JustPaste.it

Miasto, które zmieniło bieg historii (19)

Komunizm był rodzajem schizofrenii społecznej.

Komunizm był rodzajem schizofrenii społecznej.

 

.

Ujemnym skutkiem zaprowadzenia wolności słowa stała się lawinowa ekspansja antysemityzmu.

Zaczęło się od napisów na murach (za komuny było mało odważnych do pisania na murach czegokolwiek), potem pojawiły się ulotki, książki, akcje antysemickie. Włączyły się także media elektroniczne.

Słowo antysemita uważane jest za obraźliwe (po Holokauście).

Prawie każdy antysemita twierdzi, że antysemitą nie jest. Jemu chodzi jedynie o przedstawienie prawdy, o różnych przejawach (szkodliwej oczywiście) działalności Żydów, oraz o ich (Żydów) wyjątkowej niechęci do Narodu Polskiego. Ewentualnie do samego antysemity.

Stosunek do Żydów zamieszkałych w Izraelu jest w zasadzie neutralny. O ile nie mają oni związków z Polską. Podobnie jest w przypadku innych Żydów zagranicznych, choć antysemici z upodobaniem tropią Żydów wśród znanych i wpływowych osób.

Antysemici oceniają ilość Żydów mieszkających w Polsce na kilka milionów osób. Antysemici polscy uważają, że jeżeli ktoś ma wśród przodków Żyda to sam jest Żydem. Według nich istnieje jakiś gen żydostwa, który zawsze jest dziedziczony, czy to w linii męskiej czy żeńskiej, i zawsze jest dominujący.

Jak powiedział do mnie pewien antysemita, który najpierw solennie zapewniał, że nie jest antysemitą: „Najgorsi Żydzi, to tacy Żydzi, którzy nie przyznają się, że są Żydami. Ale jeszcze gorsi są ci Żydzi, którzy sami nie wiedzą, że są Żydami”.

Zgodnie z tą zasadą, jeżeli jakaś moja pra...babka w XV wieku zdradziła męża z Żydem, albo osobą zażydzoną, czyli taką, która sama nie wiedziała, że jest Żydem, i ja jestem potomkiem tego związku. Jestem Żydem nie wiedząc o tym. Stąd te miliony Żydów.

Jeżeli ktoś ma wśród przodków Niemców, Francuzów, Holendrów, Litwinów, Anglików, Rosjan, a nawet Ukraińców, może być 100% Polakiem. Nawet wtedy, gdy nosi obce nazwisko. To nikomu nie przeszkadza.

Kampania antysemicka skierowana jest przeciwko kilku znanym osobom pochodzenia żydowskiego, najczęściej niewierzącym, lub katolikom, oraz milionom ludzi anonimowych. Wystarczy kogoś takiego wskazać palcem, jako wroga.

Dosyć często „prawda” o Żydach dociera do ludzi z ambony, albo z katolickich mediów.

Księża wzorują się na świętym Maksymilianie i na wielu innych świętych.

Tu nie chodzi o to, że pojedynczy ksiądz jest nieprzytomnym z nienawiści antysemitą, tu chodzi o to, że żaden ksiądz nie został potępiony przez organizację kościelną za głoszenie „prawdy” o Żydach.

.

W latach dziewięćdziesiątych miliony Polaków zaczęło handlować na własną rękę. To coś zupełnie nowego w historii narodu. Dopóki Rzeczypospolita była państwem wielonarodowościowym, handlem zajmowali się głównie Żydzi. Wśród Polaków powszechnie  używane było rzekomo żydowskie powiedzenie – „Lepszy marny handelek, niż złota robota”. Na zasadzie paradoksu, było to prawdziwe w czasach komuny. Teraz jednak, miliony miały okazję przekonać się na własnej skórze, że handel to ciężka praca i na dodatek wcale nie gwarantuje dochodów. Wręcz przeciwnie. Często prowadzi do utraty posiadanego wcześniej majątku. Wydawało mi się, że zapoznanie się z istotą handlu wpłynie na odmitologizowanie Żydów. Myliłem się bardzo. - Schizofrenii społecznej nie leczy się takimi metodami. Istnieje pytanie:  – Czy w ogóle jest uleczalna?

.

