłeś podobnego jak na początku w dzieciństwie szczęścia.

 

Świat emocji łączy w człowieku bardziej logiczną lewą półkulę mózgu z bardziej mistyczną prawą , łączy podświadomość limbiczną i senną ze świadomością dzienną. W snach człowiek łączy się się z podświadomością przy pomocy właśnie prawdziwych uczuć- tj. wartości wychodzących na jaw właśnie w czasie marzeń sennych. W marzeniu sennym- czyli w podświadomości mniej ważne jest co się śni ,a ważniejsza jest prawdziwa „energia emocji” ( pozytywnych lub negatywnych) oceniajacych zepchnięte do podświadomości różne wymieszane w mózgu jak „ w śmietniku” informacje z minionych wydarzeń z życia, których nie zdążył mózg ocenić i poszufladkować za dnia.

W czasie marzeń sennych wypływają prawdziwe ludzkie uczucia- wartości , które jak „sito” przesiewają tak zepchnięte z życia codziennego informacje z ogromu „szumu informacyjnego” jaki dociera codziennie do człowieka -i układają się w nocy jak „reset” komputerowy kształtując motywy i nadzieje na przyszłość. To właśnie oznacza gdy mówi ktoś , że musi się „przespać” z jakimś problemem ,aby rano podjąć decyzję.

 

„Magnes” uczuć (w sensie psychologicznym)-czyli wartości (w sensie filozoficznym) jest właśnie intuicją wydobywającą z podświadomości prawdziwe wartości do „ukierunkowania” kierunków życia -tak jak igła magnetyczna ukierunkowuje się wg niewidzialnych też a realnych pól magnetycznych.

Tak samo magnes uczuć-wartości łączy ducha ludzkiego, świat realny z Przeciw-Światem czyli „Równoległym Światem”, gdzie stale zapisuje się „chmura danych” z naszych uczuć-wartości na Ziemi -tak samo jak w komputerze kwantowym sprzężone wzajemnie „spiny” cząstek i antycząstek elementarnych kopiują swoje położenie. Jak magnesy w fizyce wymagają dwóch przeciwnych biegunów do oddziaływania energetycznego-tak samo w meta-fizyce energia ludzkich uczuć nie ginie w przyrodzie ( bo nawet w meta-fizyce obowiązuje zasada ,że energia nie ginie) -tylko kopiuje się ,”zapisuje” na drugim biegunie „magnesu uczuć” jakim jest Przeciw -Świat , który widzą po „śmierci klinicznej” ci co ją przeżyli .

To dlatego właśnie tu na ziemi „włożone w coś serce” czyli energia uczuć ludzkich nie ginie w przyszłości lecz skopiowana na przeciwległym magnesie „bieguna uczuć” (w tym co się nazywa „Niebo” lu po hindusku Akkasza) będzie ci kiedyś przypomniana i wyświetlona jak film- nawet jeśli inni ludzie przeszkadzali ci w realizacji twoich uczuć -tj. „planów wartości” i niewiele wyszło ci tu z nich na ziemi.

W Przeciw-Świecie zapisuje się głównie energia uczuć i intencji (złych lub dobrych) jakie za nimi stały- a nie zapisuje się wysokość Twojego konta bankowego Ty „Durniu Życiowy” z „nagrabionych w pocie czoła lub po trupach” pieniędzy .

To zrealizowane (lub niezrealizowane) za życia uczucia-tj. wartości (lub antywartości) są najważniejszymi rzeczami jakie pokazują się ludziom w stanie „śmierci klinicznej” -a nie widok bankomatu „wypluwającego” pieniądze jest ich ostatnią rzeczą i marzeniem w momencie śmierci- i tak samo będzie też z Tobą Ty „Głupi Idioto Życiowy”

Mogę się z Tobą Czytelniku „założyć o 100 dolarów ” -jak pokręcony astronom ateista-Hawking w temacie „boskiego bozonu” , że tak jest jak piszę -nawet gdybyś dla sprawdzenia moich słów poszedł się powiesić lub utopić . Ja już byłem „jedną nogą” na drugim świecie i wiem co piszę.

 

Nie rozwijam tu koncepcji „dipolarnej biegunowości” energii ludzkiej w Przeciw-Świecie , ale raczej odnajduję „bieguny wspólnych wartości” ogólnoludzkich w różnych systemach religijno-filozoficznych - i porównam to jak Eliade ze wspólną dla większości ludzi psychologią uczuć (archetypów wartości)-niezależnie od wyznawanej religii .

Nadzieje są to innymi słowy pożądane w przyszłości -a niespełnione z przeszłości wartości.

