JustPaste.it

Męskie rozmowy.:Meandry powodzenia u płci przeciwnej, cz II

Nasze żony, nie zdołały zniszczyć naszej męskiej przyjażni i raz na tydzień, dwa spotykamy się na piwie z przyjaciółmi. Temat rozmów oczywisty! ,

Nasze żony, nie zdołały zniszczyć naszej męskiej przyjażni i raz na tydzień, dwa spotykamy się na piwie z przyjaciółmi. Temat rozmów oczywisty! ,

 

Okazało się, że wdowa sama padła kiedyś ofiarą takiego wygadanego mężczyzny. Poznała go , a jakże na kulturalnej imprezie. Zauroczył ją lekkością konwersacji, znajomością rzeczy, zdaniem na każdy temat i ciekawym opisaniem swojego dotychczasowego życia (po rozwodzie) i dorobku. Każde kolejne spotkania przegadywali (nie było nieraz czasu na jakiekolwiek wspólne prace, posiłek, czy przysłowiową kawę), a dopiero nad ranem uprawiali szybki seks. Gdy więc się jej oświadczył, nie zastanawiała się i zgodziła się bez wahania.

Co prawda, jej przyszły małżonek myślał raczej o cichym ślubie (obecnie nie miał kasy, bo od roku nie pracował za granicą), ale wdowa chciała mieć ślub i prawdziwe wesele (jej pierwszy był właśnie cichy), aby pochwalić się swoim inteligentnym mężem przed przyjaciółmi i rodziną. Zorganizowała naprawdę piękne, duże wesele, ze szczególnym uwzględnieniem wystroju, obyczajów weselnych, słowem sukces. Myślała, że nowy mąż wkrótce po ślubie, pojedzie do pracy za granicą, aby wyrównać jej koszty wesela, i pomóc spłacić pożyczkę na dom. Jednak jemu nie chciało się wyjeżdżać (tak dobrzej est nam razem, tak dobrze się rozumiemy, tak dobrze się nam rozmawia) i siedział w jej domu, prowadząc może i ciekawą konwersację, która jednak zaczęła już jej przeszkadzać (słyszysz?, słyszysz?), w skupieniu się nad pracą domową, czy nawet oglądaniem telewizji.

Ona pracowała, a jej mąż się nudził, więc coraz częściej wyskakiwał z kolegami na piwo, a wieczorami gdy chciała odpocząć od pracy i się zrelaksować, zanudzał ją ciągłą rozmową (słyszysz?, słyszysz?), nie myśląc nawet o sprzątnięciu po sobie, czy zmyciu naczyń. To co kiedyś wydawało się jej urocze (synonim inteligencji), ciągłe gadulstwo męża, teraz doprowadzało ją do szału, bo nawet gdy się gdzieś wybierali (pojedziemy raniutko), przez jego wrodzoną "rozwagę" (wypijmy jeszcze kawę, zapalmy papierosa, przedyskutujmy, co naprawdę niezbędnego powinniśmy zabrać), jechali dopiero po południu.

Zaczęła myśleć o rozwodzie, bo gadulstwo, lenistwo i bałaganiarstwo jej inteligentnego męża, ją uporządkowaną, nawykłą do ścisłej realizacji zaplanowanych zamierzeń i spokojnego życia, doprowadzało do depresji. Jednak nie mogła w 3 miesiące po ślubie (co powiedzą koleżanki, rodzina), wziąć rozwodu z powodu gadulstwa, lenistwa i bałaganiarstwa męża. Wymyśliła więc inny powód (mąż był szalenie zazdrosny), wybrała się z szefem na imprezę do hotelu z okazji  .... lecia zakładu z nimi współpracującego, gdzie namierzył ją mąż i uznał że go zdradza. I to on wystąpił o rozwód, na szczęście za porozumieniem stron (stracił zaufanie do żony). Jej obecne "priorytety" wyborcze, to mężczyżni przed 60-tką, niezbyt wygadani (lubiący słuchać), a za to naprawdę majętni (nie wystarczy szpanerski samochód, ale grube konto w banku.

Kolega po tej opowieści, powiedział że powinniśmy mu stawiać piwo, bo jego przeżycia i opowiadania są dla nas pouczające i dowiadujemy się więcej niż na specjalistycznych wykładach.