JustPaste.it

Cztery pytania i POgrzeb.

Muszę się do czegoś przyznać. Nie miałem racji. Nie sądziłem bowiem, że zdolność Platformy Obywatelskiej do autodestrukcji jest tak ogromna, iż wystarczy 48 godz., by od tzw. Marszu Wolności, na którym Grzegorz Schetyna wzywał do stworzenia wspólnych list pod sztandarem PO, jego partia zostanie zepchnięta do narożnika i będzie bezlitośnie obijana przez pozostałych uczestników politycznej walki.

Tekst „Schetyna kontratakuje”, który się ukazał w poniedziałkowej „Codziennej”, mam jeszcze otwarty. Wydawało się, że sobotnia manifestacja, pomimo pustki merytorycznej, pokazała, że w tej nicości lider jest jeden i wraca podział na dwóch graczy – rządzące PiS i kopiącą go po kostkach, jednak silniejszą niż dotychczas Platformę. Cóż takiego się stało?


Wystarczyły „cztery pytania”, by przekłuć pompowany przez ostatnie tygodnie niebieski balon Platformy. Wystarczyło, że rzecznik PiS-u Beata Mazurek zadała politykom PO cztery pytania: o podwyższenie wieku emerytalnego, ewentualne plany ograniczenia lub zlikwidowania programu 500+, likwidację CBA i IPN-u oraz wolę przyjęcia imigrantów. I stało się coś nieoczekiwanego. Oto Schetyna powiedział, że PO nie jest za przyjmowaniem uchodźców. Sęk w tym, że przecież Schetyna, jako szef MSZ-etu w rządzie PO-PSL nie tylko popierał narzucone przez KE tzw. kwoty uchodźców, ale deklarował: „jesteśmy gotowi przyjąć dobrowolnie więcej”. Wyraźnie zirytowany Schetyna, pokazał, że daleko mu do „siły spokoju”, która miała go rzekomo cechować. Tak było po pytaniu o kwotę wolną od podatku – lider PO nawet kategorycznie zaprzeczył, by jego partia chciała ją podnieść. Potem stwierdził, że… się przejęzyczył.

Kropkę nad i postawił Tomasz Siemoniak, mówiąc, że Platforma nigdy nie chciała przyjmowania uchodźców. Wczoraj kręcił już na całego – przyznał, że jego partia jest za likwidacją IPN-u i modyfikacją programu Rodzina 500+.

„Cztery proste pytania PiS-u kierowane do PO i wszystko się posypało” – napisał na Twitterze prof. Norbert Maliszewski, ekspert od marketingu politycznego. „Wczoraj za, dziś przeciw, a jutro? Wczoraj lewica, dziś prawica. Efekt? Wiarygodność bliska tej z czasu wyborów, a już dzielono skórę na PiS-ie” – dodał. Cóż, ja od siebie dodam tylko, że wiarygodność zawsze była na podobnym poziomie. Okazało się jednak, że także szamańskie zaklęcia (nawet za tak grube miliony jak sobotni marsz) nie starczają na dłużej niż 48 godz. „Cztery pytania i POgrzeb” – śmieją się internauci. Cóż, pogrzeb może nie, ale solidny gwóźdź do trumny. I tylko znów przyznaję rację Krzysztofowi Karnkowskiemu: „Z drugiego wielkiego majowego marszu opozycja wraca, wbrew planom Schetyny, słabsza i nadal mocno podzielona” – pisał w poniedziałek w „Codziennej”. Podzielona. Najbardziej sama Platforma.

 

Źródło: Wojciech Mucha