Prawdziwa Nadzieja ludzka nie jest też “marzeniem” bo marzenia mają tylko ludzie słabi duchowo . Ludzie „silni duchem” mają plany , które wcielają w życie. Wiara zaś religijna - to nadzieja na osiąganie najważniejszych w życiu wartości ( tzw. Sacrum)

Prawdziwa miłość jest z reguły dla większości „normalnych” ludzi na świecie najsilniejszym „uczuciem- wartością” do jakiego większość „normalnych” ludzi dąży w życiu-niezależnie od religii (bo są też ludzie „nienormalni” z antywartościami lub z wymieszanym chaosem pojęć -co rodzi rózne wiry życiowe, krętactwa ,zakłamanie ) .

 

Ale należy się tu dygresja autora , że o ile tak centralną wartością jest miłość w chrześcijaństwie – o tyle nie w buddyźmie, taoiźmie i filozofiach Wschodu , które tłumią skrajne uczucia ( zarówno miłości jak i nienawiści) na rzecz filozofii „złotego środka” (jak Arystoteles) i wyzwolenia się z pożądań w celu osiągnięcia „Świetego Spokoju ” -przez co w praktyce życiowej np. Japończycy i Chińczycy mają trudności z wyrażaniem uczuć -wbrew naturze np. Afrykanów.

Zakłamanie życiowe rozpoznaje się w postaci „antywartości” (np. zazdrości, chciwości) -co do innych ,a nieposiadanych wartości lub pychy jako np. nienormalnego chwalenia się jakąś niższą wartością materialną ( np. drogim samochodem lub złotą biżuterią lub że jedna kobieta jest ładniejsza od drugiej ) jakby nie było innych i ważniejszych wartości na świecie .

Antywartości te nie są ujęte w opartym o „prawo rzymskie” kodeksie karnym na Zachodzie ,choć istnieją w prawodawstwie Wschodu i Afryki i w „prawie moralnym” ( jak pisał E.Kant)- i tylko dlatego po więzieniach siedzi więcej mężczyzn niż kobiet .

To mylnie sugerowałoby , że kobiety są „lepszymi” ludźmi na świecie ,ale „moralna statystyka” socjologicznego rozkładu normalnego po równo rozkłada wartości i antywartości w świecie-niezależnie od płci.

W jednej z interpretacji reinkarnacji znalazłem kiedyś stwierdzenie ,że w „prawie karmicznym” po śmierci dusze „gorzej” żyjacych wcielane są w mężczyzn , a „lepiej” żyjacych duchów wcielane są w nagrodę w kobiety-bo kobiety mają łatwiej w życiu od ciężarów i „brudnej roboty” robotników-trutniów mężczyzn i kobietom ogólnie łatwiej i więcej się wybacza. Dlatego kobiety lepiej „czują” miłość i dlatego są na „wyższym” poziomie rozwoju niż ci wstrętni podludzie- mężczyźni. Pewnie coś w tym jest bo wiele feministek ma nieludzkie poglądy i czują się nadludźmi w odniesieniu do trutni -mężczyzn ,którzy są nie tylko „brzydsi ale i głupsi” od kobiet. Ale jak mówi stare przysłowie „miłość nie wybiera”- tak jak nikt nie wybierał rodziców.

Miłość jest właśnie kierunkiem “wzwyż” ,wybieraniem lepszych wartości-syntezą Piękna,Dobra i Prawdy ( jak u Platona)- zamiast zakłamania, krętactwa i zła (czyli przeciwieństw tych platońskich Idei)- no bo po co komu taki „kochanek” ( obojętnie czy kobieta czy mężczyzna) co jest zakręcony jak „tampon w piździe” kłamcą życiowym i nie da się normalnie żyć z „krętaczami życiowymi”. Tak samo nie da się zbudować domu na grząskim piachu , tylko na skale.

 

Pojęcie Boga uosabia taką platońską “syntezę” Dobra w Prawdzie i że jest to razem Piękne.

Bo “Bóg jest Miłością” w chrześcijańskiej idei -i mówiąc to samo odwrotnie- “Miłość jest Boska” .

“Te Trzy są zatem razem ze sobą- 'wiara, nadzieja i miłość' , z nich zaś największa jest miłość”-napisano w Hymnie do Miłości -do „cór Koryntu”.

Bo “Wiara” jest właśnie taką “Nadzieją” na taką “Miłość”.

Jak osiągniesz taką Miłość ty wstrętny „Krętaczu Życiowy”- to niepotrzebna ci już będzie wiara religijna -czyli wiara na taka „nadzieję”.

Taka jest więc istota pojęcia “wiary” w chrześcijaństwi i tylko w Nowym Testamencie-bo nie chodzi w niej o wiarę w niewidzialnego „Przywódcę” stada baranów na „Mojżeszowej pustyni”-jakiegoś samca „Alfę” w stadzie rasistów z „Narodu wybranego” wg Starego Testamentu- tylko o widzialną , odczuwalną i realizowaną już tu na ziemi „Boską Miłość” , która jako Energia „Ducha Miłości” nie jest ani „samcem ani samicą” .

