JustPaste.it

Nowy Rok, mrok... I dreszcze na całym ciele!

To, że każdy kraj ma swój własny sposób na świętowanie Nowego Roku, nie jest żadną tajemnicą. Nie jest też tajemnicą fakt, że niektóre zwyczaje mogą nam się wydawać bardziej lub mniej atrakcyjne, interesujące lub raczej przyziemne, logiczne albo mało związane z naszym wyobrażeniem o świętowaniu. Większość tradycji ma ze sobą wiele wspólnego. Chociażby to, że w różnych miejscach na ziemi ludzie pragną pozbyć się tego, co stare i niepotrzebne, aby wejść w Nowy Rok z czystą kartą (lub raczej nieco czystszym mieszkaniem) i rozpocząć – jak mówią – zupełnie nowy rozdział swojego życia. Dlatego też zwyczaje te związane są głównie z niszczeniem.

W Danii, na przykład, ludzie przez cały rok zbierają niepotrzebne talerze, aby 31 grudnia rozbić je wszystkie z wielką pompą oraz szumnie pozbyć się zarówno materialnych, jak i emocjonalnych staroci. W Puerto Rico wylewa się przez okna wiadra napełniane wodą, co ma za zadanie pozbycie się złych duchów, a co za tym idzie - oczyszczenie naszych domów i przygotowanie ich na nowy, lepszy rok. I całe szczęście, że ludzie wylewają tam tylko wodę, gdyż o wiele twardsze podejście do sprawy mają mieszkańcy niektórych części RPA. Oni z kolei wyrzucają przez okna stare meble przeróżnych gabarytów. Cel jest ten sam, ale jego waga pewnie nieco inna…   

Nie ma też wątpliwości co do tego, że w Nowym Roku każdy chciałby się stać milionerem. A jeśli nie milionerem, to przynajmniej nieco bogatszym, niż był do tej pory. Aby życzenie to zrealizować, trzeba wypełnić obowiązki, jakie nakazuje tradycja. W Estonii, na przykład, trzeba się najeść do syta i uczynić to siedem razy dziennie. W Panamie należy spalić kukłę kogoś sławnego (prawdopodobnie po to, by jego bogactwo przeszło właśnie na nas), w Rumunii komunikować się z krowami (jakikolwiek odzew z ich strony oznacza dużo szczęścia i pieniędzy), w Boliwii piecze się ciasta z ukrytymi w środku monetami, a na Filipinach używa się wszystkiego, co okrągłe (jak monety) – okrągłe warzywa, owoce, ubrania i wszystko inne.

Jednak żadna z tych tradycji nie przebije mrocznej, ale jednocześnie bardzo uduchowionej tradycji noworocznej, jaka znana jest tylko w Chile. I tak naprawdę nie w całym Chile, lecz głównie w miejscowości o nazwie Talca, położonej około 260 km na południe od Santiago. A polega ona na tym, że mieszkańcy miasta ostatnią noc starego roku spędzają… Na cmentarzu. Zwyczaj ten wziął się od pewnego nietypowego wydarzenia mającego miejsce około trzydziestu lat wstecz, po śmierci urzędnika cmentarza w Talca, niejakiego Julio Opazo Silva. Jego krewni, chcąc znaleźć się przy jego grobie w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia, wspięli się po bramie cmentarza i przyniósłszy ze sobą kwiaty, świece oraz przenośny odbiornik radiowy, spędzili tę noc u jego boku. Kilka lat później wszystko odbyło się w formie znacznie uproszczonej, ponieważ administracja cmentarza zgodziła się otworzyć im bramę. Z każdym kolejnym rokiem wraz z krewnymi świętej pamięci Julio Opazo Silvo, na cmentarzu pojawiały się również rodziny innych zmarłych. Zjawisko to osiągnęło taką skalę, że od 1998 roku administracja cmentarza zadeklarowała, iż brama cmentarza będzie otwarta w godzinach od 23:00 do 2:00 i że każdy, kto ma ochotę spędzić tę noc przy grobie swoich bliskich, może to uczynić. I to jest właśnie to, co mieszkańcy Talca czynią. Ostatniej nocy grudnia około 5000 ludzi przychodzi na lokalny cmentarz, by wraz ze zmarłymi członkami swoich rodzin świętować wejście w Nowy Rok. Uroczystość rozpoczyna się krótką liturgią przed bramą cmentarza, później natomiast wszyscy przystępują do zabawy. Jest muzyka, są tańce, a nawet brzęk kieliszków przy wznoszeniu toastu.

Jak widać, można połączyć przyjemne z pożytecznym. Szczególnie wtedy, kiedy ostatni dzień starego roku jest jedynym dniem, kiedy można zaciągnąć kogoś na cmentarz… Pomysłów ludziom nie brakuje. I to właśnie dzięki nim rodzą się tradycje, które sprawiają, że od czasu do czasu dreszcze nadal przechodzą nam po plecach. 

Po więcej wrażeń zapraszam na www.isabelfuentesguerra.com