JustPaste.it

Miłość leczy ból i cierpienie

Świat jest wrzosowiskiem, na którym się płacze i umiera. I świat krzyczy: “Na pomoc!” – przez usta sierot, chorych, samotnych, niepewnych jutra.

Świat jest wrzosowiskiem, na którym się płacze i umiera. I świat krzyczy: “Na pomoc!” – przez usta sierot, chorych, samotnych, niepewnych jutra.

 

«Pokój niech będzie z wami. Wczoraj słuchałem dwóch wielkich nieszczęśliwców: jeden u poranka życia, a drugi – o zachodzie. Te dwie dusze opłakiwały swą boleść. I płakałem w Moim sercu z nimi widząc, ile cierpienia jest na ziemi. Jedynie Bóg może je usunąć. Bóg! [Konieczna jest jednak] prawdziwa znajomość Boga, Jego wielkiej nieskończonej dobroci, Jego stałej obecności, Jego obietnic. Widziałem, jak człowieka może dręczyć człowiek. Widziałem, jak mogą go prowadzić ku śmierci cierpienia, na których żeruje szatan, powiększając ból i doprowadzając do ruiny. Powiedziałem sobie wtedy: “Nie mogą dzieci Boże cierpieć tej udręki nad udrękami. Dajmy poznanie Boga temu, kto go nie posiada. Przywróćmy je temu, kto o nim zapomniał w zawierusze cierpienia. Ale zauważyłem też, że sam już nie wystarczę, aby odpowiedzieć na nieskończone potrzeby braci. Postanowiłem powoływać wielu, w liczbie coraz większej, aby wszyscy, którzy potrzebują umocnienia przez poznanie Boga, mogli je otrzymać.

Tych dwunastu to pierwsi. Ponieważ Mi sprzyjają, potrafią doprowadzić do Mnie – a tym samym do umocnienia – tych wszystkich, którzy płaczą pod zbyt ciężkim jarzmem bólu. Zaprawdę powiadam wam: “Przyjdźcie do Mnie wy wszyscy, którzy jesteście zasmuceni, zawiedzeni, z sercem zranionym, zmęczeni, a Ja będę dzielił wasz ból i dam wam Mój pokój. Przyjdźcie poprzez Moich apostołów, przez Moich uczniów i uczennice, przez tych, którzy każdego dnia powiększają się o nowych chętnych. Znajdziecie umocnienie w waszych cierpieniach, towarzystwo w samotności, miłość braci pomagającą zapomnieć nienawiść świata. Znajdziecie górującego nad wszystkimi Pocieszyciela, przewyższającego wszystkich towarzysza doskonałego – miłość Bożą. Nie będziecie więcej w nic wątpić. Nie powiecie nigdy więcej: “Wszystko dla mnie skończone!” Powiecie: “Wszystko dla mnie ma początek w świecie nadprzyrodzonym, który usuwa odległości i znosi oddzielenie”. Dzięki niemu osierocone dzieci połączą się z rodzicami wyniesionymi na łono Abrahama, a ojcowie i matki, małżonkowie i wdowcy odnajdą utracone dzieci i utraconego współmałżonka.

Na ziemi judejskiej, bliskiej jeszcze Betejemu Noemi, przypominam wam, że miłość przynosi ulgę w cierpieniu i przywraca radość.

Spójrzcie – wy, którzy płaczecie – na rozpacz Noemi po tym, jak jej dom pozostał bez mężczyzn. Posłuchajcie jej pełnych przygnębienia słów pożegnania, skierowanych do Orpy i Rut: “Idźcie z powrotem, do domu waszej matki. Pan niech okaże miłosierdzie wam, jak wy je okazałyście zmarłym [mężom] i mnie...” Posłuchajcie, jak znużona nalega. Nie spodziewała się niczego więcej od życia ta, która niegdyś była piękną Noemi, a teraz – Noemi smutną, rozdartą bólem. Chciała tylko powrócić, aby umrzeć, do miejsc, gdzie była szczęśliwa w czasach młodości, otoczona miłością męża, obsypywana pocałunkami dzieci. Mówiła: “Idźcie, idźcie... To zbędne iść ze mną... Jestem jakby umarła... Nie żyję już tutaj, lecz tam, w innym życiu, gdzie oni są. Nie marnujcie młodości u boku czegoś umierającego. Bo naprawdę jestem “czymś”. Wszystko jest mi obojętne. Bóg zabrał mi wszystko. Jestem goryczą... i to ciążyłoby mi na sercu. Pan zaś zażądałby ode mnie rachunku, On, który mnie już tak uderzył. Trzymać was, żywe, blisko mnie, martwej, byłoby samolubne. Idźcie do waszych matek...”

