JustPaste.it

Niezależność sędziowska?

Trójpodział władz? To przypomnijcie sobie pewnego sędziego "na telefon" z Gdańska

 

aecaba698457f3a1522641724ad4d40c.jpg

foto: twitter.com

Tyle ostatnio mówi się o zagrożeniu niezależności sędziowskiej. Przypomnijmy zatem jak w tej kwestii było jeszcze kilka lat temu. W 2012 roku do Ryszarda Milewskiego, prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, zadzwonił dziennikarz który podawał się za pracownika kancelarii premiera Tuska. W trakcie tej prowokacji Milewski przyjmował od dziennikarza instrukcje oraz zapewniał, że wyznaczony przez niego skład do sprawy Amber Gold jest "zaufany", i że premier "nie musi się martwić". Oto jak wyglądała niezależność, która rzekomo teraz miałaby być zagrożona.

                              

 

 


            

We wrześniu 2012 r. do Milewskiego zadzwonił Paweł Miter - dziennikarz "Gazety Polskiej Codziennie". Podał się za asystenta ówczesnego szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego. Chciał sprawdzić, czy prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku jest usłużny wobec rządzących. Okazało się, że jest. Miter pytał o datę posiedzenia sądu, na którym miała zapaść decyzja o dalszym areszcie prezesa Amber Gold Marcina P. Dopytywał także o skład sędziowski, który będzie ten areszt wyznaczał. - "To są zaufane pańskie osoby?" - pytał dziennikarz. - "No... proszę się nie martwić. Tak powiem..." - odpowiedział Milewski.

          

 

 


   

Informacje, które prezes gdańskiego sądu przekazał dziennikarzowi, były tajne i nie miały prawa wyjść poza gmach sądu. Jednak, jak się okazało, Milewski nie miał zahamowań, by rzekomemu pracownikowi Kancelarii Premiera tajne informacje przekazać. - "Trzynastego spotkanie w Kancelarii Premiera, w których godzinach państwu by odpowiadało?" - prowokował Miter. - "My się dostosujemy. Tak jak pan premier wyznaczy... tak będziemy" - odpowiadał Milewski. Oto jak w praktyce wyglądała niezależność sędziowska w czasach Donalda Tuska.

Źródło: Stenogram całej rozmowy z sędzią (niezalezna.pl)

 

Autor: http://niewygodne.info.pl