JustPaste.it

Proces bezsenności

PROCES BEZSENNOŚCI

Czerwcowy poranek zapukał w okno,

przetarł oczy ze zdumienia.

Otworzyłem nieśmiało, a on

wymierzył mi policzek rześką dłonią.

Jednym tchnieniem spenetrował pokój.

- Skarżyła się noc, żeś nie posłuszny jej woli !

Zbladło moje alibi wobec dowodów niezbitych.

Tam dostojny tapczan, zawsze uległy,

tym razem nieugięty.

Obok fotel - właśnie złapał oddech

wstrzymywany na czas posiedzenia.

I wreszcie stół, zajęty

całonocnymi przemyśleniami.

                                           Koronni świadkowie.

Mój adwokat - głęboki wdech.

Wyrok zapadł.

Kilka skłonów i... brak obietnicy poprawy...

                                                                                                                      czerwiec 1998r.