Smutno kochani gdy mnie wśród Was nie ma
pleni się w duszy bezmierna tęsknota
i sam absencji swojej wręcz się wstydzę
- stercząc u płota.
A wzrok mój leci za obłokiem- żaglem
między połonin krynickich komysze,
wśród których wasze postacie wciąż widzę
- a nawet słyszę...
Smutno mi bracia z szkolnego podwórka,
tak bliscy sercu (tu nie chcę się chwalić)
z którymi przecież niejedną alpagę
- przyszło obalić.
Kiedyśmy cichcem rozważali razem,
skryci w łopianach, dolegliwość cnoty,
patrząc na zgrabną kibić koleżanek
- i schnąc z ochoty.
(cośmy robili włożę między osty -
smutno mi siostry...)
Kiedy przypomnę tamte inicjacje
co miały miejsce tam, w parkowym lesie
gdzieś pod smrekami, w pachnących akacjach ...
- znów jestem w stresie.
To, żeśmy wpadli w sidła przeznaczenia
w innych ramionach skosztować żywota,
staje się dzisiaj wyrzutem sumienia.
- żal brzmi jak rota.
Dlatego teraz tamto wspominając
czas ten frywolny, piękny, bałamutny,
na flecie wspomnień serenadę grając
- tren piszę smutny.
Bawcie się dobrze a gdy przyjdzie północ
i w ogniu wspomnień zadrżą wam kolana
od wyliczanek „kto i ile razy”
- strzelcie szampana!!!
Tu mój tren kończę a jego powodem
jest niewątpliwie tęsknoty podnieta
wygasłych wspomnień otulony chłodem...
Wasz - Janek "Seta"
@Janusz D.