JustPaste.it

Utajniona historia św. Jerzego i smoka

To nie św. Jerzy pokonał smoka, czyli o pewnym sensacyjnym odkryciu

To nie św. Jerzy pokonał smoka, czyli o pewnym sensacyjnym odkryciu

 

 

jacopo_tintoretto_-_saint_george_and_the_dragon_-_google_art_project_small.jpg

 

   W 2012 roku znaleziono w zbiorach Biblioteki w Oxfordzie napisany po łacinie średniowieczny pergamin, który przez kilkanaście stuleci nie widział światła dziennego i nikt o nim nic nie wiedział. Takich dokumentów jest wiele w różnych bibliotekach i archiwach, chociażby w zbiorach watykańskich, o których zawartości świat nie wiele wie. Zatem to nic dziwnego, ale w przypadku tego oksfordzkiego dokumentu jedno rzuciło się w oczy, że miał on klauzulę tajności. Dotyczył on, jak wynika z treści, historii św. Jerzego — rzekomego smokobójcy.
Tekst ten zachował się w miarę dobrym stanie i mimo kilku ubytków w pergaminie został odczytany i przetłumaczony. Oto jego treść:
„Krótka, ale prawdziwa historia bogobojnego Jerzego, rycerza i sługi chrystusowego napisana dla potomnych, lecz nie dla wszystkich, aby uniknąć zgorszenia i zwątpienia.

Winna ona pozostać tajna i zabezpieczona przed oczami tych, których wiara chwieje się lub jest słaba.

Rycerz Jerzy, rodem z Kapadocji, przybył pewnego razu do prowincji Libii, do miasta Silena.

W okolicy tego miasta grasował okropny smok, który pożerał ludzi i rozsiewał choroby.
Mieszkańcy dawali codziennie mu owce i bydło na pożarcie a jak ich zabrakło, to ofiarowali swoje dzieci. Taki los spotkał też księżniczkę Eurikene, córkę króla Midanesa — bogobojnego władcę.
- Biada mi córko, najmilsza, że muszę skazać Cię na męki i pożarcie przez tego szatańskiego potwora – rozpaczał król – A czyżby szatan był silniejszy od Pana Naszego? Czyż Niebo nie może zlitować się nad losem mojej córki i mojego ludu. Któż nas ocali od tego nieszczęścia?
Cierpienie króla stało się rozpaczą jego ludu. Płakali wszyscy, gdyż córka królewska, jego jedyne dziecko, była piękna i młoda.
Wołanie nieszczęśników usłyszał rycerz Jerzy, który tamtędy jechał na swoim koniu. Zobaczył też płaczącą księżniczkę i zapytał, o co idzie. A ona na to:
- Zacny młodzieńcze, uciekaj, bo Ciebie też taki los spotka, bo tu wszystkich chce pożreć ten szatański smok – powiedziała to księżniczka i chustą przysłoniła zapłakaną twarz.

- Nie bój się szlachetna pani, wiara chrystusowa jest orężem ku chwale Boga i służy pokonaniu szatańskich pomiotów — zawołał rycerz Jerzy i ruszył do w stronę smoka.

Rycerz Jerzy na koniu zbliżył się do smoka i zadrżał ze strachu. Próbował lancą trafić w potwora, lecz nie udało się mu to. Dobył miecza i nawet nie zranił smoka. Księżniczka oburzyła się na beznadziejną walkę słabego i tchórzliwego rycerza Jerzego. Podbiegła ona do smoka. Zgarnęła ona ręką trochę piasku z ziemi i sypnęła tym w jego oczy. Potwór zawył z bólu, a nawet się przeraził. Księżniczka zdjęła ze swojej sukni pasek i zarzuciła go na szyję smokowi. Zaciągnęła tenże pasek tak mocno, że potwór, dusząc się, stracił siłę. Na tym pasku zaciągnęła owa bohaterska niewiasta smoka do miasta, a pasek z sukni, ale tylko cnotliwej niewiasty ma taką sama moc jak niebiańska cnota Najświętszej Panienki,  bo tylko cnota może pokonać zło! Dopiero tam na rynku, w obecności króla Midanesa i jego ludu, ścięto głowę potworowi. Jednak mądry lud i jego władca zrozumieli, że właściwie to smoka pokonała niewiasta – córka królewska, a nie jakiś przybłęda zwany rycerzem Jerzym. Ku upamiętnieniu tego czynu księżniczki i ku jej chwale wybudowano kościółek pod wezwaniem Najświętszej Dziewicy Maryi. Spod tej świątyni wyciekło źródełko z wodą, która leczyła rany po chorobach rozsiewanych przez smoka.
Rycerz Jerzy oddalił się i pamięć o nim zniknęła. Swego czasu ów Jerzy stanął przed sądem pewnego pogańskiego władcy. Został skazany na tortury za wiarę chrześcijańską. A gdy podczas męczarni zeznawał, to skłamał, twierdząc, że to on pokonał smoka. Uważał, że w ten sposób odstraszy swoich oprawców, twierdząc, że on może pokonać każde zło nawet swoich oprawców, lecz nic to nie pomogło. Rycerza Jerzego skazano na śmierć przez ścięcie głowy. Wyrok wykonano. Stało się to za panowania Dioklecjana, którzy zaczęli panować około roku Pańskiego 287.

Jego zeznania i jego kłamstwo o smokobójstwie spisali sądowi urzędnicy. To one przeszły do historii. Jednak wiemy, że prawda o smoku i rycerzu Jerzym jest inna. Mając na uwadze Świętą Tradycję Naszej Matki Kościoła (to prawdziwe pojęcie religijne — przyp. autora) zabraniamy rozgłaszać ową prawdę. Nakazujemy milczeć i nie wspominać tego w klasztorach, głównie w tych, w których przebywają i modlą się niewiasty, aby one nie straciły wiary w to, że przede wszystkim rycerze mogą walczyć ze smokami, że to tylko im przysługuje zaszczyt płynący ze zwycięstwa nad tymi szatańskimi potworami.
Anno Domini 1298, frater Onuphrius, z zakonu benedyktynów”.

Na tym kończy się ten dokument. Po jego przeczytaniu może wzbudzić się u Czytelników pewna refleksja. Co stanie się teraz z nieliczoną ilością wizerunków rycerza Jerzego walczącego ze smokiem, skoro prawda jest inna? Różne dzieła sztuki w kościołach, kaplicach i kapliczkach przydrożnych przedstawiające św. Jerzego walczącego ze smokiem mogą stracić na wartości?

  ***

Postscriptum

Wyjaśniam, że ten tekst to żart i zabawa pseudo-literacka. Niedawno przeczytałem pewien oficjalny kościelny życiorys św. Jerzego i tak „sobie a muzom" napisałem.

Ten tekst nie jest obrazą uczuć religijnych. Kościół na soborze watykańskim II odrzucił kult Jerzego jako pogromcy smoka! Zatem wszelkie wizerunki tej postaci ze smokiem nie są zgodne z nauczaniem Kościoła.