Rut jednak została, żeby wspierać zbolałą staruszkę. Rut pojęła, że istnieją cierpienia większe niż jej własny ból, i że jej ból młodej wdowy był lżejszy niż cierpienie niewiasty, która utraciła oprócz męża także dwóch synów. Podobnie też cierpienie dziecka - sieroty, zmuszonego do życia z żebrania, bez pieszczot, bez dobrych rad, jest o wiele większe niż ból matki pozbawionej na zawsze dzieci. Podobnie też cierpienie kogoś, kto przez splot przyczyn dochodzi do znienawidzenia całej ludzkości i widzi w każdym człowieku nieprzyjaciela. [Myśli,] że musi się przed nim bronić i obawiać się go. To cierpienie jest większe niż inne. Obejmuje bowiem nie tylko ciało, krew i umysł, lecz i ducha – z jego obowiązkami i prawami nadprzyrodzonymi – i prowadzi go do zatracenia się. Ileż jest na świecie matek bez dzieci i dzieci bez matek! Ileż jest wdów bez potomstwa, które mogłoby być przy nich, żyjących pobożnie w samotnej starości. Iluż pozbawionych miłości – jakże nieszczęśliwych – mogłoby, dzięki pragnieniu miłości, zwalczać nienawiść, dając, dając, dając miłość nieszczęśliwej Ludzkości, która coraz bardziej cierpi, bo coraz bardziej nienawidzi!

Cierpienie jest krzyżem, ale też uskrzydla. Żałoba ogołaca, ale po to, by na nowo przyoblec. Powstańcie wy, którzy płaczecie! Otwórzcie oczy, wyjdźcie z koszmarów, z ciemności, z różnych form egoizmu! Cieszcie się... Świat jest wrzosowiskiem, na którym się płacze i umiera. I świat krzyczy: “Na pomoc!” – przez usta sierot, chorych, samotnych, niepewnych, przez usta tych, których zdrada, okrucieństwo czynią więźniami niechęci. Idźcie do skarżących się. Zapomnijcie o sobie pośród zapomnianych! Uzdrawiajcie pośród chorych! Miejcie nadzieję pośród zrozpaczonych! Świat jest otwarty na dobrą wolę służenia Bogu w bliźnim i na zdobywanie Nieba: jedności z Bogiem i ponownego zjednoczenia z tymi, których opłakujemy. Tu jest miejsce wysiłku, tam będzie tryumf. Przyjdźcie. Naśladujcie Rut pośród wszystkich cierpień. Mówcie także i wy: “Będę z wami aż do śmierci.” A jeśli wam odpowiedzą ci nieszczęśliwcy – którzy uważają, że nie da się ich uleczyć [i mówią]: “Nie nazywajcie mnie już Noemi, lecz nazywajcie mnie Mara, gdyż Bóg napełnił mnie goryczą” – nie ustępujcie. Zaprawdę powiadam wam, że pewnego dnia – dzięki waszej wytrwałości – ci nieszczęśliwcy wykrzykną: “Bądź błogosławiony, Panie, że wyrwałeś mnie z goryczy, z przygnębienia, z samotności – przez dzieło jakiejś stworzonej istoty – które potrafiło spowodować, że cierpienie zaowocowało dobrem. Niech Bóg jej błogosławi przez wieczność, bo stała się moim zbawicielem!”

Dobry czyn Rut wobec Noemi – pomyślcie o tym – dał światu Mesjasza. Mesjasz bowiem pochodzi od Dawida, ten zaś – od Jessego pochodzącego od Obeda, który zrodził się z Booza i Rut. Booz był synem Szalmona, a Szalmon synem Nachszona, Nachszon synem Amminadaba, a Amminadab synem Rama, Ram synem Chesrona, a ojcem jego był Peres. To oni przybyli zaludnić pola Betlejem, przygotowując przodków dla Pana. Każdy dobry czyn jest początkiem wielkich rzeczy, o których nie myślicie. A wysiłek człowieka pokonującego własny egoizm może wywołać falę tak wielkiej miłości, że potrafi ona wznosić i wznosić, obejmując swą przejrzystością tego, kto ją wywołał, doprowadzając go do stóp ołtarza, do serca Boga. Niech Bóg udzieli wam pokoju.»

Jezus nie wraca do ogrodu przez furtkę otwartą w żywopłocie. Czuwa, żeby nikt nie zbliżył się do płotu, spoza którego dochodzi długi lament... Dopiero gdy wszyscy z Betsur odeszli, oddalił się ze Swoimi [uczniami], nie przeszkadzając temu zbawiennemu płaczowi...