JustPaste.it

Zgodnie z przewidywaniami inteligentnych ludzi 27:1 dobija Tuska i PO

 

 


Nie jest żadną sztuką mówić i pisać post factum, dużo trudniej jest napisać coś, co w konkretnej chwili jest tak mało popularne, że spotka się jednym wielkim śmiechem. Zaraz po „porażce” 27:1, byłem jednym z nielicznych, którzy twierdzili, że to sukces Polski w kilku aspektach. Przede wszystkim byłoby rzeczą dyskwalifikującą dla polskiego rządu, gdyby się godził na stare „zasady” – my wam wybierzemy przyszłość, a wy się pod tym grzecznie podpiszecie. Żaden poważny rząd nie może się godzić, aby wbrew jego woli zaszczyty zdobywał polityk opozycji, który w dodatku szkodzi nie tylko partii rządzącej, ale całemu państwu. PiS nie mógł też Tuska poprzeć z innego oczywistego powodu. Gdyby Kaczyński zgodził się na Tuska rozgrzeszyłby go za śmiertelne grzechy z przeszłości i co więcej musiałby wziąć odpowiedzialność za przyszłe niegodziwości.

Kilka miesięcy temu z takim poglądem zgadzała się garstka, reszta albo cieszyła się z własnej głupoty i krótkowzroczności albo truchlała i wieszczyła koniec dominacji PiS, bo przecież doszło do strasznej kompromitacji. Dziś entuzjazm przygasł i to znacząco, a obawa przed powrotem PO do władzy maleje z każdym dniem. Wystarczyło, że Schetyna z kolegami i koleżankami dał kilka występów i wszystkich razem podsumował Tusk. Dla mnie było jasne, że wcześniej niż później Tusk będzie musiał spłacić długi, on tego 27:1 nie dostał za darmo, ale każdemu z osobna coś obiecał. Głównymi wierzycielami są Niemcy i Francja, bez tych dwóch państw Donald dojeżdżałby teraz do prokuratury rowerem. Polityka obu głównych graczy w UE jest do bólu klarowna i całkowicie sprzeczna z polską racją stanu, a nawet zwykłymi interesami. Francja i Niemcy są zwolennikami Europy dwóch prędkości i wpędziły Europę w bałagan, który nazywa się „uchodźcy”. Nie ma takiej możliwości, aby coś się w tej materii zmieniło.

Nowo wybrany Macron otwarcie krzyczy i to nie w kampanii, ale po wyborze, że ma być więcej „wartości europejskich” i surowe dyscyplinowanie państw członkowskich, które się wyłamują. W kwestii „uchodźców”, wbrew bzdurom głoszonym przez Schetynę, temat nie jest zamknięty, ale dopiero się zaczyna otwierać. Dopóki Turcja jeszcze trzyma islamską dzicz na smyczy, to jako tako wszystko się kupy klei. Pytanie, jak długo będzie chciała to robić i za jaką cenę, bo samo przymykanie oka na łamanie „wartości europejskich” to dla Turcji żaden zysk. Scenariusz zdarzeń był banalny do przewidzenia. Wszyscy rozsądnie myślący wiedzieli, że We Francji na 100% wygra lewak, w najgorszym razie centrowiec, cały cyrk z Le Pan odstawiono dla naiwnych. W Niemczech, po chwilowej komedii sondażowej, dyscyplinującej Merkel, alkoholik Martin Schulz jest de facto upokarzany politycznie. Jednym zdaniem plan na najbliższe lata jest taki, że Merkel ze swoją francuską marionetką będą pompować strefę euro i wciskać biedakom „uchodźców”, inaczej nie wyrobią z socjalem i własnym elektoratem.

Cały ten plan będzie musiał realizować i autoryzować Donald Tusk – ostatnia nadzieja najgorszego sortu. I Tusk za tę robotę w ostatnich dniach już się wziął. Pierwsze szantaże i dyscyplinowanie Polski Tusk zaliczył zanim się obejrzeliśmy po jego reelekcji, ale tym razem łatwo nie poszło, bo nie mogło pójść. 70% Polaków nie chce słyszeć o gwałcicielach kóz, a to są dane z sondaży, w rzeczywistość na pewno jest znacznie lepiej, pod 80%. Pogróżki Tuska nie dotyczą reżymu Kaczyńskiego, ale sprawy, która w Polakach wzbudza największy sprzeciw. Po wypowiedziach Schetyny Tusk wysłał zupełnie inny komunikat i tak się PO pogubiła, że 3 deputowanych PO głosowało za relokacją „uchodźców”, reszta sprzeciwiła się i Tuskowi i UE.

Dwugłos, żeby nie powiedzieć „stugłos” przy odpowiedzi na proste pytania, odbiera PO wiarygodność na etapie kampanii. PO weszła w nową „jakość”, łamią swoje obietnice, w trakcie wyborów, nie po wyborach. Klincz się nie poluźni. Każdego dnia Internet podsyła brutalne obrazki z udziałem „uchodźców”. Zamachy terrorystyczne nie ustaną, podobnie jak naciski Niemiec, Francji, Włoch i Grecji, by odebrać od nich islamski balast. Podziały i „prędkości” w UE będą się w sposób naturalny uwydatniać i na tym tle będziemy mieli Tuska po stronie Niemiec i innych państw „szanujących odmienność”, przeciw Polsce i Węgrom. Opozycja każdego dnia będzie wyglądać, jak Schetyna przyłapany na chodniku przez reportera TVP.

PO związana stosunkiem Polaków do „uchodźców” i strefy euro z jednej strony, a z drugiej podległością wobec UE i stanowiskiem swojej gwiazdy – Tuska, nie wyjdzie z tego narożnika i nie ma dokąd uciec. Kaczyński i PiS z kolei mają pełen komfort, bo idą dokładnie tą drogą, której oczekują Polacy, żadnej wypłaty w euro, żadnych islamistów. Właściwie już teraz Prezes Jarosław, może sobie wyjść na konferencję i powiedzieć: „Polska była przeciw kandydaturze Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, ponieważ ten szkodnik chce ściągnąć na Polskę nieszczęście islamskie i drożyznę w euro”. Tyle zostało z 27:1, a gdyby Kaczyński z Tuskiem postąpił inaczej, miotałby się jak Schetyna i jeszcze tracił własny elektorat.

 

Autor: http://kontrowersje.net