JustPaste.it

Jakiej płci jest Bóg Miłości

Dylematy logiczne różnego rozumienia Monoteizmu

Dylematy logiczne różnego rozumienia Monoteizmu

 

 

Jakiej „płci” w ogóle jest Bóg -jak rzekomo jest Bogiem “Miłości “ ?

Może jest Obojniakiem ( i kobietą i mężczyzną zarazem) -lub nielepiej aby Bóg Miłości był piękną Kobietą jak “Wenus” lub Matką -zamiast siwym brodatym “Starym Dziadem” -do straszenia dzieci po nocach lub chociażby neutralnym Wszechtronnym Obojniakiem , które przecież zdażają się w naturze raz na milion urodzin -też z winy lub ironii Boga .

Dlaczego akurat Bóg Izraela był przedstawiany jako wojowniczy mężczyzna- Wódz plemiania a nie na przykład łagodna kobieta wyrażająca się łagodną “poezją kobiecej miłości”- zamiast językiem groźnego Tyrana i Wodza armii wycinającej w pień sąsiednie od Żydów plemiona biednych i pokrzywdzonych przez Żydów pasterzy !

Papieża Jana Pawła I otruto w Watykanie ,który twierdził że "w idei Boga jest więcej z kobiety niż z mężczyzny".

Długowłosy Jezus o wyglądzie niegroźnego Hipisa w dzisiejszych czasach mógłby być chętnie obsadzany w rolach filmowych kochanków-amantów wszelkich “Marii Magdalen” ,a nie rewolucjonistów (jak kaliformijski Schwarzeneger czy Rambo z karabinem maszynowym zbawiajacy świat wycinaniem przeciwników “Demokracji po Amerykańsku”).

Jezus dziś więcej “zwojowałby” swoją “poezją miłości” jako śpiewający poeta z gitarą w ręku na scenie -jak J.Lenon czy Coen ( lub Niemen od piosenki “Dziwny jest ten świat”) -niż jako wymachujący pożółkłymi starodrukami “bosy krzykacz” w damskiej sukience po kostki na krakowskim Rynku -skąd zaraz zabrałaby takiego "Ulicznego Nauczyciela" Straż Miejska na badania psychiatryczne do Wariatkowa.

 

Ale tu pojawiają się ciekawe dylematy logiczno-teologiczne w obrębie monoteistycznych religii -bo Bóg Miłości nie może z natury być sam ( wg koncepcji chrześcijan -a odwrotnie do np. islamu) -bo “do miłości jak do tanga” trzeba najmniej “dwojga” ,a owocem miłości jest trzecia osoba ( jak dziecko jest „owocem” miłości ojca i matki). Tak więc powstała też idea “Trójcy świętej”.

Jest to więc inaczej pojęty monoteizm niż groźny i samotny Bóg -Przywódca stada tylko “Wybranego narodu żydowskiego” w Judaiźmie -czy podobne samotnicze pojęcie Boga Abrahama-czyli Allaha w Islamie ( który rozwinął się od tegoż samego żydowskiego Boga „Abrahama, Izaaka i Jakuba”).

Islamiści wierzą w Boga żydowskiego Praojca Abrahama jak w przywódcę -samca Alfa „stada baranów”-Żydów , bo za „baranów” uważaja Żydów i z nimi walczą. Ale islamiści walcza też między sobą jak „jeden baran z drugim” ( np. Sunnici z Szyitami)-podczas gdy chrześcijanie dawno już przezwyciężyli dawne podziały religijne w filozofii Ekumenizmu- podobnych i wspólnych „najwyższych wartości” -przez co nie warto się zabijać.

 

Dobro (w ujęciu filozofów chrześcijańskich-„Patrystyków” ) dlatego jest “dobre”, bo jego logika polega na tym ,że chce właśnie dobra innych i chce się “dzielić” -szczęściem i dobrem- bo cóż to byłoby za „dobro” ,którego nikt nie widzi, nie słyszy i nikt nic z niego nie ma ?

Bez zauważenia -bez działania i bez dzielenia się nie byłoby Dobro -„Dobrem”.

Dlatego Bóg Miłości w chrześcijaństwie z samej swej logiki nie mógłby być sam i „sam się kochać ze sobą” (ak masturbujący się w ukryciu egotyk )- tylko z natury idei Dobra ,które musi się dzielić dobrem aby było widziane „dobro” stwarzał świat zdolnych do pojęcia tego stworzeń.

Tak powstała też w neoplatoniźmie chrześcijańskim ( i w tzw. gnozie) logika chierarchii różnych Eonów (na różnym poziomie rozwoju ducha) -od prymitywnych do „pół zwierzęcia pół ducha” jakim jest człowiek -po przekraczających możliwości ludzkie Aniołów (czy UFO-ludków lub Demiurgów ) -jako logiczny skutek rozwoju poziomów logiki ducha.Tak zatem przedstawiliśmy antynomie pojęcia „Dobrego Boga” , które to Dobro jednak różni się w powyższych religiach monoteistycznych.

