JustPaste.it

Obserwacja siebie - część 1

Nie wiem kim jestem, sam się z tym bezustannie zmagam. Odpowiadam sobie na pytania, których czasem wolałbym nie zadawać. Nie wiem dlaczego coś robię, choć czasem wiem, że to ma sens, choć w sens właściwie nie wierzę. Jedynym sensownym wyjaśnieniem sensu istnienia jest cierpliwość, nauka pokory i stanowczości. Reszta jest tylko przygrywka do tego, aromatem, choć często bardzo paskudnym. Męczę się ze sobą, bo to moja droga, moje zmaganie się z rzeczywistością. Być może mam wiele talentów, ale czy uzewnętrznianie ich nie byłoby zwykłym blichtrem, chęcią poklasku? Fakt, pragnę go, ale im bardziej go pragnę, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że nie jest mi potrzebny. Nadal nie wiem co chcę robić w życiu. Ale mam na tyle odwagi, by iść w tym kierunku, który już obrałem - na przekór temu, co inni ode mnie oczekują. Nie muszę być bogaty, nie muszę być na każdym kroku szczęśliwy (pamiętaj - melancholia to nie zło, to tło na którym rozkwitać mogą wszelkie inne emocje. To koloryt rozsądku, odskocznia od tych infantylnych odczuć, które media i nasi znajomi chcą nam narzucić. Smutek buduje ducha, pozwala cieszyć się tym co posiadamy). Nie mam też potrzeby podążać tam, gdzie pędzi reszta stada. Nie przeraża mnie to, że zostaję z tyłu. Czy to coś złego, że mam czas na to by zastanowić się nad sensem tego owczego pędu? Nie sądzę. Nie mam też zamiaru przyklejać się do witryn, gdzie będą oferować mi wszystko, czego mógłbym pragnąć.

To kim jestem, jest formą buntu. Nie mam zamiaru się podporządkowywać temu, czego nie rozumiem. Mogę o wszystkim porozmawiać, ale nie będę łamał swojej moralności tylko po to, by coś zyskać w sensie materialnym. Nie jestem ułożony, choć jestem pedantem. Idę gdzieś, nie znając celu, melancholicznie zagłębiam się w świat, który w wielu aspektach mnie raduje, fascynuje głębią, odstręcza frustracją, nonszalancją i głupotą. Kiedyś uważałem się za kogoś mądrego - dziś sądzę, że jestem ignorantem. Tak wielu rzeczy nie ogarniam. Tak mało wiem, tak mało szczegółów rozumiem.

Jestem pewien, że chciałbym założyć własną rodzinę. Chyba, nie, na pewno dorosłem do tego kroku. Wiem, że to nie będzie prosta droga, i wiele błędów popełnię, ale chciałbym spróbować. Poczuć satysfakcję, że mam kogoś bliskiego, kto jest gotów zaryzykować ze mną swoja istnienie, marzenia, myśli i czas. Chciałbym spróbować.

Choć jestem gościem na tym świecie, i to niezbyt bogatym, niezbyt rozgarniętym czy przedsiębiorczym, to czuje się tutaj gospodarzem. Nie jest mi ciężko podnieść pijaka z chodnika, czy śmieci rzucone przed turystami z Niemiec. Lubię to miejsce, choć nieraz budzi moje obrzydzenie.

Nie wiem po co to napisałem, ale miałem taką potrzebę rozliczenia się z siebie, nawet w tak okrojonej formie.