Do odważnych świat należy Kto po nim podróżuje żyje dwa razy dłużnej
Kiedyś tylko pociągi przyjaźni oraz paszporty dla zaufanych były oknem na świat ,a teraz , masz szmal- dookoła świata wal-głoszą reklamy, ale biura bankrutują,,a turystów na pożarcie lwów zastawiają.... Wyjazdy indywidualne,to jest to!. Więcej zobaczysz i stracisz ... sadełko z brzuszka .Doświadczyłem to nad brzegami rzek syberyjskich,nad Leną i Angarą,gdzie szamani z duchami przodków po zachodzie słońca w skalnych pieczarach zapładniali bezdzietne baby. Tam Krajobrazy dzikie ,niepowtarzalne podziwiałem, gawędziłem z Buriatami przy ognisku ,a roje meteorytów leciało z nieba do wielkiej wody Bajkału
Szedłem ku niej,a rozgadane strumyki jak niebieskie wstążeczki płynęły z wysokich gór, chowały się za wzniesieniami stepu i znów wypływały, jakby bawiły się w chowanego z moim wzrokiem,woda w nich wyjątkowo czysta i bystra ,mruczała ,szemrała , dźwięki te rozumiały chyba tylko kamień i ryba, susły i orły,co ósemki nad nią kreśliły..W jej toni ,jak w lustrze widziałem swoją twarz i subtelne brzózki w białych sukienkach,zdawało się ,ze zmierzały jak ja do Bajkału ..
Wczesnym rankiem nad strumykami spacerowała cichutko milcząca, siwa pani,siada
nad nimi i powiewną chustą otula gadające wody, stogi siana, brzózki i tabuny białogrzywych koni .A rzeczki jak wstążeczki wciąż się wiły ,szemrały,,skały po kamykach.,a jak wiatr i wschodzące słońce rozerwały tej pani chustę , srebrne wody się zaiskrzyły i pędziły na spotkanie ze świętym Bajkałem.
Muślinowym powiewnym szalem otulała i mnie ,gdy na skalistym brze myślałem o wujku Andrzeju,rozstrzelanym na tym sepie . Śpiewałem znaną na cały świat pieśń katorżnika ,ktory łódeczką na drugi brzeg Bajkału do matki dopłynąć zdołał.
Takie podróże, uczą cenić wolność i swobodę -kochać życie
A ono jak woda w rzece, podąża do bezkresnego ,świętego Bajkału powiadają Tubylcy żyją więc w przyjaźni z wielka wodą , biesiadując pierwszą szklanicę bimbru wlewają do jej świętej głębi. . I dlatego Bajkał zasila ponad trzysta rzek,a wypływa tylko jedna Angara i gdzieś za Irkuckiem łączy się z Jenisejem , a kto tam bosy dojdzie, dwa razy żyć dłużnej będzie-twierdził zaprzyjazniony szaman
Słońce =chowało się za horyzont, pojawił się na nieba maleńki rogalik księżyca z cieniutką podkówką poświaty.,a ja szedłem brzegiem Bajkau ,rogalik płynął sobie spokojnie jak samotny żagiel omijając lekkie wysepki obłoczków, czasem odważnie rozpędzał je i rozpruwał na strzępki.