Miłość nie jest ani kobietą ani mężczyzną- tylko pozytywną „Energią ducha” patrzących we wspólnym kierunku przez „różowe okulary” zakochanych ludzi, tak jak między rodzicami a dziećmi (a nawet między ludźmi a ukochanymi stworzeniami jak uważają buddyści ).

Wg buddystów nawet ukochane zwierzęta domowe czasem o „tę wiedzę” są na wyższym poziomie duchowej mądrości niż gnębiący je głupsi od nich właściciele. W tym buddyjskim ujęciu -twojemu psu , kotowi lub koniowi nie zależy na twoich pieniadzach, karierze ,ważnym stanowisku lub ciągle brakującym ci dla nich czasie, na którym to czasie i pieniadzach nawet się nie znają .

One tylko lubią być kochane i „tu i teraz” -a nie czasem i gdzieś tam kiedyś - i o tyle są mądrzejsze od Ciebie !

 

Dzień VI Antynomie logiczne pojęć teo-logicznych.

 

Ale tu pojawiają się ciekawe dylematy logiczno-teologiczne w obrębie monoteistycznych religii -bo Bóg Miłości nie może z natury być sam ( wg koncepcji chrześcijan -a odwrotnie do np. islamu) -bo “do miłości jak do tanga” trzeba najmniej “dwojga” ,a owocem miłości jest trzecia osoba ( jak dziecko jest „owocem” miłości ojca i matki). Tak więc powstała też idea “Trójcy świętej”.

Jest to więc inaczej pojęty monoteizm niż groźny i samotny Bóg -Przywódca stada tylko “Wybranego narodu żydowskiego” w Judaiźmie -czy podobne samotnicze pojęcie Boga Abrahama-czyli Allaha w Islamie ( który rozwinął się od tegoż samego żydowskiego Boga „Abrahama, Izaaka i Jakuba”).

Islamiści wierzą w Boga żydowskiego Praojca Abrahama jak w przywódcę -samca Alfa „stada baranów”-Żydów , bo za „baranów” uważaja Żydów i z nimi walczą. Ale islamiści walcza też między sobą jak „jeden baran z drugim” ( np. Sunnici z Szyitami)-podczas gdy chrześcijanie dawno już przezwyciężyli dawne podziały religijne w filozofii Ekumenizmu- podobnych i wspólnych „najwyższych wartości” -przez co nie warto się zabijać.

 

Dobro (w ujęciu filozofów chrześcijańskich-„Patrystyków” ) dlatego jest “dobre”, bo jego logika polega na tym ,że chce właśnie dobra innych i chce się “dzielić” -szczęściem i dobrem- bo cóż to byłoby za „dobro” ,którego nikt nie widzi, nie słyszy i nikt nic z niego nie ma ?

Bez zauważenia -bez działania i bez dzielenia się nie byłoby Dobro -„Dobrem”.

Dlatego Bóg Miłości w chrześcijaństwie z samej swej logiki nie mógłby być sam i „sam się kochać ze sobą” (ak masturbujący się w ukryciu egotyk )- tylko z natury idei Dobra ,które musi się dzielić dobrem aby było widziane „dobro” stwarzał świat zdolnych do pojęcia tego stworzeń.

Tak powstała też w neoplatoniźmie chrześcijańskim ( i w tzw. gnozie) logika chierarchii różnych Eonów (na różnym poziomie rozwoju ducha) -od prymitywnych do „pół zwierzęcia pół ducha” jakim jest człowiek -po przekraczających możliwości ludzkie Aniołów (czy UFO-ludków lub Demiurgów ) -jako logiczny skutek rozwoju poziomów logiki ducha.Tak zatem przedstawiliśmy antynomie pojęcia „Dobrego Boga” , które to Dobro jednak różni się w powyższych religiach monoteistycznych.

 

Pytanie kogoś dlaczego ma wierzyć w Boga -jak nie widział Boga jest tak samo odwrotnie postawione “na głowie “ i takim samym przyznaniem się do „ślepoty serca” jak pytanie dlaczego ma wierzyć np. w miłość matki do siebie lub miłość żony lub miłość dziecka - jak coś takiego nie widzi, nie da się „dotknąć i zważyć” i nie zaznał lub nie wie co to ( jak ślepy na świat egoista co nigdy nikogo naprawdę nie kochał) .

