JustPaste.it

Następczyni Kanclerza Adolfa Hitlera powinna trzymać język za zębami wspr.Polski

 


Pani Angela Merkel – Kanclerz Federalna, jako następczyni Kanclerza Rzeczy Niemieckiej Adolfa Hitlera, jeżeli ma coś złego o Polsce powiedzieć, to raczej powinna trzymać język za zębami w sprawie Polski. Serdecznie dziękujemy za wyrażaną przez panią Merkel troskę, o stan naszej demokracji. To ważne, że pani Kanclerz jest zorientowana w sprawach Polski, co więcej – ma pełne prawo do prywatnej i państwowej oceny naszej sytuacji wewnętrznej. Jednak nigdy, przenigdy – nie powinna wypowiadać się źle o Polsce. Ponieważ jej kraj wyrządził nam największą krzywdę w historii, celem jej poprzednika – Adolfa Hitlera była likwidacja Polski i biologiczne wyniszczenie naszego Narodu (co się w pewnej mierze udało). Właśnie dlatego, niemiecki przywódca – NIGDY – nie powinien mówić źle o Polsce, jeżeli chce utrzymać pojednanie.

Wiadomo, że właśnie w Niemczech będą wybory i Polska jest idealną spluwaczką, można na nas napluć – pocieszyć niemieckie podniebienia. Polska nigdy nie miała w Niemczech dobrej opinii, wręcz przeciwnie od czasów rozbiorowych w ich prasie istnieje negatywny obraz Polski i pogarda dla Polaków. Tamtejsze elity nie robią w tej sprawie niczego, rzeczywiście w ostatnich latach nieco się poprawiło, jednak wszyscy pamiętamy to jak poniżano polskiego Prezydenta porównaniem do kartofla (i jego brata też).

Musimy być jednak obiektywni i trudno jest jednak oczekiwać od pani Kanclerz trzymania języka za zębami, jeżeli w niemieckiej prasie w Niemczech pojawiają się wezwania do stawiania Polsce ultimatum. Stawiane przez polskich parlamentarzystów! „Die EU muss Polen ein Ultimatum Stellen” – to tytuł artykułu jednej z niemieckich gazet. Dla której jedna osoba pełniąca niestety funkcję parlamentarną udzieliła tak ekstremalnie skandalicznego wywiadu, że nie da się go skomentować inaczej, niż pytaniem – czy to już może być uznane jako jawna zdrada? Mówimy o wypowiedzi urzędującego Parlamentarzysty, który w mediach innego kraju, nawołuje do stawiania Polsce ultimatum! To jest wprost działanie na szkodę naszego kraju, nie wiadomo czy zamierzone i celowe, ale działanie na szkodę w kategoriach obiektywnych. Wystarczą bowiem przesłanki wizerunkowe. Jeżeli te słowa nie były zmanipulowane – jeżeli to się potwierdzi w sensie kontekstowym, to tego pana powinien spotkać Trybunał Stanu. Nigdy bowiem nie pluje się na swój własny kraj, zwłaszcza jak się jest jego przedstawicielem i bierze się pieniądze od podatników. Polska ma długą historię zdrajców, którzy piastując urzędy i biorąc pieniądze, służyli obcej sprawie. To jest bardzo smutne.

Warto jednak zwrócić uwagę na poruszony wcześniej kontekst niemieckich wyborów do Bundestagu. Jeżeli Polska jest tak ważna dla pani Merkel, zdecydowanej faworytki, że poprzez odwołanie się do negatywnych emocji do naszego kraju, ma zapewnić sobie wzrost poparcia. To znaczy, że polityka obecnej dobrej zmiany – niestety – podkreślmy – niestety – ma sens, chociaż jest nieudolna i zła. Ponieważ, gdyby Niemcy nas chociaż odrobinę cenili i traktowali jako partnerów, poza tym gdyby poczuwali się do winy historycznej wobec Polski i Polaków, to nastroje w tamtym społeczeństwie byłyby inne. Przecież zachowanie obliczone na „połajanie” Polski, to nic innego, jak odpowiedź na stereotypy i napędzaną przez niemieckie media, antypolską kampanię pogardy i kłamstwa.