Idę szybko, a on biegnie obok. Nie zostawi nawet na krok. Gdy podskakuje nad wierzchołkami jodeł, oświetlając mi drogę, pozdrawiam go przyjaznym. uśmiechem Starzy ludzie mówią, że jeśli w dzieciństwie zaprzyjaźnisz się z księżycem i wykąpiesz się z nim w jeziorze, uchroni od siedmiu boleści. Kąpałem się z nim w Bajkale ,liczyłem gwiazdy spadające w wodę, patrzyłem też na dwie nagie kobiety. Stały na głazie przy ognisku i chichotały!Były to według słów szamana manekiny sprawiedliwość i prawa,bo do faktycznych, jak do gwiazd droga daleka U was one są już religią smoleńska-ripostowałem
,Bajkał, zaś jak rosyjska dusza :otwarty i nieujarzmiony śpiewa legendy o włóczęgach,katorżnikach i wolności życia! .Masz rację odrzekł szaman . Spacerowałem z nim po stepie, a księżyc, zaglądał jurt Buriatów, kołysał ich do snu . czasami
chował się za ciemną chmurą, aby znów wyskoczyć z cienia i rozjaśnić swym zimnym światłem ich „domki” na stepie. Była romantyczna cisza,słyszałem bicia swojego serca
Poczucie piękna to znakomity dar ludzkiej natury. Każdy z nas ciągle go poszukuje w pejzażach,,muzyce lub w ubiorze. Jednak piękno przyrody nie da się porównać z
żadną inną pięknością,jej urzekający urok dniami i nocami zniewalał nad Bajkałem. Pomiatam jak naburmuszały i ciemniały obłoczki, jak nad zielenią stepu miękko przeleciał grzmot. I zamierało wonczas wszystko w okół,milkły beczenia owiec i porykiwanie krów, susły czmychały do norek , a białogrzywe koniki tworzyły krąg schylając głowy ku ziemi , ciepło spływało wiaterkiem od chmur na ich grzbiety,a potem szeleścił nad nimi rzęsty deszczyk,step zaś pod jego ożywczym ciepłem jakby westchnął radośnie ,zaś woda w Bajkale pociemniała Ale w krotce za chmur jasne słonko wejrzało.,a wielobarwna tęcza na horyzoncie brzegi wielkiej wody, połączyła. Stałem nagi,,a susły wychyliły si e z norek i zlizywały srebrzące kropelki deszczu z maleńkich listków , trawy zapachniały odurzająco . .Deszcz jeszcze drobniutko padał,a orły leciały z kryjówek i znów kreśliły na bezchmurnym niebie ósemki wypatrując białoskrzydłych mew. W dzieciństwie uczono,ze letni grzmot z deszczem daje zdrowie .I gdy taki deszczyk z grzmotami na stepie był biegałem nago nad strumykami wymachując rękom niby ptak ,a Buriaci gapili jak na zjawę nie z tej ziemi. Przyroda,wspomagała nas na kresach przetrwać biedę,a nad Bajkałem maleńką jej cząstką byłem. Buriaci ze smutkiem patrzą jak niszczą ją przemysłem i piszą skargi do Putina,ale nie wiedzą,że w Polsce już nie ma kropelki tak czystej wody jak u nich. Zamiast ją oczyszczać kłócimy się ile i gdzie mamy postawiać krzyży i pomników dla „męczenników” z drugiego Katynia .Słuchamy kazań z ambony ,radia Maria,a nie chcemy słuchać jak bije zielone serce przyrody, jak rzęsty deszczyk szeleści i pieści i jak w jednym listku zielonym pachnie wiosna z daleka i jak z jednym słowem przytomnym wraca wiara w człowieka. Wolimy walczyć niż kochać ,Zamiast ocalić niszczyć zielone serce przyrody-puszczę piłować . to świadectwo naszej hipokratycznej miłości do ludzi ,do ziemi . nieba Stałem nad Angarą nad grobem pomordowanych Nie było śladów,ze ktoś tam kiedyś był ,tyko orły kreśliły ósemki szukając susłów, tylko bezdomny pies, patrzył na krzyż razem ze mną , krzyczałem , za ojczyznę Boga ,honor życie stracił wujek.,a Angara płynęła do Jeniseju, jakby nic, jak wtedy,gdy ich mordowali . Dałem psu kawałek suchej kiełbasy. Nie odstępował do Irkucka W muzeum =eksponatów zesłańców, ujrzałem szablę z wojny Polsko bolszewickiej. . Była podobna do szabli ojca Skąd się tu znalazła ,nie wiem,odpowiedziała przewodniczka .
Pięć dni i nocy transsyberyjską koleją jechałem do Warszawy,a kola pod wagonem dudniły pytania i poco to nam było,co to dało,co my jeszcze chcemy od nich,co my chcemy dla siebie,dla siebie?
Chciałbym być księżycem z nad Bajkału ,rozjaśniać drogę zagubionym ,poszukiwaczom chleba , podawać ramię staruszkom, co nie mogąc dojść do noclegowni, zasypiają na betonie dworca centralnego z torbą plastykowa pod głową. Miłość bliźniego płomieniem ich nie ogarnie gorącym , a w łyżce wody utopi. Niemy przyjaciel nocnych wędrowców wie, że serca nasze jak głazy z brzegów Bajkału, oświetla więc kubły, bezdomnym biorą z nich chleb do ust jak opłatek bo nie wierzą złotoustym szamanom,dobrej zmianie i tym co bilety do nieba sprzedają...Amen.Ps podrożę bez dyrektyw.,samodzielne, dają rozkosz poznania świata i siebie