Miłości nie zobaczy ktoś kto jest na nią “ślepy”- i wielu jest takich ludzi „ślepych, głuchych i upośledzonych” - i idą przez całe życie tacy ślepi , zatwardziali- ( tzw.“twardziele” ) lub podli jak “zezwierzęceni podludzie”- ( “homo homini lupus” wg filozofii Hobbsa - “człowiek człowiekowi wilkiem “)

Ale czasem nawet pies “bardziej kocha” swego pana i jest o tyle „mądrzejszy” od swego gnębiącego go właściciela- stąd nie dziwi mnie , że w neoplatońskim świecie “kręgów duchowych” ( lub pojęciu „Mandali” filozofii Wschodu) ważniejszy jest poziom „rozwoju duchowego” istot żywych w wyczuciu najwyższych idei ( w tym Miłości) niż kim jest ta istota- czy „zezwierzęconym człowiekiem” czy „mądrzejszym” od swego właściciela psem.

W tym znaczeniu na różnych poziomach tegoż rozwoju „kręgów duchowych” znajdować się mogą „źli i niemądrzy” ludzie lub „dobre lub złe” psy, lwy czy inne stworzenia. W znaczeniu “reinkarnacyjnym” buddyzmu tzw. “złe” zwierzęta ( -w tym “glisty i robale ludzkie ” ) to prymitywne duchy “złych i głupich prymitywów”-w tym ludzkich podludzi ,co się ztrzymały w spirali rozwoju ducha .

W hinduiźmie i w Kalkucie „matka Teresa” zajmowała się m.in. „biednymi i chorymi Pariasami” dlatego, że sami hinduiści w systemie kastowym nie chcieli im pomagać uważając (wg hinduizmu), że bieda i choroby tej najniższej kasty są ich „karą-karmą” za zło wcześniejszych wcieleń i sami sobie są winni swojej „karmy”.

Z kolei w rozwoju spirali „Mandali duchowych” w buddyźmie mało istotny jest świat materializmu – bo najważniejszym celem życia od czasów szczęśliwego życia dziecka przy matce (o którym to celu wielu zabieganych później za “Mamoną” ludzi zapomina) jest -czy ostatecznie po zatoczeniu kręgu „akrobacji i fikołków życiowych” osiągnąłeś “ Ty Tłumanie Życiowy” taką jak w dzieciństwie szczęście, miłość i spokój ducha -co bez harmonijnego i dobrego współistnienia z innymi ludźmi i zwierzętami domowymi lub w samotności egoisty jest niemożliwe.

W ogóle dzieci mają lepszy dostęp do „mistycznych” pokładów człowieka i do podświadomości w marzeniach sennych i kontaktów transcendentnych z „Zaświatami” niż te same dzieci jako dorośli, gdzie następuje „usztywnienie” myślenia przez edukację i twarde realia życiowej walki o „byt i przetrwanie” w dżungli ludzkości. Nawet w badaniach EEG mózgu małych dzieci dominują inne (i o niższej częstotliwości ) „fale mózgowe” , które sprzyjają wyczuciu innych wymiarów i interferencji z polem magnetycznym ziemi .

 

Ale nie o to chodzi w życiu by „wiwijać fikołki” i tylko walczyć ze wszystkimi bo „tylko pieniądze się liczą” -tylko tacy ludzie jako „staruchy” stwierdzają na koniec życia po domach starców , że tylko miłość i szczęście bliskich się liczy ,o czym w czasie wywijania „fikołków życiowych” w środku życia zapominali . Na starość z powrotem stary człowiek jak małe dziecko cieszy się z najprostrzych czynności domowych i odruchów życzliwości innych ludzi i swoich bliskich -i to ostatecznie jest ich szczęściem ( a wielu na starość niedoczekuje szczęścia ) .

Nawet bogacz nie kupi pieniędzmi lub krzykiem czyjegoś szacunku lub miłości kochanki- bo na to sobie trzeba inaczej “zasłużyć” u ludzi- bo nie można np. “mieć miłości” lecz co najwyżej “być lub nie być” kochanym przez innych .

Stąd w tej „logice serca” -i w buddyjskiej „ filozofii karmy” nawet niebogaci, skromni ludzie -a nawet „dobre bo kochające” psy są bardziej „szczęśliwi “ i na wyższym poziomie „Mandali” rozwoju duchowego niż „ślepi i głusi” bogacze lub różni „wojownicy i napakowani twardziele” - trenujący “mięśnie i głupotę” (zamiast rozum i ducha).

Takie też niedojrzałe „ludzkie robaki życiowe” i inne maszkarony pojawiały się w wizjach pośmiertnych “złych ludzi” w Tybetańskiej Księdze Zmarłych i i na obrazach Sądu Ostatecznego Hieronima Boscha - malującego już 400 lat wcześniej „tunel pośmiertny” -żywcem jak ze współczesnych opowieści ludzi po śmierci klinicznej z książek dr R. Moodego.