JustPaste.it

Podwójna moralność szubrawca

Moja przygoda z AA...

Moja przygoda z AA...

 

"Anonimowi Alkoholicy"(AA)-samopomocowe grupy ludzi uzależnionych od alkoholu, spotykające się w celu utrzymania trzeźwości.Padstawą filozofii AA jest "program",zawarty w dwunastu krokach AA.Tyle na poważnie.

Jako młody chłopak przyszedłem do AA, szukając czegoś,co pomoże mi uporać się z moim"alkoholizmem"-mimo młodego wieku moje picie nie było"normalne".Muszę przyznać szczerze, że AA "dało"mi to,czego szukałem.AA było mi "matką, przyjacielem, żoną i kochanką",wiele też lat byłem aktywnym członkiem tej wspólnoty i wiele tej"matce-karmicielce"zawdzięczam-to taka moja"szkoła podstawowa" w mej życiowej wędrówce i w moich duchowych poszukiwaniach.Ale ponieważ jestem szują i szubrawcem, piętnującym wszelkie filozofie, ideologie i ludzi za nimi stojących, powiem i o tej mojej"alma mater"nieco, co i ta"pani"ma za uszami.Samemu współzałożycielowi, panu Billowi W.daruję, choć też byłoby co opowiadać.Skupię się raczej na tu i teraz.Na naszym polskim podwórku...

Ano, są w AA ludzie trzeźwi, trzeźwiejsi i tacy naprawdę trzeźwi.Zdaję sobie sprawę, że większość może nie rozumieć pewnych pojęć, znaczeń słów, których używam, ponieważ są one jakoby ściśle związane z danym środowiskiem.Wyjaśniam.Trzeźwość nie jest słowem tożsamym ze słowem abstynencja(mówimy cały czas o alkoholu), przynajmniej w tym kontekście, w którym próbuję przedstawić całą sprawę.Otóż sama abstynencja, to powstrzymywanie się od spożywania alkoholu.Tyle.Trzeźwość natomiast to trochę coś więcej, to "praca na programie",który ma za zadanie eliminowanie ludzkich wad i ułomności.Ładnie brzmi ktoś powie, nic tylko przyklasnąć.Zgadza się.Tylko, że najczęściej jest tak, że wszystko ładnie wygląda na papierze, w teorii, ale żadna teoria moim zdaniem nie pokrywa się całkowicie z rzeczywistością, dochodzi czynnik ludzki i mamy to co mamy, a co mamy w tym konkretnym przypadku ktoś spyta? Ano"jajca"mamy i kupe śmichu.Ale do rzeczy szubrawcu...

Otóż, są w AA ludzie, którzy doszli do wniosku, że są bardziej trzeźwi od innych.Skąd u tych nieboraków takie przeświadczenie zapytacie, pewnie kilka czynników na to wpływa:staż nie picia-im dłużej ktoś nie pije tym większy"skill" i "ranga", lepiej pracują"na programie"AA od innych-najczęściej ich zdaniem oczywiście, mają więcej podopiecznych(są tak zwanymi"sponsorami"dla nowicjuszy-ta sama sytuacja co wcześniej, im więcej podopiecznych tym większy ogólny szacun)To tylko niektóre przykłady, dochodzi jeszcze zwykła ułomność i pycha ludzka i mamy takiego oto człeka, w pełni kompletnego, od którego nic, tylko czerpać...

Jechałem swego czasu na pewne warsztaty w tej tematyce, z takim chodzącym ideałem, w pełni ukształtowanym(bardzo duży"skill")przez ten"program",coby zaczerpnąć mądrości trochę dla siebie.Tenże mój przyjaciel(właściciel i kierowca w jednym)mknął z prędkością ok.200 na liczniku(można było 90), ale co tam przepisy ruchu drogowego, nie dla takiego takie bzdety, on zajęty był czym innym, mianowicie, tłumaczył nam w aucie podróżującym, jak to ten program działa w jego życiu, jak "zabiera" wady charakteru etc.,jego wyraz twarzy był tak"pełen dobroci i życzliwości"żem nie śmiał spytać, czy nie za wolno jedziemy(prelegentem owych warsztatów na które jechaliśmy miał być jakiś Amerykaniec-ten to pewnie był dopiero trzeźwy),obyśmy nie spóźnili się na te"rekolekcje"...

Takich "przebudzonych duchowo"ludzi widziałem w tym środowisku wielu i wiele razy(są też i kobity, a jakże) i opisywany przypadek nie jest bynajmniej wyjątkiem.Te i temu podobne doświadczenia, ukształtowały i mnie.Stałem się m.in.dzięki temu szubrawcem i przybieram jak kameleon różne barwy i nakładam różne maski, by obnażać tą ludzką głupotę.Ale do sedna...

Wyszukuję w całej Polsce(pracować na programie można m.in i przez telefon lub skype)takich najbardziej trzeźwych, przebudzonych duchowo..no i "badam"ich stopień trzeźwości pod pozorem pracy na programie.Biorę ich na tak zwanych sponsorów(nauczycieli), żeby mnie tego programa zapodali, no i oni się starają jak mogą(jeżeli wyczuwam, że gościu jest naprawdę spoko, daruję mu, jeżeli widzę, że szuja, bawię się z nim, jaż rozbiorę go do golasa).Bujam ich jak mogę, a to, żem telefon zapodział(mam dzwonić do nich codziennie o ustalonej porze-nie mogę się spóźnić nawet minuty, ma to rzekomo na celu złamanie mojego alko-ego i nauczenie mnie pokory), a to żem się ujad kilo jabłek i popił piwem"Karmi"-to już złamanie abstynencji czy nie, pytam ich, a oni prawią mi morały, kazania, że aż miło.Dzwonią do swoich sponsorów po radę, co z takim ciężkim przypadkiem jak ja zrobić, dają mnie żółte kartki(sic!)etc., a ja obserwuję ich emocje i czy naprawdę trzeźwi czy jeno tak gadają...

Czasami zastanawiam się czy mocno źle robię, czym już całkiem zbzikował i zbaraniał? Czy jest jeszcze dla mnie jaki ratunek?