Myślę, że jest. Komunizm też był rodzajem schizofrenii społecznej. Ludzie całkiem poważnie wierzyli w wąskie gardła, nawisy inflacyjne, wsady dewizowe, uważali za naturalne i oczywiste absurdy komunistycznej gospodarki. Słyszeli głosy propagandy, wierzyli w nie i powtarzali innym. Gierkowskie hasło było: - „Polska naszym wspólnym domem”. Zawsze uważałem, że należy je rozumieć: -  „Polska naszym wspólnym domem wariatów”.

.

Jak dotąd nikt nie zna lekarstwa na tą odmianę schizofrenii społecznej, którą stanowi antysemityzm. Trzydzieści lat temu prawie wszyscy byli przekonani, że na komunizm nie ma lekarstwa. Może wystarczy nazwać sprawę po imieniu.

.

Największym absurdem ekonomicznym rządów Bieleckiego było zerwanie rzekomo nieopłacalnych stosunków handlowych ze Związkiem Radzieckim. No cóż: genialni ekonomiści mieli swoje koncepcje.

Były wielkie sukcesy w polityce zagranicznej. Niemcy się zjednoczyły a Związek Radziecki rozpadł.

Podpisano traktat pokojowy z Niemcami. Granica została uznana i powojenne czystki etniczne zalegalizowane. Niestety. Został pewien niezwykle istotny szczegół. Niemcy nie zaakceptowali powojennej konfiskaty mienia wypędzonych. Tzn. zaakceptowali ją de facto, ale nie de jure. Chyba dlatego, że rząd niemiecki, który by to zrobił, nie miałby szans na reelekcję. Ta sytuacja jest wykorzystywana przez przeciwników integracji Polski z Europą, głównie polskich fundamentalistów religijnych.*

Fundamentaliści katoliccy nie nazywają siebie fundamentalistami. Nawet gotowi poczuć się obrażeni, podobnie jak antysemici. Fundamentalizm źle się kojarzy. Tym razem nie z Hitlerem, tylko z Chomeinim.

W państwach poradzieckich (nie wszystkich), zaczęto odchodzić od komunistycznego sposobu gospodarowania. Udało się namówić Jelcyna, który został następcą Gorbaczowa, do stopniowego wycofania wojsk poradzieckich z Polski. To też był wielki sukces.

.

Znaleźli się też szaleńcy a może agenci wpływu, którzy proponowali przyłączenie Obwodu Kalingradzkiego i zafundowanie sobie wielomilionowej mniejszości rosyjskiej. Na szczęście naród nie podchwycił tego pomysłu, a Rosjanie go zlekceważyli.

Po rozwiązaniu sejmu kontraktowego nadszedł okres walki z agentami.

Jeżeli chcemy zniszczyć (jako policja polityczna) organizację np. Anarchistów, to nie wystarczy wprowadzić do niej kapusiów. Kapusie wystarczyliby, gdybyśmy chcieli wszystkich wyłapać i np. rozstrzelać.

Są inne skuteczne metody, np. z wykorzystaniem tzw. agentów wpływu. Wprowadzamy do organizacji agentów, którzy tworzą frakcję ekstremistyczną, walczącą np. z czerwonymi światłami na skrzyżowaniach. Jest to ograniczenie wolności, nieprawdaż? Nasi agenci kompromitują organizację. Stanowią łatwy cel propagandowy i pretekst do akcji policji jawnej.

Potrzebny nam jest również, co najmniej jeden agent mediator, zrównoważony centrysta, nasz kandydat na nowego przywódcę anarchistów, zgodnie ze znaną zasadą: „Najlepszy sposób, aby zniszczyć jakąś organizację – stanąć na jej czele”.

Marian Jurczyk, na krótko przed wprowadzeniem stanu wojennego, wygłosił w Trzebiatowie mowę, w której nawoływał do wieszania komunistów. Teraz mówi, że był agentem (przymuszonym), ale na nikogo nie donosił. Ja mu wierzę. Wierzę mu, że na nikogo nie donosił i uważam, że był agentem wpływu.*

Niestety, utajnia się procesy lustracyjne i uzasadnienia wyroków. O sposobach prowadzenia agentury wpływu ani słowa w mediach. Zmowa milczenia. Chyba dlatego, że nikt nie ma zamiaru rezygnować ze sprawdzonych, wypróbowanych i skutecznych metod. Dzisiaj także organizuje się agenturę wpływu.

Cdn.

*Pisane w roku 1999

Przeczytaj poprzednie odcinki: >>> Miasto, które zmieniło bieg historii

.

Adam Jezierski

.