Nikt nie twierdzi, że działania władz Polski są dobre, rzeczywiście mamy problem z Konstytucją, praworządnością i generalnym podejściem władzy do państwa i społeczeństwa. Polska w takim układzie zmierza w stronę autorytaryzmu. Jednak to tylko zmiana w ramach systemu, która co prawda wymaga zbicia szklanego sufitu, ale wcześniej wcale nie było lepiej. Chodzi o to, że po prawie 30 latach transformacji, Polska jest miejscem, z którego uciekło prawie trzy miliony obywateli, a 70% społeczeństwa wegetuje – i to w warunkach rozwoju gospodarczego! Jeżeli więc tak wygląda rozwój, to jak w naszych realiach wyglądałaby recesja? 10 milionów wyjechałoby za pracą? Jeżeli taki stan rzeczy odpowiadałby Niemcom, to muszą się pogodzić z faktem, że nam nie odpowiada. Jeżeli mamy mieć możliwość kupować produkty w ich dyskontach, przeważnie produkowane u nas lub w innych krajach Europy Wschodniej, to musimy zarabiać. Obecny podział pracy i płacy powoduje, że w tym kraju bardziej chce się wyć, niż żyć. Obecna władza – nieudolnie – chciałaby to zmienić. Poprzednia, udawała że jesteśmy zieloną wyspą i opowiadała inne dyrdymały.

Poza tym, ze strony Niemiec nie ma żadnej solidarności – polityka klimatyczna, polityka energetyczna, kwestie nielegalnych imigrantów – i inne sprawy, to wszystko nas dzieli. Jedynym powodem, dla którego nie ma pomiędzy naszymi krajami poważnego konfliktu o znaczeniu systemowym, jest to, że jesteśmy tak słabi, że pełnimy tylko rolę nadążną i dopełniającą dla niemieckiej gospodarki. Gdybyśmy byli w stanie z nimi konkurować, to relacje byłyby jeszcze bardziej bezwzględne. Najlepszym dowodem na to jak to może wyglądać, jest francuskie stanowisko w sprawie pracowników delegowanych.

Należy być wyczulonym na wszelką krytykę Polski. Krytyka ze strony polskich polityków, realizowana na użytek zagranicznych czynników wpływu, jest hańbiąca. Nie można jej tolerować. Za zdradę należy się Trybunał Stanu, co powinno być bezwzględnie egzekwowane. Natomiast wszelkie pogróżki, połajanki i negatywne wypowiedzi o Polsce, ze strony zagranicznych polityków, powinny być monitorowane. Mamy długą pamięć, jak nadarzy się okazja do odpłaty, to trzeba się przypomnieć. Relacje międzynarodowe to zawsze konflikt, nie ma znaczenia, że nie trwa otwarta wojna. Liczy się to, że grozi nam krzywda. Nigdy, nie można się na to zgodzić. Inną sprawą jest to, że gdyby nasz rząd nie był tak pryncypialnie nieudolny i działał innymi metodami i w innych formach się wyrażał, zwłaszcza dyplomatycznie. To ani totalna opozycja, ani Zachód – nie mieliby tak wyraźnej legitymacji do zwracania nam uwagi.

Niemieccy politycy powinni brać pod uwagę to, że nie powinni nas pouczać, rozumiemy zwrócenie uwagi – to jest jak najbardziej potrzebne. Jednak od spraw Polski, od tego jak rządzą się Polacy – drodzy panowie i panie – to jak najdalej. Nigdy nas nic dobrego nie spotkało z niemieckiej strony.

 

Autor: obserwatorpolityczny.pl