 

Pytanie kogoś dlaczego ma wierzyć w Boga -jak nie widział Boga jest tak samo odwrotnie postawione “na głowie “ i takim samym przyznaniem się do „ślepoty serca” jak pytanie dlaczego ma wierzyć np. w miłość matki do siebie lub miłość żony lub miłość dziecka - jak coś takiego nie widzi, nie da się „dotknąć i zważyć” i nie zaznał lub nie wie co to ( jak ślepy na świat egoista co nigdy nikogo naprawdę nie kochał) .

Miłości nie zobaczy ktoś kto jest na nią “ślepy”- i wielu jest takich ludzi „ślepych, głuchych i upośledzonych” - i idą przez całe życie tacy ślepi , zatwardziali- ( tzw.“twardziele” ) lub podli jak “zezwierzęceni podludzie”- ( “homo homini lupus” wg filozofii Hobbsa - “człowiek człowiekowi wilkiem “)

Ale czasem nawet pies “bardziej kocha” swego pana i jest o tyle „mądrzejszy” od swego gnębiącego go właściciela- stąd nie dziwi mnie , że w neoplatońskim świecie “kręgów duchowych” ( lub pojęciu „Mandali” filozofii Wschodu) ważniejszy jest poziom „rozwoju duchowego” istot żywych w wyczuciu najwyższych idei ( w tym Miłości) niż kim jest ta istota- czy „zezwierzęconym człowiekiem” czy „mądrzejszym” od swego właściciela psem.

W tym znaczeniu na różnych poziomach tegoż rozwoju „kręgów duchowych” znajdować się mogą „źli i niemądrzy” ludzie lub „dobre lub złe” psy, lwy czy inne stworzenia. W znaczeniu “reinkarnacyjnym” buddyzmu tzw. “złe” zwierzęta ( -w tym “glisty i robale ludzkie ” ) to prymitywne duchy “złych i głupich prymitywów”-w tym ludzkich podludzi ,co się ztrzymały w spirali rozwoju ducha .

W hinduiźmie i w Kalkucie „matka Teresa” zajmowała się m.in. „biednymi i chorymi Pariasami” dlatego, że sami hinduiści w systemie kastowym nie chcieli im pomagać uważając (wg hinduizmu), że bieda i choroby tej najniższej kasty są ich „karą-karmą” za zło wcześniejszych wcieleń i sami sobie są winni swojej „karmy”.

Z kolei w rozwoju spirali „Mandali duchowych” w buddyźmie mało istotny jest świat materializmu – bo najważniejszym celem życia od czasów szczęśliwego życia dziecka przy matce (o którym to celu wielu zabieganych później za “Mamoną” ludzi zapomina) jest -czy ostatecznie po zatoczeniu kręgu „akrobacji i fikołków życiowych” osiągnąłeś “ Ty Tłumanie Życiowy” taką jak w dzieciństwie szczęście, miłość i spokój ducha -co bez harmonijnego i dobrego współistnienia z innymi ludźmi i zwierzętami domowymi lub w samotności egoisty jest niemożliwe.

W ogóle dzieci mają lepszy dostęp do „mistycznych” pokładów człowieka i do podświadomości w marzeniach sennych i kontaktów transcendentnych z „Zaświatami” niż te same dzieci jako dorośli, gdzie następuje „usztywnienie” myślenia przez edukację i twarde realia życiowej walki o „byt i przetrwanie” w dżungli ludzkości. Nawet w badaniach EEG mózgu małych dzieci dominują inne (i o niższej częstotliwości ) „fale mózgowe” , które sprzyjają wyczuciu innych wymiarów i interferencji z polem magnetycznym ziemi .

 

Ale nie o to chodzi w życiu by „wiwijać fikołki” i tylko walczyć ze wszystkimi bo „tylko pieniądze się liczą” -tylko tacy ludzie jako „staruchy” stwierdzają na koniec życia po domach starców , że tylko miłość i szczęście bliskich się liczy ,o czym w czasie wywijania „fikołków życiowych” w środku życia zapominali . Na starość z powrotem stary człowiek jak małe dziecko cieszy się z najprostrzych czynności domowych i odruchów życzliwości innych ludzi i swoich bliskich -i to ostatecznie jest ich szczęściem ( a wielu na starość niedoczekuje szczęścia ) .

Nawet bogacz nie kupi pieniędzmi lub krzykiem czyjegoś szacunku lub miłości kochanki- bo na to sobie trzeba inaczej “zasłużyć” u ludzi- bo nie można np. “mieć miłości” lecz co najwyżej “być lub nie być” kochanym przez innych .

Stąd w tej „logice serca” -i w buddyjskiej „ filozofii karmy” nawet niebogaci, skromni ludzie -a nawet „dobre bo kochające” psy są bardziej „szczęśliwi “ i na wyższym poziomie „Mandali” rozwoju duchowego niż „ślepi i głusi” bogacze lub różni „wojownicy i napakowani twardziele” - trenujący “mięśnie i głupotę” (zamiast rozum i ducha).