JustPaste.it

Z cyklu wystarczy nie kraść – LOT wypracował 300 milionów zysku netto


 

 

 

 


LOT będzie tylko puentą dzisiejszego felietonu, która zilustruje szersze zjawisko. W latach 2005-2007 jeden z wielu fałszywych mitów głosił, że Donald Tusk jest wielkim specem od gospodarki i ekonomii. Obok innych doniosłych „faktów”, takich jak posiadanie prawa jazdy i konta w banku, wiedza ekonomiczna Tuska miała przesądzać o tym, że Jarosław Kaczyński na gospodarce się nie zna i w ogóle jest głupi. Bóg raczy widzieć w jakich okolicznościach i kiedy tak naprawdę powstała ta bajka, sam nie jestem sobie w stanie przypomnieć, aby przed 2005 rokiem ktokolwiek nazywał Tusku ekspertem od czegokolwiek, o gospodarce nie wspominając. Warto też przypomnieć, że Tusk z wykształcenia jest magistrem historii, natomiast Jarosław Kaczyński doktorem prawa. Żyjemy jednak w takiej rzeczywistości, że jeśli w mediach padną jakieś hasełka, to natychmiast powstaje powszechne przekonanie o posiadaniu fachowej wiedzy.

Prawdopodobnie takim sposobem Tusk został ekonomistą, a Kaczyńskiemu pozostało mieszkać z kotem. Powyższy podział ról idealnie pasował do ówczesnej linii propagandowej i sprzedawał się łatwo, bo w latach 2005-2007 roku mieliśmy „liberalne prosperity”. Akcje na giełdach szły pod niebiosa, frank kosztował 2 złote, OFE pracowały na nasze emerytury. PiS z Kaczyńskim „marnowali” tę szansę i mieli doprowadzić do gospodarczej katastrofy i to nawet nie nacjonalizacją, ale powstrzymaniem prywatyzacji. Tak, tak, czas szybko płynie i pamięć bywa zawodna, ale dokładnie takie nahaje stosowała PO na PiS, gdy gospodarką zarządzała Zyta Gilowska. Jak się okazało po niecałych dwóch latach koszmarnie ciężkie rządzenie z Lepperem i Giertychem u szyi, przyniosło serię cudów gospodarczych. Wszystkie wskaźniki wystrzeliły w górę, bezrobocie spadło, w budżecie Gilowska zostawiła 8 miliardów nadwyżki i obniżyła deficyt do rekordowych 20 miliardów. W takiej kondycji gospodarczej PiS zostawiło Polskę. Pod koniec 2007 roku rządy przejął „ekonomista” Tusk i od razu z nieba mu spadło fantastyczne alibi – kryzys.

Cały świat zmagał się z kryzysem gospodarczym, czytaj ze złodziejstwem na niespotykaną dotąd skalę, głownie ze strony bankierów, którzy najpierw nadymali bańkę spekulacyjną, potem ogolili frajerów. Lata rządów PO to gigantyczny napływ gotówki z UE, setki miliardów złotych na tak zwane inwestycje. Polska w przeciwieństwie do krajów, które miały własny system bankowy, w żaden sposób nie odczuła kryzysu i odczuć nie mogła, u nas po prostu nie było bankructw banków, ponieważ nie było polskich banków. Teoretycznie po 8 latach powinniśmy rzeczywiście być Zieloną Wyspą, krajem numer jeden w Europie pod względem wzrostu gospodarczego przekładającego się na płace i rozwój cywilizacyjny. A gdzie wylądowaliśmy pod rządami Tuska? W ciemnej… dziurze ekonomicznej, z bilionem długu publicznego, z rekordowym deficytem budżetowym, w milionami emigrantów i to wszystko po ukradzeniu Polakom 140 miliardów z OFE. Równie beznadziejnie wyglądał stan spółek skarbu państwa, oczywiście z wyjątkiem KGHM, czy ORLEN, gdzie i największe złodziejstwo zawsze pozostawiało jakiś zysk.

Flagowym przykładem państwowej firmy, która nie ma prawa przetrwać ogłoszono LOT. Pamiętam wielką aferę, gdy po fatalnych wynikach finansowych wymieniano prezesa LOT-u i było to jeszcze za rządów Tuska, nie Kopacz. Słyszeliśmy wtedy, że to trzeba natychmiast sprzedać byle komu, a najlepsza byłaby Lufthansa, w przeciwnym razie wszyscy będziemy dopłacać do bankruta. Nie da się, po prostu się nie da dokonać takiego cudu, aby narodowy przewoźnik mógł osiągać zyski. W 2015 roku wynik netto LOT-u wyglądał fatalnie 327 milionów złotych straty. Za 2016 rok, już pod rządami PiS, LOT tylko z działalności podstawowej (przewozy pasażerskie) przyniósł 170 milionów złotych zysku, a z działalności dodatkowej kolejne 130 milionów złotych. Niemal idealnie odwrócone proporcje zysku i strat, w okresie zaledwie jednego roku. Jest to jednoczesne potwierdzenie jakim ekonomistą jest Tusk i jakim Kaczyński i kolejny raz widzimy też, że cała tajemnica ekonomicznego sukcesu to „wystarczy nie kraść”.

 

Autor: http://kontrowersje.net