i
Przykleił się do szyby dzień podarowany
Ot taki dzień – sierota, mokry i zmęczony
Przytulił się w nadziei, że nabierze blasku
Miał imię z kalendarza chciał uwagę przykuć,
Prosił - wpuść mnie do oczu, sen twój urealnię
Może znajdziemy chwilę, by go dopowiedzieć
Będę chodził za tobą, jestem dniem nadziei
Nie pytaj gdzie pójdziemy, skoro nie masz planu
Tylko klepsydrę czasu. Teraz wpuść mnie, proszę...
Usiądę na koślawych minutach zegarów
Wśród piersi z alabastru...
```````````````````
Nie będziemy się spierać o twój rozkład jazdy
Ani o twój jadłospis i spełnianie życzeń
Będę ci nos wycierał, poczytam ci książkę
O dniu dobrej nowiny, wiernej do wieczora.
Nie będę się narzucał ze swoim zmęczeniem
Zostanę w twej pamięci na ile pozwolisz
Na koniec cię otulę i zgasnę za szybą,
Żebyś wiedział, że byłem,i to się zdarzyło
Gdy dla ciebie liczyłem dni co ci zostały
By je zmienić na lepsze, między tobą - sobą
Na chronometrze marzeń.
Nawet jeśli mi powiesz, że byłem nieważny
Zostaniemy kumplami aż się pożegnamy
Bo przetrwamy na zawsze o jedną opowieść.
```````````````````
Dlatego tak istotne, by dni co nadejdą
Miały walor sygnału, że coś nas zmieniło
Poprzez błysk przebudzenia.
Zderzyć się z rangą faktów, to tak wiele znaczy.
Cieszyć się ze spełnienia,
Dotykać nadziei.
Dni gdy się urealnią - już nie umierają...
@JanuszD.